Wacław pisze:Nasum pisze:
taka jeszcze moja zupełnie luźna obserwacja. Ty piszesz o hipokryzji. ja bym napisał o braku wiarygodności. jak widzę takiego najebanego Abbatha to łapie mnie żałość, ale czuję że jest to "naturalne". po prostu przegryw co ma problem z alko. stary chłop co się bawi w muzykę, śpi w średnio dobrych hotelach, leci na kebsach a życie społeczne sprowadza się do .... no po prstu metaluch z krwi i kości. jest dla mnie powiedzmy wiarygodny. a na drugiej stronie tej samej dzidy mamy nergusia. adamka. przycięty, elegancki i zapewne pachnący. też blek metaluch? tylko formalnie. bo tam w środku siedzi zimno kalkulujący biznesmen? pewnie tak. na pewno nie ma to nic wspólnego z byciem naturalnym. taki mam dysonans poznawczy.
W sumie trafne spostrzeżenie z tym brakiem wiarygodności. I nie chodzi już tutaj o bycie black metalowcem, chociaż przyznać trzeba, że po tym jak się ubiera, jak modeluje swoje fryzurki, czy jak pachnie - kiedyś w jakimś wywiadzie wspominał o jakimś zapachu perfum z nutą opium za 7 stów - tak więc przyznać trzeba, że bliżej mu do mainstremu, takiego sztucznego, znanego z kolorowych czasopism, niż do archetypu metalowca, który spocony schodzi ze sceny, pakuje graty do starego rozklekotanego busa i jedzie grać kolejny koncert.
Co do jego prowokacji - bardzo często przyznaje, że jego hejt nie rusza, że jest od tego wolny, a jednocześnie pozywa jakąś babkę do sądu bo przekroczyła pewne granice. I znów, ona przekroczyła, bo co? Bo krytykowała go w necie? Bo obnażała jego ego? Poczuł się urażony, dotknięty i ją pozwał. Ale kiedy on zostaje pozwany z jakiegoś powodu, to zasłania się wolnością wypowiedzi i twórczości.
Taka mentalność Kalego. Jak Kali ukraść krowę, to dobrze, ale jak Kalemu ukraść krowę to już niedobrze. Jego wypowiedzi zawsze są elokwentne, używa bardzo ładnych słów, zgrywa intelektualistę, ale jak się wsłuchać co on mówi, to jest to zwykły bełkot, bo mówiąc o swoich przemyśleniach, bardzo często robi coś zupełnie przeciwnego. Tak, Nergal jest niewiarygodny. Tak jakby dążył do tego, aby być męczennikiem za wszystkich cierpiących społeczny ostracyzm metalowców, jakby nie chciał być Adamem - osobą, ale jakimś symbolem, autorytetem, wybitnym znawcą sztuki i jej twórca.
Co ciekawe, kiedy tylko skupiał się na muzyce to mnie gówno obchodziły jego poglądy i twórczość. Nie pasowała, nie słuchałem. Nie słucham nadal, ale od czasów Dody jego osoba przebija się co jakiś czas w mediach. A to co tam pokazuje byleby utrzymać się na świeczniku to już dno. Lepiej gdyby skupił się jak dawniej na muzyce, wtedy pewnie odzyskałby wiarygodność, ale na to już nikt nie liczy. Nawet on sam.