Kolejne "dla mnie". ;) Ja bym się dziwnie czuł, gdybym miał spędzać godzinę dziennie (każdego dnia, albo prawie kazdego) słuchając płyty, której słuchałem wczoraj, przedwczoraj, przedprzed... etc. Szczególnie, że:COFFIN pisze:Słowo klucz: "dla mnie". Poza tym zachowujecie się co najmniej, jakby człowiek ją katował 24h. To jest raptem 5 kawałków, wiec raz na dzień to nie jest nic trudnego, tym bardziej, jeśli mowa o materiale, który potrafi opętać, jak mało który. Dodam, że ponadto mam kilka innych:]Self pisze:
* a w przypadku Henbane, która wyszła przecież 3 lata temu, słuchanie jej codziennie od dnia premiery jest w ogóle jakąś jebaną abstrakcją dla mnie...
1) jest mnóstwo innej muzyki, którą warto poznawać. Ja akurat jestem nieco sfiksowany na tym punkcie, że nie zniósłbym myśli, że przeznaczam 7h tygodniowo na słuchanie wciąż tego samego, zamiast poznać coś nowego.
2) nie mówiąc już o tym, że są inne media - gry, książki, filmy nawet, mimo że oglądam od wielkiego dzwonu
3) czasami, w moim przypadku, nie da się wygospodarować więcej niż tę właśnie godzinę danego dnia na czas wolny. Wolałbym ją przeznaczyć na poznanie czegoś nowego, niż wałkować wciąż to samo
Henbane jest akurat płytą, którą wałkowałem swojego czasu często und motzno. Szczególnie, że zadziałał efekt zaskoczenia i chciałem się upewnić, czy aby na pewno to jest AŻ TAK zajebiste, jak mi się za pierwszym razem wydawało. wiem, dziwny jestem. :) Ale to nadal nie było raz dziennie, parę razy w tygodniu maks. Ciężko mi sobie wyobrazić słuchanie jej codziennie również ze względu na to, jak gęstą atmosfera jest na nim serwowana. To jest właśnie przykład tej "trudnej" muzyki, która angażuje emocjonalnie i z tego też powodu nie mogę słuchać jej za często.
Jeżeli już słucham czegoś z dużą częstotliwością przez jakiś określony czas, to zazwyczaj jest to bardziej rokendrolowe granie, czyli coś, czego osobiście mogę słuchać w zasadzie o każdej porze dnia i nocy. Ii tak ostatnio jest to np. Clutch "Psychic Warfare" - nie słucham codziennie, ale bardzo często i nadal mam radochę przy każdej sesji. Mimo świadomości, że za parę tygodni zapewne odstawię ją na półkę na parę ładnych miesięcy ze względu na zmęczenie materiału. :)