Ascetic pisze:Drone pisze:Ale tu nie ma wcale sprzeczności. Przecież wywrotowość to cecha nie tylko metalu. Można się śmiać, ale jak na początku XX wieku Schoenberg, Webern czy Bartok rozwalali pozostałości po klasycznej harmonii, to działy się prawdziwe skandale. Jak Hindemith koncertował w latach 20, to publiczność chciała linczować muzyków i samego kompozytora. Lata 50 i 60 to kolejne rewolucje w muzyce, tym razem obyczajowe, potem wraz z punkiem to bunt społeczny, a metal to bunt przeciwko porządkowi świata w ogóle.
I wręcz jest odwrotnie niż piszesz. To mentalna konserwa najgłośniej protestuje przeciwko nowej formie i odmawia jej wartości. Ale to mnie niespecjalnie obchodzi, niech sobie protestuje. Gorzej, jak ktoś uważa, że siedzi w tym zjawisku (w tym wypadku metalu), a równie łatwo dyskredytuje rzeczy, za którymi COŚ naprawdę stoi.
skoncetrowałeś się na idei i tym, że ma ona nieść (bo ma) "wywrotowość".
tyle, że moja (jakże głęboka) myśl, dotyczyła tego, że jak "poukładamy" muzykę według kryterium obiektywnie dobrej i złej, to zabierzemy jej ten pierwiastek. ferment musi być. niech się dzieje. a takie narzucanie poprzez właśnie ten g.obiektywny moim zdaniem zabija dyskusję. ja np.sobie cenię kontrowersyjne opinie. czasem daje to zupełnie nowe spojrzenie. a takie pacyfikowanie poprzez równanie killuje całą akcje. oczywiście nie mówię o prowokacji dla prowokacji.
co do mentalnej konserwy. to trochę jak z kościołem.powiedzmy katolickim. wpuszczenie powietrza może rozjebać go po całości. tak i z metalem. może daleka analogia. myśl jest taka. żeby metal był metalem, nie zatracił tożsamości, ale przy okazji był płodny. ja np. mam to w tym "occult death metal'u", czy jak to nazwali redaktorzy z NMagazine DM 3.0. kręgosłup jest. do tego dochodzi "duchowość". mamy progres, przy zachowaniu tożsamości.
Ale tu nie chodzi o to, by poukładać raz na zawsze płyty wg jakiegoś klucza, tylko właśnie spowodować, żeby była jakaś wymiana opinii, dzięki której być może zwrócimy uwagę na jakieś szczegóły, których nie słyszymy. Natomiast co wnosi do dyskusji stwierdzenie, że płyta jest chujowa, bo mi się nie podoba? Co innego, gdy ktoś napisze o szczegółach, że nie ma poweru, że partie gitar są nudne, że wokalista śpiewa pretensjonalnie, że zespół X czy Y zrobił to już lepiej, że coś jest kopią czegoś. A jak wchodzi jakiś losowy pacjent do tematu o KSM i pisze, że to gówno, a w ogóle black metal to gówno, to nie pisze o muzyce, tylko o swoich uprzedzeniach. A one mnie i podejrzewam, że wielu innych, mało obchodzą.
Co do natomiast wpuszczania powietrza, to gorszą robotę od naszych lokalnych nierówności robią wszelkiej maści magazyny, wytwórnie, reklamy i tzw. promotorzy, którzy nawet w swojej niszy chcą ukręcić parę groszy na tym interesie albo zdobyć jakiś rozgłos. Potem bierze się do ręki taki magazyn i ze wstrętem go odkłada, bo okazuje się, że ARCH ENEMY czy nowy KREATOR to rozwinięcie ekstremy, albo z drugiej strony promuje się jakieś rzeczy zupełnie nieoryginalne i wtórne (choć nawet dobrze zrobione) jako wyznaczniki undergroundowej oryginalności.