no ja się na pewno zatrzymałem, ale jest mi z tym dobrze i wygodnie :) inna sprawa, że następców faktycznie nie ma i chyba nie będzieNasum pisze: Naprawdę jest tak źle, albo po prostu nie chcemy otworzyć się na coś nowego? Zatrzymaliśmy się w jakiejś skostniałej formule, i nie wyobrażamy sobie że prócz niej może być coś innego, lepszego, że nasze tuzy muzyki mimo wszystko mają swoich godnych następców, że są nowe osobowości, nowi charyzmatyczni muzycy, którzy z dumnie podniesioną głową będą pchać ten wózek dalej?
godni, o porównywalnej charyzmie, następcy Lemmy'ego, Iommi'ego, Richardsa, Page'a, Bowiego? hehehe, dobre sobie :)