


Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.
nie jest out of range, na ebayu jest od 40 do 60 dolcow nowka, czasami pojawia sie taniejjester pisze:FLAC może? Z debiutu zrobiłbym sobie ładny bezstratny cd-r z drukowaną okładką, skoro cd is out of range. Chciałbym to przetestować na normalnym sprzęcie.
No co z tym klimatem, jak nie Carnivore to co?Maria Konopnicka pisze:Fu! Jakie to żałosne - kiedyś się szukało płyt miesiącami, jak nie latami, a dziś chłopaki jednego dnia się linkami powymieniają i z bani... Dziwić się, że zaraz się metal nudzi i szuka się jakiś dziwnych wynalazkówA tego Warpath to aż sobie w weekend posłucham.
rozumiem tradycjonalisto, że na wczasy z rodziną popierdalasz na osiołku, bo KIEDYS tak sie przemieszczało...Maria Konopnicka pisze:Fu! Jakie to żałosne - kiedyś się szukało płyt miesiącami, jak nie latami, a dziś chłopaki jednego dnia się linkami powymieniają i z bani...
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.
Ja też szukałem miesiącami, przegrywałem sobie z kolegami kasety i cieszyłem się jak dziecko jak nagrałem sobie coś, czego długo szukałem. Teraz również cieszę sie jak dziecko jak kupuje nowe CD, ale nie muszę już przegrywać wątpliwej jakości kaset i z jestem z takiego obrotu spraw bardzo zadowolony, bo wciąż mam do przesłuchania dziesiątki thrashowych płyt z lat 80-tych. Problem w tym, że wiele z nich jest cholernie ciężko dostępna, a nie stać mnie żeby wydać 90zł na płytę zespołu X tylko po to żeby stwierdzić, że to taki sobie drugoligowy thrash, którego słucha się fajnie, ale na półce wcale mieć tego nie muszę. Dlatego właśnie mp3 są fajneMaria Konopnicka pisze:Fu! Jakie to żałosne - kiedyś się szukało płyt miesiącami, jak nie latami, a dziś chłopaki jednego dnia się linkami powymieniają i z bani...
bzdura. chyba, ze milosc do muzyki mierzysz w ilosci plyt. no ale sam pisales, ze tego nie uprzedmiotawiasz. uprzedzajac prosty zarzut - nie mowie o osobach, ktore w ogole nie kupuja plyt i cala ich kolekcja liczona jest nie w pudelkach na polce, a gigabajtach.pewnie nie, ale miłość do muzyki mogłaby się we mnie tak mocno nie zakorzenić
Co za niewybredne zartyMaria Konopnicka pisze:Pisałem już - dla mnie to taki nowoczesny thrash (jak na owe czasy) i niektóre riffy prędzej z Panterą mi się kojarzyły niż z CarnivoreTriceratops pisze:
No co z tym klimatem, jak nie Carnivore to co?
i jeszcze robia spis z zaznaczeniem w jakich maja to jakościachRiven pisze: nie mowie o osobach, ktore w ogole nie kupuja plyt i cala ich kolekcja liczona jest nie w pudelkach na polce, a gigabajtach.
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.
Zgoda, ale to jest kwestia indywidualnego podejścia a nie tego jak bardzo coś jest dostępne. Zasadniczo tylko od Ciebie zależy ile czasu poświęcisz danej płycie...choć może trudniej przychodzi to ludziom, którzy mają wszystko od razu i za darmo. Z drugiej strony za czasów pirackich kaset dostęp do muzyki był w miarę łatwy i nie trzeba było wielkich pieniędzy aby zapoznać się na przykład z dyskografią Slayer, też można to było zrobić w jeden dzieńMaria Konopnicka pisze: Wracając do tematu - mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach taka łatwość dostępu do muzyki (czy to w przypadku ściągania z netu, czy nawet szaleńczego kupowania płyt - jak w moim przypadku) sprawia, że poświęcamy mniej czasu pojedynczym płytom i przez to sporo tracimy. Kiedyś jak już się jakąś płytę wyrwało, kupiło na kasecie, czy przegrało od kolegi to było wydarzenie. Rano się budziłem jak skowronek bo wiedziałem, że czeka na mnie nowa kaseta. Słuchało się albumu po kupieniu kilkanaście razy zanim w ogóle jakiś osąd na jego temat się wydało. Teraz jest zupełnie inaczej - niby lepiej, ale gorzej ....))
wiem, jestem open mindedTriceratops pisze:Ale ja to wiem ale rob najwyrazniej nie.)
Ale Maria, to wszystko zależy od poszczególnego osobnika. Dostępność sprawia pokusę kicania z jednej płyty na drugiej, to oczywiste, wielość wyboru wytwarza tzw. "paraliż postępowy", gdy zagubieni ludzie sami nie wiedzą czego słuchać albo gnają po wszystkim po łebkach, wartościowym czy nie bo zawsze towarzyszy im mgliste widmo "czegoś lepszego". To się da zauważyć bardzo łatwo, ale jest gorsze zjawisko od ścągania bez kupowania żadnych płyt - mania myspace'ów przyzwyczająca ludzi nie tyle do darmochy (bo to nic złego), ale do fragmetarcznego poznawania muzyki, masowych "liźnieć" płyt wszelkich i zatracenie się w tych "kąskach".To naprawdę zmienia odbiór muzyki u ludzi, wypacza go, tu jest problem. Zespoły praktykując coś takiego same kręcą sobie pętle na szyję, bo to właśnie te ochłapy (nie całe albumy w pliczkach) zaczynają tworzyć problem. Czytałem nawet w kilku miejscach o tym, że sam pomysł umieszczania ALBUMU jest zbędnym przeżytkiem, którego powstanie wymusiła pojemność winyla, kasety innych nośników a co za tym idzie ekonomika, w zupełnie niedalekiej przyszłości taki koncept może odejść definitywnie w niebyt (czego forma myspace jest pierwszym symptomem).To jest przyzwyczajanie ludzi do konsumenctwa w najgorszym stylu. Ja jestem żadkim goście takich stron, zdażyło mi się może z 10 razy, ale nie więcej. Na szczęście, wszystko zależy od soby. Mi na szczęście osobiście samodyscyplina nie pozwala w to wdepnąć.Maria Konopnicka pisze:Wracając do tematu - mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach taka łatwość dostępu do muzyki (czy to w przypadku ściągania z netu, czy nawet szaleńczego kupowania płyt - jak w moim przypadku) sprawia, że poświęcamy mniej czasu pojedynczym płytom i przez to sporo tracimy.
Maria Konopnicka pisze:Ja ostatnio stwierdziłem, że muszę trochę zmienić swoje nastawienie do płyt i zdecydowanie ograniczyć kupowanie. Pierwszym krok jaki zrobiłem, to zaniechałem codziennego przeglądania allegroW tym tygodniu kupiłem zaledwie 7 CD. Co jest moim rekordem od jakiś 4 lat. Docelowo zamierzam poprzestać na zakupie 2-3 płyt miesięcznie i zagłębić się wreszcie w to co już mam (dość zaznaczyć, że aktualnie mam jakieś 1000 CD w foliach, co jest cholernie irytujące).