Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Mała ciekawostka odnośnie procesu nagrywania tej płyty, którą wyczytałem w jednym z ostatnich wywiadów. Zespół tym razem postanowił nie pierdolić się z kasą i muzycy postanowili wybrać studio, które zapewni im na prawdę dobre brzmienie. Wybór padł na studio, w którym nagrywało m. in. Aerosmith. Materiał w wersji winylowej zajmuje dwadzieścia kilka minut, w wersji kompaktowej zajmuje całą pojemność dysku (to przez bonus, który trwa 45 min.). Anyway, Nagranie tej płyty zajęło im 6 godzin wliczając w to wniesienie, rozłożenie, złożenie i wyniesienie sprzętu. Nie pierdolili się, nie ma co...
Udało im się nagrać takiego potwora. "Lun Yurn"...
Wspaniałe.
Zespół o dość długiej historii, na ostatniej płycie Burmese to dwie perkusje, dwa basy i mała japoneczka na wokalu.
Najbrutalniejszy album jaki słyszałem w 2011 r. i po półrocznym katowaniu tego gówna wiem, że długo nie usłyszę nic mocniejszego. Ktoś napisał o nich coś takiego: "Jeśli grasz w zespole to musisz wiedzieć, że najgorszy koncert Burmese będzie najlepszym w twojej karierze.".
Nie do końca noise, noisecore, sludge, awangarda, grindcore, punk, power violence, resztę dopisz.
Na zachętę obrazek z koncertu promującego wydanie tej płyty.
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
Kurwa, nikt i nic? Może trzeba było do niemetalowej wrzucić.
Kurty, Longinusy, Scaarphy i Morphy sprawdźcie bo to może być coś dla Was. Jako ciekawostkę dodam, że ten zespół ma na koncie album z coverami Whitehouse. :O
Tutaj jeszcze jeden fragment z koncertu.
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
Kurczę, brzmi to obiecująco, ale kiedy to wszystko sprawdzać, jak się od JK Flesh nie mogę uwolnić? Jak dorwę jakoś płytę to się wypowiem, tak po jednym samplu koncertowym trudno coś więcej powiedzieć, ponad to, co już stwierdziłem ;)
Edyta: Ten utwór od ~3:40 z pierwszego linka - bardzo ładny.
Edyta dwa: Czy ten cały Lun Yurn jest albumem reprezentatywnym dla ich twórczości, czy warto zacząć od innej płyty?
Burmese to jest akurat zespół, który śledzę od dłuższego czasu i znam większość nagrań, ale dopiero z tą płyta awansowali do mojej pierwszej ligi.
Numer, który wskazałeś jest faktycznie cudowny. :)
Tak, "Lun Yurn" to na pewno bardzo reprezentatywny album, bardzo dobre są również "Men", "A Mere Shadow and Reminiscence of Humanity" oraz "White" (wspomniany wyżej hold dla Whitehouse).
"Funkcjonariusze po wstępnych oględzinach poćwiartowanych i nagich zwłok stwierdzili, że morderca musiał być szczególnym zboczeńcem".
No to się zobaczy się, jak przyjdzie na nich pora (po Bodychoke i Daughters - bo nie znałem wcześniej i Revenge oraz Saint Vitus - bo już wyszły, a ja jeszcze ich nie słyszałem).
No fajne to Lun Yurn, ale się trochę uniosłeś z większym wpierdolem niż ostatnie Brutal Truth - ta płyta jest po prostu okrutna. Na Burmese jest powiedzmy więcej hałasu (zresztą naprawdę zacnego) niż takich nieludzkich kompozycji i zajebistych przejść jak na End Time.
Ale teraz żarty na bok, bo właśnie skończyłem słuchać wspomnianego bonusu z tej płyty (który nota bene trwa dłużej niż cała płyta właściwa) i chyba wypada odszczekać to co napisałem wyżej. Ileż tutaj się dzieję, to głowa mała. Prawdziwa nawałnica dźwięków, sprzężeń i hałasów różnych, a do tego stężenie tychże jest doprawdy powalające i dość wyczerpujące w odsłuchu - takie Prey, tylko grane normalnie, nie w pętli, przez ponad 40 minut. Masakra. Myślę, że nikt kto lubi Brutal Truth nie powie, że Lun Yurn jest w jakimkolwiek stopniu gorsza od płyt Amerykanów - bo to jest ten poziom.
Ostatnio zmieniony 18-02-2014, 19:37 przez Kurt, łącznie zmieniany 1 raz.