DAHMER

[Lykantrop]

Dziwne, że po wpisaniu słów "Dahmer" i "Masterful" na google jedyny odnośnik prowadzi do tematu o Macabre. Znaczy się, nie to że mam jakieś ale do Macabre, ale brak choćby krótkiego słowa wspominki na temat tych wesołków smuci mnie. Chłopcy w tej chwili już nie istnieją (ergo: nie działają pod tą nazwą), ale w swoim czasie grali kawał niezłego grindcore/ d-beat z absolutnie mało oryginalną warstwą liryczną, bo za cel wzięli sobie analizę seryjnych morderców. Ich debiut swojego czasu, jak miałem krótki okres ekscytacji na punkcie podobnych klimatów, solidnie mną pozamiatał i pozostawił trwały ślad w psychice. Niestety, dalszą część ich dyskografii olałem i chciałbym bdb kolegów z forum zapytać przy okazji czy jeszcze coś jest godne polecenia z ich nieskromnego dorobku.

[Harlequin]

Znam niestety tylko Dahmerized. Nie słuchałem od dawna, choc z tego co kojarze to bylo cąłkiem niezłe. Moze warto odświezyc :)

[megawat]

"The Studio Sessions" i będzie komplet. Każdy kawałek to strzał w dziesiątkę, są tu też kawałki z "Dahmerized", ale nie wszystkie.
Uwielbiam Dahmer, kanadyjczycy na prawdę mieli taki vibe, że próżno szukać tego u współczesnych kapel.

[Lykantrop]

Dostępność ich leopoldów staffów w kraju przywiślańskim marna, więc póki co będę cieszyć uszy w/w "The Studio Sessions" z mpchujek. A jak ich nowa kapela - Fistfuck? Podobne klimaty czy można spokojnie zanucić hit Ireny Santor "Już nie ma dzikich plaż..."?

[megawat]

Fistfuck to już nie to. Klimaty podobne, ale klimat nie ten już, niestety. Ale spróbuj, co szkodzi.

[Lykantrop]

Przeorał mnie ten polecany materiał Dahmer jak Max Hardcore młodą siksę z Kalifornii. Cholernie mi brakowało właśnie takiego grania ostatnio i Dahmer wypełnili braki w 100%. Gdzie się podziały tamte prywatki, na których nam Dahmer przygrywał?