ultravox pisze:Z tym eksportem to akurat się nie udało, ale myślę, że jak na tamte czasy byli po prostu za mało "norwescy". Szkoda, bo to faktycznie była świetna płyta.
Też tak uważam. Akurat w czasie, gdy Cezar miał szczytową formę panowała norweska świętowojenna grypa. Szkoda, jedynka i dwójka CA to przechuj płyty, które miały tego pecha, że utknęły w północnej zawierusze.
Swoją drogą, ile nienorweskich blackowych płyty, przetrwało ten okres burzy i naporu?
Natomiast wracając do sedna wątku. Łapię się na tym, że jak mam do wyboru posłuchać kogokolwiek z wielkich blackowych uznanych to z reguły wybieram coś z rodzimego podwórka. Może i są czyimiś naśladowcami, ale dla mnie rodzimy black smakuje lepiej i nie mają tu nic na rzeczy żadne patriotyczne sentymenty - po prostu polski BM bardziej mi "w duszy gra".
uważam, że cudownie być pijanym. Nawet chyba lepiej niż oświeconym.