Również miałem okazję przesłuchać tę płytę i jestem rozczarowany, choć chyba nie powinienem, bo i nie oczekiwałem nie wiadomo czego. Jest w sumie dokładnie taka, jaka myślałem, że będzie, przy czym nie uważam tego za dobry kierunek.
Pod kątem muzycznym jest moim zdaniem bardzo nijako. Utwory wręcz zlewają się ze sobą, a to po części trochę przez to, że chcieli wszystko wrzucić do jednego kotła. Zaczyna się zazwyczaj spokojnie i balladowo, potem wchodzą jakieś połamane riffy a'la Bastard, po to, by zaraz pójść w kierunku Róż. Tak jakby słuchasz nie mógł zapomnieć nawet na moment do czego to nawiązanie
Niby powtórka tego co było na K&RK - Popiór, ale trudno nie odnieść wrażenia, że tamte utwory były po prostu o klasę lepsze i charakterystyczne. Każdy miał swój unikalny charakter, a tutaj tej różnorodności mi brakuje. Niby wszystko poprawne, ale niewiele zostaje w głowie.
Kolejna sprawa - wokale. No i tutaj kompletnie mi nie siedzą. Tekstowo poziom raczej niski, konwencja ich wykonania jakaś taka nietypowa. Niby coś nowego, ale z drugiej strony nastawione na to, by jednak przypominały trochę Romana. Moim zdaniem niepotrzebne ograniczenie. Brakuje za mikrofonem kogoś z charyzmą i pomysłem, bo te wydają się być dosyć jednorodne i nijakie. Pojawiają się niby jakieś urozmaicenia, ale to jak AI.
Kolejna sprawa, to sam koncept tego zespołu. Nie wiem, czy najlepszym krokiem jest podpinanie się pod dziedzictwo Kata. Ja wiem, że bardzo podobny album pewnie ukazałby się jako K&RK, gdyby Roman żył, ale jest jak jest. Obawiam się, że gdyby nie ta promocja, to mało kto na niego by trafił. Trudno mi sobie wyobazić tez karierę tego zespołu, bo może na tą pierwszą trasę ludzie przyjdą z ciekawości, może zagrają covery Kata, ale ogólnie trudno mi sobie wyobrazić, by mieli jakichś szalikowców na dłuższą metę. K&RK mógł sobie pozwolić na nagranie słabszego materiału, bo ludzie i tak przyszliby dla klasyków, tutaj tego magnesu już nie będzie. Nawiasem mówiąc moim zdaniem wokale Romana nie naprawiłyby tego albumu i byłby najgorszym w jego doroku, chyba, że naprawdę tekstowo i wokalnie stanowiłyby jakiś game changer, w co wątpię.
W pewnym sensie więc K&RK - Popiór jest dobrym zwieńczeniem i podsumowaniem drogi Kata.
Ogólnie moim zdaniem to od początku powinno być sprzedawane jako NOWY THRASH/DEATH PROJEKT HIRO, a tak to ta łatka Kata nie wiem, czy na dłuższą metę nie bedzie bardziej przeszkodą, niż pomocą. Zwłaszcza, że reszta składu z Katem wspólnego nie ma nic (poza perkusista, Jackiem, który tez pasował tam jak pieść do nosa - z całym szacunkiem do jego gry, bo gra wspaniale).