24-03-2024, 06:42
Nawet jeśli masz gorączkę, to skojarzenia prawidłowe. Mam podobne. Powiedziałbym, że dla mnie ta płyta to miks dwóch pierwszych albumów Incantation z nagraniami Morpheus Descends i może właśnie szczyptą debiutu Amorphis. Świetny miks!
Za mną kolejne przesłuchania, na liczniku około dwudziestu i coraz bardziej klaruje mi się czemu ta płyta taka fajna - to jest po prostu esencja podziemnego deathowego łojenia wyciągnięta wprost z lat '90-'94 z katalogów tych wszystkich obskurnych, zatęchłych labeli (Relapse, Drowned, Wild Rags, Repulse itp.), które wtedy trzeba było zamawiać z jakichś mailorderów lub wygrzebywać sobie po Dziuplach. Teraz już nie istnieją, albo przeszły w fazę "profesjonalną", mają konta w mediach społecznościowych i profile na Spotify, ale magia się gdzieś ulotniła.
Tak patrzę po forum i widzę, że mój gust rozjeżdża się bardziej i bardziej z forumową średnią z każdym kolejnym rokiem. Wszystkie deathmetalowe materiały, które mnie w ostatnim czasie mocno potargały ("The Rebirth", "Forlorn and Forsaken", "Rites of the Mangled", "Earthless Pagan Spirit" i parę innych) zostały tu przyjęte chłodno lub całkowicie zignorowane. Z kolei na mnie nie robi wrażenia praktycznie nic z tych mocno tu grzanych premier ostatnich kilkunastu lat. Jedyne punkty styczne jakie wciąż widzę to klasyki na I oraz A, może jeszcze ostatni album Mortem.
Only SŁUCHANIE płyt is real!