Berlin czy praga?Adrian696 pisze:w uszach szum, ale koncert z Clockwork Angels String Ensemble zniszczył - blisko 3 godzinny orgazm ;)
Rush
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Adrian696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3562
- Rejestracja: 22-06-2007, 20:44
Re: Rush
Berlin - zupełnie przypadkiemHarlequin pisze:Berlin czy praga?Adrian696 pisze:w uszach szum, ale koncert z Clockwork Angels String Ensemble zniszczył - blisko 3 godzinny orgazm ;)
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8692
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Rush
Tak sobie ogladałem dzis przez prawie 5h Nadal - Djokovic i słuchałem Rush i naszła mnie mysl - czemu nikt na tym forum nie przytoczył duetu Lee/Peart jako najgenialniejszej sekcji rytmicznej ever ? przecież to co Ci panowie robią to niedościgniony ideał.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3049
- Rejestracja: 08-08-2006, 12:48
- Lokalizacja: mosh pit
Re: Rush
Bo jeszcze nikt nie pobił sekcji Jones/Bonham. Wczesniej nie znano takiego pierdolnięcia, a później nikt inny tak nie potrafił. Rock and Roll.Harlequin pisze:czemu nikt na tym forum nie przytoczył duetu Lee/Peart jako najgenialniejszej sekcji rytmicznej ever ?
I AM MORBID
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 589
- Rejestracja: 07-03-2002, 15:34
- Lokalizacja: ZSRE
Re: Rush
Już wcześniej wyraziłem przypuszczenie, że muzycy Rush są jednymi z najlepszych instrumentalistów w muzyce rockowej. Peart jest prawdopodobnie najlepszym bębniarzem, Lee jednym z najlepszych basistów (obok m. in. Chrisa Squire'a z Yes), zaś Lifeson to wspaniały i oryginalny, chociaż zazwyczaj niedoceniany, gitarzysta. Wszyscy trzej muzycy grają z ogromną finezją i polotem, przez co ich nagrań słucha się z wielką przyjemnością. Dzięki perfekcyjnym umiejętnościom technicznym panowie mogą pozwolic sobie na tworzenie bogatych, złożonych aranżacji, i stąd bierze się to głębokie, pełne brzmienie Rush. Nie jest to częstym zjawiskiem wśród zespołów składających się z zaledwie trójki muzyków. Tymczasem o Rush zwykło mawiac się: ''tylko trzej instrumentaliści, a brzmią jak stuosobowa orkiestra''.Harlequin pisze:naszła mnie mysl - czemu nikt na tym forum nie przytoczył duetu Lee/Peart jako najgenialniejszej sekcji rytmicznej ever ? przecież to co Ci panowie robią to niedościgniony ideał.
In God We Trust
- ozzy
- postuje jak opętany!
- Posty: 608
- Rejestracja: 16-02-2008, 18:14
- Lokalizacja: Łódź
Re: Rush
pełna zgoda, aż miło poczytać takie rzeczy. Cholernie żałuję tego berlińskiego koncertu, bo już od pół roku napalony na niego byłem jak szczerbaty na kokosy, jednak plany zawodowe brutalnie zweryfikowały moję chęci :( ogromnie zazdraszczam i proszę o jakąś konkretniejszą relację! :)Agony pisze:Już wcześniej wyraziłem przypuszczenie, że muzycy Rush są jednymi z najlepszych instrumentalistów w muzyce rockowej. Peart jest prawdopodobnie najlepszym bębniarzem, Lee jednym z najlepszych basistów (obok m. in. Chrisa Squire'a z Yes), zaś Lifeson to wspaniały i oryginalny, chociaż zazwyczaj niedoceniany, gitarzysta. Wszyscy trzej muzycy grają z ogromną finezją i polotem, przez co ich nagrań słucha się z wielką przyjemnością. Dzięki perfekcyjnym umiejętnościom technicznym panowie mogą pozwolic sobie na tworzenie bogatych, złożonych aranżacji, i stąd bierze się to głębokie, pełne brzmienie Rush. Nie jest to częstym zjawiskiem wśród zespołów składających się z zaledwie trójki muzyków. Tymczasem o Rush zwykło mawiac się: ''tylko trzej instrumentaliści, a brzmią jak stuosobowa orkiestra''.Harlequin pisze:naszła mnie mysl - czemu nikt na tym forum nie przytoczył duetu Lee/Peart jako najgenialniejszej sekcji rytmicznej ever ? przecież to co Ci panowie robią to niedościgniony ideał.
SODOM i chuj
- Adrian696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3562
- Rejestracja: 22-06-2007, 20:44
Re: Rush
co tu relacjonowac ;) koncert tak niesamowity, ze zadne slowa tego nie oddadza, dlatego:ozzy pisze: ogromnie zazdraszczam i proszę o jakąś konkretniejszą relację! :)
a. zapodam setliste
b. zobacz jakim filmikiem sie koncert rozpoczał
c. reszte sobie zwizualizuj, lub odpal YT bo juz jest kilka klipow z tego koncertu
Set 1:
Subdivisions
The Big Money
Force Ten
Grand Designs
The Body Electric
Territories
The Analog Kid
Bravado
Where's My Thing?
(With Drum Solo)
Far Cry
Set 2: (with Clockwork Angels String Ensemble)
Caravan
Clockwork Angels
The Anarchist
Carnies
The Wreckers
Headlong Flight
(With Drum Solo)
Halo Effect
Seven Cities of Gold
The Garden
Manhattan Project
Drum Solo
Red Sector A
YYZ
The Spirit of Radio
Encore:
Tom Sawyer
2112 Part I: Overture
2112 Part II: The Temples of Syrinx
2112 Part VII: Grand Finale
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.
Re: Rush
Z tego co pamiętam, tak też nauczał redaktor Kaczkowski. Niestety nie byłem pojętnym uczniem, a raczej wytrwałosci zabrakło. Misternie utkaną sieć doskonałych dźwięków, niszczyła niezrozumiała chęć zaoszczędzenia na przyzwoitym wokaliście. Obecnie stwierdzam, że nie nadszedł jeszcze dla mnie czas, ani na Kinga Diamonda, ani na Rush.Agony pisze:Już wcześniej wyraziłem przypuszczenie, że muzycy Rush są jednymi z najlepszych instrumentalistów w muzyce rockowej. Peart jest prawdopodobnie najlepszym bębniarzem, Lee jednym z najlepszych basistów (obok m. in. Chrisa Squire'a z Yes), zaś Lifeson to wspaniały i oryginalny, chociaż zazwyczaj niedoceniany, gitarzysta. Wszyscy trzej muzycy grają z ogromną finezją i polotem, przez co ich nagrań słucha się z wielką przyjemnością. Dzięki perfekcyjnym umiejętnościom technicznym panowie mogą pozwolic sobie na tworzenie bogatych, złożonych aranżacji, i stąd bierze się to głębokie, pełne brzmienie Rush. Nie jest to częstym zjawiskiem wśród zespołów składających się z zaledwie trójki muzyków. Tymczasem o Rush zwykło mawiac się: ''tylko trzej instrumentaliści, a brzmią jak stuosobowa orkiestra''.Harlequin pisze:naszła mnie mysl - czemu nikt na tym forum nie przytoczył duetu Lee/Peart jako najgenialniejszej sekcji rytmicznej ever ? przecież to co Ci panowie robią to niedościgniony ideał.
- YNKE
- w mackach Zła
- Posty: 865
- Rejestracja: 08-03-2009, 22:13
- Lokalizacja: Kłodzko
Re: Rush
no,no stary ale ci się trafiło :D, musiało być genialnie, jeszcze Tomek Sawyer na dokładkęAdrian696 pisze:co tu relacjonowac ;) koncert tak niesamowity, ze zadne slowa tego nie oddadza, dlatego:ozzy pisze: ogromnie zazdraszczam i proszę o jakąś konkretniejszą relację! :)
a. zapodam setliste
b. zobacz jakim filmikiem sie koncert rozpoczał
c. reszte sobie zwizualizuj, lub odpal YT bo juz jest kilka klipow z tego koncertu
Set 1:
Subdivisions
The Big Money
Force Ten
Grand Designs
The Body Electric
Territories
The Analog Kid
Bravado
Where's My Thing?
(With Drum Solo)
Far Cry
Set 2: (with Clockwork Angels String Ensemble)
Caravan
Clockwork Angels
The Anarchist
Carnies
The Wreckers
Headlong Flight
(With Drum Solo)
Halo Effect
Seven Cities of Gold
The Garden
Manhattan Project
Drum Solo
Red Sector A
YYZ
The Spirit of Radio
Encore:
Tom Sawyer
2112 Part I: Overture
2112 Part II: The Temples of Syrinx
2112 Part VII: Grand Finale
„Z delikatną ostrożnością pierdzę, żebym się nie zesrał”
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 178
- Rejestracja: 20-12-2012, 11:14
Re: Rush
Koncert był świetny (ale to w przypadku tego zespołu norma), o klasie muzyków napisano już całe tomy, oprawa (światła, wizualizacje) - zapierające dech w piersi, setlista w porządku, trochę sie obawiałem tych smyków, okazało się, że zupełnie niepotrzebnie - wszystko "zagrało" jak trzeba, a panowie AL i GL mogli w utworach z sekcją trochę bardziej poszaleć - oderwać się od klawiszy/basów w pedalboardach. W hali całe mnóstwo Polaków, podobnie zresztą jak na Toto dzień wcześniej
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1653
- Rejestracja: 03-02-2008, 14:51
- Lokalizacja: Electric Ladyland
Re: Rush
Kurde, znam od bardzo dawna Moving Pictures, gdzieś potem po drodze pojawiło się chyba nawet fajniejsze 2112 (tytułowa suita to jest czyste morderstwo na neuronach), ale dopiero wczoraj miałem okazję przysłuchac się tej kapeli uważniej, w towarzystwie dwóch oporowych fanów Rush i przy dużej ilości mongolskich lekarstw w powietrzu. Jezu, jakie to jest fajne. Słucham właśnie Hemispheres i się chyba spuszczę z radości. Jak na klasyki progrocka mam pewną alergię, bo to w większości przerost formy nad treścią, to tutaj jest idealnie; trzech kolesi, trzy instrumenty plus wokal i MILIARD doskonałych pomysłów, żadnych zbędnych dźwięków.
Fairies wear boots and now you gotta believe me
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
Yeah I saw it, I saw it, I tell you no lies
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8692
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Rush
Sugerowałbym ankietę na ulubiony krązek Rush. Jest w czym wybierać w koncu. Osobiście na swoich faworytów wybieram 'Hemispheres", "Counterparts" i ... 'Power Windows" dzięki którego polubiłem ten zespół.
- Parasite
- zaczyna szaleć
- Posty: 111
- Rejestracja: 16-06-2012, 16:59
- Kontakt:
Re: Rush
Odkąd zacząłem słuchać RUSH moimi ulubionymi ich płytami są Hemispheres i Moving Pictures. Nie wiem, którą wolę bardziej. Obie są zajebiste. Hemispheres to świetny balans pomiędzy starszym, bardziej hard rockowym obliczem zespołu i progresywnym graniem. Z kolei Moving Pictures to hit na hicie, tylko tyle i aż tyle ;))
-
- świeżak
- Posty: 10
- Rejestracja: 26-06-2012, 21:37
Re: Rush
Ja najbardziej lubię "Moving Pictures" i "Permanent Waves". Potem "Hemispheres" i "Farewell to the kings". Takie moje top 4, choć wokal czasami denerwujący.
- manieczki
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12171
- Rejestracja: 25-07-2010, 03:07
Re: Rush
Dzieciaki dają radę :)
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl" onclick="window.open(this.href);return false;
- Drone
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9917
- Rejestracja: 11-06-2012, 15:28
Re: Rush
Chciałbym ogłosić ostateczne wyniki moich długoletnich badań nad dziełami formacji RUSH. Wbrew stereotypowym sądom ich dwie najlepsze płyty to "Counterparts" i "Fly By Night". Co ciekawe, obie są względnie mało rushowe: "Counterparts" jest ostre jak brzytwa, momentami wręcz ascetyczne (jak na nich) i zawiera nieprawdopodobne hity ("Animate", "Nobody's Hero" czy "Cold Fire"). "Fly By Night" to czystej wody LED ZEPPELIN worship, ale do szpiku przesiąknięty kanadyjskim protometalem :)
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.