Devilyn
Wywiad przeprowadził Michał Kowalski
Oj, wiele się ostatnio zmieniło w Devilyn! Nowy skład, nowy krążek, nowy wydawca! Novy, co Ty na to? Nie omieszkałem więc wyciągnąć z lidera Devilyn najświeższych wieści. Nie przedłużam już, bo jest tego trochę. Zapraszam!
Cześć Novy! Witam w Lublinie! Główny powód Waszej wizyty to...
"Oczywiście zarejestrowanie trzeciego albumu w historii Devilyn. Jest to płyta zdecydowanie przełomowa pod wieloma względami. Złożyło się na to kilka aspektów. Między innymi pięćdziesięcio procentowa zmiana składu. A więc i świeże podejście, świeża krew, świeży muzycy."
Dlaczego jak wspomniałeś połowa składu poszła w rozsypkę?
"Kiedy jeszcze był stary skład usilnie twierdziłem, że jest to ten jedyny, niepowtarzalny, nie zmieniający się. Miałem nadzieję, że do tego nie dojdzie. Lecz należy mieć na względzie, że każdy człowiek się zmienia, pewne wydarzenia mogą doprowadzić do tego, że nie można kontynuować czegoś co się robiło dotychczas. Tak się zdarzyło z Piotrkiem, który odszedł pierwszy. Jego problemy osobiste nie pozwalały mu na dalszą grę w Devilyn. Bardzo nam przykro, że odszedł, ale w porządku z jego strony, że powiedział, iż nie chce nas hamować w jakikolwiek sposób. Podobna sytuacja była z Kubą. On troszeczkę się nie zaaklimatyzował w zespole, choć na początku wyglądało to raczej dobrze. Nie ma sensu w tej chwili tego rozpamiętywać. Ludzie, którzy doszli: Basti na perkusji i Krystian na gitarze - wnieśli naprawdę bardzo dużo do zespołu. Podejście i sposób rozumowania jest wręcz idealny w tym momencie."
Nowy pałker - Basti - tak się rozpędził za garami, że skrócił czas trwania powstającego materiału, prawda?
"Pierwotnie materiał miał trwać 36 minut, ale ponieważ Basti wyciosał z siebie trochę więcej niż się spodziewaliśmy, więc materiał będzie krótszy. Na pewno niektórych może zdziwić czas trwania tej płyty, ponieważ albumy, które nagrywaliśmy do tej pory trwały ponad 40 minut. Tworzymy taką, a nie inną muzykę - death metal. Jest ona ekstremalna, szybka, wiadomo że nawet najbardziej wytrwałych fanów może sprowadzić w pewnym momencie do przesytu. Patrząc po sobie, jak słuchamy płyt innych zespołów (czy to death metalowych, czy różnych gatunków), to jednak pewien niedosyt powinien zostać, a nie zmęczenie. Bo to prowadzi do konkluzji, że chce się wrócić ponownie, przesłuchać, zobaczyć, zastanowić się."
Podczas nagrywania perkusji podobno lała się krew! Wyjaśnisz?
"Lała się krew, he, he! Brutalny death metal do końca, he, he! Zdarzały się takie małe, skromne wypadki, że Bastek w ferworze walki grania na perkusji po prostu zapominał o wszelkim bezpieczeństwie. Był tak podekscytowany nagrywaniem bębnów, że nie patrzył na to, że nie jednokrotnie rozwalał palca i zbryzgiwał krwią całą perkusję. Pierwsza krew została przelana! Ha, ha."
Nagrywanie "Artefact" - bo taki tytuł nosi ta płyta - przebiega w nocy. Czy ciężko jest się przestawić na taki styl pracy?
" No pewnie, że ciężko jest się przestawić. Nawet już nie chodzi o same godziny, bo w ciągu dwóch/trzech dni można się przyzwyczaić i nie ma największego problemu. Jednak po kilku dniach człowiek zaczyna już dziczeć. W momencie kiedy w ciągu dnia wychodzimy chociaż na chwilę na miasto dochodzi do schizów tego typu, że boimy się ludzi he, he. Żartuję oczywiście! Wydaje się to bardzo nienaturalne. Z drugiej jednak strony praca w nocy jest dla nas najbardziej efektywna. Niczym nie ograniczona, bezstresowa! Muszę powiedzieć, że przy okazji następnych płyt chciałbym żeby sesje były wyłącznie nocne. Jest to przyjemna praca, pod warunkiem, że się człowiek przestawi. A wiadomo, że płyt nie nagrywa się tak jak na zachodzie - przez pół roku. My mamy miesiąc, który myślę, że można poświęcić z własnego życiorysu. Zwłaszcza, że robi się coś, co - przynajmniej w naszym odczuciu - jest czymś bardzo ważnym."
Jak porównałbyś pracę w Studio Hendrix do Twoich sesji w innych tego typu miejscach? Czy lubelskie studio jest rzeczywiście takie zajebiste?
"Miałem okazję być w kilku studiach w Polsce. Wiesz, ktoś kto uczestniczył w różnych sesjach nagraniowych ma swoje zdanie na ten temat. Ale mogę z całą stanowczością stwierdzić, że jest to pierwsze w pełni profesjonalne studio w jakim kiedykolwiek byłem, nie mówiąc już o rejestracji. Jest to studio z prawdziwego zdarzenia, dysponujące niesamowitymi możliwościami. Mogę teraz powiedzieć, że gdyby to był nasz pierwszy album i pierwsza sesja, to w tym momencie nie potrafiłbym z tego studia skorzystać. Do profesjonalnego studia trzeba dojrzeć. Ma ono to do siebie, że ma nieograniczone możliwości, ale trzeba wiedzieć jak ich użyć."
Przejdźmy w końcu do nowej płyty. Jaka ona będzie? Czyje wpływy będzie można usłyszeć?
"Myślę, że jestem na takim etapie, że nie muszę się tłumaczyć z materiału, który powstał. Wiadomo, na początku, gdy zespół jest kompletnie nieznany, trzeba się do czegoś odwołać. Fakt, że się napisze, iż jest to death, czy black metal niewiele ludziom powie. A dopisywanie głupich rzeczy często w języku angielskim (niezrozumiałym dla niektórych) do niczego nie prowadzi. Druga sprawa to to, że na obecnym etapie kompletnie nie mam dystansu do tego, co robimy. Nie jestem w stanie w jakiś sposób scharakteryzować tego materiału, mam go w tej chwili na bieżąco, po kilkanaście godzin dziennie. Nie chciałbym się znowu sprowadzać do stwierdzenia (na które już sam mam alergię), że materiał będzie szybszy, bardziej brutalny, cięższy i tego typu bzdury. Na pewno poszerzyliśmy swoje horyzonty muzyczne, zmieniają się nasze gusta. Ciekawym wątkiem są pewne rozwiązania (to dzięki Krystianowi) wzięte z Meshuggah. Są także elementy starego thrashu przearanżowane na potrzeby Devilyn. Każdy kto posłucha tego materiału znajdzie coś, co zostało zaczerpnięte skądśtam. Niezależnie czy ktoś mnie posądzi o samouwielbienie, zdecydowanie twierdzę, że nowy materiał zawiera element, ten pierwiastek czegoś, co mogę nazwać rozpoznawalnym stylem Devilyn. Nie potrafię opisać dokładnie czym się on charakteryzuje, na pewno jakimiś riffami, emocjami, które towarzyszą temu, co robimy. Jest to niewątpliwie najważniejszy element nowego materiału. Myślę, że w przyszłości będziemy kierowali się w różnych muzycznych kierunkach. Nigdy nie wyprzedzam tego, co będzie później, żeby nie wyszło, że mieliśmy z góry postawione wytyczne. Wszystko powstaje spontanicznie, z tym że spontanika ma swoje granice. Teraz mamy większą tożsamość muzyczną. Spontanika jest bardziej ukierunkowana, nie ma (lub jest bardzo mało) rzeczy przypadkowych."
Następna całkiem nowa sprawa w obozie Devilyn to Wasz zachodni wydawca, czyli Plastic Head. Jak doszło do podpisania kontraktu z Anglikami?
"To trochę długa i zagmatwana historia. Po zakończeniu współpracy, po drugim albumie z Listenable Records byliśmy znowu wolnymi strzelcami. I właśnie dlatego, poszukując nowego wydawcy zarejestrowaliśmy krótkie promo tylko dla użytku ewentualnych firm. Należy pamiętać, że między drugą, a trzecią płytą, którą obecnie nagrywamy była zbyt długa przerwa. Jeśli czegoś się dokona trzeba kuć żelazo póki gorące. A myśmy tego wówczas nie zrobili. Było to spowodowane różnymi czynnikami, kłopotami. Później próbowaliśmy, byliśmy nieugięci, kosztowało nas to sporo nerwów, aż w końcu pomocną dłoń wyciągnął Michał Wardzała, który praktycznie bezinteresownie skontaktował nas z wytwórnią, która wyraziła zainteresowanie i tak podpisaliśmy trzypłytowy kontrakt. Myślę, że umowa jest uczciwa, proponuje dobre warunki, nie ma tu jakiegoś złodziejstwa. W Polsce wydawcą będzie oczywiście Mystic. Prawdą jest, że w tej chwili nie widzę żadnej innej wytwórni w kraju, która mogłaby to wydać. Nawet przy drugiej płycie chciałem, aby zajął się nami Mystic. Ale trafiłem w niefortunny okres."
No to jak powspominasz współpracę z Metal Mind - wydawcą Waszej drugiej płyty - "Reborn In Pain"?
"Nie wspominam! Wiadomo, w życiu każdego człowieka, czy zespołu są pewne okresy, które pamięta się lepiej lub gorzej. Ja w tym momencie zamknąłem już ten rozdział. Jak było tak było i tyle!"
OK, a jak było z Mariuszem Kmiołkiem i pierwszą płytą Devilyn - "Anger"?
"Tę sprawę już dawno temu wyjaśniłem z Mariuszem. Prawda jest jedna i nie muszę się z niczym ukrywać. Mariusz załatwił nam pierwszy kontrakt. Na początku z nim współpracowaliśmy, to nie my zerwaliśmy kontrakt. Właściwie Mariusz też nie... Pewne sprawy uniemożliwiły mu współpracę z nami. To wynikło samo z siebie, nie chodziło o kontakt na linii zespół-Mariusz. Musieliśmy radzić sami sobie. Mariusz powiedział:"...Przepraszam Was, w tej chwili nie mogę. Tak, a nie inaczej to wygląda. Będę Wam pomagał na ile będę mógł. Musicie sobie radzić sami." I tak się zakończyło. Najpierw nawiązała się fajna współpraca, ale z pewnych powodów nie poszło to dalej. Żadna ze stron nie ma do siebie jakichś pretensji. Wręcz przeciwnie, nadal jesteśmy w kontakcie. Jeśli potrzebujemy jakiejś pomocy, porady, zawsze do siebie dzwonimy. Zwłaszcza, że w tej chwili jestem też związany z Dies Irae."
Tak, prócz wspomnianego Dies Irae grasz też w Behemoth. Ciśnie mi się pytanie jak czujesz się występując z Behemoth mając na twarzy makijaż?
"Teraz już normalnie, akceptuję to. Na początku nie byłem do tego przekonany. No ale wiedziałem, że jeżeli przyjąłem propozycję gry w Behemoth, muszę się przystosować również i do tego. Image zespołu to image zespołu. Jedna osoba nie może odstawać w jakikolwiek sposób. Szybko się przyzwyczaiłem i traktuję to jako najbardziej normalną rzecz na świecie. Pomimo, że zdarzali się na początku ludzie mówiący:"...Widzisz jakim jesteś pozerem, najpierw grałeś death metal, a teraz się malujesz w black metalowym zespole." Olewałem to! Jeśli ktoś tak mówi, to znaczy, że jest ostatnim gejem i niewiele ma pojęcia o muzyce."
Wróćmy do Devilyn. Jak oceniasz dwie pierwsze płyty swojego zespołu?
"Jeszcze do niedawna miałem takie podejście, że niepotrzebnie analizowałem te albumy. Myślałem, że pierwszy krążek mógł być zrobiony w ten sposób, drugi w tamten. To bym zmienił, tamto bym przearanżował. Obecnie mam inne podejście. Uważam, że każdy album przedstawiał nas jacy byliśmy wtedy. Nie należy tego analizować, ani zmieniać, ponieważ wiadomo, że człowiek rozwija się muzycznie, przynajmniej co poniektórzy. Zmienia się po iluś latach sposób myślenia, zmieniają się umiejętności. Mam nadzieję, że na lepsze. Pierwsze dwa albumy to odzwierciedlenie chwil, warunków, ludzi, studio, w których powstawały. Ja szanuję to co zrobiliśmy na ówczesną chwilę. Myślę, że to przynajmniej dziewięćdziesiąt procent, na co było nas wówczas stać, co chcieliśmy wtedy zrealizować. Jest jak jest, dlatego wracam do tych albumów tylko ze względu na jakiś sentyment, czystą ciekawostkę."
W prywatnej rozmowie wspomniałeś o zamiarze wznowienia tych krążków w Digi Packu. Mógłbyś to rozwinąć?
"Chcielibyśmy, aby pierwszy i drugi album został wznowiony jako jedna produkcja przez Plastic Head. Odnośnie tego przedsięwzięcia trwają jeszcze rozmowy. Pragniemy tego, ponieważ przy okazji kolejnej płyty zawsze pojawiają się nowi ludzie, którzy pierwszy raz stykają się z nazwą zespołu i akurat wiadomo, że w takiej chwili dwie poprzednie płyty nie są promowane przez nikogo. Przynajmniej przez okres czasu kiedy nie wzrośnie zainteresowanie tymi albumami. A właśnie przy okazji wydania nowego krążka byłaby możliwość, żeby wznowić wcześniejsze wydawnictwa i aby trafiły one nie tylko do ludzi, którzy mieli już jakąś styczność z zespołem, ale także do ludzi którzy po raz pierwszy zapoznali się z naszą nazwą właśnie przy okazji nowego CD. I w momencie kiedy ten materiał im się spodoba na pewno chcieliby sięgnąć po wcześniejsze rzeczy. Pragnę żeby temu wydawnictwu towarzyszyło coś specjalnego. Planujemy dodatki, bonusy. Do "Anger" chcemy dodać jedyne demo Devilyn (jeszcze jako Cerebral Concusion "The Rule" demo'94 - red.), które ukazało się tylko raz i nigdy więcej nie było publikowane. Właściwie na debiucie pojawiły się dwa numery z tej taśmy, oczywiście w nowych aranżacjach i studyjnym nagraniu. Ludzie będą mogli porównać jak te utwory brzmiały pierwotnie, jak wiele się zmieniło od czasu ich skomponowania. Do "Reborn In Pain" miałby być dodany w wersji multimedialnej teledysk do utworu tytułowego. Na pewno niezbyt wiele osób mogło go zobaczyć. Do tego jeszcze nowa szata graficzna, ciekawostki z życia, zaplecza zespołu Devilyn."
Co do bonusów, czy trzyutworowe promo, dzięki któremu zdobyliście kontrakt z Plastic Head macie zamiar zaprezentować szerszej publiczności?
"W tej chwili mówię, że nie. Było ono zrobione tylko i wyłącznie na użytek wytwórni, które ewentualnie miałyby wtedy podpisać kontrakt. Ale nie wykluczam, że kiedyś coś z tym materiałem zrobimy. Posiadamy go w swoich zbiorach i nie chcielibyśmy, aby ktoś zabawiał się naszym kosztem. Coś co jest przeznaczone żeby leżało na półce nie powinno być wydane oficjalnie. Ktoś mógłby wyrobić sobie błędną opinię słuchając tego, a nie nowego materiału, albo wcześniejszych rzeczy. Nie chcę, aby promo trafiło w niepowołane ręce, a wiadomo, że takie sytuacje się zdarzają."
Przy okazji sesji "Artefact" nagraliście też cover...
" Fakt, początkowo w ogóle mieliśmy plan zarejestrowania kilku coverów na przyszłość. Wiadomo, że więcej materiału może się kiedyś gdzieś przydać (czy to będzie tribute, czy bonus przy jakiejś specjalnej okazji). Pomyśleliśmy że czemu by nie nagrać utworu, który od niedawna wykonujemy na koncertach, czyli "Heartwork" Carcass. To taka ciekawostka. Czy się gdzieś ukaże, czy zostanie spożytkowany? Czas pokaże... W tej chwili jest on tylko do naszej prywatnej dyspozycji."
No to teraz popierdolmy troszeczkę o tekstach. Troszeczkę, bo każdy powinien się z nimi osobiście zapoznać w książeczce do płyty...
"Na temat tekstów zawsze miałem standardową odpowiedź, ponieważ nie lubię ich nikomu tłumaczyć. Moje teksty mają zbyt wiele oblicz, na pewno nikt ich nie zrozumie po pierwszym, czy drugim przeczytaniu. Każdy będzie miał jakieś swoje podejście, swoją interpretację. Tematy które poruszałem na pierwszym i drugim CD są przeze mnie nadal podejmowane, ale w nieco inny sposób. Z biegiem czasu zmienia mi się styl myślenia. Do pewnych rzeczy próbuję podejść bardziej filozoficznie. Inspiracji szukam wszędzie: film, książka, życie... Zawsze kreowałem pewne własne światy, w których po części żyję i nie są to światy powiązane z naszą ziemską egzystencją. Jest to coś jakby poza wymiarem, poza czasem. Z tym, że więcej jest wątków drastycznych, ale nie typu gore. Chodzi mi o tematy perwersyjno-sadystyczne... Myślę, że o tekstach wystarczy, zwłaszcza że z doświadczenia wiem, iż nie wielu ludzi po nie sięga. Jeśli już to są to media i ludzie najbardziej zainteresowani."
Kończąc ten wywiad powiedz o Waszych najbliższych planach.
"Przy okazji premiery płyty zacznie się systematyczna i intensywna promocja. Są w tej chwili plany i będą rozmowy odnośnie wyjazdu na trasę, ale to zbyt odległy czas. Wiadomo, że płyta musi się najpierw ukazać, ludzie muszą się z nią zapoznać, żeby można było pojechać na tour. Przede wszystkim album musi się sprzedawać. Takie jest uwarunkowanie odnośnie mniejszych, nie-pierwszoligowych kapel. Bo wiadomo, że ci najwięksi nie muszą się z niczym liczyć, żeby pojechać na trasę."
Dobra, na dziś to chyba wystarczy. Chciałbyś coś dodać na koniec?
"Nie! Nie czekajcie na naszą płytę! Nie słuchajcie tego materiału! Nienawidźcie Devilyn! Nie przychodźcie na koncerty! My was też nie lubimy! he, he."
No cóż, Ty też odpal narty i sklej pieroga!!! he, he.
Michał Kowalski