Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • the Kovenant

    Wywiad przeprowadził [V]Ostatnio przeglądajac moje szpargały natrafiłem na zapis krótkiej pogawędki z liderem THE KOVENANT. Moim rozmówca był Blackheart, a rzecz miała miejsce w 2010 i z powodu różnych zawirowan i życiowych perturbacji nigdy nie miałem czasu żeby to opublikować. Może kogoś ten materiał zainteresuje. The Kovenant to w sumie ciekawy przypadek wdrapania się na sam komercyjny szczyt i pierdolnięcia z wysokości o beton tak, że nic nie zostało. Nowa płyta się robi od lat, ale końca nie widać. Choć czas dość surowo obchodzi się z muzką Norwegów to jednak wciąż, raz na ruski rok, na fali sentymentu zarzucam sobie jakąś ich płytkę. Kto wie, może jeszcze kiedyś o nich usłyszymy..Witaj Pzy Clone. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, iż wielu fanów zadaje sobie pytanie ‘co dalej z THE KOVENANT’? Muzyczna prasa karmi się jedynie jakimiś strzępami informacji. Czy to prawda ze nowy album bedzie się nazywał "Aria Galactica"? Czy mógłbyś nam przybliżyć nowe wydawnictwo? Może określić ewentualną datę premiery?

    Witaj vulture. Faktycznie THE KOVENANT przeszedł przez różne fazy remodelingu i hibernacji, ale obecnie(stan na 2010 rok :-) ) nowy album jest mniej lub bardziej skończony i rzeczywiście będzie się nazywał "Aria Galactica". Zdaję sobie doskonale sprawę, że mogły się pojawić jakieś plotki i przypuszczenia, że zniknęliśmy ze sceny, rozpadliśmy się i tym podobne, ale muszę stanowczo zaprzeczyć tym insynuacjom. Dla wszystkich tych, których ucieszył rzekomy koniec naszego istnienia mam fantastyczną wiadomość - wracamy aby wkurwić Was jeszcze bardziej!

    Ulegam wrażeniu, że, zwłaszcza po ostatniej płycie, fani oczekują z Waszej strony czegoś co najmniej bardzo dobrego. Poprzednia płyta została chłodno przyjęta, ale kilkuletnia przerwa wyostrzyła apetyt na nowe wydawnictwo i podkręciła falę spekulacji jeszcze bardziej. Co Ty o tym sądzisz? Stresuje Cię to w jakikolwiek sposób?

    Nie, absolutnie nie mam żadnego ciśnienia. Ok, byłem odrobinę zdenerwowany po premierze "S.E.T.I" gdyż nie wiedziałem co dalej. Na szczęście problem ten wkrótce przestał istnieć, gdyż odnaleźliśmy nowy, świeży i interesujący kierunek, którym teraz podążamy. Nowy album jest czymś bardzo wyjątkowym, specjalnym. To ukoronowanie naszej muzycznej kariery. Oczywiście, każdy artysta pierdoli to samo o swoim najnowszym osiągnięciu, ale tym razem rzeczywiście przedstawimy światu najlepszą płytę na jaką nas stać.

    Każdy album KOVENANT różni się od poprzedniego. Co chciałeś osiągnąć tym razem? Jest na dzisiejszej scenie coś co Cię w jakiś szczególny sposób inspiruje, zmusza do działania?

    Hah, muzyka jest po prostu tym czym się zajmuję. Myślę, że dni gdy potrzebowałem jakiejś inspiracji z zewnątrz bezpowrotnie odeszły. Dzisiaj jest to po prostu mój zawód. Poza zespołem robię również muzykę do telewizji, spotów reklamowych. Mogę więc nagrać co tylko chcę - wszystko jest kwestią koncentracji i dopracowania wszystkich detali z odpowiednią starannością. Najnowsza płyta bardzo się róźni od ostatniej. Wróciliśmy do tego co pierwotnie było naszą intencją. Możesz więc oczekiwać majestycznego, spektakularnego albumu. MOCNEGO, bardzo technicznego, który jest zaaranżowany jak soundtrack do filmu, jego struktura ewoluuje i jest pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji.

    "Nexus polaris" okazał się olbrzymim sukcesem, ludzie wciąż byli z Wami, gdy wydaliście jego następce, ale po premierze "S.E.T.I" napięcie jakby siadło i zespół gwałtownie wytracił impet, stracił na popularności. Dlaczego tak się stało?

    Cóż, kto wie dlaczego tak się stało? Z dnia na dzień wszystko stało się bardzo negatywne. Ludzie mówili, że Seti był zbyt elektroniczny, co może jest prawdą, ale dla mnie powody sytuacji o którą pytasz miały bardziej personalne podłoże. Przez kilka lat wielu ludzi rzucało nam kłody pod nogi, narosło wiele antypatii, niezdrowych emocji, chorych układów i to wszystko skumulowało się gdy Seti ukazał się na rynku. Więc całą sprawe położyły prawdopodobnie nasze skomplikowane relacje i urocze osobowości:D Pomimo tego album nie okazał się komercyjną porażką - sprzedał się dość dobrze. Nie chcę powiedzieć, że dzisiaj ponownie nagralibyśmy taką płytę. Oczywiście ma ona swoje słąbe punkty i widze, że wiele z tych negatywnych komentarzy ma swoje uzasadnienie. Ale i tak nie spędza mi to snu z powiek, nie dbam o to zbytnio dzisiaj. Ta płyta jest tym czym jest. Tak it or leave it.

    Jak opisałbyś swoje relacje z Nagashem? Jak trafiłeś na Geir’a i Kuth’a?

    Heh... razem gramy w projekcie, który funkcjonuje pod nazwą LSD (Lead Singer Disease). Każdy kto gra z kimś przez dłuższy okres czasu doświadczył pewnie podobnych rzeczy - wzloty i upadki. Wiele upadków(śmiech). Ale najbardziej interesujace jest to, że potrafimy pracować razem, nie skacząc sobie do gardeł i muzyka którą piszemy razem jest ciekawsza niż to co wypluwamy nie mając sposobności wymiany idei i muzycznych pomysłów. Dziwne, lecz prawdziwe. Jesteśmy obydwaj obłąkani, lecz idealnie się uzupełniamy. To jedna z tych rzeczy które wychodzą naturalnie. Ale poczekaj, ja nie mogę dbać o to co jest naturalne hehehe. Kuth’a znam z mojego rodzinnego miasta, Geir jest klawiszowcem znanej grupy z kręgu EBM Apoptygma Berzerk. Wcześniej ich gitarzysta pogrywał u nas, więc tym sposobem poznałem tych facetów. Ale to mały kraj - wszyscy znają wszystkich w jakimś sensie. Czekaj, może bardziej adekwatnym byłoby powiedzieć: wszyscy NIENAWIDZĄ wszystkich. Stary, jesteśmy jednym z najbogatszych krajów na świecie, żyje się tu bardzo dobrze, a i tak ludzie spędzają większość czasu narzekając i nienawidząc wszystkiego w około, bardziej niż w jakimkolwiek innym miejscu, które miałem sposobność odwiedzić (pomieszkałbyś w Polsce to byś zobaczył- dop.vulture :) ). Hey, rzucę Ci małą ploteczkę: Geir uczestniczył w skandynawskiej wersji Temptation Island, takiego upośledzonego show dla mas które modlą się do telewizora w niedzielny wieczór:D



    Jaka jest Twoja opinia o black metalowym fenomenie który jest/był norweskim produktem eksportowym numer jeden? Nie sądzisz, że ten najbardziej ekscytujący i twórczy okres juz minął i dzisiaj scena ta jest mniej lub bardziej martwa? Może masz w zanadrzu jakieś zabawne historie, którymi chciałbyś się z nami podzielić?

    Ah, oczywiście mam mnóstwo zabawnych doświadczeń z tym związanych. Żadnym się nie podzielę :D. Podzielam pogląd, że ta scena jest martwa. Nie tęsknie za nią. Nic nie trwa wiecznie - ruszasz do przodu albo tkwisz w przeszłości - wybór należy do Ciebie. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że napłynęła cała masa ludzi, która rozsadziła black metal jako zjawisko, pewien fenomen. Stało się to żenujące, a oni przespali ten moment, nawet tego nie zauważając. Nawet niektóre z dzisiejszych największych nazw na scenie urządzają sobie kpiny wspominając dawne dni.

    Tak czy owak, nie wierzyłem, że to przetrwa. Nie możesz przecież oczekiwać, że ludzie będą się kurczowo trzymać swoich młodzieńczych ideałów, gdy pojawia się wizja zarobienia kasy i zrobienia spektakularnej kariery prawda? Idealizm i mocne, konserwatywne opinie zazwyczaj są zarezerwowane dla tych którzy nie mają nic do stracenia. Wracając jednak do tematu, czasem zdumiewa mnie fakt, jak wielki wpływ miała ta scena na całą generację młodzieży. To zdumiewające co można osiągnąć wybierając się w ciepły letni wieczór do kościoła z pudełkiem zapałek.

    Jak wygląda Twoja codzienna aktywność? Czym się zajmujesz oprócz muzyki?

    Życie jest tym czym chcemy żeby było. To my pociągamy za sznurki. Nie znajduję szczególnego zainteresowania w snuciu opowieści o rzeczach które robię każdego dnia. Składają się na nie rzeczy których byś się spodziewał znaleźć i takie o których pewnie nikt by nawet nie pomyślał. Jak wspomnialem wcześniej - muzyka to moja praca, ale również styl życia z tym związany. Nie czuję się szczęściarzem ani nic w tym rodzaju. Zapierdalałem całe dorosłe życie, aby znaleźć się w punkcie, w którym jestem teraz, gdy mogę w pełni polegać na swoich zdolnościach i w zasadzie nic mnie nie ogranicza. Oczywiście, wciąż długa droga przede mną, nie mam zamiaru spocząć na laurach. Jestem bardzo ambitną osobą - nie interesuje mnie przeciętne życie i świat półśrodków.

    Czy jakiś album/płyta/przykuły Twoją uwage w jakiś szczególny sposób w ostatnim czasie?

    Hm, mogę słuchać w zasadzie wszystkiego, w szczególności byłem przez ostatnie lata pochłonięty muzyką klasyczną, którą studiowałem, więc w świecie rocka/metalu nie ma dla mnie zbyt wielu rzeczy, które mogłyby mnie zszokować czy wprowadzić w bezgraniczny zachwyt. Nie odnajduje się w tych metalowych nowościach. Słucham bardzo wiele muzyki filmowej. Poza tym myślę, że zamieniam się powoli w starą, nostalgiczną kupę gówna :D. Jest to coś czego najbardziej się obawiam w dzisiejszym świecie. Uważam, że to bardzo ironiczne - im bliżej końca tym bardziej stajemy sie sami dla siebie największym koszmarem.

    Natrafiłem ostatnio na taką opinię, wedle której niezwykła ekspansja mediów i serwisów społecznościowych przyczynia się w znacznym stopniu do tego, że początkujący muzycy mogą błysnąć talentem i jeśli ich muzyka jest atrakcyjna mogą przy odrobinę szczęścia zyskać sobie spore grono fanów przy relatywnie małym wkładzie w działania promocyjne. Jak sie do tego ustosunkowujesz? Czy internet pozwala nam dotrzeć do geniuszy, o których świat nigdy by nie usłyszał, czy też lwia część tego ciągu komunikacyjnego jaki wylewa się z sieci to zwykły ściek?

    To drugie. Nie widzę nic wspaniałego ani urzekającego w twórczości amatorów którzy lansują się np na my space. Większości tej zbieraniny brakuje konsekwencji w działaniu. Są skazani na zapomnienie. Oh tak, opowiedzcie nam proszę o Waszych złamanych serduszkach i płytkich snach... Daj spokój stary. Wiesz co mam na myśli. Jeśli chodzi z kolei o wytwórnie płytowe, to one chcą zarabiać kasę i to jest oczywiste. Nie widzę w tym nic złego. Czym innym jest kasa w dzisiejszym świecie jeśli nie miarą twojej wartości i talentu, którym chcesz zainfekować świat? Jeśli nikt nie chce płacić za to co oferujesz, to nie ma to wartości. Co nie zmienia faktu,że za niektóre rzeczy przychodzi nam płacić zbyt wiele, znacznie powyżej ich aktualnej wartości. Nie identyfikuję się jednak z tym całym problemem. Niech ludzie inwestują w przeciętną, bezbarwną muzykę. Czas i tak obejdzie się z nią bezlitośnie. Wiem z własnego doświadczenia, że jeśli masz talent i umiejętności to nie zginiesz i zawsze znajdziesz rynek zbytu dla swojej muzyki. W środowisku muzycznym rozpowszechniony jest mit o tym jak wytwórnie wykorzystują muzyków, niewielu jednak zastanawia się nad tym, iż czasem lepiej jest być użytym niż pozostać bezużytecznym.

    Słuchając Waszych nagrań zastanawiałem się kiedyś czy zapoznaliście się z tą pierwotną industrialną sceną która zaczęła siać zniszczenie na przełomie lat 70tych i 80tych?

    Zdecydowanie. Bardzo lubię industrialną muzykę w jej pierwotnej, surowej wersji. Czerpię dużą satysfakcję z obcowania z dziełami które są hałaśliwe, atonalne, ale ze względu na mój background obawiam się, że cenię taką formę ekspresji tylko do pewnego stopnia. Muzyka klasyczna, sposób w jaki jest skomponowana, to wszystko jest u mnie na pierwszym miejscu, wypiera inne muzyczne fenomeny.



    Ok.Powiedz mi,widzisz jakieś plusy zorganizowanej religii?Jak ustosunkowujesz się do tych zagadnien,kultu religijnego,duchowości etc?

    Nie posiadam żadnego duchowego uposażenia,przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Z pewnością powinienem powiedzieć że jestem anty taki czy anty siaki, ale naprawdę nie jestem. Świat w którym żyjemy pełen jest różnych wierzeń, kultów i tym podobnych. Osobiście po prostu nie dbam o nie jeśli nie utrudniają mi codziennej egzystencji, albo nie odnoszą się bezpośrednio do mojego życia. Spoglądam w innym kierunku, to mój wybór. Największe religie i ich świat bogów, diabłów - nie dbam o to, nie interesuje mnie to. Dopóki ktoś nie podsuwa mi tego na talerz, nie rzuca mi tym prosto w twarz, wtedy oczywiście reaguję. Jeśli zaangażowałbym się w walkę z głupotą tego świata nie miałbym energii na jakąkolwiek inną aktywność, moje życie straciłoby sens, unicestwiłbym ostatecznie sam siebie.

    Jak Twoje najbliższe otoczenie ustosunkowuje się do tego co robisz? Trudno się z Tobą współpracuje?

    O tak (śmiech). Ale o zależy. Wiesz, jako ludzie nie jesteśmy jednowymiarowi, zależy od nastroju. Przyjaciele widzą mnie zazwyczaj jako bardzo zrelaksowanego człowieka. Aczkolwiek potrafię być też wrzodem na dupie. Nie toleruje dziadostwa. Nie mam dzieci. Więzi rodzinne są dość luźne. Jestem dość narcystycznym typem muszę przyznać.

    Wasz image nasuwa bezpośrednie skojarzenia z prochami. Jak bardzo dragi i gorzała wpływają na proces twórczy?

    Jak bardzo? Każdy narkotyk czy alkohol tego świata wpłwa na mnie, nie mogę nawet grać na gitarze gdy jestem pod wpływem. Do czego zmierzam? Większość rzeczy, które powstają pod wpływem to zazwyczaj gówno. Nie mają one żadnej wartości dla nikogo oprócz osoby, która akurat gra ten cudowny, nieziemski motyw. Więc staram się nie przesadzać,najlepiej nie przyjmować niczego, gdy robimy materiał na płyte. Z drugiej jednak strony, gdy już zapala się zielone światło to nie wiem kiedy przestać. Jak sam widzisz to dość popieprzone. Oczywiście nie jest to coś co spędzałoby mi sen z powiek, nie chcę tracić swojej energii na rozmyślanie o tym, to bez sensu.

    Dzięki za krótką pogawędkę. Ostatnie słowa należą do Ciebie.

    Dla tych, którzy znają nasz zespół chciałbym powiedzieć tylko tyle: nasze przyszłe albumy/projekty nie zawiodą was. Dla tych, którzy nas nie znają: mam nadzieję, że spotkamy się w jakimś punkcie w przyszłości. Jeśli zbyt nachalnie reklamuję mój zespół to prawdopodobnie dlatego, że jestem korporacyjną, skomercjalizowaną szmatą, lol :D. Mam nadzieje zobaczyć was na końcu tunelu skurwysyny.
    Psy-clone, tuning out.