Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Blood Revolt

    Wywiad przeprowadził Paweł PalicaAlan Averill, czy jak kto woli A.A. Nemtheanga, na pytania związane z tym, co robi w Primordial, odpowiadał już setki, jeśli nie tysiące razy. Tym razem zostało mu to więc odpuszczone. Na warsztat wzięliśmy natomiast bodaj najbardziej ekstremalny projekt, w który się zaangażował, czyli Blood Revolt. Efektem kolaboracji ze znanymi choćby z Axis Of Advance oraz Revenge Jamesem Readem i Chrisem Rossem był wydany w ubiegłym roku album "Indoctrine". Przez wielu nie zauważony, ale odważny, na swój sposób przełomowy, pełen dźwiękowej i werbalnej przemocy, każący zastanowić się nad tym, co się wokół nas dzieje. Właśnie o nim, niecodziennych nań reakcjach oraz... upadającej Europie z Alanem rozmawiamy.Cześć, Alan. Gotowy na indoktrynację czytelników Masterfula?

    Pewnie, nie ma problemu. Do roboty.

    Debiutancki krążek Blood Revolt - "Indoctrine" - ukazał się już sporo czasu temu, a według mnie był jedną z ciekawszych propozycji w ostatnich latach. Moim zdaniem lepiej oddaje on pierwotnego ducha sceny metalowej niż wszystkie te oldschoolowe kapele, nawiązujące do starych nagrań Morbid Angel czy Bathory. Bo wtedy chodziło przede wszystkim o transgresję, przekraczanie kolejnych granic ekstremy, a nie mielenie w kółko tych samych patentów. Jak Ty to widzisz?

    - Dzięki! Dla mnie to zdecydowanie jedna z oryginalniejszych płyt z ekstremalnym metalem od dobrych paru lat. Może udało nam się taką rzecz stworzyć, bo wszyscy trzej mamy już swoje lata i rozumiemy istotę tego, co sprawia, że coś staje się prawdziwie ekstremalne, prawdziwie inne czy wyjątkowe. Nigdy nie podążaliśmy za stadem z żadną z kapel, w których graliśmy.

    Gdy słucham "Indoctrine" przychodzi mi do głowy, może nieco przewrotnie, wydana w 1991 przez Confessor płyta "Condemned". Nie jest ona co prawda podobna do krążka Blood Revolt w warstwie muzycznej, ale ze względu na karkołomne połączenie dwóch z pozoru dysonujących ze sobą składników chyba można je porównać?

    Łapię o co ci chodzi. Z jednej strony może to być celowe wysunięcie na pierwszy plan perkusji, ale przede wszystkim rzecz w tym, że oba albumy są skazane na niezrozumienie przez większość ludzi, którzy szukają jedynie muzyki utrzymanej w konwencji, którą lubią i na docenienie przez mniejszość, która jest w stanie rzeczywiście zrozumieć i docenić coś innego.

    Z tego co wiem połączenie agresywnego black/thrash metalu znanego z płyt Revenge z charakterystycznymi dla Primordial melodyjnymi liniami wokalnymi nie było Twoim pomysłem? Nie wydawało Ci się to z początku zbyt dziwaczną inicjatywą?

    Oczywiście, że nie. Zawsze poszukuję nowych wyzwań, a ten projekt w rzeczy samej był dla mnie największym od strony wokalnej wyzwaniem, nad jakim przyszło mi pracować. Ale jako fan Axis Of Advance i Revenge nie zastanawiałem się ani chwili. Oni natomiast są fanami Primordial, więc po prostu siedliśmy razem, przegadaliśmy temat, stwierdziliśmy, że wzajemnie sobie ufamy i zdecydowaliśmy się stworzyć rzecz najwyższej jakości.
    Nie obchodzi nas zupełnie komercyjna strona tego przedsięwzięcia i mogę powiedzieć, że pojawiło się sporo wręcz śmiesznych recenzji, napisanych przez ludzi, którzy nie byli w stanie pojąć, o co tu chodzi. Wiedzieliśmy, że ludzie będą się zastanawiać dlaczego taka muzyczna kombinacja powstała. Odpowiedź brzmi: dlaczego nie?

    Udało Wam się przed nagraniem płyty spotkać na choć jednej z prawdziwego zdarzenia próbie?

    Nie, nie było żadnych prób. Chris i J. Read pracowali razem nad kawałkami, wysyłali mi wersje demo, a ja dokładałem wtedy swoje partie. Potem wybrałem się do Kanady, żeby to wszystko nagrać oraz zmiksować i koniec końców stworzyliśmy ten album metodą prób i błędów. Znałem muzyczny rodowód Kanadyjczyków, kapele, w których grali, rozumiałem naturę ich muzyki, więc nie było to większym problemem. Dla mnie zresztą od strony wokalnej ta płyta ma wiele wspólnego z kapelami pokroju Holy Terror i Carnivore czy starym,furiackim thrash metalem. Z efektu końcowego, oczywiście, jestem zadowolony. Nie wypuścilibyśmy niczego, co by nam nie odpowiadało.

    Teksty, które napisałeś z myślą o tej płycie są zupełnie inne niż te, które tworzysz dla Primordial. Streścisz naszym czytelnikom historię, którą opisuje? Czy utrzymana w konwencji pamiętnika opowieść jest jedynie fikcją czy też odnosi się do prawdziwych wydarzeń?

    Wystarczy przeczytać teksty, opowieść naprawdę nie jest trudna do rozszyfrowania. Chciałem znaleźć nową narrację, inny punkt widzenia, więc teksty są napisane w pierwszej osobie jak w pamiętniku i jak kolejne wpisy w nim dokumentują pogrążenie się pewnego człowieka w społecznym wyalienowaniu, religijnej indoktrynacji i w końcu złożeniu ofiary z samego siebie. Zero fikcji, po prostu bezwzględna, krwawa rzeczywistość. Kiedy Anders Brevik został aresztowany jeden z moich przyjaciół powiedział mi, że ma nadzieję, że policjanci nie znajdą na jego biurku płyty Blood Revolt. Trafił w sedno. Ten album tego właśnie dotyczy. Tego rodzaju czynów.

    W paru momentach linie wokalne na płycie wydają się wypadać z tonacji. To celowy zabieg, żeby pełna chaosu i agresji historia zabrzmiała bardziej autentycznie czy tak po prostu wyszło?

    Naprawdę? Tak sądzisz? Może jest kilka momentów, w których mógłbym zaśpiewać czyściej, ale dla mnie najważniejszy jest "feeling", to, by wejść do głowy bohatera tekstów. Nigdy nie było dla mnie ważne to, by śpiewać jak Michael Kiske!

    Historia kończy się śmiercią opisywanego w tekstach szaleńca, pytanie więc brzmi, jak temat podejmiesz na drugiej płycie Blood Revolt? O ile w ogóle zostanie ona nagrana. Na ile ważne są w ogóle teksty dla Ciebie?

    Rozmawialiśmy już na ten temat i nie widzę powodu, by nie nagrać kolejnego albumu. Jeśli on faktycznie powstanie to będę myślał nad zupełnie nowym konceptem i jego oprawie. Nie będzie to kontynuacja tego, co usłyszeć można na "Indoctrine", to zamknięty rozdział.
    Oczywiście, teksty, które śpiewam, są dla mnie bardzo ważne. Zawsze tak było, bez względu na to czy pisałem je dla Primordial czy na płytę Void Of Silence.
    Jeśli przestudiujesz teksty Blood Revolt to w pewnym momencie musisz się zastanowić co w człowieku siedzi takiego, że jest w stanie przełączyć tkwiący w nas `pstryczek`, za sprawą którego w każdej chwili możemy stać się postacią opisaną na "Indoctrine". A to przecież dzieje się na świecie każdego dnia. Jestem pewien, że taki diabeł drzemie też we mnie. I to właśnie było punktem wyjścia dla tekstów na tej płycie.

    Uważasz, że muzycy, a konkretnie wokaliści, powinni być swego rodzaju kaznodziejami i przekonywać słuchaczy do swoich racji? A skoro o tym mówimy, interesuje Cię co inni tekściarze mają do powiedzenia?

    Nie, mam to gdzieś. A co do pierwszej części pytania, postawmy sprawę jasno i szczerze: jeśli nie masz światu nic do powiedzenia, jak twój zespół będzie brzmiał? Jeśli tak naprawdę brakuje ci inteligencji i jasno określonej wizji, co twoja kapela będzie sobą prezentować? Znasz odpowiedź. Zawsze tak do tematu podchodziłem. Gdybym zmarnował 20 lat na śpiewaniu historyjek rodem z książek fantasy, tekstów o romansowaniu, szybkich samochodach czy zombiakach, oznaczałoby to dla mnie zmarnowanie szansy na komunikowanie się na pewnym poziomie z odbiorcą, bez względu na to jak mała w szerszym ujęciu jest to skala. Zmarnowałbym szansę na bycie kreatywnym w prawdziwym znaczeniu tego słowa. Przede wszystkim trzeba zrozumieć różnicę pomiędzy sztuką a rozrywką. Blood Revolt uprawia sztukę, bez względu na to, w jak ekstremalnym wydaniu. Trzeba mówić, co się ma na myśli i mieć na myśli to, co się mówi.

    Na ile poważnie podchodzicie do Blood Revolt? Nie jest to przecież zespół, z którym regularnie będziesz nagrywał i koncertował?

    Ale sprawa jest śmiertelnie poważna. Odnoszę wrażenie, że nie powinno to podlegać dyskusji, gdy weźmiesz pod uwagę brzmienie muzyki i ciężar gatunkowy tekstów?
    Rozmawialiśmy już o koncercie, pod warunkiem oczywiście, że będzie nań zapotrzebowanie. Nie będziemy zawracać sobie głowy, jeśli będziemy mieli zagrać dla 40 osób w deszczowy wtorkowy wieczór, to się mija z celem. Ale jeśli pojawi się sensowna propozycja dotycząca gigu bądź trasy, to jasne, czemu nie? Koncert musiałby jednak być czymś, co pasowałoby do konceptu.

    Czy, Invictus Productions, było nie było niewielki, undergroundowy label, to wytwórnia, która jest w stanie sprostać Waszym oczekiwaniom?

    Słuchaj, Blood Revolt to zespół grający dalece zbyt ekstremalną muzykę, by sprzedawać płyty w dużych nakładach. To nigdy nie było naszym założeniem. A z tymi paroma tysiącami ludzi, do których nasze nagrania mogą trafiać, Invictus sobie poradzi. Współpraca z tą wytwórnią układa się jak należy, każda ze stron, myślę, dobrze wywiązuje się ze swoich zadań. Oczywiście, inna sprawa, że czasy są ciężkie i nawet w muzycznym podziemiu popyt na cokolwiek maleje. Myślę, że mimo to w przeciągu kilku miesięcy wydamy jeszcze winylową wersję płyty. I tyle.

    Założyłeś niedawno własną wytwórnię - Poison Tongue? Po co Ci to było?

    To coś, czego zwyczajnie chciałem spróbować. Przyznam, że ciężki temat, nawet cięższy niż kiedykolwiek wcześniej byłem sobie w stanie wyobrazić, a to, że jestem cynicznym skurwielem spraw nie ułatwia. Wkrótce wydam płytę amerykańskiego zespołu Pilgrim. Wszystko ukazywać się będzie na winylu. I na żadnym innym nośniku.

    A skąd pomysł na granie coverów Bathory z paroma innymi znanymi muzykami pod szyldem Twilight Of The Gods? Mam wrażenie, że nigdy szczególnie nie przepadałeś za graniem coverów?

    Ten projekt sam stworzyłem. Mieliśmy kiedyś pomysł, by z Primordial zagrać na żywo set złożony z epickich kawałków Bathory. Ostatecznie zrodził się z tego TOTG. Złożenie hołdu zespołowi, którego muzyka wywarła na mnie największy wpływ, było dużym wyzwaniem, ale też zaszczytem. Nie jest to koniec mojego świata, ani też sposób na napchanie kieszeni. I w sumie - czemu nie? Życie jest krótkie, trzeba rzucać sobie wyzwanie.
    Przymierzamy się obecnie do pisania własnych kawałków i będziemy nadal działać pod tym szyldem. Gramy, mniej czy bardziej, klasyczny heavy metal. I znowu... czemu nie?!

    Czy po 20 latach na scenie udaje Ci się zarabiać na życie z grania?

    Złożone pytanie. Tak i nie. Zależy od konkretnego roku. Ale szczerze mówiąc nie bardzo lubię rozmawiać o pieniądzach.

    To jedno, jedyne pytanie bezpośrednio związane z Primordial: jak się mają sprawy z Waszą ostatnią płytą, "Redemption At The Puritan`s Hand"?

    Całkiem nieźle. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie więcej koncertować, by należycie ją wypromować. Ale trzeba brać pod uwagę, że średnio co pół roku rynek drastycznie się kurczy, sprzedaż płyt spada na całym świecie. Nam póki co udaje się utrzymać na swoim przyzwoitym poziomie, ale żeby z każdym kolejnym albumem coś dokładać? To będzie bardzo trudne. Wielkim sukcesem będzie osiągnięcie takiego wyniku jak przy naszej poprzedniej płycie, "To The Nameless Dead".
    Większości naszych fanów krążek się podoba. Oczywiście są też ludzie, którzy znają nas od niedawna i spodziewają się, że coraz mocniej będziemy stawiać na kawałki ze zwrotką i refrenem, takie jak "Empire Falls", a nie mroczne i nie zawsze łatwe w odbiorze utwory, których posłuchać można na "Redemption...". Ale my mamy przecież siedem płyt, szerszy kanon prac i jestem pewien, że z czasem nowa płyta będzie postrzegana w tym kontekście, a nie jedynie przez pryzmat "Empire Falls"...

    Wybrałeś się ostatnio w trasę po Ameryce Środkowej z Mardukiem. W jakiej roli?

    Haha, cóż, po części jako pomagier, po części jako akustyk, a generalnie poimprezować z ekipą, którą uważam za swoich najlepszych przyjaciół na scenie metalowej. Pełen szacunek dla tej wojennej machiny. Było to niesamowite doświadczenie, no i zawsze warto zwiedzić kawałek świata, w którym nigdy wcześniej się nie było.

    Znany jesteś z dość radykalnych poglądów politycznych, masz więc zapewne własne spostrzeżenia związane z rozprzestrzeniającym się w krajach Unii Europejskiej kryzysie gospodarczym. Powiedz, czy niewolnicy zaśpiewają, że "Rzym" płonie?

    Chłopie, pytanie numer siedemnaście a Ty chcesz ode mnie wyciągnąć coś na temat, na który mógłbym napisać książkę?
    Uważam, że pomysł, by regulować ekonomię ponad 25 krajów i próbować utrzymać ją w ryzach pomimo sypiących się gospodarek i rządów to nic innego jak zaklinanie rzeczywistości. Zdaje sobie sprawę, że ekonomiczna integracja po II Wojnie Światowej i wdrożeniu Planu Marhalla miała na celu uchronienie Europy przed kolejnymi wojnami i stworzenie bloku wystarczająco silnego, by rywalizować z Ameryką i Azją, ale ta koncepcja była z góry skazana na porażkę. Dodaj do tego rozregulowaną Friedmanowską ekonomię (i mówiąc to nie mam na myśli kapitalizmu w klasycznym wydaniu) po Reaganie i Thatcher i mamy bajzel, w którym żyjemy dzisiaj. Mam wrażenie, że jesteśmy na krawędzi poważnej zapaści Europy. Ludzie wiążą się z radykalną lewicą bądź radykalną prawicą, wokół nas żyją tysiące potencjalnych Andersów Brevików, którzy są gotowi na to, by zostawić po sobie widoczny ślad. Jeśli brutalne zamieszki, jakie widzieliśmy w Atenach, Rzymie i Londynie, rozprzestrzenią się po Europie, będziemy świadkami bezprawia na dużą skalę. I faktycznie, "Rzym" zapłonie... nie ma ratunku!

    Kiedy w końcu zagrasz z prawdziwego zdarzenia koncert w Polsce?

    Graliśmy z Primordial na Metalmanii w 2008 r., mam nadzieję, że wkrótce wrócimy. Jakoś tak wychodzi, że z trasami, które gramy, nigdy nie docieramy na wschód. Jest szansa, że w przyszłym roku się to zmieni.
    Dzięki, żę poświęciłeś mi swój czas.