Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Ghamorean

    Wywiad przeprowadził Paweł PalicaGhamorean to zespół, którego nazwa nie gości na metalowych salonach. Ze swoim rozedrganym, na swój sposób schizoidalnym, z pozoru nieuporządkowanym amalgamatem black i death metalu, który jednak daleko poza ramy obu gatunków wykracza, Szwedzi nigdy nie przebiją się do świadomości masowego, choćby w skali sceny metalowej, odbiorcy. Nie mają zresztą na to najmniejszej ochoty. Szukają niezbadanego, pławią się w dysharmoniach, a i rozmowni szczególnie nie są. Płyty natomiast nagrywają wyborne. Przed wami gitarzysta i wokalista w jednym, Andreas Båtsman.Pomimo tego, że Ghamorean ma całkiem już solidny staż na scenie, nazwa była mi zupełnie obca do momentu, w którym między oczy rąbnęła mnie muzyka z waszej ubiegłorocznej płyty "Terra Ruina". To mi brakło wcześniej spotrzegawczości czy raczej zespół musiał dorosnąć, żeby nagrać tak zajebistą płytę?

    "Terra Ruina" na pewno dość mocno różni się od swoich poprzedniczek. Tym razem nie szliśmy na żadne kompromisy. Z niczym i z nikim. Skład zespołu został zredukowany do trzech ludzi, za to takich, którzy są gotowi w pełni poświęcić się temu, co robią. Myślę, że rezultat, jaki udało się dzięki temu osiągnąć, mówi sam za siebie. Faktycznie, wcześniej nie byliśmy w stanie nagrać takiego albumu. Mimo to polecam nasze wcześniejsze płyty.

    Od samego początku, a przecież założyliście zespół w 1997 roku, stawialiście sobie tak wysoko poprzeczkę?

    Są ludzie, którzy rodzą się z wolą tworzenia własnych rzeczy i mam wrażenie, że jest to nigdy nie wypowiedziany powód, dla którego ten zespół powstał. Nie mam na to innego wytłumaczenia. Na początku oczywiście byliśmy bardzo młodzi i nie mieliśmy jasno określonej wizji grania. Znalezienie własnej muzycznej tożsamości zajęło nam kilka ładnych lat, myślę, że początki kształtowania własnego stylu przypadają na 2001 rok. Styl, za sprawą którego jesteśmy stale odrzucani przez scenę metalową.



    Jak przez ten czas, nagrywając trzy płyty, rozwinęliście się jako muzycy i zespół?

    To była naprawdę długa podróż. Idziemy w kierunku coraz czarniejszych muzycznych krajobrazów i kawałków coraz mniej opartych na riffach. Po latach zupełnie inaczej aranżujemy nasze utwory, nauczyliśmy się, jak zmieniać tonacje i tempa w bardziej wyrafinowany sposób. I przekonaliśmy się, jak ważne jest pełne oddanie się temu, co się robi.

    Pełna zgoda co do niecodziennej struktury waszych kawałków. "Terra Ruina" ciągle mieści się w kategorii "ekstremalny metal", ale metalowym czy rockowym kanonem niewiele ma już wspólnego.

    Naszym celem jest tworzenie interesującej muzyki, takiej,której sami mamy ochotę słuchać. Szukamy niezbadanego i to najwyraźniej wpływa na strukturę naszych utworów. Klasyczne rockowe struktury to po protu nie jest sposób na granie Ghamorean.

    A gdzie szukacie tego niezbadanego?

    Zawsze czerpaliśmy z zarówno black, jak i death metalu. Nie celowo, z pełną premedytacją, ale dlatego, że jest to dla nas po prostu naturalne. Doceniamy zarówno samczą potęgę death metalu, jak i niesamowity klimat black metalu. Szukając inspiracji sięgamy jednak również daleko poza te gatunki, ale przyznam, że norweski black metal jest dla mnie głównym ich źródłem.
    Przez ostatnich sześć lat katalizatorem naszych kompozycji jest konflikt pomiędzy mną a gitarzystą i basistą Samuelem, czyli dwoma obdarzonymi silną wolą i zdeterminowanymi ludźmi. Gdy po długiej awanturze krystalizuje się w miarę konkretny kształt kawałka, znakomite partie perkusji dokłada do niego David i zaczynamy próby. Gramy je często.
    Technika nigdy nie była dla nas ważna. To po prostu rezultat długich godzin spędzonych w sali prób. Najważniejszy jest utwór i jego klimat.

    Fani Deathspell Omega pewnie waszą muzyką nie pogardzą?

    Nasze nagrania na pewno przemówią do ludzi, którzy w słuchanej przez siebie muzyce szukają wyzwań. Nigdy nie przepadałem za Deathspell Omega, ale widzę wspólny mianownik między kapelami - jest nim muzyka, która nie jest tworzona z myślą o statystycznym metalowcu.

    Ano właśnie - jak płyta jest odbierana?

    W recenzjach czytamy praktycznie same pochwały. Oczywiście, są ludzie, którzy nie potrafią zrozumieć, że staramy się stworzyć rzecz wyjątkową. Ale nigdy nie mieliśmy ambicji zaspokajania naszą muzyką gustu masowego odbiorcy.

    Jaka idea kryje się za tytułem płyty, który - zdaje się - w ludzkim języku oznacza upadającą czy upadłą Ziemię.

    Dokładnie tak, jak mówisz, to przeciwieństwo zwrotu "terra firma". Jest to też swoista kontynuacja tytułów poprzednich płyt, a wszystkie one są naszym komentarzem do tego, w jakim stanie znajduje się nasza planeta. Teksty na nich zawarte są moimi własnymi przemyśleniami związanymi z mizantropią, apokaliptycznością i rebelią.

    A co oznacza nazwa zespołu?

    To imię fikcyjnej bestii. Nie przykładam do niej większej uwagi, ale wydaje mi się, że pasuje do charakteru zespołu.

    Discouraged Records radzi sobie z waszymi wyobrażeniami na temat promocji płyty? A swoją drogą - jak się zapatrujesz na ściągnie plików mp3?

    W różnego rodzaju mediach pojawiło się mnóstwo recenzji, co wskazywało by na to, że kampania promocyjna przebiega jak należy. Ważniejsze dla nas jest jednak to, że - jak wspomniałem wcześniej - recki w większości są pochlebne. Wyników sprzedaży nie znam, ale też szczerze powiedziawszy niespecjalnie mnie one interesują.
    W ściąganiu plików przez internet najgorsze jest natomiast to, że ludzie przestają rozumieć do czego służy płyta. Ja sam chcę trzymać w ręku krążek wraz z grafiką do niego. Tak po prostu.

    Jest jakaś szansa, że zagracie w niedalekiej przyszłości na żywo w kontynentalnej części Europy?

    Chciałbym powiedzieć "tak", ale bardziej wiarygodną odpowiedzią na to pytanie będzie "nie".

    Nie to nie.

    Dzięki za wywiad. Kupujcie naszą płytę!


    www.myspace.com/ghamorean
    www.ghamorean.com
    www.discouragedrecords.com