Scythian
Wywiad przeprowadził Paweł Palica
Londyński - bo trudno w zasadzie nazwać zespół angielskim - Scythian to zjawisko, obok którego trudno przejść obojętnie. Zadebiutował w ubiegłym roku wybornym krążkiem "To Those Who Stand Against Us", zainspirowanym po części historią Scytów, teraz nagrywa kawałek o bitwie pod Grunwaldem, a gitarzysta A. Satyrus co rusz wplata w rozmowę czyściutką polszczyznę, witając się tradycyjnym "sława i cześć!", a kończąc równie swojskim "napierdalać!". Czytajcie i słuchajcie, o nich będzie jeszcze głośno.Może kiepski ze mnie researcher, ale szukając informacji na temat Scythian nie udało mi się znaleźć choćby jednego wywiadu z wami. To celowe działanie, czy po prostu brak zainteresowania ze strony metalowych mediów? A skoro tych informacji brakuje, to nie ma innej opcji - przedstaw zespół czytelnikom Masterfula.
Sława i cześć Paweł i Polacy! Jako, że sam mam w żyłach niewielką domieszkę polskiej krwi, odpowiem na to pytanie tak opornie, jaki nakazuje moje dziedzictwo. Scythian to cztery mocarne dusze, które walczą o realizację własnych pomysłów i stworzenie niepowtarzalnego brzmienia. Nie ma w Zjednoczonym Królewstwie drugiej takiej kapeli i w żaden sposób nas nie interesują zmieniające się trendy i przemysł muzyczny, które te procesy wspiera. Gdybym miał się odnieść do polskich realiów, to powiem, że jesteśmy nowoczesną brytyjską wersją katowickiego Dragona. Tworzymy dla siebie, choć oczywiście chcemy, by ludziom podobało się to, co robimy! Mamy wspólne inspiracje - kochamy wojenne dźwięki Bathory, niemieckiego, polskiego i angielskiego thrashu, południowoamerykańskiego, szwedzkiego, fińskiego i amerykańskiego death metalu, nazwy kapel są tu nieistotne. Jest dobry metal i gówno. My słuchamy i gramy dobry. Jeśli chodzi o promocję, to jesteśmy małą kapelą z dziwnym brzmieniem - czego oczekujesz? Nasza debiutancka płyta, "To Those Who Stand Against Us" została wydana przez Necroterror Records z Cypru. Była dystrybuowana, wymieniana i odkrywana słowem mówionym od września 2009 roku. Wytłoczono 1000 egzemplarzy i 10 wersji "die-hard" w okładce w kształcie scytyjskiego hełmu. Zostało jeszcze 200 kopii.
Zdaje się nie macie wiele wspólnego z ziemiami należącymi obecnie do Iranu, skąd więc wzięła się nazwa kapeli i mięta do dawno wymarłego ludu? Uważasz, że wasza muzyka w jakikolwiek sposób odzwierciedla historię, duchowość czy zwyczaje Scytów?
Na to pytanie odpowiadałem wiele razy i jak za każdym razem - odpowiedź jest złożona. Nazwa zespołu to metafora, nie można traktować jej dosłownie. Scyt (w literaturze) to barbarzyńca, wolny duch, wojowniczy włóczęga, dla którego nie ma miejsca w cywilizowanym świecie. Jestem zafascynowany historią tego ludu, ale jedynie dwa nasze kawałki go dotyczą. Ale nasza muzyka, mam nadzieję, wywołuje obraz sięgającego po horyzont stepu, rozpustnego dźwięku wojny i czasów, w których człowiek mógł sobie wykroić królestwo ostrzem własnego miecza. Pytasz czy czcimy Aresa? Głupotą byłoby prosić o pomoc tak kapryśnego boga, nie znając ceny, jaką przyjdzie za to zapłacić. Dobrze znam pozostałych chłopaków z kapeli, ale ich poglądy, nawet po tak wielu latach, są ich prywatną sprawą. Czy zdzieramy skórę naszych wrogów, kolekcjonujemy ich czaszki albo pijemy ich krew wymieszaną z winem? Może to jest możliwe w Kazachstanie bądź na Krymie, ale w Anglii nazywa się to zabójstwem.

Oczywistą sprawą jest, że czerpiecie inspiracje z dokonań takich kapel jak Sodom, Celtic Frost oraz Bathory, ale mimo to trudno opisać Scythian jako zespół wtórny. Ważne dla was jest to, by stworzyć coś tylko dla was charakterystycznego, unikalnego?
Obecnie nagminnie akceptowane jest to, że składa się hołd ulubionym kapelom, brzmiąc jak one same. W porządku! W sumie nie potrafię wymyślić lepszego na to sposobu. I nieuchronnie będziemy brzmieli jak zespoły, których muzykę wielbimy, ale mocno też czuć nasz indywidualizm. Tak, unikalność jest dla nas ważna! Gdy ukaże się nasze następne wydawnictwo, splitowa epka z Kawir, rzucę Paweł tobie i Masterfulowi wyzwanie, byście wskazali choćby jedną kapelę, która brzmi jak my. Która pisze utwory i dobiera brzmienia jak my. To nie arogancja, to pewność siebie... i mam nadzieję, że nie udowodnisz mi, że się mylę!
Tym, co słuchaczowi szczególnie się może spodobać na "To Those Who Stand Against Us", są pojawiające się w tle death metalowego napierdolu chóralne zaśpiewy, mogące się kojarzyć z utworami z "Hammerheart" Bathory. Rozumiem, że celowo wykorzystaliście takie środki, by dodatkowo podkreślić wojenny charakter waszej muzyki? Będziecie sięgać częściej po stare pieśni?
Te chóry pojawiły się początkowo raczej jako żart. Miały być ledwie zauważalnym hołdem złożonym Bahory, ale w końcu stały się zasadniczym elementem naszego brzmienia. Odpowiedzialny jest za nie J.C. Volgard (pełnokrwisty Polak), a nie syntezator, jak raczyli obwieścić niektórzy "eksperci". Volgard jest fanatykiem Bathory i zaraził mnie swoją pasją, gdy byłem młody. Parę lat temu sklecił nawet własną płytę, będącą hołdem dla twórczości Quorthona, nagrywając wszystkie partie dla własnej przyjemności. Jeśli chodzi o starodawne pieśni i bitewne hymny - poczekaj na następne wydawnictwo Scythian! Rozpoznasz je bez trudu!
Pomimo tego, że działacie w Londynie, Scythian to mocno międzynarodowa ekipa, w której spotkali się Anglik, Grek, Fin i Polak. Łatwo się pracuje z ludźmi o tak różnych temperamentach i przyzwyczajeniach?
Haha! No tak, bywają u nas konflikty na tle kulturowym. Burza pomysłów i opinii. Ale Vrath (wokal i gitara), Volgard (perkusja) i Alexandros (bas) to moi najlepsi przyjaciele. Kocham ich i nienawidzę jak własnych braci. Kłócimy się jak diabli, a potem zgadzamy. Swoją drogą też nie jestem czystej krwi Anglikiem. Mój dziadek był żołnierzem Wojska Polskiego.
Ile czasu pracowaliście nad debiutancką płytą? Brzmi i wygląda zajebiście, więc podejrzewam, że włożyliście w nią mnóstwo wysiłku?
Zeszło nam na tym bardzo dużo czasu. Gdy rejestrowaliśmy nasze pierwsze demo, "Suffering to the Conquered", mieliśmy gotowych pięć kawałków. Zespół założyłem z Volgardem i poprosiliśmy Vratha o nagranie ścieżek wokali. Wtedy jego talent miał dość surową formę, ale i tak był lepszy niż inni ludzie, których znaliśmy. Pracował ciężej i uczył się szybciej niż ktokolwiek inny. Zdecydowaliśmy, że zagramy parę koncertów i nagramy płytę, a ze względu na brak czasu i przywiązanie do tych kawałków, nie zaangażowałem Vratha w tworzenie materiału (to duży błąd). Nagraliśmy dwa kolejne kawałki w wersji demo i w końcu, gdy dołączył do nas Alexandros, zarejestrowaliśmy całość z Leonem Maceyem (Mithras). Po okładkę zgłosiliśmy się do Manuela Tinnemansa, jednak choć to bardzo utalentowany gość, nie dostaliśmy tego, co chcieliśmy. W ten sposób mieliśmy w rękach gotowy album, jednak tylko kilka wytwórni było zainteresowanych jego wydaniem. Za namową Alexandrosa zdecydowaliśmy się na Necroterror Records.
No właśnie - jak oceniasz zaangażowanie wytwórni w wypromowanie nazwy Scythian. Ja, powiedzmy to wprost, trafiłem na nią zupełnym przypadkiem.
Chłopaki z Necroterror zrobili tyle, ile mogli. Są dwuosobową firmą, działającą w Nikozji, która zajmuje się głównie kolekcjonerskimi wydawnictwami. Chris Magos sam jest maniakiem i kolekcjonerem, szczególnie metalowych rarytasów. Współpracował już z Septic Flesh, Necromantia, The One, Macabre Omen, < CODE >, Aosoth, Vorkreist, Foscor i Necrosadist, a efektem tego były unikalne wydawnictwa, które sam chciałby mieć w swoich zbiorach. Wydanie Scythian na płycie kompaktowej było dla niego czymś zupełnie nowym, ale wydaje mi się, że dobrze to wszystko wyszło. Reklama miała ograniczony zasięg, pojawiło się kilka artykułów w większych magazynach i fanzinach. Jesteśmy zadowoleni, ale przy okazji następnej płyty będziemy chcieli wejść poziom wyżej.
Które z mniej znanych kapel wskazałbyś jako te, którym obecnie jest najbardziej po drodze ze Scythian. Niekoniecznie nawet w kwestiach stricte muzycznych, chodzi mi głównie o podobne podejście do tworzenia muzyki?
Jeśli o mnie chodzi - Grave Miasma, Cruciamentum, Razor of Occam, Acral Necrosis, Necro Ritual, Spearhead, Iceni, Craven Idol, NGT, Macabre Omen, Kawir, Necrosadist, Impiety, Neutron Hammer, Lie in Ruins, Crosswrecker, polski Warfist i Destroyer 666.
Łatwo trafić na wasz koncert?
Nie. Obecnie rzadko koncertujemy w Wielkiej Brytanii (wina nasza i "ich"). Najlepiej wspominamy gig, na którym supportowaliśmy Gospel Of The Horns. To były dziesiąte urodziny Invictus Productions, które odbyły się w ubiegłym roku w Dublinie - chyba nas najlepszy koncert (można znaleźć nagrania video na YouTube). Ostatnio byliśmy na Devilstone Open Air na Litwie, a wcześniej w Helsinkach, gdzie graliśmy z Vomitor i Neutron Hammer. Niesamowity był wyjazd na Metalhead's Mission Festival na Krymie. Było wszystko - siłowanie się na rękę, składanie przysiąg i picie z Tatarami, wypadek drogowy i dziesięciokilometrowy "spacer" przez pustkowie pełne uschniętej trawy, kości i betonu. Dwóch gości zaczęło się bić, by sprawić nam przyjemność, jeden z nich zaoferował nam na noc swoją kobietę. Jeden kibel z kartonu na 5 tysięcy ludzi, jeden ochroniarz w pełnym umundurowaniu SS. Pożar lasu. Aresztowanie i przesłuchanie (za nic) przez pijanego policjanta, mało nie wydano na nas zakazu opuszczania Ukrainy. 50 dolców to standardowa łapówka - jesteśmy szczęśliwi, że to udało nam się przeżyć.
Przez jakiś czas, o ile mi wiadomo, mieszkałeś w Polsce. Co tu robiłeś i jak wspominasz nasz kraj? Miałeś zdaje się ciekawą przygodę w warszawskim klubie Metal Cave?
W pewnym sensie szukałem swoich korzeni, uczyłem się trochę polskiego i pracowałem dla angielskiego czasopisma The Warsaw Voice. Udało mi się nawet zamieścić relacje z kilku gigów! Z Metal Cave mam tylko jedno doświadczenie. Nie znałem wielu warszawskich metalowców, pewnego wieczora wybrałem się więc sam na koncert North i mniej znanej kapeli, Biały Viteź. Warszawa, jak pewnie wiesz, bywa brutalnym miastem. Wyobraź sobie, jakie myśli krążyły mi po głowie, gdy przed klubem zobaczyłem 15 gości w panterkach, glanach i bluzach z kapturem. Kurwa, chciałem wybrać się na gig, a nie ustawkę! Gdy wszedłem do środka jakiś dzieciak w koszulce Temnozor wykonał w moim kierunku hitlerowski salut i krzyknął mi wprost w twarz "Sława!". Zbagatelizowałem to, ale dla wnuka polskiego żołnierza, który w szeregach 2. Dywizji brał udział w Kampanii Wrześniowej to jednak była obraza. Kalecząc polski język powiedziałem mu, żeby opuścił ramię. Gdy się rozejrzałem dokoła zrozumiałem, że to nie był dobry pomysł, bo znaczną część publiczności stanowili skinheadzi. Zmyłem się więc w kierunku baru i strzeliłem parę solidnych drinków, dość niespodziewanie ekipa zachowała się spokojnie i z szacunkiem potraktowała to, że próbowałem mówić po polsku (a pewnie także to, że jestem biały). Przy okazji zaprzyjaźniłem się z gościem z Łodzi (hail Voymir).
A Polskę po prostu kocham. Po raz pierwszy w życiu nie czułem się jak obcy. Polska ma bogatą kulturę, całą historię sukcesów w sztuce, tworzeniu potężnego państwa i wojaczce. Trzeba też coś powiedzieć o zaletach Polaków - miałem tam prawdziwych przyjaciół. Prowadziłem proste życie, posiadając niewiele, mając mało rozrywek, za to poczucie solidarności z narodem, który przetrwał najgorsze chwile w historii. Odebrałem też kilka trudnych lekcji - by bronić swoich poglądów, nie tolerować obrazy i nie bać się przemocy.
Wróćmy do Scythian. Macie już w planach wydanie epki, możesz powiedzieć o niej coś więcej? Co z drugim długograjem?
Skoro materiał na epkę już nagrywamy, to mogę chyba ujawnić Masterfulowi wszystkie dotyczące go szczegóły. Drugą kapelą na singlu będzie grecki Kawir, płytkę wyda serbska Grom Records, którą prowadzi gość z The Stone. Nasz kawałek jest mocno ryzykownym przedsięwzięciem - albo nas wykreuje, albo zniszczy, szczególnie w Polsce. Jego tytuł brzmi "Grunwald (Anno Satanae 140)". To siedmiominutowy, epicki utwór, który ukończyłem, gdy mieszkałem w Polsce, i który oczywiście honoruje wielką bitwę, o której wszyscy czytaliście lub słyszeliście. Wyobrażam sobie, że myślicie: jakie prawo ma angielska kapela do śpiewania o tym wydarzeniu? Ale podchodzimy do tego w podobny sposób, jak Iron Maiden - honorujemy WAS i opowiadamy waszą historię mieszkańcom Zachodu (pamiętajmy przy tym, że Henry Bolingbroke, później koronowany jako król Anglii Henryk IV, też tam walczył). Kawir, o ile ich nie znacie, to nazwa szanowana na greckiej scenie black metalowej. O swojej części splitu niech mówią jednak sami. Sprawdźcie ich ostatnią płytę, "Ophiolatreia".
Jeśli chodzi o drugą płytę, to o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, podpiszemy papiery z irlandzkim labelem Invictus Productions. Jeśli nie pójdzie - TO BĘDZIE KONIEC.
Prawie zapomniałem zapytać o dwie inne kapele, w których gracie - Craven Idol i Crom Dubh. Możesz przybliżyć ich dokonania? Którą z tych trzech kapel traktujecie priorytetową?
Moim priorytetem jest oczywiście Scythian. To moja krew, pot i łzy. Craven Idol to znakomita kapela i chyba lepiej oddaje to, co obecnie dzieje się na scenie metalowej. Powiedzieć mogę tyle, że są zagrożeniem dla WSZYSTKICH zespołów, które grają w tym stylu - ich kawałki są bestialskie i wspaniałe. Tworzą je Vrath ze swoim koleżką J. Scougerem, a Volgard gra na garach. Vratha nauczyłem wszystkiego, co wiem o graniu na gitarze. I dumny jestem z tego, że stworzył tak zajebistą kapelę i własny styl.
Crom Dubh to black metalowy projekt, którego członkami jesteśmy ja i Vrath. Nie bierzemy udziału w tworzeniu kawałków, ale jesteśmy dumni, mogąc grać w tym składzie. Z brytyjskiej sceny słyszeliśmy już negatywne głosy o Crom Dubh, ale nie gramy muzyki dla krytyków siedzących nad pintą piwa i marud chowających się za plecami innych. WY KURWY!
Ok, to by było na tyle. Ostatnie słowo jest twoje.
Chwała Polakom - lwom Wschodu. Nie oczekujemy waszych pochwał albo lojalności, ale bylibyśmy DUMNI mogąc zagrać w waszym kraju. Ściągnijcie nas do siebie, a damy wam WOJNĘ. Sprawdźcie "To Those Who Stand Against Us" (Necroterror Records) i nasz split z Kawir (Grom Records). Napierdalać!!!
www.myspace.com/scythiandeath
www.necroterror.net