Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Echoes Of Yul

    Wywiad przeprowadził Robert JurkiewiczŚwietna debiutancka płyta Echoes Of Yul zaprowadziła mnie w głąb ciemnego lasu zamieszkałego przez niepokojące dźwięki. Gdy tylko zdołałem wydostać się z mrocznej głuszy postanowiłem w trybie pilnym nawiązać kontakt z zespołem. Michał entuzjastycznie podzielił się swoimi poglądami, informacjami na temat zespołu, a także pozwolił mi przedpremierowo zapoznać się z utworami, jakie znajdą się na zapowiadanym na wiosnę splicie. Zaprawdę powiadam Wam, jest dobrze, będzie jeszcze lepiej! Jesteście fanami "Twin Peaks"? Moim zdaniem Wasza muzyka świetnie sprawdziła by się w roli podkładu dźwiękowego do mrocznego obrazu filmowego. Podnieślibyście rękawicę?

    Witaj. Tak, "podnieślibyśmy";-) Kilka lat temu zdarzyło mi się grać podkłady w kinie na projekcjach filmów Murnaua - to duża przyjemność i ogromna inspiracja. Soundtrackowe podejście do komponowania mocno odciska się w utworach Echoes Of Yul – nawet w Twojej recenzji zwróciłeś uwagę, że nasza muzyka to swoisty "film dla uszu" co jest wielkim komplementem i cieszę się, że tak ją odbierasz. Mam nadzieję, że uda się nam zrealizować w przyszłości taki projekt.

    W jednym z wywiadów wyznałeś, że największym uznaniem cieszycie się wśród fanów "heavy metalu". Moim zdaniem zupełnie zasłużenie, bo wykonujecie ciężkie, posępne i nierzadko gitarowe dźwięki. Jesteście fanami ciężkiego grania?

    Lubię różnorodną muzykę: od ekstremy po ambient, przede wszystkim szukam oryginalności i pewnej nieobliczalności.

    Uważasz, że w dzisiejszych czasach można odnaleźć coś oryginalnego i nieobliczalnego w muzyce? Powszechne jest stwierdzenie, że zostało nagrane już wszystko ... Co ostatnimi czasy szczególnie mocno Tobą wstrząsnęło?

    Słucham kolosalnej ilości muzyki od Johna Faheya do Toadliquor. Ostatnio spodobał mi się bardzo estoński Talbot, "Atlas" Tima Heckera i "Autochtone" Krallice (cała płyta mi się nie podoba, ale ten numer to "palec boży"). Nie przepadam za opiniami typu "wszystko już było" - świat bardzo przyspieszył i mam wrażenie, że duża cześć ludzi postrzega muzykę bardzo powierzchownie.

    Echoes of Yul jest przykładem na to, że muzyka także w obecnych czasach może obronić i wypromować się właściwie sama. Płytę wydaliście własnym sumptem, jej promocja nie jest szczególnie rozdmuchana, a pomimo tego jest o Was stosunkowo głośno. Liczne wywiady, dobre recenzje, mnie by taka sytuacja uskrzydlała. Czujecie się dowartościowani?

    Wiesz, to zaskakujące – wszystko zrobiliśmy samodzielnie, promocja nie była w ogóle rozdmuchana, polegała jedynie na rozesłaniu płyt do recenzji do kilku zinów i portali. Nagle pojawiło się sporo opinii, pojawiły się głosy na forach, ludzie wymieniali się linkami do MySpace, zostaliśmy nawet zespołem dnia na stronach Terrorizera ;-) To świetna sprawa gdy okazuje się, że gdzieś tam są osoby, którym podoba się to co robisz; zdecydowanie ta sytuacja uskrzydla.



    Stylistyczni ortodoksi stają się wymierającym gatunkiem. Moim zdaniem nastał świetny czas dla zespołów pokroju Echoes of Yul. Zamierzacie to wykorzystać?

    Wszystko dzieje się naturalnie. Chcemy grać koncerty i nagrywać.

    Ciężkie gitary, potężna sekcja rytmiczna, a z drugiej strony sample, loopy, elektronika. W Waszym wydaniu wszystkie te elementy łączą kapitalne relacje. Ciekawi mnie co jest narzędziem twórczym, a co wypełnieniem treści.

    W Echoes Of Yul chodzi o organiczne połączenie wszystkich tych elementów, chociaż uważam, że i tak gitary i bas stanowią sedno brzmienia EOY, tyle, że często stosujemy je w nieortodoksyjnej formie. Z ciekawostek zdradzę Ci, że jedynym stricte klawiszowym instrumentem na płycie jest akordeon.

    Niepokój, tajemniczość, mrok. Dlaczego zaprowadziliście muzykę w te właśnie rejony? Nie inspirują Was radośniejsze bodźce?

    Dla mnie głównie pozytywna strona życia ma moc inspiracji. Efekt końcowy to raczej przeciwieństwo dla tych bodźców.

    Odnoszę wrażenie, że wraz z każdym kolejnym utworem napięcie rośnie, mrok się zagęszcza. Tak skonstruowana płyta pomimo długiego czasu trwania nie nudzi, wraz z upływem czasu coraz bardziej intryguje. Co powstało najpierw, szkielet albumu, czy może konkretne utwory, które w następnej kolejności zostały umiejętnie umiejscowione i połączone?

    Utwory. Zrobiłem dwa numery na bazie moich starych szkiców do zespołu, w którym grałem kilka lat temu, potem przyszły następne, dołączył Jarek, dołożył swoje pomysły i w 4 miesiące złożyło się to na płytę. To spontaniczna inicjatywa i samego mnie zaskoczyło jak spójne okazały się te utwory zestawione razem. Ułożenie konstrukcji całej płyty i miks były największym wyzwaniem: długi materiał i wiele poziomów, nawet podczas masteringu kilkakrotnie musiałem wracać do miksów, żeby płyta broniła się przy słuchaniu: bardzo ważny był balans pomiędzy szorstkim brzmieniem, a spokojniejszymi fragmentami.

    Gracie koncerty? Nie wyobrażam sobie innej prezentacji scenicznej "Echoes of Yul" jak odtworzenie płyty w całości, mile widzianym dodatkiem mogłaby być projekcja filmowa. Mam szansę stać się uczestnikiem takiego widowiska?

    Gramy koncerty, ale zaprezentowanie płyty EOY w formie jaką masz na myśli jest w tym składzie zespołu niemożliwe. Udało nam się wzbogacić skład zespołu o perkusistę, ale to za mało, żeby nie trzeba było posiłkować się samplami, laptopem etc. Pochodzimy z Opola i trudno jest nam tu znaleźć ludzi, którzy siedzieliby "w klimacie".

    Działacie w dwuosobowym składzie. Jaki podział ról funkcjonuje w Echoes of Yul? Podobno kolejna płyta na być bardziej kolektywna. Co to oznacza dla Echoes of Yul?

    Głównie oznacza wolniejsze tempo pracy;-) Idealne byłoby, żeby razem opracowywać muzykę i pomysły, ale trudne charaktery zmuszają nas często do pracy niezależnie od siebie, zwykle dopiero potem łączymy pomysły i pracujemy wspólnie. Obaj gramy na wielu instrumentach więc nie ma problemów typu "trzeba dograć bas". "Kolektywna" oznacza głównie to, że powinniśmy wystąpić razem w każdym numerze.



    "Echoes of Yul" zawiera głównie instrumentalne utwory. W jaki sposób dobraliście dla poszczególnych części tytuły? Gra skojarzeń?

    Wszystko po trochu: czasem sampel, czasami wrażenie. Chcieliśmy zostawić słuchaczom wolna drogę do interpretacji i skojarzeń więc unikaliśmy zbyt dosłownych tytułów.

    We wkładce płyty figuruje kilku wokalistów. Ludzkie głosy zostały sprowadzone głównie do przetworzonych deklamacji. Zamierzacie coś zmienić w tej materii w przyszłości i w większym stopniu wykorzystać tego typu środki wyrazu?

    W nowych utworach pojawia się więcej wokalu, ale nie rezygnujemy ze stosowania sampli, efektów i utworów instrumentalnych.

    Jesteście multiinstrumentalistami, choć nie trudno nie zauważyć, że instrumentalna wirtuozeria nie jest celem. Ćwiczycie, szlifujecie umiejętności, czy jedynie komponujecie za pośrednictwem odpowiednich narzędzi, a instrumentalny postęp przychodzi "przy okazji"?

    Zawsze brakowało mi cierpliwości by ćwiczyć. Gram całkiem sporo, ale bardziej na zasadzie komponowania, poszukiwania odpowiednich dźwięków. Staram się rejestrować wszystkie próby więc może jakiś progres następuje, ale bardziej na zasadzie świadomości. Zresztą granie na wielu instrumentach to interesujące doświadczenie, pozwalające szerzej spojrzeć na muzykę, nie przez pryzmat pojedynczego źródła dźwięku.

    Członkowie Echoes of Yul nie ograniczają się do jednego zespołu. Tworzycie w kilku projektach, poproszę o ich charakterystykę. Echoes of Yul jest priorytetem?

    Dla mnie tak, Jarek jest liderem Naked On My Own, ale też poważnie traktuje EOY, obaj udzielamy się też w bardziej elektronicznym Opollo, ja gram bardziej ambientowe klimaty jako Zubik. Zawsze miałem kilka projektów - wolę zachować klarowność jeżeli chodzi o stylistykę.

    Zapowiadacie split, podobno pracujecie także nad materiałem na kolejną płytę. Interesują mnie konkrety, czyli kiedy i jakie dźwięki znajdą się na tych wydawnictwach.

    Split z Guantanamo Party Program i Sun For Miles na 99% ukaże się w kwietniu. Druga płyta - nie wiem. Wydawało się, że mamy już wstępnie przygotowany materiał, ale widzę jednak, że trzeba jeszcze dużo pracy włożyć, żeby album mógł być następcą debiutu. Niedawno portugalski band Process Of Guilt poprosił o zrobienie remiksu i być może wkrótce będzie można usłyszeć ich kawałek w interpretacji Echoes Of Yul.

    Troszczycie się o sami o własne interesy. Taka sytuacja Was zadowala? Planujecie w przyszłości związek z firmą fonograficzną wykraczający poza dystrybucję?

    Wątpię - mam złe doświadczenia w wydawaniu płyt u kogoś. Zresztą w przypadku EOY wydanie we własnej wytwórni doskonale się sprawdza. Jeżeli chodzi o fizyczną dystrybucję to teraz nasze płyty są w Foreshadow (a za ich pośrednictwem w wielu distrach/sklepach) można też je kupić przez naszą stronę internetową i MySpace. Zresztą w obecnych czasach Internetu nie ma ogólnie problemu z dostępnością muzyki, większość dystrybucji właśnie tam się przeniosła.

    Powiedziałeś mi, że nagranie nowego materiału zajęło Wam więcej czasu niż całej poprzedniej płyty. Z czego to wynikło? Efekt kolektywnej współpracy i Waszych trudnych charakterów o czym wspomniałeś wcześniej?

    Mówiłem to trochę żartem. Split przygotowywaliśmy równolegle z pracami nad drugą płytą i próbami do koncertów, do tego doszło jeszcze przygotowanie materiału na płytę Opollo, którą planujemy nagrać jeszcze tej wiosny. Inna sprawa, że utwory powstają teraz dłużej, staramy się bardziej dopieszczać brzmienie i kompozycje.

    W trakcie powstawania tego wywiadu umożliwiłeś mi zapoznanie się z nowymi utworami. Po kilku przesłuchaniach mogę stwierdzić dostałem to, czego oczekiwałem. Świetne, ciężkie utwory spowite charakterystycznymi mglistymi oparami. Odbieram nowy materiał jako rozwinięcie koncepcji znanej z debiutu, wzbogaconej o kilka nowych akcentów. Takie były Wasze intencje?

    Mając do dyspozycji 20 minut na splicie nie było sensu dawać długich utworów, chodziło o zwartą syntezę muzyki EOY. Cieszę się że słyszysz rozwinięcie naszej formuły, nowe akcenty pojawiać się będą zawsze, nie lubię stać w miejscu.

    Nadal zapraszacie słuchacza do tajemniczego, często mrocznego świata pełnego niepokojących dźwięków. Mam wrażenie, że tym razem dopuściliście nieco więcej promieni słonecznych. Podnieśliście żaluzje?

    Zgadzam się – nowe utwory są momentami "jaśniejsze", bardziej eteryczne, ale myślę, że z dobrym skutkiem bo ma to wpływ na lepszą dramaturgię naszej muzyki.

    Do nowinek można bez wątpienia zaliczyć nieprzetworzone partie wokalne z wyraźną linią melodyczną. Kto tak ładnie zaśpiewał?

    To Jarek.



    Wyczytałem gdzieś i sam nie wiem gdzie, że "The Stand" to cover, prawda to?

    Haha, nie! To nasz numer! The Stand i Blackout powstały jeszcze przed wydaniem pierwszej płyty, która przeleżała sporo miesięcy zanim ją wydaliśmy. The Stand trochę się różni od reszty ze względu na inne miejsce nagrania.

    Przyznam, że nazwy pozostałych kapel biorących udział w splicie niewiele mi mówią. W jaki sposób doszło do wspólnego przedsięwzięcia? Jakiej muzyki należy oczekiwać po Guantanamo Party Program i Sun For Miles?

    Poznaliśmy chłopaków z GPP gdy grali koncert w Opolu w 2008, jeszcze przed wydaniem przez nas płyty umówiliśmy się na wydanie splita, potem dołączył jeszcze zespół ich kolegi Sun For Miles. Myślę, że to ciekawe zestawienie: screaming postmetal GPP, transowy Sun For Miles i nasze trzy grosze.

    Komu zamierzacie powierzyć dystrybucję splitu? Ponownie będzie to Foreshadow?

    Prowadząc własną wytwórnię mamy ten komfort, że dowolnie możemy dysponować naszą płytą. Na pewno w katalogu Foreshadow płyta też się znajdzie, ale jesteśmy otwarci na wszelkie możliwości dystrybucji naszej muzyki.

    Zaznaczę, że z niecierpliwością czekam na kolejne produkcje Echoes of Yul i podziękuję za wywiad. Na zakończenie poproszę o kilka słów na temat planów zespołu.

    Na wiosnę ukaże się wspomniany split, uruchomiliśmy stronę www.echoesofyul.com gdzie na bieżąco będziemy informować o koncertach, planach wydawniczych.

    Dziękuję za wywiad.