Devian
Wywiad przeprowadził Wouter Roemers
Stare przyzwyczajenia sie nie zmieniają. Były wokalista Marduk - Erik Hagstedt (lepiej znany jako Legion) jest tego żywym przykładem. Objawił sie on ponownie za sprawą "Ninewinged Serpent" - debiutanckiego albumu jego nowego death/black metalowego zespołu Devian. Razem z byłym pałkerem Marduk Emilem Dragutinovicem, po latach rozstania ze sceną, redefiniuje ponownie swoje cele i szuka swojego prawdziwego 'ja' w kapitalnej muzyce. Pierwotnie mieli z nami rozmawiać zarówno Legion jak i Dragutinovic, ale ostatecznie czas znalazł tylko Legion.
Po pierwsze, dzięki za to, że znalazłeś trochę czasu na to żeby ze mną pogadać i od razu gratuluję świetnego pierwszego albumu. Co u Was słychać ostatnio? Jak jest odbierany Wasz debiut?
Dzięki za miłe słowo. Jak na razie reakcje są naprawdę rewelacyjne. Jest to dla mnie coś jak bardzo miłe "Witamy z powrotem!" i jestem po prosty zmiażdżony mailami od ludzi, którzy doceniają naszą pracę i ,ój powrót na scenę. Wiele recenzji było naprawdę pozytywnych. Niektórzy byli naprawdę zachwyceni, niektórzy bardziej umiarkowanie, a byli też tacy, którzy zmieszali nas z błotem, czyli tak jak zwykle. Nigdy nie da się zadowolić wszystkich.
Nieuniknionym pytaniem jest oczywiście sprawa Twojej rezygnacji z gry w Marduk. Możesz powiedzieć nam co nieco o atmosferze w kapeli w czasie, gdy ją opuszczałeś?
Nie było żadnej atmosfery i to był dla mnie olbrzymi problem. Podstawowa rzecz jakiej potrzebuję to uczucie przynależności a my zachowywaliśmy się jak wataha wilków przeciwko całemu światu. Gdy czujesz że grasz razem ze wszystkimi stare kawałki na próbach tylko dla samego grania prób, bez żadnych rozmów oprócz wytykania sobie tego jaki t-shirt dzisiaj włożyłeś - to jak ciągłe bycie z dziewczyną, którą już nienawidzisz, wiesz, że ta suka musi odejść i po prostu nie możesz z kimś spać tylko po to żeby mieć jakiegoś partnera. "World Funeral" był powrotem do starych dobrych czasów, ale nie trwało to zbyt długo. Bardziej wyglądało to na przebłysk zdrowia u osoby, która ma za chwile umrzeć. Życzę im wszystkiego najlepszego na przyszłość, ale moje miejsce na tej planecie jest gdzieś indziej.
W jakich stosunkach jesteś teraz z Morganen Steinmeyerem Hakanssonem i resztą Marduka?
Ostatni raz gdy widziałem Morgana, uścisnęliśmy sobie dłonie, ja powiedziałem 'cześć' a on odpowiedział 'hi, hi' - i to są właśnie trzy słowa wypowiedziane przez byłych najlepszych kumpli, którzy nie widzieli się nawzajem przez lata. Aż tak bardzo juz oddaliliśmy się od siebie. Wciąż jesteśmy przyjaciółmi ze starymi mardukersami - zawsze chwilę sobie popieprzymy głupoty z [Magnusem] Devo [Anderssonem] gdy sie spotkamy. Nie znam osobiście Mortuus'a, ale lubie go jako wokalistę.
W którym momencie powstała decyzja o założeniu Devian i jak się ta sprawa rozwinęła?
Założyliśmy ten zespół z Emilem w 2005 roku jako projekt. Wiedzieliśmy, że chcemy grać coś innego niż Marduk, że ma to być coś co będzie dla nas wciąż wyzwaniem i będzie oscylować w muzycznej palecie, w której będziemy zdolni wciąż się rozwijać. Wyrzuciliśmy w międzyczasie około 30 kawałków, świetnie się przy tym bawiąc, często w czasie szalonych popijaw i długich zarwanych kreatywnych nocnych rozmów, zanim mieliśmy wreszcie pierwsze gotowe kawałki, o których mogliśmy powiedzieć: "To jest to, teraz zbierzmy skład!". Pierwszym człowiekiem, który do nas dołączył był gitarzysta Joinus. Gdy zaczęliśmy razem po raz pierwszy jammować to było jasne, że ten koleś świetnie nadaje się do tej roboty. Jeden po drugim, zdobywaliśmy kolejnych ludzi, z którymi zarówno dobrze czulibyśmy się razem i którzy łapią tego samego muzycznego bakcyla. Była to piekielnie ciężka i jednocześnie fascynująca droga, ale teraz wreszcie już mamy z górki.
Przeszliście w międzyczasie zarówno dużo zmian stylistycznych jak i zmiany nazwy. Dlaczego właśnie Devian zostało na stałe?
Była to jedyna nazwa, na która się wszyscy godziliśmy. Elizium jest już kompletnie zużytą nazwą, pomijąc już fakt, że od 2006 roku zaczęła ona do nas coraz mniej pasować. Moja kolejną sugestią było Ninewinged Serpent, ale innym sie to chyba niezbyt podobało, haha! Przedyskutowaliśmy wszystko jeszcze raz, przeanalizowaliśmy wszelkie pomysły konfrontując je z ich występowaniem w sieci i zawsze spotykało nas totalne rozczarowanie. Kurwa mać - dzisiaj wszystkie nazwy są już zajęte! W końcu do głowy przyszła mi nazwa Devian i wszyscy to kupili.
A jaki koncept wiąże się z "Ninewinged Serpent", które ostatecznie stało się tytułem Waszego pierwszego albumu?
Ma to ścisły związek z diabelskim znaczeniem indywidualizmu opartym na "Raju Utraconym" i upadku Serafinów po wielkiej wojnie w niebie. To tylko wzór myślowy, w który wkładam ogólne idee, do których ktokolwiek może się odnieść. Nie małpuj gównianych zachowań tylko odważ się iść przez świat swoją własną drogą. Bez względu na niepowodzenia i ból, których możesz doświadczyć, to ostatecznie zawsze okaże się, że było warto tak postępować zamiast starać się cały czas dopasować, gdy tak naprawdę tego nie chcesz.
Jak długo zajęło Wam skomponowanie wszystkich kawałków na album, stworzenie konceptu, aranżacji itd.?
W maju 2006 ja napisałem 'Instigator' a Emil zrobił 'Burning Daylight'. Potem tworzyliśmy obaj kawałek po kawałku. Napisaliśmy ich w sumie 21, wyrzuciliśmy z tego część, nagraliśmy w studio 72 minuty muzyki z czego 45 trafiło na album. W lutym 2007 mieliśmy już wszystko czego potrzebowaliśmy na taśmie i na papierze.
Jak bardzo proces tworzenia różnił się od tego jak to wyglądało w Waszych poprzednich zespołach?
Marduk ćwiczył kawałki na próbach przed surowym zgraniem i było po wszystkim. Bardzo mało czasu, albo wogóle nie poświęcaliśmy produkcji materiału. Peter Tägtgren dodawał ewentualnie drugą gitarę albo odgrywał coś ponownie w studio. Nie chcieliśmy mieć w tamtych czasach zbyt wymuskanego brzmienia - i pod tym względem przypominaliśmy raczej punkowy zespół niż metalowy. Sesja do "Ninewinged Serpent" trwała natomiast trzy miesiące. Poświęciliśmy kawałkom tyle czasu ile tylko tego wymagały dopóki nie osiągnęliśmy zadowalającego efektu. Po sto razy powtarzaliśmy każde solo a dla przykładu na same wokale poświęciliśmy 80 godzin. Dla porównania - wokale na "La Grande Danse Macabre" zostały nagrane w 4 godziny, haha! Ale tak, praca była bardziej systematyczna niż to pierwotnie zakładaliśmy.
Dlaczego wybór padł akurat na takiego producenta, studio, inżyniera dźwięku?
Rickard Kottelin to dobry kumpel zespołu i mam dużo szacunku zarówno dla jego muzycznego wyczucia jak i jego umiejętności za gałkami. Był to zatem dla nas wybór oczywisty. Fredrik Nordström to waga ciężka w metalu w Skandynawii i nie trzeba nic więcej tutaj tłumaczyć. Peter in de Betou jest mistrzem w tym co robi i razem z Fredrikiem doskonale sie uzupełniają w pracy.
Jaki jest ogólny temat tego albumu i czym wyróżnia sie ten album według Ciebie od Twoich rzeczy pisanych dla Marduk czy Legion?
Jak już wspomniałem jest pewien ogólny koncept, ale nie jest to nic w stylu np. Kinga Diamonda czy ostatniego Dimmu Borgir. Wciąż jestem sobą, piszę to co chcę z siebie wyrzucić. Nowy materiał jest może bardziej przemyślany, ale starego psa nigdy nie nauczysz żeby siadał na komendę i tak samo jest z moim spojrzeniem na świat. Wydaje mi się, że nie ma zbyt wielkiej różnicy między tym jak piszę teraz a jak robiłem to kilka lat temu.
Niestety nie mam przed sobą tekstów, więc poproszę Cię o przedstawienie ich w kilku słowach.
Teksty powstały na bazie tego co działo sie wokół nas w ciągu ostatnich lat. Wszystkie mają swoje odzwierciedlenie w prawdziwych wydarzeniach i odczuciach których doświadczyłem. Podsumowaniem tego wszystkiego jest stwierdzenie, że jesteśmy tylko zwierzętami, kierowanymi przez instynkty i większość napisanych rzeczy to kłamstwa.
"Ninewinged Serpent" to intensywny kawałek muzyki, ale dużo bardziej rozważny w tempach, melodyjny i bardziej techniczny w porównaniu do zjadliwych produkcji Marduk czy Legion. Takie było założenie - pokazać, że jest w tym coś więcej niż tylko 100% blastu cały czas?
Blast dla samego blastu nie jest tak rajcujący. Wydaje mi się, że ta formułę dostatecznie wyczerpaliśmy na "Panzer Division Marduk" i potem stało się to dla mnie raczej tylko ograniczeniem niż pięknem i dzikością. Mamy zamiar jeszcze bardziej rozwijać się w taki sposób, że sekcja rytmiczna ma swoje odniesienie do gitar. Uwielbiam taką dynamikę jaka teraz uzyskaliśmy. Techniczna strona wynika po prostu z tego, że każdy w zespole doskonale zna swój kawałek gówna. Mimo to chcemy, aby muzyka pozostała łatwa do odegrania. Pamiętam, że kiedyś rozmawiałem na ten temat z Jonem Nödtveidt i on powiedział, że kawałki Dissection nie były tak łatwe do odegrania i że on chciał aby były tak złożone. Ale tylko po to żeby kawałki brzmiały lepiej, a nie po to żeby namieszać albo udowadniać jak to sie jest zajebiście technicznym. To stwierdzenie jest dla mnie wciąż aktualne.
Technika i zróżnicowanie to dwa wyraźne aspekty debiutu Devian. To coś zupełnie odmiennego od dzisiejszej masy blastującego death metalu i fatalnej jakości black metalowych produkcji. Jak ważne dla Was są te dwa pierwiastki?
Staramy sie po prostu pisać najlepsze kawałki na jakie nas stać. Skłaniamy się ku chwytliwym, kopiącym motywom, które zostaną Ci w głowie po przesłuchaniu płyty. To jak nas ludzie zaszufladkują, albo czy pasujemy do jakiejś sceny czy nie, gówno nas obchodzi. Olałem scenę BM wiele lat temu, bo nie cierpiałem całego trendu, który się wytworzył, chciałem być inny i odnalazłem się idealnie w tym co teraz robię. Zawsze jednak będę indywidualistą i mam zamiar grać to co brzmi dla mnie, czy też dla nas, dobrze, bez względu na to co się będzie działo na scenie.
Połowa składu gra w Sargatanas Reign, Emil gra natomiast w Legion - macie jakieś problemy z organizacją prób i pisaniem materiału, czy też oba te zespoły nie są w tej chwili tak aktywne na froncie koncertowym?
Nie ma z tym większych problemów. Przed podpisaniem papierów z Century Media Records zadeklarowaliśmy się, że albo robimy to co robimy na 100% albo w ogóle. Nie znoszę działania na pół gwizdka. Zbieramy sie razem tak często jak tylko jest to potrzebne i jak na razie nie ma z tym najmniejszych problemów.
Skoro mowa o Century Media - jak porównałbyś tą wytwórnię do Regain, która wydawała Marduk czy francuskiej Listenable, która zajmuje się Legion?
Powiem tak - Century Media Records to najwspanialsza wytwórnia ze wszystkich z jakimi miałem okazję współpracować. Wiedziałem już o tym po części wcześniej ze względu na kilka spraw biznesowych związanych jeszcze z Marduk. Są profesjonalni, uczynni i ciężko harują. To dla nas doskonały label.
Album już leży w sklepach na całym świecie, na pewno patrzysz już na niego z innej perspektywy - który kawałek uważasz teraz za ten najdoskonalszy?
Oj.. z tym może być ciężko. Jestem cholernie dumny z tego powodu, że na tym krążku nie ma żadnych wypełniaczy. Nawet wersja z dodatkowymi numerami wydaje mi się kurewsko spójna. Uwielbiam kawałek tytułowy, a także 'Scarred', 'Gemini Is the Snake', 'Heresy', 'Dressed in Blood', haha. To naprawdę wspaniałe uczucie, gdy patrząc na to co zrobiłeś nie musisz myśleć "Jak mogliśmy zrobić zrobić takie kurwa coś?". Powstają już nowe kawałki i mogę spokojnie powiedzieć, że ostatecznie powinny one wyjść dwa stopnie wyżej na drabinie prowadzącej do perfekcji.
Czy jest szansa, że niedługo zobaczymy Was na koncertach w Europie?
Tak - zobaczymy się wszyscy na koncertach z Vader na przełomie kwietnia i maja!!!
Plany na najbliższą przyszłość?
Nagrania teledysku, nowe kwałki i kilka koncertów na północy.
Czym zajmujecie się poza zespołem? Jakiś ciekawy zawód, hobby czy studia?
Dwójka dzieci, wciąż zajmuję się tatuowaniem, graniem koncertów, oddawaniem hołdu Szatanowi, rzyganiem po pijaku... W Heloween mieliśmy imprezę z tequillą. Wstałem rano nie pamiętając dosłownie niczego i wtedy dostałem MMS, na którym byłem ja z głową pomiędzy stopami w toalecie - bez spodni i śpiący. Wyszedłem już z wprawy i powinienem spędzić trochę czasu na przystosowanie moich trzewi znów do alkoholu.
Szwedzka scena death i black metalowa wydawała się zawsze być studnią z dobrymi kapelami bez dna. Jak to widzisz dzisiaj?
Myślę, że scena wciąż ma się bardzo dobrze i wciąż kopie w tyłek. Zainteresowanie ekstremalnym metalem ponownie wzrasta i jest tutaj cała masa zabójczych kapel jak chociażby Amon Amarth, Arch Enemy czy The Haunted, że wspomnę tylko kilka.
Dzięki za wywiad. Powodzenia na przyszłość. Dodaj co uważasz za stosowne.
Nie przegapcie "Ninewinged Serpent", który jest świeżym oddechem piekielnego metalu. Do zobaczenia na trasie w kwietniu i maju!!!
Booking: dragu@legion.nu
strona: www.devian.se