Virgin Snatch
Wywiad przeprowadził Robert Jurkiewicz
Na przekór klątwom rzucanym przez O. Dyrektora oraz miłościwie panującym nam towarzyszom partyjnym odważyłem się przeprowadzić ten wywiad. Virgin Snatch, to zespół, który na chwilę obecną stanowi jeden z filarów rodzimego thrash metalu. Na temat ich ostatniej studyjnej płyty zatytułowanej "In The Name Of Blood" każdy zainteresowany ma swoją niepodważalną opinię. Z tego też względu w poniższym wywiadzie wraz z wokalistą formacji Zielonym poruszyliśmy także i zgoła odmienne kwestie. Zapraszam na wywiad, w którym obalamy mity oraz tworzymy nową historię.Witam. Jak sądzisz, thrash metal rzeczywiście powrócił, czy to tylko czcze gadanie sentymentalnych typów spod ciemnej gwiazdy próbujących wskrzesić umarlaka?
Thrash metal chyba zawsze był gdzieś na uboczu, trochę dalej od środka metalowego świata. Pomijając jednorazowy wystrzał w postaci nagłej popularności na początku lat 90-tych, ten gatunek zawsze istniał poza mainstream’em i posiadał swoich wiernych zwolenników do których i ja się zaliczam. Oczywiście zauważyć można od jakiegoś czasu dużo większe zainteresowanie thrashem i bardzo dobrze, bo bez tego gatunku scena była by o wiele uboższa. Nie zapominajmy, że poza wartościami czysto muzycznymi to właśnie thrash metal ustawił na lata obowiązkowy uniform prawdziwego fana. Obcisłe dżinsy, białe adidasy do kostki... To były czasy!!
Nie bez powodu pytam właśnie o thrash metal. Twórczość Virgin Snatch zawiera wiele pierwiastków składowych tego nurtu. Przyznaj szczerze, marzy Ci się powrót thrashu w glorii i chwale? Tęsknisz za erą obciskających genitalia spodni skrojonych z gumy, sportowego obuwia obowiązkowo białej barwy i natapirowanego owłosienia?

Widzę, że dobrze pamiętasz te chwile :))). Szczerze mówiąc średnio mnie interesuje jak teraz ubierają się thrashowcy, ale bardzo miło wspominam czasy thrashowej mody. Jasne, że morda mi się cieszy, gdy takie bandy jak Death Angel, Onslaught czy Exodus wracają na scenę i nagrywają bardzo przyzwoite płyty. Jest tak jak dawniej: Thrash ma się nieźle, ale i tak triumfy święci Dimmu Borgir. Nie żebym miał coś przeciwko, ale teraz większe znaczenie ma sam image niż muzyka więc w pewnym sensie metalowi spece od wizerunku zaczęli podpatrywać popowy rynek. Czasami to jest zabawne, ale widocznie tak musi już być.
Jakiś czas temu czytałem wywiad z Tobą opublikowany w periodyku piszącym o "czystym metalu". Przeciw Waszej twórczości zostały wytoczone "ciężkie" działa. Jak reagujesz na tak tendencyjne opinie jak ta, że używanie growlingu to chałtura? Nie uważasz, że heavy metal z zasady ma być muzyką otwartą, agresywną i głośną? Moim zdaniem tacy nawiedzeni puryści stają się zblazowaną formą karykatury.
Punkt widzenia zależy od punku siedzenia. Widocznie ten przemiły recenzent lubi tylko wokale czyste a nie może znieść grobli albo odwrotne. Nie wnikam. "In The Name Of Blood" ma w 99 % bardzo dobre recenzje i jest ok a że ktoś czasami ponarzeka ze nie wszystko mu pasuje to dobrze. Nie jestem panią do towarzystwa i tworze muzykę, która mi się podoba. Nie piszemy dźwięków na zamówienie. Nie żebym nie patrzył na to jak jest odbierana, ale bez przesady. Starałem się by wokale były trochę bardziej namieszane a więc nie jednostajne. Ten sam zarzut można przecież odwrócić, twierdząc, że za dużo jest czystych partii... W każdym razie nie mamy powodów do narzekań bo odbiór płyty przez ludzi jest bardzo dobry - zarówno pismaków, jak i samych fanów!!
Wasze najmłodsze dziecko nazwane "In The Name Of Blood" miało swą premierę w ubiegłym roku. Większość zainteresowanych zdążyła się zapewne zapoznać z tym materiałem. Dotychczas spotkałem się ze zdecydowanie pozytywnymi reakcjami na ten krążek. Przyznaj szczerze, czy superlatywy, jakie pojawiły się w recenzjach miały przełożenie na rynkowy sukces płyty, zasobność Waszych kont bankowych, powodzenie u płci nadobnej?
Żyjemy w kraju, który jeszcze kilkanaście lat temu był szary jak dym z pieców hutniczych. Nie ma więc rynku, który funkcjonował by na zdrowych zasadach. Jeżeli dodasz do tego fakt, iż gramy metal – muzykę niepopularną i traktowaną po macoszemu w mediach, okazuje się, że trzeba się trochę namęczyć...Tak naprawdę nie jest tak źle, bo mamy budżet na płytę więc nie musimy się martwić o to za co nagramy nowy krążek. Mamy wydawcę, promocje oraz co najważniejsze rosnącą grupę fanów. Płyta sprzedaję się nieźle, ale nie są to liczby, które zachwyciłyby jak sądzę, panów z wielkich firm fonograficznych. Nie dokładamy do interesu i czasami jest na "parę piwek" i zakąskę...Co ciekawe jest bardzo pozytywny odzew na naszą płytę na zachodzie więc.. wszystko przed nami
Jak to jest z sytuacją na rodzimym rynku muzycznym? Wiem, że gentlemani o pieniądzach nie rozmawiają, ale czy rzeczywiście jest tak, że jedynie kilka zespołów jest w stanie zajmować się wyłącznie muzyką, podczas, gdy żywot pozostałych to codzienna walka o przetrwanie, zmaganie się z szefem sadystą i żoną w papilotach?
Tak niestety jest i nie sądzę by się tak szybko to zmieniło. W Polsce można zagrać co najwyżej 2 trasy w ciągu roku, bo kraj jest mały, zarobkom wciąż daleko do średniej europejskiej a telewizja ma cię w dupie bo to metal. Zarabiają więc na muzyce tylko te bandy które mogą grać poza granicami. Reszta ma małe pole do popisu. Dlatego tak ważne jest wybicie się poza Polskę. Powiem Ci jednak ze nie mamy jakiegoś wielkiego ciśnienia na zachód. Poczekamy zobaczymy a na razie robimy hałas w ojczyźnie. Mam nadzieje, że z dobrym skutkiem :))
W nawiązaniu do poprzedniego pytania interesującą wydaje się być kwestia, czy wokalista Virgin Snatch czeka z utęsknieniem na chwilę, gdy muzyka stanie się jego źródłem dochodów? Jak wiele jesteś w stanie dla takiej chwili poświęcić i czy są granice, których nie przekroczysz?
Traktuje bardzo poważnie VS i chciałbym żeby band zarabiał na siebie. Nie warunkuje jednak tworzenia w VS od kwestii zarobkowej. Nie miałoby to sensu. Poświęciłem mnóstwo rzeczy by VS, bo lubię to robić. Myślę, że tylko z takim podejściem można osiągnąć sukces. Robię muzę, którą lubię i czuję, nie bacząc na trendy i nie ma w tym żadnego oszustwa. Dlatego też cierpliwie dążę do celu. Nagrywamy płyty, gramy koncerty i próbujemy wbijać się w samo oko tajfunu, jakim jest scena :))
Poza udzielaniem się w Virgin Snatch "dorabiasz" terminując w redakcji "Mystic Art". Spotkałem się z obiegową opinią, że dziennikarz muzyczny powinien być jednocześnie muzykiem, gdyż jedynie wtedy posiada wystarczające predyspozycje, by na temat muzyki publicznie się wypowiadać. Podzielasz tą opinię?
Coś w tym jest. Dużo solidniej oceniasz płytę znając to wszystko od kuchni. Z drugiej strony może prowadzić to do zboczenia zawodowego. Wiesz, oczekujesz od płyty o której piszesz rzeczy, które sam byś zrobił. Prowadzi to do tego, że jeżeli materiał nie jest poukładany wg Twojej recepty, besztasz płytę i tyle. Wiem przecież jednak, że są takie płyty, które są genialne bez względu warsztat i niebanalne umiejętności. One mają po prostu mają to coś. To ta magia, która nie jest zależna od znajomości nut czy zdobytych dyplomów. Poza tym nie możesz wymagać od wykonawcy by nagrywał płytę po twojemu...Zastanawiam się więc 2 razy zanim ocenię płytę i o niej napiszę.
Jarosław Szubrycht jako pierwszy z rodzimych dziennikarzy parających się muzyką heavy metalową porwał się na pisanie na znacznie większą skalę. Ty również sporo piszesz, teksty utworów, materiały dla "Mystic Art". Nie kusi Cię, by stworzyć na tym gruncie coś na większą skalę niekoniecznie tematycznie związanego z muzyką?
Pożyjemy zobaczymy :)))
Wróćmy do muzyki. Zdradź kulisy jej powstawania w swoim zespole. Jako wokalista bierzesz także czynny udział w komponowaniu utworów, czy ograniczasz się do aranżowania i wykonania partii wokalnych?
Tworzę muzykę VS wspólnie razem z Jackiem Hiro i Grysikiem. Na wszystkim siada wokal, który tworzę samodzielnie, bo w tej kwestii nienawidzę wtrącania się "bez sensu "... Oczywiście dogadujemy się bez większych problemów :))
Co inspiruje Cię jako autora tekstów? Otaczająca ponura rzeczywistość, literatura, osobiste doświadczenia?
Świat przedstawiony czyli to co dzieję się w naszym kraju choć nie tylko... Jest o czym pisać gdy władza jest tak antydemokratyczna, antyinteligiencka, antyeuropejska i antykulturalna. Na jej skrzydłach z jednej strony siedzi Samoobrona, z drugiej LPR a po środku dwugłowy potwór, który przychylnym wzrokiem patrzy tylko na bezmyślnych potakiwaczy i Rodzinę Radia Maryja. Horror...
W jaki sposób powstają teksty? Dopasowujesz je do wcześniej przygotowanych linii melodycznych, czy też to właśnie na podstawie Twoich pomysłów tworzony jest szkielet kompozycji?

Różnie. Czasami układam tekst w ten sposób by mógł odpowiednio wybrzmiewać a więc powstaje do konkretnego utworu. Chodzi raczej o odpowiednie ułożenie słów niż sam sens numeru. Przeważnie tekst powstaje po skomponowaniu numeru. Dlatego przy tworzeniu nowego kawałka staramy się brać pod uwagę charakter przyszłego wokalu...
Mystic Production ofensywnie promuje Virgin Snatch. Trasa koncertowa pod szyldem "Mystic Tour", agresywna kampania medialna, zapowiadany koncert na "Mystic Festiwal" w doborowym towarzystwie. Na nadwiślańskim rynku jest dobrze, czas na podbój reszty świata. Są konkretne plany w tym temacie?
Cierpliwości nigdy nie za wiele więc pozwól, że i Ciebie poproszę o cierpliwość właśnie. Byliśmy już pewni ze 2 razy, że mamy deal na zachód i to z bardzo dużymi firmami fonograficznymi ale zawsze coś w miedzy czasie wyskakuje.. Poczekajmy jeszcze trochę. Wydaje mi się, że nagrać będzie trzeba następcę "In The Name Of Blood" i będzie ok.
Skoro poruszyliśmy wątek koncertowy, kolejne pytanie z nim związane. Ile w tych wszystkich opowieściach muzyków o odbytych trasach koncertowych prawdy, ile zaś mitów pochodzących od erotomanów gawędziarzy? Rzeczywiście trasa koncertowa to niekończąca się impreza bogata w doznania "towarzyskie"? Jak w takiej rzeczywistości odnajdują się muzycy Virgin Snatch?
Miesiąc w trasie to jest kawałek czasu więc siłą rzeczy dzieją się na niej różne rzeczy. Nie jestem idiotą i nie będę zdradzał szczegółów ale czasami jest mnóstwo przesady w tych opowieściach. Choć rzeczywiście są też niecodzienne zdarzenia, których na próżno szukać w normalnym życiu. Wiesz co się może zrodzić w mózgach tylu facetów ? !!! :)))
"In The Name Of Blood" to już fonograficzna historia, życie toczy się dalej. Macie już sprecyzowane pomysły dotyczące kolejnej płyty?
Dopiero zaczynamy na ten temat myśleć. Studio jest zarezerwowane na marzec w Białymstoku (Hertz). Do pracy bierzemy się pod koniec wakacji.
Dziękuję za wywiad. Przedstaw proszę najbliższe plany zespołu i pożegnaj się jakoś pikantnie.
Najbliższe koncerty to Slayer w Spodku, poźniej Masters Of Rock w Czechach ( kilkudniowy open air między innymi z Rage, Sepulturą i Motorhead). Późną jesienią gramy trasę. Około 12 koncertów w zacnym towarzystwie (szczegóły wkrótce).
Wielkie dzięki za wywiad!!! Nie dajcie się zwieść IV, V czy VI RP. To mrzonki, za którymi niestety nie idą czyny a jak ktoś gada i nic nie robi to jest to gówno warte. Pogadamy o tym na następnej płycie Virgin Snatch. Thrash Till Death
www.virginsnatch.net
www.myspace.com/virginsnatch