Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Stillborn

    Wywiad przeprowadził Robert JurkiewiczStillborn to zespół, którego przedstawiać nie trzeba. Ci, którzy poznali ich muzykę z niecierpliwością oczekują na "Manifiesto de Blasfemia". Mniej wtajemniczeni powinni jak najszybciej nadrobić zaległości i przekonać się osobiście o sile rażenia ciągle robiącego duże wrażenie "Satanas el Grande". Z poniższego wywiadu dowiecie się przysłowiowe "co nieco" na temat obecnej sytuacji w zespole. Dowiecie się także o wpływie operacji plastycznych na image muzyka black metalowego. Poznacie całą plejadę zagrożeń, jaka czyha na Was po wysłuchaniu nowej płyty. Zostaniecie także wtajemniczeni w pikantne szczegóły dotyczące osobistych relacji autora powyższego tekstu oraz Killera (guitar, vocals), który odpowiadał na poniższe pytania. Zapraszam.Witaj, na wstępie poruszę temat najbardziej aktualny. W bieżącym miesiącu weszliście do studia nagraniowego celem zarejestrowania utworów mających trafić na nowy długogrający album. Podziel się detalami odnośnie tego etapu procesu twórczego.

    Witam. Nie ma dużo do opowiadania, nagrywanie płyty to proces czysto formalny - wpadliśmy i nagraliśmy rozpierdol.

    Kontynuując wątek musi paść pytanie, na które odpowiedź chcą poznać wszyscy, którym wasza dotychczasowa twórczość przypadła do gustu: Jakiej muzyki należy spodziewać się po tym wydawnictwie, jaką formę przybrały nowe utwory przyjmując za punkt odniesienia poprzednią płytę "Satanas el Grande"?

    Jedynymi różnicami w porównaniu z tamtym krążkiem są, po pierwsze wiele wpływów Black Metalu, o wiele mocniejsza sekcja rytmiczna oraz rozbudowane i momentami wręcz szalone wokale.

    Warstwa tekstowa dotychczas oscylowała w rejonach tematycznie wybitnie antyreligijnych, domyślam się, że na tym polu i tym razem rewolucji nie będzie?

    Nie będzie, obraziliśmy co się dało.



    Jak myślisz, dlaczego tak wielu wykonawców wywodzących się z nurtu tak zwanej muzyki ekstremalnej na celowniku trzyma religię chrześcijańską? Nie sądzisz, że to mocno tendencyjne podejście biorąc pod uwagę, że nie jest to jedyna forma religii zorganizowanej?

    Ona po prostu nas otacza i dotyka do żywego. Ale na innych bożkach tez nie pozostawiliśmy suchej nitki.

    Rozumiem więc, że na "Manifiesto de Blasfemia" znajdę także wiązankę bluźnierstw pod adresem Manitou, nieźle. Traktujecie teksty jako dopełnienie muzyki, zło konieczne, czy też integralny element całokształtu twórczości, a może słowo pisane i wykrzyczane na płycie stanowi bezpośredni manifest życiowych poglądów ich autora?

    Tak jak napisałeś w ostatniej części pytania. Wykrzyczany w najbardziej agresywnej formie, jaką znam bluźnierczy manifest.

    Ciekawi mnie Twoja reakcja na fakt, że mniejsza lub większa część fanów Stillborn szanuje waszą twórczość, ale jedynie w dziedzinie warstwy stricte muzycznej odsuwając przekaz forowany w lirykach na margines. Szanujesz słuchaczy utożsamiających się jedynie częściowo z tym, co prezentuje sobą Twój zespół?

    Mało kogo w ogóle szanuję, ale obserwując ludzi przychodzących na nasze koncerty stwierdzam, że do naszych słuchaczy należy raczej ta patologiczna część metalowców, niż ukochane przez babcie wnuczęta tolerujące wybryki kościoła.

    Przejdźmy do wątków nieco bardziej przyziemnych. Czytając Waszą biografię nie można nie zauważyć, że problemy składowe to bolączka Stillborn. Wystarczy nadmienić, że jako jedyny pozostałeś z oryginalnego składu zespołu, zaś spośród muzyków nagrywających "Satanas el Grande" ostał się jedynie Ikaroz. Czym spowodowany jest taki stan rzeczy, proza życia, czy może wybitnie trudny charakter lidera?

    Cały czas grają ci sami goście, zmienili tylko ksywy i przeszli operacje plastyczne, a nawet nauczyli się grać. Dobry obserwator powinien o tym wiedzieć.

    Fakt, podobieństwo jest rażące, zmyliły mnie nowe pseudonimy. Ciekawi mnie jedna kwestia. Przez kilka lat partie wokalne dzieliłeś z człowiekiem o pseudo "M". Widziałem Was na żywo początkiem marca w Rzeszowie, podczas tego koncertu w tej materii udzielał się gitarzysta Ikaroz. Mogę więc mieć nadzieję, że charakterystyczne dla zespołu duety wokalne usłyszę również na nowej płycie?

    Nowa płyta zaleje cię masą agresywnych wokali, nie dwóch, ale pięciu. Ryje darli wszyscy członkowie grupy oraz gość specjalny. Jestem przekonany, że po przesłuchaniu dostaniesz pierdolca i zedrzesz skórę z kutasa, z uszu poleje ci się ropa a ze szyi kał, mózg skurczy się do rozmiarów pinezki, bo eksplodować nie będzie miał sił.

    Mając na względzie wspomniane powyżej atrakcje, raczej odpuszczę sobie "Manifiesto de Blasfemia". Kończąc "wątek kadrowy" przyznaj, jak udało Ci się nakłonić do gry w Stillborn obecnego basistę, personę o prezencji wybitnie punkowej? Użyłeś takich argumentów jak szantaż, inne formy sugestii? Być może kieruję się powierzchownymi wnioskami, lecz naprawdę ciężko uwierzyć, by ów człowiek był fanem twórczości Stillborn.

    Zaraz po tym jak wróciliśmy z Sodom, kiedy miałeś roczek, postawiłem mu kratę jaboli. Był już kupiony. A na poważnie to dwie kraty mu postawiłem. Poza tym jest to jeden z nielicznych ludzi, jakich znam, dla którego metal to religia a nie weekendowa przygoda, na złość mamie. Tak, to prawda dla niego liczy się tylko Thrash Metal, kurwa ale Cię zamotałem, ale ja Cię nienawidzę, kurwa ale pytania, kurwa, ale kac kurwa.

    Ja Cię bardzo lubię i myślę, że pod tą gruboskórną powierzchownością kryje się miły i dobrze wychowany młodzieniec. Ale dość tych czułości. Jak wygląda proces twórczy w przypadku Stillborn? Utwory nabierają kształtu podczas prób, są wypadkową inwencji twórczej wszystkich członków zespołu, czy też funkcjonuje w zespole osobowość zwana potocznie liderem, komponującym i rządzącym niepodzielnie?

    Szczerze mówiąc ja się ostatnio trochę wypaliłem i większość riffów wymyślił Ikaroz, lecz cały aranż płyty to jedna wielka wojna. Każdy uparcie bronił swoich pomysłów i pierwszy raz w historii Stillborn efekt finalny jest wypadkową tego, co każdy z nas zdołał wywalczyć, więc w tym przypadku nie jest banałem stwierdzenie, że jest to płyta nienawiści i agresji. Największe starcia przy tworzeniu płyty były między mną, a Ikarozem. Była to jednak sytuacja wpływająca kreatywnie na proces twórczy, a ostatnie zdanie i tak należało do mnie i Augusta, bo jesteśmy uparte kutasy. Numery powstają w ten sposób, że jest wymyślony zazwyczaj pod wpływem chwili i wkurwu główny ich zarys, który podczas prób jest rozbudowywany do jak najbardziej rozpierdalającej nas formy.

    Co inspiruje Cię do tworzenia tak intensywnej i ideologicznie sprecyzowanej sztuki?

    Wszystko, co mnie otacza.



    Zespół pomimo niezaprzeczalnej klasy, jaką prezentuje zarówno na wydawnictwach studyjnych jak i podczas występów na żywo, tkwi w głębokim podziemiu. Jak wiele trzeba samozaparcia oraz wyrzeczeń, by ciągnąć ten wózek dalej?

    Wózek ma to do siebie, że jak go puścisz z górki to sam jedzie. Maniera narzekania jak to jest źle nie leży w naszej naturze.

    Współpracujecie na gruncie wydawniczym z Pagan Records. Jesteś zadowolony z dotychczasowych poczynań promocyjnych tej firmy?

    Pagan Records jest to przede wszystkim wytwórnia, którą darzę wielkim sentymentem. Przy nagrywaniu "Satanas el Grande" nie wyobrażałem sobie nikogo innego w tym kraju, kto mógłby się zająć wydaniem tej płyty i teraz jest tak samo. Po wydaniu tego albumu, było o nas głośno chyba w każdym metalowym periodyku, kurwa, nawet w Teraz Rocku ukazała się recenzja, więc promocyjnie uważam jest w porządku. Jedynym problemem był brak koncertów, ale Stillborn w tym czasie był w stanie chwilowej martwicy. Płyty są dostępne zarówno w Japoni jak i USA więc chyba nie jest najgorzej.

    Pod jaką banderą ukaże się nowy album, kiedy możemy spodziewać się jego premiery? Jako fan winyli muszę wiedzieć, czy "Manifiesto de Blasfemia" ukaże się także w tej formie?

    Jak wyżej, Pagan. O LP póki co nie myślimy, zajęci jesteśmy jeszcze produkcją krążka.

    Na zakończenie słów kilka o najbliższych planach Stillborn.

    Oczywiście - wydanie płyty, i jak najwięcej koncertów. Na tym metal stoi.

    Dziękuję za wywiad i oczekuję z niecierpliwością na nowy album.

    www.stillborn.pl