Alkatraz
Wywiad przeprowadził Aleksander Krzeczkowski
Według wszelkich przewidywań socjologów - Polskę miała już wkrótce nawiedzić nagła fala niekontrolowanych rytualnych samobójstw. Powód? Wiedziona przez niejakiego Romana Kostrzewskiego horda miała pociągnąć za swoją śmiercią setki, jeśli nie tysiące, zdesperownych wielbicieli, których sensem całego życia było do tej pory jedynie oczekiwanie na kolejny krążek grupy Kat. Kat umarł i, ku zaskoczeniu badaczy psychologii tłumu, nic się nie stało... Nie tylko nic się nie stało, ale wręcz euforia jakaś dziwna została w obserwowanych środowiskach zauważona. Czyżby naukowcy się pomylili? Czyżby dziesiątki lat doświadczeń, badań i podsłuchiwania spowiedzi miało się w tym krytycznym momencie okazać bezużyteczne? Uffff... całe szczęście nie. Nikt nie podejrzewał, że lider rzeczonej grupy nie zniesie takiego ogromu odpowiedzialności. Załamał się kompletnie i, nie chcąc dopuścić do masowej tragedii, założył drugi zespół. To jednak nie wystarczało - presja była olbrzymia. Należało jak najszybciej wydać płytę, aby ostatecznie przekonać rzesze sfrustrowanych fanatyków, iż warto jeszcze troche znosić ziemskie męczarnie. Ukazał się zatem krążek o przewrotnym tytule "Error". Dla wielu niedoszłych samobójców znów zaświeciło słońce. Pierwsza płyta Alkatraz niesie ze sobą bowiem piekielnie słodką dawkę heavy metalowego narkotyku, który uzależnia już od pierwszego spożycia. I nie jest to żadne ocieranie łez - to porządny kopniak w Wasze zdołowane tyłki. Przestańmy zatem snuć te idiotyczne bajania i sprawdźmy jak w nowym zespole odnajduje się sam mistrz ceremonii Czy możesz powiedzieć, iż jako członek zespołu Kat spełniłeś się w nim całkowicie, czy też czujesz pewien niedosyt i chciałbyś jeszcze zrobić coś pod tym szyldem?
-Tylko malkontent po przeżyciu podobnej historii jaką przeżyłem z Katem byłby niespełniony. Bo też w tej historii było wszystko o czym mogłem marzyć w czasach,gdy codzienność zawierała się w tornistrze. Lecz jak to w życiu bywa, pragnienia nasze kręcą piruety o większej trudności i złożoności. Taki jest wymóg życiowej sztuki.
Po dwudziestu latach grania w jednym zespole - nagle zmiana ludzi z którymi tworzy sie muzykę. Czy łatwo było się przestawić na pracę w innym otoczeniu?
-Przed śmiercią Jacka, muzycy skonsolidowani podczas grania koncertów, na codzień odgradzali się od siebie aż do utraty przyjacielskich więzi. Nawet wspomniane tragiczne wydarzenie nie wpłynęło na ich przywrócenie. To zmora wszystkich zespołów, które podlegają podobnym prawom jak np. małżeństwa. Dzisiejszy stan Kata to stan separacji. A ja? Cóż, mam nową, mniej zrzędliwą kochankę, której generalnie "chce się". Z tego "chcenia" powstał Alkatraz i album "Error".
Na "Error" gra dwóch basistów - czy w przyszłości obaj będą wciąż pełnoprawnymi muzykami Alkatraz, czy też pozostanie tylko jeden?
- To ciekawe muzyczne doświadczenie spodobało się nam. I jeśli na początku basiści nie czuli się pewnie, tak dzisiaj mogę powiedzieć, że tworza zgrany, przyjacielski duet. Oby tylko scena wytrzymała, albowiem oboje są wysocy i piekielnie ciężcy. Zapewne będa przechylać uwagę na swoją stronę.
"Życie pyk, lufa pyk" - dla mnie jesienne klimaty, które porzewijają się w tym tekście wiążą się nieodparcie z konsumpcją obfitych ilości marihuany, którą zbiera się w tym okresie. Mam rację? Czy ten utwór jest nią inspirowany? Czy często łączysz palenie i muzykę?
-Osobiście nie łącze palenia ze śpiewem czy jak kto woli z rykiem. Nie jest mi ono przydatne także w akcie tworzenia. Mam zwoje wystarczająco faliste. Jednakże, jeśli dzisiaj odbywa sie zbiorowa dyskusja nad wzmożeniem restrykcji wobec środowisk palaczy "trawy", to rozumiem, że wymierzona jest ona także przeciwko mnie. Lubię czasem się zakręcić i nikt mnie nie przekona że czyni dobrze, gdy mnie tej przyjemności pozbawi.
Bardzo osobiste pytanie - Roman Kostrzewski - wciąż satanista, już tylko antychrześcijanin czy też jedynie obserwator kościoła?
-Okoliczności mojego życia wymagają abym mowił o tym śmiało, choć dla wielu powinno to zostać osobistym pytaniem. Odpowiadając na nie sadzę, że jestem każdym z nich i nie tylko dla potrzeb sztuki, ale jeśli też dla niej, to O.K, albowiem wyraża ona moje myśli, które przedstawiłem na tyle przekonująco, że dla wielu stały sie ich własnością. I nie stało sie to pod przymusem, jak to czynią ludzie nawiedzeni światłem, lecz z sympatii do znaczenia wypowiadanych słów.
Valdi Moder - po wydaniu w '93 swojej solowej płyty "Symphony of dreams" został obwołany sensacją-objawieniem i ... nic się chyba dalej nie wydażyło... Czy możesz przybliżyć nam co się działo z tym człowiekiem przez tyle lat i jak trafił do Alkatraz?
- Valdi jest idealnym przykładem złej opieki producenckiej nad młodym talentem. W wyniku czego, po błyskotliwym wejściu na rynek, zapaść. Byc moze już na zawsze byłby stracony dla metalowej muzy. Jednak trwał w uporze maniaka owładnietego rasową miłością do niej. I nie przypadek odegrał decydującą rolę, że znaleźliśmy się przy wspólnych dźwiękach. Miotany egzystencjalnymi koniecznościami znajdywał czas dla pielęgnacji swojej pasji. Co z tego wyszło? Warto posłuchać. Gdy w marcu zeszłego roku zaproponowałem mu wspólną zabawę, miał nadzieję, że spotka ludzi sobie podobnych. Myslę, że się nie zawiódł. I jaki w tym wszystkim luzik. Nie o rzeczy wspomnę, także dzięki charakterom wszystkich muzyków, menadżera i realizatorów nagrań. Oni wszyscy dali tchnienie nowej kapeli.
Chyba nie możemy się łudzić, iż w dzisiejszych czasach zespołowi Alkatraz uda się uzyskać tak kultowy status jaki osiągnął Kat - czy spogladając na dzisiejszą scenę metalową myślisz, iż w ogóle jakikolwiek zespół miałby szansę na to aby zawładnąć umysłami rzeszy fanów - tak jak to uczynił Kat płytami "Oddech wymarłych światów", "Bastard", czy "Róże miłości ..."? Sądząc po tekście "Pan Gold" wydajesz się być rozgoryczony tymi którzy kiedyś twierdzili, iż gotowi są oddać życie za muzykę, a dziś pochłonięci są jedynie pogonią za forsą.
W przeciwieństwie do popu, na uszanowanie słuchaczy metalowych trzeba zasłużyć. To środowisko nie znosi wciskania kitu. I jesli Alkatraz bedzie kontynuował to co zarysował na "Error" i z oddaniem drążył temat dalej, to kto wie? Oczywiście nikt z nas nie ma zamiaru zadusić płomieni Kata, które niejednemu ogrzały życie.
Jak bardzo byłeś związany z Jackiem Regulskim? Jak jego śmierć wpłynęła na Ciebie? Na Twoje teksty? "Error" jest dedykowany właśnie jemu.
-Ostatnie dwa lata jego życia, były dla niego łaskawe. Kipiał szczęściem. W tym okresie byłem mu bliski. Częste kontakty ułatwiała nam inicjatywa naszego przyjaciela a zawodowo menadżera - Sławka Dziewulskiego, którego sympatia do muzyki owocowała biesiadami zakrapianymi sporą ilością wszelakich trunków. Na tym podkładzie łatwo nam było snuć przyszłościowe wizje. Niestety nie dane mu było ich zrealizować. "Error" - błąd jeśli nawiązuje do czegoś, to także do niezrozumiałego momentu śmierci naszych bliskich.
Czy jest coś w Twoim życiu przed czym próbujesz uciec?
-Kiedy trzeba, nie ma co próbować. Uciekać. Jeśli chodzi o mnie to nie znajduję okoliczności, przed, którymi nie chciałbym stawić czoła. Wiem, że nie zawsze tak musi być. Lecz póki co merdam wesoło ogonem.
Często mówi sie o Twojej znajomości ze Skrzekiem. Przez krótki czas, kiedy nie znałem jeszcze składu Alkatraz myślałem nawet, iż to Wasz wspólny projekt stworzony gdzieś w leśnej chacie, pośród majaków puszczy. Czy usłyszymy kiedyś jakieś Wasze kompozycje? Jaki wpływ macie wzajemnie na siebie?
- Jest to związek muzyków, którzy, niezależnie od swoich przekonań, potrafią znaleźć porozumienie. Być może ujawniamy wzór zachowań, szukających lini porozumienia a nie podziału. I takich relacji miedzyludzkich sobie i wszystkim nam bym życzył. Niechybnie za jakiś czas, znów przysiądziemy przy jakimś projekcie. Nawet wiem jakim.
Na koniec - tradycyjnie - jakie plany na przyszłość. Może jakaś trasa koncertowa?
-Zespół nie czeka na gruchy, co będzie sprzyjało powstaniu nowego materiału na wiosnę. Latem wyjdziemy pokazać sie ludziom. A na koncertach z przyjemnością odświeżymy pamięć o Kacie grając dobrze znane kawałki.
O.k. to tyle - wielkie dzieki za poświęcony czas. Życzę powodzenia z nowym projektem. Niech trwa przynajmniej tak długo jak Kat! :)
-Ja także dziekuję i przy okazji życzę fanom metalu zadowolenia z powstania na naszym rynku niejednego Alkatraz. Zasada i siła tej muzyki pozwala mi wierzyć, że tak bedzie. Bo pomimo wielkiej niechęci różnej maści przeciwników naszego środowiska, nie łamiemy się. Puszczamy im bąka i muzę na full.