Vedonist
Wywiad przeprowadził Michał Badura
Szkoda, że muzycy Vedonist nie urodzili się 20 lat wcześniej. Wtedy taki techniczny thrash metal z death metalowym szlifem mógłby być prawdziwą sensacją, bo w dzisiejszych czasach niestety jest co najwyżej małym deja vu. Przestanę jednak siać defetyzm, zwłaszcza że "Awaking To Immortality" jest rzetelnym debiutem, z którym a nóż uda im się wypłynąć. Czort to wie...
Witalski Gerhalt! Wiem, że dzieje się u was sporo.
Cześć! Dzieję się sporo i zaczynamy powoli zaznaczać swoją pozycję w polskim podziemiu. Popisaliśmy papiery z zagranicznym wydawcą, wydaliśmy debiutancki krążek i dostaliśmy propozycję trasy w Azji, na pewno ruszymy też w objazdówkę po naszym kraju, a poza tym szlifujemy materiał na drugi pełnograj i intensywnie promujemy się w mediach zarówno na naszym podwórku, jak i poza granicami Polski. Jeżeli dodam do tego, że po drodze mieliśmy małe przemeblowanie personalne, dzięki któremu zespół zaczyna przypominać dobrze naoliwioną maszynkę, to całokształt ostatniego okresu pozwala nam z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Nowy krążek bardzo miło połechtał mnie tu i ówdzie. Jednak Granie ostrego jak żyleta połączenia death i thrash metalu z dużym naciskiem na technikę nie jest teraz zbyt powszechne na piastowskiej ziemi. Czemu zdecydowaliście się podążyć ścieżką wydeptaną przez Coroner, Sadist czy nawet Death?
Przede wszystkim cieszę się, że album przypadł Ci do gustu, bo nie jest to muzyka lekka, łatwa i przyjemna - wymaga od słuchacza skupienia, co przy takiej ilości dźwięków jest nieodzowne. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że u nas w kraju królują inne odmiany metalu i że ciężko będzie nam się przebić z naszą płytą do świadomości masowego odbiorcy, jednakże gramy muzykę, którą czujemy i żaden aspekt komercyjny nie jest w stanie tego zmienić. Bardzo lubimy, gdy w utworach cały czas się coś dzieje i kładziemy duży nacisk na element użytecznej techniki, dzięki której można w jednej chwili zbudować klimat, by w innej zaskoczyć słuchacza szybkim, rozbudowanym łamańcem. Co do wymienionych przez Ciebie zespołów, to jest mi niezwykle miło, że porównałeś nas do tak zacnych kapel, bo niewątpliwie ich twórczość nie pozostała obojętna na to, co robimy w tej chwili - czeka nas jednak jeszcze bardzo dużo pracy, by kiedyś wytrzymać porównania z wielkimi technicznego grania.
Tak, ale wszystkie nazwy, nie pomijając reaktywowanego ostatnio Sadist, to bogowie sprzed lat. Dziś z technicznym graniem kojarzą się takie kapele jak The Dillinger Escape Plan czy Converge. Nie boisz się, że w porównaniu do ich twórczości muzyka Vedonist może wydawać się archaiczna?
Przede wszystkim trzeba sobie jasno powiedzieć, że kapele, które wymieniłeś w poprzednim pytaniu można traktować jedynie jako luźne inspiracje, a nie wzory, które staramy się naśladować - zauważ, że nasze utwory są bardziej rozbudowane, zbrutalizowane wokalnie czy też same struktury utworów nie są utrzymane w wypracowanych schematach. Oczywiście, nie odcinamy się od grania w pewnym stopniu klasycznego i na tle The Dilinger Escape Plan rzeczywiście wypadamy może nieco "archaicznie", ale nie staramy się ślepo gonić za modą. Dążymy do wypracowania swojego niepowtarzalnego w pewnym stopniu stylu, który będzie wypadową naszych bardzo szerokich zainteresowań muzycznych i pierwiastka własnej inwencji - w moim przekonaniu "Awaking To Immortality" wyróżnia się na tle płyt zespołów z naszego podwórka, a to przecież dopiero debiutancki krążek.
Mnie "Awaking To Immortality" zszokował progresem, który dokonał się praktycznie w każdej materii w stosunku do mocno średniego "The First Scream". Mam wrażenie, że gra Schrődera jest tego najlepszym przykładem...
Ciężko się z Tobą nie zgodzić, gdyż potęp aranżacyjno-kompozytorski oraz ten w warstwie indywidualnej techniki gry jest w powszechnym mniemaniu bardzo widoczny. Spędziliśmy wiele godzin na ćwiczeniach i samym przygotowaniu naszego pełnometrażowego debiutu, bo tylko dzięki pracy można się systematycznie rozwijać. Wzięliśmy sobie ponadto do serca wszystkie uwagi dotyczące ciepło przyjętego w podziemiu dema oraz wymieniliśmy ze Schrőderem pozostałych członków zespołu na muzyków o klasę lepszych, co oczywiście również nie pozostało bez wpływu na przepaść dzielącą oba materiały. Jeżeli miałbym zaś ustosunkować się do Twojego zdania, że postęp najbardziej widoczny jest na przykładzie pracy garów, to powiem tylko tyle, że obserwuję grę Schrődera od początku jego przygody z bębnami i jestem pod niesamowitym wrażeniem jego ciągłego rozwoju oraz tego, co zaprezentował na "Awaking To Immortality". Na koniec pragnę jednak zaznaczyć, że wciąż zdajemy sobie sprawę z naszych licznych niedoskonałości i dlatego wytrwale ćwiczymy, by osiągnąć kolejny poziom muzycznego rzemiosła - efekty będziesz mógł ocenić sam przy okazji naszego nadchodzącego wydawnictwa.
Nie sądzisz, że jak na 200 godzinną sesję w studiu DBX, to efekt brzmieniowy mógłby być nieco lepszy...
Dużo czasu poświęciliśmy wraz z Jackiem Melnickim - realizatorem i właścicielem DBX - aby ten album zabrzmiał mięsiście, ale jednocześnie selektywnie, co przy technicznej odmianie metalu jest nie do przecenienia. Była to długa i ciężka z różnych powodów sesja, ale generalnie byliśmy bardzo zadowoleni z efektu końcowego i zebraliśmy za ten aspekt płyty dużo ciepłych słów. Zdradzę Ci jednak, że był to nasz ostatni krążek zrealizowany w DBX, gdyż wiążemy wielkie nadzieje z naszym kolejnym wydawnictwem i również pod względem oprawy brzmieniowej chcielibyśmy zrobić krok naprzód. Przez ostatnie trzy lata kupowaliśmy sprzęt i budowaliśmy nasze własne studio nagrań, które, co stwierdzam nie bez satysfakcji, wreszcie rozpoczęło swoją działalność. Sophiria Studio jest teraz w pełni wyposażoną salą prób i studiem nagrań, w którym za rozsądną cenę można nagrać dobrze brzmiącą płytę i właśnie tam, na przełomie tego i przyszłego roku, powstanie nasz kolejny materiał.
Na nowym wydawnictwie zadebiutowało też dwóch nowych muzyków. Ciekawi mnie jak przekonaliście Daffy'ego do zasilenia Vedonist? Mam wrażenie, że zawsze wolał black metalowe podziemie...
Daffy wspomagał nas gościnnie na naszej pierwszej trasce koncertowej i muszę przyznać, że bardzo się wtedy zaprzyjaźniliśmy. Zawsze deklarował się jako fan sztuki black metalowej, grywał w "czarnych" kapelach i myślę, że pod względem jego muzycznych fascynacji niewiele się zmieniło, ale po naszych licznych namowach postanowił, że nagra z nami płytę i zobaczy, czy odnajdzie się w tej nowej dla niego stylistyce. Najwyraźniej przekonał się do nieco bardziej skomplikowanego grania, gdyż bardzo zaangażował się w Vedonist, wnosi swoje pomysły odnośnie promocji, doradza w sprawach kompozytorskich i pomaga mi w pisaniu tekstów, więc na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie, by mogło go zabraknąć przy okazji nagrywania naszego kolejnego albumu.
Swoją drogą po całkiem dobrym demie utrzymanym w klimatach starego Mayhem o drugiej kapeli Daffy'ego - Opus Nocturne całkiem ucichło. Wiesz może, co się z nimi dzieje?
Jeżeli mam być szczery, to nie mam pojęcia, czy Daffy pracuje nad nowym materiałem, a jeżeli tak, to przynajmniej nie dzieli się z nami informacjami dotyczącymi postępującego procesu twórczego. Muszę przyznać, że demo Opus Nocturne zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie, choć nie słucham na co dzień black metalu i z przyjemnością sięgnąłbym po kolejny materiał tej grupy. Jeżeli zaś uda się Daffy'emu zebrać oryginalny skład - m.in. A.D. Gore z Pyorrhoea czy Hexen z Hate - co może być z wielu powodów trudne, to będziemy mogli być spokojni o końcowy rezultat i liczyć, że wzbudzą zainteresowanie potencjalnych wydawców.
Z moich informacji wynika, że myśleliście nad zaproszeniem paru gości do udziału w sesji "Awaking To Immortality". Czemu koniec końców zakończyło się na Stanley'u (NeWBReeD, Egoist, Dream System, Spacebrain, Shit Happened, Lady Temptress, Kackupa), który wbił wam ślady basu?
Rzeczywiście, pojawił się pomysł, aby zaprosić do gościnnego udziału w nagraniu płyty paru naszych znajomych z innych kapel, ale ostatecznie go odrzuciliśmy - uznaliśmy, że na występy zaproszonych muzyków przyjdzie jeszcze czas, a teraz musimy wyrobić sobie markę dobrym, debiutanckim pełnograjem. Sprawa zaproszenia Stanley'a była natomiast niejako wymuszona, gdyż Suhar, nasz były basista, nie doszedł do siebie po złamaniu kości dłoni i nie mógł poradzić sobie z naszym skomplikowanym riffowaniem. Nie muszę chyba mówić, że szukanie muzyka w środku sesji nie jest zadaniem łatwym, szczególnie, gdy goni czas...Na szczęście z pomocą pospieszył nam Stanley i w parę dni wymyślił i nagrał wszystkie partie basu - jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni, tym bardziej, że odwalił kawał świetnej roboty. To znakomity muzyk i naprawdę warto zapoznać się z jego twórczością, szczególnie z Egoist, gdzie zajmuje się wszystkimi instrumentami i do tego jeszcze śpiewa oraz z jego macierzystym NeWBReeD, w którym pełni funkcję garowego.
Ciągnąc wątek basisty, to koniec końców sam zostałęś zmuszony zamienić sześć strun na cztery...
Po wspomnianych wcześniej problemach z basistą, rozpoczęliśmy poszukiwania następcy Suhara, ale okazało się to zadaniem trudniejszym niż myśleliśmy. Większości osób, które się do nas zgłosiły, braki w wyszkoleniu nie pozwalały na odegranie naszego materiału, więc po naradzie uznaliśmy, że ja przerzucę się z gitarki na bas i poszukamy kogoś na moje poprzednie "stanowisko". Tym też sposobem po kilku przesłuchaniach przyjęliśmy do zespołu Artura "Xana" Grabowskiego znanego z gry w warszawskim Hell-Fire i było to niezwykle trafne posunięcie - Xan znakomicie poradził sobie z opanowaniem naszych utworów i bardzo szybko wkomponował się w zespół, stając się jego ważną częścią. Do tej pory dotykały nas liczne problemy ze składem, ale liczę, że wreszcie to się zmieni, tym bardziej, że personalnie Vedonist nigdy nie prezentował się tak dobrze jak teraz...
"Awaking To Immortality" ukazał się dzięki Trinity Records, firmie rodem z Hong Kongu. Nie powiem, jest to niecodzienne miejsce jak na wydanie debiutu przez zespół z Polski...
Zależało nam na tym, aby podpisać papiery z firmą zagraniczną, a następnie zadbać o kontrakt licencyjny bądź chociażby umowę dystrybucyjną na Polskę. Wiedzieliśmy, że jako młody zespół z Europy Środkowo-Wschodniej, parający się do tego niełatwą przecież w odbiorze odmianą death metalu, nie mamy zbyt wielkich szans na kontrakt z wielkimi wytwórniami i dlatego uderzyliśmy do wielu pomniejszych firm z całego świata. Odzew zaskoczył nawet nas samych, a koniec końców wybraliśmy ofertę Trinity Records Hong Kong, która zaproponowała nam po prostu najlepsze warunki finansowo-promocyjne. Jak na razie współpraca układa się bez zarzutu, gdyż płyta wydana jest w sposób profesjonalny, dostaliśmy propozycję azjatyckiej trasy, a wszystkie ruchy promocyjne znajdują naszą aprobatę - jak na debiutantów, to myślę, że nie mamy powodów do narzekań i możemy spokojnie skoncentrować się na przygotowaniu kolejnego krążka.
A jak wygląda kwestia dystrybucji waszego debiutu na terenie Polski? Sikorki szeptały mi coś o Empire Records lub Conquer Records...
Chyba będziesz musiał zmienić informatorów, Michał, bo z żadną z wymienionych przez Ciebie wytwórni nie prowadzimy ani nie prowadziliśmy rozmów w sprawie dystrybucji. Jesteśmy jednak bardzo blisko porozumienia z inną firmą w sprawie wydania naszego debiutu w Polsce na zasadzie licencji, co jest niewątpliwie rozwiązaniem korzystniejszym aniżeli zwykłe umieszczenie płyty w katalogu - jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to umowa ta zapewni nam całkiem dobrą promocję w naszym kraju, co w chwili obecnej jest dla nas priorytetem. Podpisów na kontrakcie jeszcze nie złożono, ale jesteśmy dobrej myśli i już niedługo powinniśmy podać do wiadomości informacje dotyczące tej umowy.
Słyszałem, że już po raz trzeci wybieraliście się na trasę z NeWBReeD, ale jednak zdecydowaliście się przełożyć to przedsięwzięcie na późniejszy termin...
Trasa początkowo miała odbyć się w okresie wakacyjnym, ale niestety niedyspozycja czasowa dwóch członków bielskiej ekipy oraz mój wyjazd do Stanów uniemożliwiły nam to przedsięwzięcie. Nic jednak straconego, ustaliliśmy, że do klubów na terenie całego kraju zawitamy we wrześniu i jestem przekonany, że będzie to najlepsza traska z dotychczasowych. Obydwa zespoły bardzo rozwinęły się od czasów dwóch edycji "The Lost Killing Scream Tour" - nagraliśmy nowe materiały, kolejne są w drodze, a ponadto nabraliśmy doświadczenia zarówno koncertowego, jak i organizacyjnego, więc już teraz zapraszam wszystkich do zobaczenia nas na scenie.
Na pierwszej edycji "The Lost Killing Scream Tour" graliście z Vilgefortz, na drugiej pojawiła się Serpentia, możesz już zdradzić kto będzie gościem specjalnym trójki?
Tym razem zaprosiliśmy młody warszawski zespół blackowy Arathyr, który nagrywał u nas w Sophirii wielce obiecującą demówkę i za którego garami siedzi Hexen z Hate. Zależało nam na tym, by dobór kapel był bardzo przekrojowy i by każdy fan ciężkich brzmień znalazł coś dla siebie - od blackowej nawałnicy, poprzez techniczny death, na prog-metalowych wariacjach kończąc. Zapewniam, że wraz z pozostałymi kapelami dołożymy wszelkich starań, by trasa ta na długo pozostała w pamięci wszystkich zgromadzonych na poszczególnych gigach.
Rozmawiałem z paroma naszymi wspólnymi znajomymi i wielu z nich stawiało tezę, że czasem jednak przesadzacie z profesjonalnym podejściem do kapeli i gubicie gdzieś tą spontaniczność, rock'n'rolla...
No cóż, nigdy nie ukrywałem, że bardzo poważnie podchodzę do grania i że nie traktuję tego tylko jako świetną zabawę. Zawsze wysoko stawiałem poprzeczkę kapeli i myślę, że małymi kroczkami zbliżamy się do celu, jakim jest bycie zespołem rozpoznawalnym, który gra muzykę na swój sposób nietuzinkową i oryginalną. Dużo wody upłynie w Wiśle, zanim to osiągniemy, ale jest to jakieś moje marzenie i nie wiem, dlaczego miałby być to powód do, choćby lekkiej w formie, krytyki. Znam zespoły z 8,10-letnim stażem, które oprócz kilku wydanych własnym sumptem materiałów na koncie nic nie osiągnęły - mi taka sytuacja by nie odpowiadała, ale nie mam prawa ingerować czy oceniać czyichś ambicji i oczekuję podobnej postawy od innych. Muzyka jest niezwykle ważną częścią mojego życia, sprawia mi wiele radości i jeżeli mogę podzielić się nią z ludźmi o podobnym spojrzeniu na dźwięki, to jest to czymś naprawdę fantastycznym - chcąc to jednak osiągnąć, muszę podchodzić do sprawy w sposób rzeczowy i, jak to nie do końca trafnie ująłeś, profesjonalny...
Z drugiej jednak strony w Vedonist zawsze podobało mi się to, że jasno definiowaliście swoje cele - kontrakt, nagranie płyty, mniejsza lub większa trasa - a nie bawiliście się w wciskanie kitów, iż waszą główną motywacją jest 5 kumpli łechtających was po rowkach na kolejnej próbie w piwnicy...
No widzisz, jest to kwestia indywidualnego podejścia sprawy i zdefiniowania, co jest dla Ciebie ważne, a do czego nie przykładasz większej wagi. W mojej osobistej hierarchii Vedonist jest niezwykle wysoko i będę dążył do tego, by nie był kolejną z miliona kapel w podziemiu, która znika niezauważona - gramy dla siebie, ale jednocześnie dzielimy się muzyką, emocjami, pasją z innymi i o to w tym wszystkim naprawdę chodzi.
W czasie naszej rozmowy parę razy wspomniałeś już o nowej płycie. "Awaking To Immortality" ukazał się z małym opóźnieniem, więc jestem pewny, że zarys nowego krążka jest już gotowy. Śmiało opowiadaj czego można się spodziewać po dwójce.
Prace nad następcą "ATI" są już w bardzo zaawansowanym stadium, stąd te moje liczne nawiązania do naszego kolejnego albumu. Na dzień dzisiejszy mamy gotowe wszystkie gitary wraz z większością solówek i ciężko pracujemy nad pozostałymi instrumentami oraz warstwą liryczną płyty, która traktować będzie o obozach koncentracyjnych. Na płycie ponownie znajdzie się osiem autorskich kompozycji, które będą rozwinięciem tego, co zapoczątkowaliśmy na debiutanckim pełnograju, ale skoncentrowane będą bardziej na technicznym aspekcie naszej muzyki. Utwory są krótsze, intensywniejsze, pozbawione schematów oraz pełne różnych smaczków i niespodzianek. Jesteśmy bardzo podekscytowani myślą o nagraniu tego albumu i podzieleniem się nim ze słuchaczami, gdyż zdajemy sobie sprawę - jakkolwiek nieskromnie to zabrzmi - że będzie to naprawdę mocny, równy i bardzo techniczny album, który powinien usatysfakcjonować wszystkich nieco bardziej wymagających i otwartych fanów metalu.
Na koniec, co tak bardzo urzekło cię w dwóch bestiach strzegących twego domu...
Widzę, że nieźle przygotowałeś się do tej rozmowy (śmiech). Ciekawy jestem, który z moich znajomych udzielił Ci tych informacji? Miłość do dobermanów zaszczepił mi mój ojciec, który uwielbia tę rasę i odkąd pamiętam w domu były przynajmniej dwa, a przez pewien okres nawet cztery czarne "bestie". Uwielbiam w tych psach ich piękną sylwetkę, inteligencję i wrodzony instynkt obronny, który - wyostrzony jeszcze na szkoleniach - zawsze dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Niestety, ostatnio musieliśmy uśpić nasze maleństwa, które dożyły już sędziwego jak na dobermany wieku i męczone przez okropne nowotwory gasły w oczach. Czułem się, jakbym stracił przyjaciół i dlatego teraz musi minąć trochę czasu, zanim znowu przyjmiemy do siebie jakiegoś psiaka. Nie muszę chyba dodawać, jakiej będzie ewentualnie rasy...
www.vedonist.metal.pl