Pain
Wywiad przeprowadził Karolina Madejska, Michał Badura
Przyznam się, że już jakiś czas mam olbrzymią słabość do muzyki Pain. Może i byłabym naiwna gdybym liczyła, że Peter Tagtgren wjedzie do pokoju na kruczoczarnym rumaku i biorąc sobie za przykład średniowiecznego rycerza porwie mnie w siną dal, ale do diabła miałam nadzieję, że naprzeciwko mnie usiądzie miły i rozgadany facet, a naprzeciw mnie zasiadł podręcznikowy przykład introwertyka. Taki ci kobiecy los, ech i gdzie ci faceci?
Witaj Peter. Możemy zaczynać?
Witam! Przepraszam, że jestem trochę zmęczony dzisiejszym dniem. Koncert zdecydowanie nam nie wyszedł ze względu na niedziałający sprzęt. Jestem perfekcjonistą i widzisz, że aż do teraz jestem podirytowany, bo naprawdę chciałem, aby publika czuła się usatysfakcjonowana, ale z wadliwym sprzętem nie dało się tego zrobić.
Ostatnio często można zobaczyć was na żywo w Polsce, dzisiejszy koncert był już 4 w przeciągu niecałego roku. Jakie są Twoje wrażenia, jesteś zadowolony z koncertu i polskiej publiczności?
Tak, publiczność przyjęła nas bardzo dobrze, choć jak już mówiłem mieliśmy jednak problemy techniczne. Coś powodowało hałas, był to dla mnie i reszty zespołu spory problem. Wszyscy na scenie zastanawiali się, czym jest spowodowany, ale prawdopodobnie sprzęt był wadliwy już wcześniej.
Zeszłym razem nagraliście swój Krakowski koncert z myślą o DVD. Jak sądzisz, kiedy to wydawnictwo ma szanse się ukazać?
Jeszcze nie wiem, choć prawdopodobnie nieprędko będzie dostępny na rynku. Jest jeszcze dużo pracy związanej z tym wydawnictwem, którą musimy zrobić. Wiesz, chcemy umieścić tam bonusy w postaci materiału z backstage, być może materiał z dzisiejszego koncertu oraz popracować nad layout'em.
Jak wspominasz tamten występ?
Grało nam się bardzo dobrze! Koncert był bardzo udany, a publiczność przyjęła nas nadwyraz dobrze, choć mam wrażenie, że wiele z tych osób zetknęło się z naszą muzyką po raz pierwszy. Zresztą z Tiamat przyjaźnimy się od dłuższego czasu, zagraliśmy kilka wspólnych koncertów i są to w porządku kolesie, więc granie z nimi to przyjemność.
Przejdźmy do nowej płyty. Co możesz powiedzieć o nowym albumie?
Nowy album jest zgodnie z moimi zamierzeniami o wiele cięższy niż poprzednie, ma mocniejsze partie gitarowe, muzyka oparta jest przede wszystkim na gitarowych riff'ach, nadal dużo na nim elektroniki, ale mniej, niż na poprzednich płytach. Wszystko brzmi lepiej, jest to kolejny krok na drodze do rozwoju w komponowaniu utworów i produkcji.
Czy widzisz jakąś różnice pomiędzy poprzednimi nagraniami Pain a obecnymi?
Tak, myślę, że teraz zrobiłem to lepiej, niż poprzednio. Poprzednim albumom brakowało energii, dlatego chciałem, by nowa płyta była cięższa i agresywniejsza. Pain sprawia, że wiele się w nim uczę. Godzinami siedzę w studio, przesłuchując nagrania.
Muzyka Pain diametralnie różni się od tego, co prezentuje, na co dzień Hypocrisy. Spotkałeś się już może z jakimś negatywnymi opiniami ze strony tych "prawdziwych"?
Nie, nie słyszałem nic na ten temat, a nawet jakbym usłyszał to chyba oboje wiemy gdzie miałbym te opinie (śmiech). Robię tylko to, w co wierze. Jeśli oni mnie nie lubią, nie dbam o to! Jeżeli tylko muzyka Pain znajduje odbiorców, to wszystko jest w najlepszym porządku, a musze ci powiedzieć, że tak naprawdę nie zarabiam na Hypocrisy, a właśnie na Pain. Jednak nie chodzi tu bynajmniej o pieniądze, a zwykłą przyjemność. Zawsze idę za głosem serca (śmiech).
Dołączenie bonusowego DVD do "Dancing With The Dead", było miłą niespodzianką...
Zdecydowałem się na wypuszczenie na rynek "special edition", miał to być "prezent" dla tych, którzy zakupią nowy album trochę wcześniej. DVD zawiera kilka wideoklipów oraz 15 minutowy materiał pochodzący ze studia. Dodatek ten czyni płytę bardziej wartościową, niejako pełniejszą, bo pozwala fanom jeszcze bardziej "wgryźć" się w nową płytę.
Tytuł "Dancing With The Dead" związany jest z wypadkiem, który ci się przydarzył po męczącej pracy w studio... mam na myśli moment, gdy straciłeś przytomność w barze...
Tak, moje serce przestało bić na chwile, straciłem przytomność na dwie lub trzy minuty. Nie będę kłamał, że nie dało mi to do myślenia. Stąd też zresztą i nazwa nowego albumu Pain. Prawdopodobnie było to spowodowane stresem, tak powiedział mi lekarz, ale i tak nie zrezygnuje z tego, co robię. Muzyka to moje życie...
Właśnie, większość czasu spędzasz w studio. To zakrawa na pracoholizm. Uważasz się za pracoholika?
Prawdopodobnie nim jestem (śmiech), ale jak mówiłem wcześniej nie mogę bez tego żyć. W pracy robię rzeczy, które bardzo lubię, bez względu na to, jak bardzo jest to czasochłonne.
Jednak w Pain więcej tego nowego, bo oprócz świeżutkiego "Dancing With The Dead" do polski przyjechaliście już w zmienionym składzie. W twoim zespole pojawiły się trzy nowe osoby...
Zgadza się, teraz towarzyszy mi Alla i Andrea, oraz David Wallin, czyli można powiedzieć, że mamy nowy skład. Horgh nie będzie już z nami grać, wole by zaangażował się wyłącznie w prace z Hypocrisy. Potrzebowałem kogoś, kto będzie mógł poświęcić czas tylko temu zespołowi. Chciałem stworzyć nowy zespół i się udało, oni są naprawdę dobrymi muzykami i nasza współpraca układa się bardzo dobrze.
Czyli nie chcesz sfeminizować całego składu (śmiech)?
Nie, naprawdę nie (śmiech). Chciałem tylko spróbować czegoś innego. Zrobić coś innego, niż wszyscy. Nie boje się takich zmian, bo fajnie jest zrobić coś, czego nie robi ktoś inny.
A skąd wziął się nowy wizerunek Pain'a? Mam na myśli twoją białą koszulę i krawat...
Hmmm... skąd się wziął (śmiech)? Nie wiem, nie mam pojęcia. Chciałem zrobić po prostu coś innego i zrobiłem. Może następnym razem będzie to coś jeszcze innego. Nie wiem...
Wcześniej wspomniałeś jak jest z Horgh'iem, ale ciekawi mnie jak ty radzisz sobie z obowiązkami, które narzucają na ciebie oba twoje zespoły?
To ciężka praca... obie grupy są dla mnie równie ważne i staram się to wszystko jakoś pogodzić, choć nie ukrywam, że nie jest lekko. Z drugiej jednak strony oba moje zespoły zdecydowanie się różnią. Hypocrisy to ekstremalna muzyka death metalowa, z kolej Pain narodził się z z mojej inspiracji sceną muzyki elektronicznej oraz techno, choć przyznam się, że kiedy piszę jakiś utwór to nawet nie wiem do repertuaru, którego z mych zespołów trafi.
Sporo czasu spędzasz w studio, udzielasz się w kilku zespołach... czy wystarcza ci czasu na życie rodzinne? Uważasz, że poświęcasz wystarczająco dużo czasu synowi?
Jak najbardziej. Staram się skrupulatnie wypełniać swoje ojcowskie obowiązki i być przy nim zawsze, kiedy jestem potrzebny.
Jak twój syn znosi twoją częstą nieobecność w domu?
Chyba nie najgorzej. Jeśli przebywam poza domem, często rozmawiam z nim przez telefon. A gdy jestem w domu, on wraca ze szkoły, staram się większość czasu spędzić z nim, a gdy idzie spać, udaje się do mojego studia.
A co z twoją karierą filmową? Chyba nie masz zamiaru zakończyć jej na "Sleepwalkerze"?
Och, to nie była żadna kariera (śmiech). Nie wiem, czy uda mi się to powtórzyć, aczkolwiek ta mała rola, jaką zagrałem w tym filmie na pewno była dla mnie wspaniałym doświadczeniem.
Podoba ci się sposób, w jaki Mikeadelica zrobił wszystkie wideoklipy Pain?
Tak, choć zdecydowanie nie przypadł mi do gustu obrazek do "Same Old Song", ale poza tą wpadką jego praca robi na mnie jak najlepsze wrażenie. Mikeadelica jest naprawdę dobry w tym, co robi, a przy okazji jest w porządku kolesiem.
Teraz wpadło mi do głowy jak ty w ogóle planujesz dalej rozwijać swoją karierę? Masz tyle możliwości i chyba powoli zbliża się moment, w którym będziesz musiał się zdecydować na jeden konkretny wariant...
Tak, ale do tej pory odwlekam go ile się da. Mam nadzieje, że jak najdłużej będę mógł robić to, co do tej pory. Mam tu na myśli nagrywanie i życie z muzyki.
W tym roku Pain sporo koncertowało, ale już niedługo ukaże się nowa płyta Hypocrisy, a więc i Pain zostanie pewnie nieco przystopowane. Jest szansa zobaczyć was np. na festiwalach w Europie?
Przesadzasz trochę (śmiech). Do ukazania się nowej płyty Hypocrisy jest jeszcze sporo czasu, a nowy album Pain powinien ukazać się w sklepach w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Byłbym szczęśliwy, gdyby udało nam się gdzieś zagrać, tak jak miało to miejsce za każdym razem, gdy na rynku pojawiała się nowa płyta Pain i mogę powiedzieć, że mam wrażenie, iż nam się to uda.
W takim razie, z jakim zespołem chciałbyś pojechać na trasę?
Właściwie z kimkolwiek (śmiech). Na pewno chciałbym zagrać u boku Rammstein, lub kogoś takiego. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Mam nadzieje, że będziemy pokazywać się na scenie coraz częściej, jest nadal wielu ludzi, którzy nie znają Pain'a, dlatego ważne jest by dużo grać.
Czy często ci się zdarza, że kosmici lądują w twoim ogródku (śmiech)?
Tak, bardzo często (śmiech)!
Co sądzisz o ludziach, którzy twierdzą, że spotkali UFO?
To zależy od tego, co brali (śmiech)
Dziękuje za wywiad i życzę powodzenia.
Dzięki.