Strapping Young Lad
Wywiad przeprowadził Michał Badura
Nie będę zgrywał chojraka i bez bicia przyznam się, że przed tą rozmową miałem pełno w gaciach. Oczywiście, cieszyłem się jak głupi na myśl, iż będę mógł zamienić parę zdań, tudzież uprzejmości z jednym z moich bezsprzecznych idoli, ale jednak ten wywiad, a raczej wariackie papiery, na których był robiony kosztowały mnie sporo nerwów. Koniec końców mam mieszane uczucia, bo sądzę, iż coś ciekawego udało mi się wycisnąć z zapracowanego ponad wszelkie granice Mr. Townsenda, ale jednak nie umiem powstrzymać wrażenia, iż mój rozmówca był, co najmniej nieco znudzony... Szczerze mówiąc to nawet mu się nie dziwię, bo kogo nie nużyłoby siedzenie kolejny dzień w siedzibie Century Media i odpowiadanie na pytania kolejnego marnego pismaka?
Witaj Devin! Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że rozmowa z tobą jest dla mnie wielkim zaszczytem. Jak samopoczucie?
Cześć! Czuję się całkiem dobrze i mam nadzieję, że ty także (śmiech).
Tak, dzięki. Minęły blisko dwa lata od wydania poprzedniej płyty to niebywałe, że SYL nagrywa w takim tempie!
Tak wiem, sam się temu dziwię patrząc na to jak w ostatnim czasie byliśmy aktywni, bo do tej pory jeszcze w tak krótkim czasie nie ukazało się tyle wydawnictw sygnowanych naszą nazwą.
Kiedyś w wywiadzie mówiłeś, że przez granie i nagrywanie z Strapping Young Lad pokazujesz swoją złą stronę. Czy przez ostatnie lata, aż tyle negatywnych emocji nagromadziło się w tobie?
Może nie złych, ale raczej ciemnych, mrocznych czy też bolesnych. Wystarczy tylko spojrzeć na świat, który nas otacza - ból i cierpienie. Nie mówię teraz wcale o terroryzmie czy wojnie w Iraku, a na przykład o tym pieprzonym tsunami, które nawiedziło ostatnio Azję. Trudno się cieszyć, kiedy patrzy się na zdjęcia, które przekazuje telewizja. Żyjemy w szalonych czasach...
Doszła do ciebie już informacja, że Mieszka Talarczyka (Nasum) nie ma już wśród nas?
Naprawdę? Kurwa, wielka szkoda...
Oj wielka... Wasz nowy album wydaje się nieco inny od chociażby "SYL". Jest wolniejszy, bardziej melodyjny... Wiesz, czasami ta płyta bardziej przypomina twoje solowe projekty!
Możliwe, ale to wzięło się z tego, że teraz jestem starszy, a co za tym idzie zmienia się moje spojrzenie na muzykę. Chciałem, aby na tym albumie słuchacz dostał porcję tradycyjnej muzyki Strapping Young Lad, ale oprócz tych ostrych, energetycznych dźwięków chciałem aby również miał możliwość posłuchania pięknych, spokojnych melodii, których w naszej dotychczasowej twórczości nie było zbyt wiele. Mam wrażenie, że to nam się udało.
Nie będę ci mówił, jakimi to świetnymi muzykami jesteście. "Alien" jest chyba najlepszym dowodem na to, że w muzyce ekstremalnej jest jeszcze wiele do zrobienia... i odkrycia!
Oczywiście, że tak! Muzyka ekstremalna może mieć wiele form, jest nieomal niezmierzona! W jej ramach można robić nieomal wszystko! Staramy się pokazać jej inną niespotykaną przedtem twarz.
Moim zdaniem "Alien" jest jak do tej pory najbardziej różnorodna i złożona płyta w karierze Strapping Young Lad, dobrze kombinuję?
Tak (śmiech)! Staraliśmy się dać fanom wszystko to, co jest w nas najlepsze (śmiech)! "Alien" jest najlepszą płytą, na jaką tylko nas stać.
Dobra, to w takim razie, co będzie następnym razem skoro jak sam mówisz zrobiliście najlepszą płytę, na jaką było was stać?
Po wydaniu "Alien" sprawa się trochę komplikuje (śmiech). Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia, w jakim kierunku pójdziemy, ale mam wrażenie, że będzie dobrze (śmiech).
Wiesz, uważam że ta płyta ma chyba najwięcej skrajności. Czasami jest słodko, spokojnie, by później przerażać. Stary, przy jej słuchaniu miałem ciarki na plecach w niektórych momentach!
Ciarki? To jest prawidłowa reakcja (śmiech)! Moim zdaniem z takimi właśnie reakcjami powinna spotykać się sztuka.
Sądzisz, że szeroko rozumiana ekstrema może być sztuką?
Czemu nie? Sztuka jest odbiciem ludzkich uczuć, emocji, a muzyka ekstremalna jest czystym uosobieniem gniewu, złości czy agresji!
Nie mów mi, że sądzisz, iż na przykład ostatni album takiego Belphegor to sztuka?
Znam ten zespół, ale nie słyszałem ich ostatniej płyty, więc trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie.
Coś kręcisz. Jesteś jednym z najlepszych i najbardziej charakterystycznych frontmanów. Twój wokal rozpoznaje się po 1-2 sekundach słuchania. Powiedz mi, skąd bierzesz te wszystkie pomysły na aranżacje linii wokalnych?
Podchodząc do nagrania danej płyty mam zawsze w głowie pewien obraz moich wokaliz, ale wiadomo, że z płyty na płytę moje pomysły na aranżacje tych partii się zmieniają. Staram się, aby mój partie były jak najbardziej urozmaicone, bo chcę, aby muzyka Strapping Young Lad czy też mojego solowego projektu była po prostu ciekawa i wciągała słuchacza do oporu (śmiech).
Jak odtwarzasz te wszystkie harmonie wokalne na żywo? Lecą z playbacku czy też może z klawiszy...
Są samplowane z klawiszy.
Dzięki świetnie połączonej muzie z wokalami wyszło wam kilka istnych perełek na płycie m.in. "Possessions". Możesz mi powiedzieć, które z utworów z nowej płyty wchodzą obecnie w wasz set koncertowy?
Na razie nie mogę tego jeszcze powiedzieć, ponieważ nie graliśmy jeszcze koncertów promujących to wydawnictwo. Sądzę, że w secie koncertowym będzie sporo kompozycji z "Alien", bo jest to bardzo udany materiał. Oczywiście nie zapomnimy jednak o starszych kompozycjach i będzie je grać na koncertach.
Jak już wspomnieliśmy o koncertach to nie mogę zapytać w imieniu wszystkich fanów SYL w Polsce - czy możemy liczyć na wasz występ w Polsce?
Tak, marzę o tym! Bardzo chcielibyśmy do was przyjechać i mam nadzieję, że w przyszłości nam się to uda. Do końca roku będziemy bardzo zajęci, ale mam nadzieję, że później uda nam się zorganizować koncert w twoim kraju.
Nie wiem czy wiesz, ale macie tu naprawdę masę oddanych fanów, którzy są gotowi zrobić wiele szalonych rzeczy byle tylko zobaczyć was na koncercie w Polsce!
Mam nadzieję, że nie będą musieli tego robić (śmiech)!
W ubiegłym roku wyszło Wasze pierwsze oficjalne wydawnictwo DVD. Wiesz, to jedno z tych wydawnictw, po którego obejrzeniu mówię - kurwa! Zajebiste! I nic więcej (śmiech).
Świetnie, wielkie dzięki, cieszę się, że tak bardzo ci się podoba. Jestem z niego bardzo zadowolony, ale sądzę, że jeśli kiedyś wydamy jeszcze coś w tym formacie, to zrobimy to znaczniej lepiej! To był nasz debiut na tym formacie, więc i nie ustrzegliśmy się pewnych błędów.
Kiedyś bardzo poruszyła mnie twoja wypowiedź, że planujesz po nagraniu czwartej studyjnej płyty Strapping Young Lad, skończyć z tym zespołem raz na zawsze. Czy nadal podtrzymujesz to zdanie?
Nie myślę o tym, na razie miałem na głowie realizowanie DVD, nagrywanie nowej płyty i nie miałem na to po prostu czasu (śmiech). Zresztą nie miałem nawet czasu się wyspać! Od jakiegoś tygodnia nie spałem!
Dla mnie byłaby to tragedia, jak ważny jest dla ciebie sen?
Właściwie to bardzo. Zaistniałą sytuacja nie cieszy również i mnie (śmiech).
Strapping Young Lad z płyty na płytę zdobywa nowych fanów w różnych muzycznych kręgach. To chyba jakaś magia. Czy myślałeś kilka lat temu, że z Strapping Young Lad zaczniecie podbijać świat i będziecie szeroko rozpoznawani?
Szczerze mówiąc to już nie pamiętam, co wtedy myślałem (śmiech). Tak, to prawda, że z płyty na płytę zdobywamy sobie coraz więcej fanów, ale nie mogę powiedzieć, że mnie to nie cieszy (śmiech). Jednak coraz to większa popularność wiąże się z coraz większą odpowiedzialnością i boję się, że w pewnym momencie sytuacja może mnie przerosnąć...
Miałem odgórny przykaz od jednego z waszych fanów, aby zapytać jak powstał numer "Detox", który jest waszym sztandarowym numerem. Tak, więc pytam...
Kiedy byłem młodszy trochę eksperymentowałem z moim umysłem. Próbowałem różnych rzeczy, które tak naprawdę mnie ograniczały. "Detox" opowiada o dość długim okresie czasu, który musiał upłynąć zanim zrozumiałem, że nie potrzebuję żadnych wspomagaczy by być kreatywnym.
Sądzisz, że prochy powinny być szeroko dostępne?
Nie preferuję ich. Wolę napić się alkoholu niż wyniszczać swój organizm za pomocą dragów.
Na twoim ostatnim solowym albumie znajduje się kompozycja "Suicide". Jaka jest twoja opinia na temat samobójstwa?
Sądzę, że jest to przejaw ludzkiej głupoty czy też po prostu choroby psychicznej. Nigdy nie myślałem o tym by to zrobić i trudno jest mi poprzeć ludzi, którzy zdecydowali się na taki krok. Z każdej sytuacji zawsze można znaleźć wyjście.
Jesteś również producentem muzycznym. Ciekawi mnie, jaka jest twoja opinia na temat nowych technologii studyjnych jak np. podach, które w połączeniu z komputerem imitują wzmacniacze gitarowe?
Sądzę, że jest to całkiem fajna sprawa w sytuacji, gdy mówimy o nagraniu czegoś z myślą o jakimś demo czy też promo, bo jednak oryginalnego brzmienia wzmacniaczy Mesa Boogie, Marshall czy też Peavey nie da się w ten sposób podrobić i na dużych płytach to słychać.
W takim razie, jakich wzmacniaczy czy też ich kombinacji używasz? Wasze brzmienie jest bardzo charakterystyczne, wręcz nie do podrobienia...
W czasie nagrań używałem Peavey 5150, a na scenie wspomagam się jeszcze nieśmiertelną Mesa Boogie.
Pracowałeś z wyśmienitym gitarzystą, jakim niewątpliwie jest James Murphy. Czy po tej współpracy nie kusiło cię, aby nagrać stricte gitarowy album?
Tak, ze Stevem 'O' coś tam skrobaliśmy sobie na boku. Ma to być projekt, w którym będę grał tylko na gitarze, ale na razie nie mamy jeszcze żadnych szczegółów czy też nazwy (śmiech).
Jak jest twoja opinia na temat współczesnej sceny rockowej, zespołów, które na niej występuję?
Jest dość silna. Bardzo lubię Meshuggah czy Soilwork. Szczerze mówiąc nie mam zbyt dobrego przeglądu, bo nie mam na to za dużo czasu (śmiech).
Skoro nie masz i czasu na spanie (śmiech). Zdajesz sobie sprawę z tego, że twoi fani sformowali Kościół Devina Townsenda?
O mój boże, nie uważam się za osobę, która by na to zasługiwała (śmiech).
Patrząc na to wszystko, co tworzysz nie mogę nie zapytać czy uważasz się za metalowca?
Oczywiście, że tak!
A może jednak za punka, rewolucjonistę, który gra metalową muzykę?
W sumie to może jednak jest we mnie minimalnie punka, ale zdecydowanie czuję się związany z metalem.
Devin, nie będę oryginalny - dzięki wielkie za wywiad. Było mi bardzo miło pogadać. Jeśli masz jeszcze jakieś przesłanie dla czytelników Masterfula...
Dziękuję Ci za miłą rozmowę i chciałbym pozdrowić wszystkich naszych fanów w Polsce. Mam nadzieję, że niedługo spotkamy się na naszych koncertach.