Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Toxic Bonkers

    Wywiad przeprowadził Aleksander KrzeczkowskiCiężar, siła, brutalność i szczery przekaz walące prościutko w facjatę. Dokładnie tego możecie oczekiwać po tych kolesiach. Toxic Bonkers nie wygrali ślepego losu na scenicznej loterii, na swoją pozycję ciężko pracują uporem i konsekwencją wspartymi niegasnącą radością z grania i umiejętnością pokonywania kolejnych przeciwności losu. Z takim podejściem do sprawy wszystko jeszcze przed nimi. Tymczasem zapuszczajcie "Seeds of cruelty" i w przerwach moshingu poczytajcie co tam ma do powiedzenia wokalista Kuba.. Mieliście ostatnio wystąpić na paru koncertach na Węgrzech, w Słowacji, Rumunii, Bułgarii i Grecji ale do tego nie doszło - dlaczego? Poza tym jak Węgrzech w ogóle sprawdza się nowy materiał na żywo, bo koncertów raczej gracie sporo?

    qboot: No jak zwykle przeważyła kwestia finansowa, po prostu w takim układzie ta trasa nawet by się nie zwróciła, więc nie ma sensu pakować się w coś takiego. Może kiedyś uda nam się złapać dobry skład, dobre warunki i tak dalej, wtedy udamy się na podbój Grecji. A jeśli chodzi o materiał to jest ciekawie dość, ludzie znali materiał już krótko po wydaniu i śpiewają z nami nawet, co jest zaskakujące jak i budujące. Krzyczą nazwy nowych kawałków na koncertach, bo chcą żeby je zagrać, więc zdaje się, że podoba się. Poza tym na trasie z Traumą dało się zauważyć, że nawet metalowcy się poderwali do zabawy, choć zwykle lubują się w bardziej mrocznych i "true" dźwiękach. W każdym razie jesteśmy zadowoleni.

    Myślisz, że jest generalnie sens puszczać toksyczne bąki szerzej poza granice naszego pięknego kraju? Jak poza tym porównałbyś granie za granicą do tego co się dzieje u nas w kraju? (vide nieszczęsna trasa z Trauma).

    qboot: Jak dla mnie różni się niemal wszystko. I organizacja i przyjęcie. Pojechaliśmy do Czech i chociaż koncert był w plecy, bo przyszło mało osób do wielkiej sali, to nie było absolutnie żadnego problemu - hotel i full żarcia i piwa. Bez gadania. A w Polsce nawet jak dużo ludzi się zjawi i jest dobrze, to każdy kombinuje jak tu dla siebie najwięcej wyciągnąć i tak dalej. W Polsce jest więcej cwaniactwa na każdym kroku, każdy tylko się ogląda na innych i czeka z której strony ktoś go będzie chciał wyruchać. Smutne. Poza tym ludzie nie są za bardzo otwarci, przyjął się stereotyp, że trzeba pozować na twardziela, "true" i w ogóle. Nie wypada podejść do kapeli po koncercie i powiedzieć, że zajebiście było, bo... nie. Ale na szczęście nie wszyscy tak robią, sporadycznie zdarzają się emocjonalni ludzie (vide kolega, który podczas naszego koncertu we Wrocławiu wszedł na scenę i z radości wyciągnął pytę i zaczął nią machać do publiczności). A po koncercie na Ukrainie ludzie nie gratulowali ani nie ściskali nam dłoni, tylko nas przytulali z radości. Nie umieli nawet wysłowić tego, co czują, po prostu mordy się im cieszyły, wyściskali nas strasznie a do tego ciągle podtykali pod nos alkohol (zdaje się, że z wdzięczności) Nie żebym miał cos przeciwko, ale jakbym wypił wszystko, co mi oferowano to bym niechybnie umarł tamtej nocy. Także różnice są spore. Może gdy pogramy więcej za granicą, np. mam chrapkę na Niemcy, to powiemy coś więcej na ten temat.

    Pozostając przy ostatnich wydarzeniach - teledysk do "Poisoned" poleciał ostatnio na Vivie w programie "Hell's kitchen". Wasz menago potrafi się skurczybyk zakręcić ;). Dużo daje taka jednorazowa emisja klipu? Nie mam Vivy prawdę mówiąc i nie mam zielonego pojęcia do jakich ludzi trafia "Hell's kitchen".

    qboot: Owszem nasz menago wkręca się w takie rzeczy, że aż dziw! Jesli chodzi o Vivę, Hell's Kitchen to chyba jedyny program, gdzie puszcza się szeroko pojętą muzykę metalową, od Nightwisha po Napalm Death. Wit - prowadzący do tego opowiada o płytach i muzyce, więc to ciekawy program. Choć tak samo podatny na "tryndy" jak inne, to mimo wszystko i można tam posłuchać nowej fali metalcore'a w dużej ilości jak i zobaczyć 9-minutowy stary klip Bathory. Więc podoba mi się konwencja programu. Poza tym jest lista jakby "przebojów", po prostu można zagłosować na ulubiony klip i wejdzie on na liste i tak dalej. Tyle o Hell's Kitchen. Jesli chodzi o jednorazową emisje, to nie wiem ile da. Myślę, że trafi głownie do ludzi, którzy wcześniej nie słyszeli o TB, do młodych głównie, którzy łykają wszystko co tam leci, żeby sie doedukować i poznać bardziej na muzyce. Ale to tez pozytyw. Cieszymy się, że klip poleciał w TV, na pewno zdarza się to nie codziennie. Czy coś to da - to chyba czas pokaże.

    "Seeds of cruelty" - ziarno okrucieństwa zasiewa się już od ładnych paru miesięcy. Reakcje, które zauważam są jak na razie pełne entuzjazmu (ze mną włącznie). Wszyscy są zgodni, że z TB dzieje się lepiej, czy może dotarły do Was opinie, w których zarzuca Wam się odejście od korzeni i czasów, gdy graliście 30 kawałków w 10 minut.

    qboot: Pewnie że były takie opinie. "Grajta szybciej!". "Więcej mięsa!". "Więcej podwójnej stopy!". "Więcej ..(wpisać)..!". I chuj z tym. Owszem, płyta jest wolniejsza, ale więcej się dzieje w warstwie instrumentalnej, różne takie pierdolniki, smaczki siakieś. Mnie to cieszy. Poza tym zrobiliśmy to, co chcieliśmy i jesteśmy zadowoleni. W sumie już jesteśmy jedną nogą przy nowej płycie, mamy skończone 4-5 kawałków, w kolejce do obróbki czeka jeszcze z 5-6. I niektóre zmiatają szybkością, a inne są wolnymi walcami, lub średnioszybkimi skoczkami. I to nas rajcuje. Nasza muzyka to konglomerat wielu stylów i tak będzie chyba już zawsze. Choć pewnie najszybsze czasy TB ma już za sobą, ale to nie znaczy że teraz będzie tendencja spadkowa. Poza tym może to nie kwestia szybkości, po prostu jednemu się spodoba, a drugiemu nie.

    Materiał nagraliście w kwietniu 2003, ale czekał on na mastering prawie 10 miesięcy. Skąd taka obsuwa? Brak kasy?

    qboot: Hmm, raczej brak chętnej wytwórni. Dla punkowej wytwórni było za metalowo, dla metalowej za punkowo. I ot takie pierdolenie. Materiał został nagrany przez Roberta Hajduka, perkusistę zespołu Proletaryat w studiu PJ – Reda Studio w Aleksandrowie Łodzkim , a mastering został zrobiony przez Tomka Skuzę z Kutna i jak usłyszeliśmy to co wyciągnął z materiału to szczeny opadły nam do samej podłogi. Na szczęście znalazł się Karol ze swoją błogosławioną wytwórnią i wreszcie czujemy, że trafiliśmy tam, gdzie powinniśmy. Nie metal, nie punk tylko właśnie grind - gar, gdzie mieszają się najróżniejsze style. Selfmadegod or die!

    Z Waszych tekstów wylewa się gorzki syf całej naszej cywilizacji - wojny, wszechobecny materializm, polityczne zakłamanie, dominacja massmediów, terroryzm itp. Myslisz, że ludzie są z gruntu źli? Że pewne destrukcyjne zachowania są na stałe zakodowane w ludzkich genach? A może łudzicie się, że nastanie kiedyś na ziemi wieczne szczęście, jak to z obrazków czasopism dla Jehowych, gdzie lew nie zjada baranka i każdy każdego obdarza nieskończoną miłością? hehe

    qboot: No fakt, z płyty wyłania się raczej pesymistyczny obraz świata. No ale co zrobić. Mało jest ludzi naprawdę zadowolonych, głównie każdy wstając rano zaczyna walczyć z całym syfem - z przemocą w szkole lub wyśmiewaniem, w pracy z wycieraniem tobą dupska i wszechobecnym podkładaniem świni, w domu z brakiem kasy lub brakiem kogoś bliskiego. Fakt, to te negatywy, ale one się bardziej rzucają w oczy niż te niby pozytywy. Człowiek może nie jest z gruntu zły, rodzi się jako tabula rasa, ale nabywa w czasem doświadczeń, głownie złych. Mnie na przykład przeraża fakt, że jeśli będę miał dziecko, to nie wiem jak mu wytłumaczę, że musi uważać na ulicy. Jak mu powiem, że może w każdej chwili podejść ktoś i zacząć robić Ci krzywdę bez wyraźnego powodu? Nie wiem. A większość nowoczesnych rodziców, wychowanych w kulcie seksu i pogoni za kasą, gdzie między dwojgiem ludzi jest tylko bilans, czy mi się to opłaci, czy nie, a nie uczucie czy chociaż poczucie bliskości, większość rodziców chce, żeby dziecko sobie dobrze radziło, czyli powie jak dobrze kombinować, żeby wyjść na swoje, a żeby frajerzy, którzy nie potrafią dostali po dupie. I potem te dzieci uczą tego swoje dzieci i tak w kółko. Dlatego czekam, aż w końcu będzie tak źle, że gorzej być nie będzie mogło i będzie tylko lepiej. Ale i tak nie doczekam, to pewne.

    Temat terroryzmu wydaje się być przez Was najmocniej wykorzystywany - teksty, front cover płyty czy wspomniany teledysk świadczą o tym dobitnie. Każdy stara się dziś mieć wyrobione o tym zdanie - o sytuacji na Bliskim Wschodzie, polityce USA i całym bałaganie z tym związanym. Jak Wy zapatrujecie się na to? A może ktoś w Stanach ma biznes w tym, żeby trzymać społeczeństwo w przekonaniu o ciągłym zagrożeniu ze strony muzułmańskich furiatów? Jak oceniasz podejście typu "nie będziemy negocjować z terrorystami" - czy w przypadku takiej np. Czeczenii jest to słuszne?

    qboot: Szczerze powiedziawszy, ja się tym zbyt mocno nie interesuję. Klimer bardzo jest wczuty w te kwestie, zresztą on wynalazł okładkę, miał też jakiś tam pomysł na klip. Interesuje się polityką, wie o niej dużo, jako magister historyk analizuje wydarzenia na podstawie wydarzen z przeszłości i założeń. Dlatego odsyłam z tym pytaniem do niego. Ja wolę byc obok, żeby nie wnikać w to, bo znowu dojde do absurdu i nichuja nie będzie jak stamtąd wrócić, a tym bardziej to zrozumieć.

    Skąd w ogóle pochodzi fotka, która zdobi przednią okładkę? (Odpowiedź "z internetu" nie uznaję za wystarczającą ;)).

    qboot: Jak już mówiłem Klimer ją wynalazł. Na zdjęciu są tureckie kobiety, którym zakneblowano usta za głoszenie "nieprawidłowych" poglądów i wystawiono na ogląd publiczny. Niemy krzyk na oczach wszystkich ludzi. Przerażające. Właśnie taka niewyjaśniona fotka lepiej oddaje tytuł Nasienie Okrucieństwa. Zamiast walić płonące WTC daliśmy to. A swoją droga i tak wszyscy się mnie pytają czy to moja morda jest na okładce/koszulce... hueh.

    Jak czujecie się w Selfmadegod? Wydaje mi się, że chyba nie mogliście na daną chwilę wymarzyć sobie wydawcy z naszego kraju lepiej pasującego do charakteru muzyki jaką gracie.

    qboot: Jak najbardziej! Karol nie dość, że ma wytwórnie do której pasujemy jak ulał, nie dość, że jest świetnym człowiekiem prywatnie, to robi zajebistą robotę dla nas. Możemy tylko go polecać. Zero zgrzytów, zero ściemniania czy jebania po dupie, wszystko jasne, klarowne i oczywiste. Załatwia multum wywiadów, recenzji, rozsyła płytki, gdzie może, załatwia koncerty. Jesteśmy bardzo zadowoleni, bardzo bardzo wręcz! Selfmadegod or die!

    Prawie 12 lat istnienia zespołu to cholernie długi okres. Jak go oceniacie? Jak zmienili się odbiorcy Waszej muzyki, środowisko muzyczne, w którym się obracacie? Biorąc pod uwagę takie czynniki jak śmierć Sobiego, personalne zmiany... musicie być mocno utwierdzeni w przekonaniu, że jest sens wciąż to wszystko ciągnąć, mimo że kasy z tego nie ma, dziewczyny wolą rymujących blokersów a niektórzy z Was wkraczają już przecież w wiek kiedy płodzenie dzieci i ganianie co dzień do roboty pod krawatem przystoi bardziej niż machanie głową na koncertach.

    qboot: Ha! Dwie dobre rzeczy powiedziałeś. Przede wszystkim jak się dowiedziałem od chłopaków, większość tych gości, co teraz siedzi w hip hopie, to kiedyś właśnie na punkowe koncerty chodziła, bo kiedyś nie było masowego hip hopu. Po drugie zapierdalać w gajerku do roboty nie znaczy porzucić swoje ideały, wręcz przeciwnie. Zarabiać, by kupować płytki, instrumenty, jeździć w traski, nagrywać płyty i klipy. Ciekawe jest to, że ja za miesiąc skończę dopiero 20 lat, a taki Klimer, którego zresztą pieszczotliwie nazywamy Papą ma już trzy dychy na karku. Już nie chce napierdalać 30 kawałków w 10 minut i może i dobrze. Ja bym chciał tak trochę pograć, ale także pograć coś rozwiniętego, a on z kolei chciałby coś wolniejszego, ale rozwiniętego. A po drodze jest jeszcze Vompi (Sme) który ma chyba z 25 lat, i Grelka z Muminem po 27 lat. Więc rozrzut dość duży, ale moim zdaniem to dobrze. Swieżość z jednej strony, a jakaś stabilizacja i ambicja muzyczna z drugiej strony. Poza tym sens - sens to miłość do muzyki, a jak jeszcze można wyjść do ludzi i dla nich to odtwarzać i bawić się przy tym to jest to wtedy samospełniające się marzenie.

    Są pewne trzy zespoły, do których wciąż przyrównuje się Was w recenzjach. Wybierz odpowiedz: a) jest to coraz bardziej wkurwiające, b) jesteśmy z tych porównań dumni, czy c) jakie kurwa zespoły?

    qboot: Mnie to cieszy, bo wiem, że nie mamy sobie nic do zarzucenia. Wiemy dobrze, że nie jebiemy z Napalm Death i tyle. Jak ktoś twierdzi, że wie lepiej to jego broszka. Ja sie cieszę, gdy nazywa sie nas polskim Napalm Death, bo to szydera z jednej strony, a wyróżnienie i nobilitacja z drugiej strony. Nie lubię szufladkować ani porównywać, żaden z nas raczej też nie, ale zdarzyło nam sie wypierdalac riffy, które za bardzo śmierdziały Napalmem albo Brutal Truth. Także chyba kierujemy się też zdrowym rozsądkiem jak i intuicją w robieniu muzyki. Poza tym porównuje się nas, ale rzadko są zarzuty o wtórność, a to chyba o czymś świadczy.

    Używacie dosyć grubych strun. Domyślam się zatem, że obniżacie też strój gitar? Do jakiej skali konkretnie trzeba się zestroić, żeby grać tak ciężko jak Toxic Bonkers? A propos Waszego sprzętu, o którym można znaleźć info na Waszej stronie. Jak długo zajęło Wam kompletowanie tej raczej nie najtańszej całości i czy uważacie, że uzyskujecie na nim już TO właściwe brzmienie?

    qboot: Z tego co wiem, to chłopaki długo grali obniżeni do D, a teraz jeszcze obniżyli strój o pół tonu czyli będzie to Cis. Ale na płycie jest jeszcze D. Różnice zapewne poczuje się na koncertach no i na nowym materiale. A ta ciężkość z "S.O.C." to tez w dużej mierze zasługa realizatora jak i gościa od masteringu. W każdym razie nie chcemy być kolejnym zespołem, który obniża strój by być bardziej madafakerski. Teraz kapele obniżają strój i już są mega-ciężkie i metalowe a to bzdura. Poza tym obniżyliśmy brzmienie w ten sposób, aby dźwięki były selektywne nadal, a nie żeby brzmiało to jak kupa z żurem. A jeśli chodzi o sprzęt, no cóż. Chłopaki naprawdę się sporo wykosztowali na sprzęt i widzę, że są z niego zadowoleni. Poza tym, kolumienki brzmią świetnie, perka jest cały czas upgrade'owana, a ja już witam się z gąską w kwestii kupna bezprzewodowego mikrofonu. Kurwa czy nie uważasz, że tekst "już witam się z gąską" jest przedebilnie głupi? :D:D:D

    No wiesz.. ja myślę, że znacznie głupiej brzmi tekst "matka zawsze dziewica", ale to chyba kwestia wiary w siłę absurdu hehe. OK - na koniec wyjaw nam jakie zmiany zapowiadają nowe kawałki, których pewnie już kilka w zanadrzu macie?

    qboot: Myślę, że zaskoczenia ogromnego nie będzie. Nadal będzie to Toxic Fuckin Grind Core - czyli coś trudnego do sprecyzowania, w którym znajduje się i punk i metal i grind i hc i tak dalej. Może miejscami będzie zdecydowanie szybciej, ale są tez ciężkie walce. Toxic Bonkers i chuj - tak chyba można najkrócej podsumować. Wszystko się okaże, co ma być to będzie. Ciekawe do ilu zespołów tym razem będą nas porównywać i czy będzie to równie ciekawe co przy okazji "S.O.C.".

    Dzięki wielkie za poświęcony czas.

    qboot: To ja dziękuję, pytania były ciekawe i miło mi się na nie odpowiadało, liczę na więcej takich wywiadów. Pozdrowienia dla czytelników Masterful Magazine. Pozdro666.


    www.toxic-bonkers.prv.pl
    www.selfmadegod.com