Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Chton

    Wywiad przeprowadził Aleksander KrzeczkowskiDaję głowę, iż już wkrótce ci panowie będą jednym z najczęściej wymienianych zespołów metalowych z Norwegii. Norwegia? Taa.. wiem o czym myslicie, ale wcale nie chodzi o kolejny surowy, nowoczesny czy jakikolwiek inny black metalowy projekt. Chton czyni piekło na ziemi najprawdziwszym brutalnym old school death metalem i byłem naprawdę ciekaw co zmotywowało ich do wyboru takiego gatunku. Zadałem zatem Torstein`owi najgłupsze pytanie na świecie jakie tylko mozna zadać zespołowi - "Dlaczego zaczęliście grać właśnie taką muzykę - czy powodowała Wami tylko chęć bycia innymi?"Torstein>> Nie, nigdy nie byliśmy motywowani jedynie przez chęć wyróznienia się. Chton nie jest zespołem stworzonym specjalnie do grania jakiegolowiek muzycznego gatunku. Jesteśmy kolesiami, którzy grają taką muzykę jaką sami chcą i lubią grać. Żadnego czary-mary. Zresztą nie wydaje mi się, aby Norwegia była rzeczywiście wciąż aż tak zdominowana przez black metal. Może nasz kraj znany jest najbardziej z naszych black metalowych produktów eksportowych, ale jest tu też masa zespołów grających inne gatunki muzyczne. Wystarczy wskazać Darkthrone (z ich legendarnego "Soulside Journey") czy np. Cadaver, które na swoiuch pierwszych albumach tworzyły wyśmienity death metal, a zespoły takie jak Zyklon, Bloodthorn, Aeternus i także wciąż Cadaver, wymieniając tylko niektóre, wciąż podtrzymują tą tradycję.

    Wasz nowy świeżutki album nosi tytuł "Chtonian lifecode". Podobieństwo tego tytułu do pierwszego kawałka z "A blaze .." Darkthrone chyba nie jest przypadkowe?

    Tytuł albumu pochodzi od tytułu jednego z kawałków do którego tekst napisał Kenneth. Nie ulega wątpliwości, że jest on "nieco podobny" do "Kathaarian Life Code". Mozna to odebrać jako swego rodzaju nawiązanie do ekstremalnie mrocznego klimatu tamtego utworu, albumu i wogóle całego Darkthrone, ale jest to też rodzaj manifestu Chton mówiącego "oto my i to co chcemy zrobić to namieszać Wam porządnie w łbach!". To coś jakby inna wersja tytułu zawierającego nazwę zespołu.

    Większość z Was udziela się również w innych zespołach. Ty np. jesteś także członkiem Manes (przy okazji - ostatni album Manes to prawdziwy majstersztyk). Musisz mieć chyba bardzo szerokie horyzonty muzyczne skoro grasz w tak bardzo odmiennych zespołach. Interesujące, że oba zespoły - tak Manes jak i Chton zaczynały od grania surowego black metalu. Mam rację?

    Tak, generalnie masz rację. Oba zespoły ewoluowały z bardziej blackowego stylu i brzmienia. Jak wspomniałeś gram też w Manes i rzeczywiście mam dosyć szerokie horyzonty jeżeli chodzi o kwestie muzyczne. Słucham po prostu tego co lubie - nic więcej i nic mniej.

    Wiem też, że jesteś autorem większości tekstów, które znalazły się na "Reclaim" - ostatnim, minialbumie Keep Of Kalessin. Jak doszło do Twojego udziału w tworzeniu liryków na to genialne wydawnictwo? Jesteś rzeczywiście znany w norweskim podziemiu jako dobry tekściarz?

    Nie jestem jakimś szczególnie znanym tekściarzem, ale pomagałem w tworzeniu tekstów kilku moim przyjaciołom w przeszłości. Napisałem np. większość liryków na pierwszy album Bloodthorn "In the shadow of your black wings" plus kilka na ich split z ..And Oceans. Jeżeli chodzi o Keep Of Kalessin to pisałem dla nich też już wcześniej - przy okazji ich debiutu "Through times of war" napisałem dla nich teksty do dwóch utworów. Teraz właśnie napisałem większośc tekstów na "Reclaim" a także kilka dla thrash metalowego Headspin. Zarówno kolesie Bloodthorn jak i z Kalessin są moimi starymi kumplami tutaj w Trondheim (także goście z Headspin) i wszystko to jest właśnie wynikiem wzajemnej przyjacielskiej pomocy.

    Czy masz jasno powiedziane o czym masz pisać? Masz coś narzucane?

    Nikt raczej nie mówi mi o czym konkretnie mam pisać, ale niektóre z tekstów na debiut Bloodthorn były w pewien sposób naszkicowane wcześniej przez ich wokalistę Krell`a. Także przy okazji nowego mcd Kalessin, Obsidian C. miał swój udział w powstawaniu niektórych głównych zamysłów oraz tytułu do kawałka "IX"...

    Attila zrewanżował się za to nagrywając dla Was gościnnie kilka partii wokalnych do "Chtonian Lifecode". Na albumie pojawił się też Frediablo z Necrophagii. To kolejna niesamowita rzecz. Chyba masz sporo znanych przyjaciół na scenie?

    Tak, to kolejny przejaw wzajemnej koleżeńskiej pomocy. Nasz basista Kenneth, wspomaga także Kalessin na koncertach więc zna się z Attila bardzo dobrze i spytał się go czy nie zechciałby nagrać kilku linii wokalnych na debiut Chton. Nagrał on jedną ze zwrotek w kawałku "Book of Black Earth" i była to naprawdę fantastyczna sprawa. Jestem wielkim fanem niektórych rzeczy, które ten człowiek zrobił z Tormentor, Mayhem czy Aborym, więc jego udział na naszym debiucie to dla mnie prawdziwy zaszczyt.

    OK - a o czym są w takim razie liryki samego Chton? Dotyczą one jakiegoś głównego konceptu?

    Nie, nie ma żadnego konkretnego konceptu na "Chtonian Lifecode". Teksty są ogólnie mówiąc mroczne i brutalne - tak jak muzyka - i obracają się głównie w klimatach okultystycznego horroru. Piszemy o rzeczach, które są dla nas ważne... jak np. wojna, przemoc itp.

    Podpisaliście deal z brytyjską Retribute records. Jak oni do Was dotarli? Mieliście jeszcze oprócz tego jakieś inne, ciekawe opcje do wyboru?

    Była kilka propozycji jeszcze przed Retribute, ale tak naprawdę żadnej nie braliśmy poważnie pod uwagę. Retribute wydaje się być bardzo szczerze i entuzjastycznie oddana rodzajowi muzyki jaki gramy i jej szef zaoferował nam naprawdę świetny układ. Zaczęło się to tak, że dostaliśmy od niego mail z prośbą o nasze demo, które niedługo potem mu posłaliśmy. To zaowocowało właśnie propozycją dotyczącą wydania debiutanckiego albumu Chton. Na razie kontrakt dotyczy tylko jednej płyty, ale zobaczymy jak potoczą się sprawy po wydaniu "Chtonian Lifecode"...

    No właśnie - jakie są plany po wydaniu albumu? Jakaś trasa?

    Zagramy mini tour po Norwegii poczynając od koncertu tutaj w Trondheim inaugurującego wydanie naszej płyty a potem odwiedzimy pewnie jeszcze Bergen, Oslo i Kristiansand. Mamy też nadzieje na jakieś koncerty poza Norwegią już wkrótce. Byc może w Anglii, niedługo może też w Danii, ale musimy jeszcze poczekać i zorientować się w sytuacji.

    Udało Wam się nagrać teledysk do kawałka "Book of Black Earth", który mozna ściągnąć z Waszej strony (www.chton.com). Całkiem miły obrazek, ale jego nagranie (jak przypuszczam) musiało chyba sporo kosztować? Sami zapłaciliście za jego realizację czy może Retribute wyłożyła szmal? I gdzie był on nagrywany?

    No cóż, cały budżet przeznaczony na to wideo to podwójny serowy Whooper z bekonem i duża Cola w BurgerKingu, więc tak... zapłaciliśmy za to z własnej kieszeni. Dwóch naszych przyjaciół. Lasse i Anders, przyjechali do Trondheim z Oslo żeby zrobić te ujęcia w weekend. Wypożyczyliśmy za friko klub Uffa do scen koncertowych i zrobiliśmy trochę "pustynnych" ujęć na pobliskim boisku piłkarskim (które użyte zostało jako "zielone tło" do przygotowania scen na pustyni).... Lasse i Anders robią takie rzeczy dla czystej przyjemności i nakręcili już wcześniej sporo krótkich filmów. Oddaliśmy więc całą sprawę w ich ręce (odbyliśmy jedynie razem burzę mózgów w celu ustalenia ogólnego konceptu) i nie ograniczaliśmy ich żadnymi terminami co do finalnego produktu. Po prostu myśleliśmy, że fajnie będzie mieć wideo do jednego z naszych kawałków, a że oni kochają robić takie rzeczy więc po prostu to zrobilismy...

    Jesteście jeszcze młodym zespołem, zagraliście jednak już całkliem sporo koncertów we własnym kraju (jesteście m.in. potwierdzeni na festiwal Hole In The Sky). Jak to się dzieje, że tak chętnie Was zapraszają?

    Mam nadzieję, że ludzie zapraszają nas na koncerty ponieważ uważają nas za dobry zespół koncertowy, lub że przynajmniej słyszeli, że wypadamy dobrze na zywo lub po prostu z tego powodu, że lubią naszą muzykę.

    A jaki aspekt jest ważniejszy dla Chton - występy na żywo czy nagrywanie w studio?

    Granie koncertów z Chton uważamy za zdecydowanie najważniejszą kwestię. Czysta niepohamowana agresja! Nagrywanie płyt to jak chwilowe zwolnienie od grania koncertów. Bardzo lubię też sam proces tworzenia, który chyba jest dla nas tak samo ważny jak wystepowanie na żywo, ale nagrywanie uważam w tej chwili za konieczność - jest to zabawne, ale też i strasznie żmudne...

    Dzieliliście scenę z tytanami polskiej sceny - Behemoth. Zdaję się, że mieliście także grać jakiś koncert z Vader, ale Wasz udział został odwołany. A nie jest to koniec Waszych związków z polską sceną bowiem macie w swoim dorobku split z innym świetnym zespołem z naszego kraju - Supreme Lord, który wydała swego czasu Time Before Time records. Jak doszło do tego wydawnictwa? Jakie jest wogóle Twoje zdanie na temat naszej krajowej sceny? Masz tutaj jeszcze jakieś kontakty?

    Polska scena death metalowa jest w tej chwili jedną z najsilniejszych na świecie. Oczywiście na bezpiecznym drugim miejscu za Tampą... Takie zespoły jak Vader, Dies Irae, Behemoth, Supreme Lord, Yattering, Decapitated itd. pokazują jasno, że Polska jest w stanie dostarczać death metal najwyższej próby! Jeżeli chodzi o reedycję dwóch kawałków z naszego demo na splicie z Supreme Lord to wynikła ona dosyć szczęśliwie z propozycji Tomasza z Time Before Time, który zapferował nam taki właśnie układ. Była to dla nas naprawdę miła rzecz, jako że było to nasze pierwsze oficjalne wydawnictwo - split na kasecie limitowany do 333 szt. Po prostu zajebiście! Poza spotkaniem kolesi z Behemoth i małą wymianą korespondencji z Tomaszem z Time Before Time to nie mamy żadnego kontaktu z nikim z Twojego kraju... Mamy nadzieję, że będzie nam dane przyjechać kiedyś na jakieś koncerty do Polski...

    Pozamuzyczne pytanie - czytałem gdzieś, że Twoim ulubionym filmem jest "Mulholland drive". Sam jestem wielkim fanem Lyncha i bezwzględnie uwielbiam "Zagubioną autostradę", "Ogniu krocz za mną" czy właśnie "Mulholland drive". Wiedziałeś, że połowa "Mulholland drive" to sen głównej bohaterki filmu? Myślisz, że można wogóle zrozumieć w pełni znaczenie filmów Lyncha?

    Właściwie to pozycja "mój ulubiony film" ulega ciągłym zmianom. Wybranie jednego filmu jako tego "numer jeden" to cholernie trudne zadanie. Jestem również wielkim miłośnikiem Lyncha i wszystkie te obrazy które wymieniłeś są wg. mnie wspaniałe - chociaż teraz właśnie "Zagubioną autostradę" wskazałbym jako ten najbardziej ulubiony - niesamowicie przejmujący mroczny klimat przez cały film... W każdym razie, jeżeli chodzi o "Mulholland drive" to widziałem ten film wiele razy i czytałem o nim masę artykułów (studiuję filmoznawstwo na tutejszym uniwersytecie), więc oczywiście znam aspekt snu, nie uważam jednak, aby te filmy mogły być całkowicie zrozumiane, myślę z resztą że sam Lynch nie robi ich po to, aby można je było w pełni zrozumieć. Film, podobnie jak i muzyka, jako forma sztuki powinny dawać Ci "coś" a nie "znaczenie" czegoś albo jakąkolwiek formę głębszego zrozumienia. Widziałeś np. "Stalker" Tarkowskiego?

    Niestety nie widziałem, ale wiem o którym filmie mówisz, podobno niezły odjazd. Sam Lynch twierdzi, że nigdy nie używał narkotyków do tworzenia wszystkich tych wizji, które zawarł w swoich filmach. A jak to jest u Was? Uzywacie czasem grzybków, ziół czy jakichs chemikalii do stymulacji umysłów? Tylko uczciwie! ;)

    Dragi to nie jest wg. mnie coś co może wpłynąć na większą kreatywność w tak ciężkiej dyscyplinie jaką jest death metal, ale jeżeli tylko chcesz to rozkręć volume na maksimum przy "Chtonian lifecode" w zimny poniedziałkowy, zdołowany poranek i zapodaj sobie ostatnią, śmiertelną dawkę koksu. To byłby dla nas zaszczyt! Dzięki Olo za wywiad! Słuchajcie "Chtonian lifecode" i odwiedzajcie www.chton.com