Quo Vadis
Wywiad przeprowadził Tomasz OsuchWiwat nowy król, na szubienicy sznur! Quo Vadis wraca i zacieśnia pętelkę na szyjach oponentów, którzy zwykli mówić - Skaya, daj ty sobie spokój! Wraca z nową, ale dobrą muzą, i mając w dupie nieuzasadnione zarzuty krytyki, robi dalej to, co do niego należy. Polityczny bunt lat młodzieńczych, i inne tematy, które szły łeb w łeb thrash\deathowym graniem, ustąpiły miejsca bardziej przestrzennej, nowoczesnej muzyce i bogatszej tematyce, którą nie w porządku było by określić jednym słowem. Niech sami zainteresowani się nad tym głowią… ja tam muzycznie & lirycznie "Króla" przemieliłem tak, że wygląda jak wyciągnięty krowie z gardła :. I opinie sobie taką wyrobiłem, iż jeszcze bardziej zależnie od niej zacieram łapy na nową płytę Quo Vadis…w końcu "Król" to jakieś jej podłoże. Szatan Skaya - czciciel tanich winek i scenicznego żywiołu wydaje się być przekonanym o słuszności działania swego bandu. A zresztą, przecież on to już 15 lat robi…
Umarł król, niech żyje król! Czy te słowa są niezbitym dowodem na powrót Quo Vadis w 'znakomitej formie'?!
"Mam nadzieję, że tak właśnie - obecnie odmłodzony skład, nowa energia i nowe chęci do grania i robienia nowych rzeczy".
Płyta "Król" to zdecydowanie nowa twarz zespołu, diametralnie inna muzyka niż na poprzednich albumach. Skąd zatem pomysł na takie właśnie granie w zespole, który jak dotąd był identyfikowany z innym środkiem ekspresji metalowej?!
"Jak wspomniałem, nowe twarze wniosły wiele świeżości. Gitarzysta Cimek gra również w zespole Nikt (taki polski Korn) i wniósł ogólnie pęd do nowoczesnej muzy. Natomiast Marcin - klawiszowiec to mózg zespołu Athanor, a więc klimat gotyckopodobny i z zamiłowaniem do elektronicznych eksperymentów. Do tego dodać Skayę, czyli to, z czym kojarzy się Quo Vadis i mamy płytę "Król". Poza tym uważam, że jest to nowe oblicze, ale nie jakaś totalna zmiana, więc Ci, którzy lubią "stary dobry" Quo Vadis znajdą też coś dla siebie".
Połączenie thrashowego grania z core'owymi rytmami, gotycką atmosferą i industrialnym podkładem, przedstawia się interesująco i intrygująco na tle polskich wydawnictw metalowych tego roku. Jednak coś mi się wydaje, że to właśnie starym fanom Quo Vadis może być ciężko zaakceptować tego nowego Quo Vadisa.
"Ogólnie pozytywne opinie. Na naszej stronie internetowej przed wydaniem płyty zaprezentowaliśmy kilka zajawek z prośbą o ocenę i opinię, i były pozytywne. Oczywiście wiesz nie było jednomyślności, bo to niemożliwe. I tak dla jednych najbardziej kontrowersyjny utwór na płycie - "Siódmy krąg" jest rewelacją, a dla innych wręcz przeciwnie. Poza tym na koncertach podczas trasy Winter Crusade 2002 po zaprezentowaniu nowych numerów na żywo było zadowolenie u słuchaczy, więc materiał na koncertach się broni".
"Król" jest sygnowany logiem Conquer Records - angielskiej firmy prowadzonej przez Polaka. Jak doszło do współpracy z Tomkiem Podoleckim?
"Zwyczajnie po nagraniu płyty rozesłaliśmy ją w kilka miejsc do potencjalnych wydawców i najlepiej rozmawiało nam się właśnie z Podolem i Browarem, więc postanowiliśmy coś wspólnie zrobić. Co jeszcze ważne, "lepiej być jednym z głównych koni małej firmy niż sto czterdziestym dużej"."
Płytę nagrywaliście grubo ponad rok temu w studiu 333. Dlaczego dopiero teraz ona się ukazuje? Miało to związek z poszukiwaniem właśnie wydawcy?
" Conquerem dogadaliśmy się dużo wcześniej, ale nie mogliśmy dojść do porozumienia, co do terminu premiery płyty. Nie zdążyliśmy przed wakacjami, więc przesunęliśmy termin na wrzesień. Potem z jakiś technicznych przyczyn miał być październik, aż w sumie pojechaliśmy z jeszcze gorącą płytką na trasę w listopadzie."
Na "Królu" udzieliło się kilku gości. Szczególnie interesuje mnie osoba Abdoulmassikha Bakhno. Kto to jest?!?!
"Wiesz pracowałem w firmie gdzie było zatrudnionych wielu Turków i między innymi gościu urodzony w Syrii, a który 10 lat mieszkał w Moskwie, którego poprosiłem żeby mi coś opowiedział w języku arabskim. Przywiozłem go do studia i gościu cały czas strasznie nieufnie na mnie patrzył (czy mi czasem nie odbiło ?), ale opowiedział jakąś swoją historię stąd też na koniec powiedział po polsku "dziękuję". Resztę przerobiłem i pociąłem w domu, a w studio dodaliśmy odpowiednie efekty i jest jak jest."
Dobra… My tu gadu gadu o "Królu", a dochodzą mnie słuchy, że intensywnie pracujecie już nad następnym krążkiem, o roboczym tytule "Babel". Poproszę o coś więcej na ten temat.
"To prawda, zabraliśmy się do tego ostro, ale z uwagi na fakt, że nastąpiła zmiana na stanowisku perkusisty i miejsce Pawla Kamińskiego zajął Sebastian Górski, znany z gry w zespole Fear stąd też musieliśmy się skupić na przygotowaniu do trasy, ale zaraz ruszamy do pracy. Widzę już pewną koncepcje płyty. Zrobiliśmy już trzy numery, ja mam zrobionych kolejnych pięć plus jakieś strzępki, Cimek ma parę pomysłów i Marcin już przygotował parę fajnych podkładów, więc jest to tylko kwestia zgrania wszystkiego, tak więc myślę że około wakacji wejdziemy do studia."
A kiedy orientacyjnie należy spodziewać się tej płyty na sklepowych półkach?
"Jak wspomniałem w wakacje nagramy więc pewnie październik, listopad 2003 !!!"
Ok.! W tym roku nakładem Dywizji Kot Toma Ryłko, ukazał się debiut płytowy Quo Vadis, wspólnie z pierwszym demosem i teledyskiem do "Rzeźnika". Wreszcie po tylu latach ta klasyczna już dziś płyta doczekała się godnego wydania na srebrnym krążku! Mniemam, iż jesteś z tego zadowolony?
"Oczywiście i nie powiedzieliśmy w tym temacie ostatniego słowa, bo rozmawiamy o wydaniu "Politics" i "Test Draizea". Tomek Ryłko to bardzo ważna postać dla polskiej muzyki czadowej i to, że podjął się wskrzeszenia starych wydawnictw tylko potwierdza jego wielkość. Do pozostałych płyt będzie dołączone legendarne demo "MONofobia", teledyski i może jako ciekawostki angielskojęzyczne wersje utworów."
Odnośnie tego video do "Rzeźnika". Kim jest pani występująca wspólnie z Wami? Hm…fanka?!
"To taka nasza przyjaciółka. Chodziłem z nią razem do liceum i pojechała z nami zobaczyć jak się kręci takie rzeczy, a "Pan reżyser" znalazł dla niej "rolę" i wszyscy nauczyciele w naszym liceum byli zbulwersowani - "szatan i szatanka"."
Na przestrzeni tych kilkunastu lat działalności, sylwetka, oblicze zespołu zmieniło się, poczynając od przetasowań składowych, przez zmianę w tekstach i muzyce, kończąc na zmianie Twej fryzury. Czy w ciągu tych lat Twoje życie nie jako muzyka także bardzo uległo zmianie?
"Oczywiście. Początek Quo Vadis to chodziłem do III klasy liceum za chwilę 1 stycznia, mija 15 lat jak gram w Quo, więc siłą rzeczy nie mogłem kiblować tyle lat w trzeciej klasie...mam sympatyczną córeczkę Julię, poza tym co pewnie będzie szokujące, przez półtora roku byłem... wicedyrektorem klubu piłkarskiego Pogoń Szczecin (właścicielem był, Turek stąd wspomniana wcześniej przygoda z A. Bakhno). Pracuję w Poczcie Polskiej z dziale Zarządzania Kadrami..."
A czy sięgasz czasem po jakieś dobre, tanie winko?
"Oczywiście że tak!!! Ostatnio furrorę robią u nas nalewki o różnych fantazyjnych smakach np.: miodowo-lipowa, czekoladowa, orzechowa..."
Czyli wszystko gra! Powiedz mi, który skład Quo Vadis uważasz za ten najzdrowszy organizm, w którym absolutnie nic nie gniło? Z którymi ludźmi, podczas jakich płyt pracowało Ci się najlepiej?
"Najbardziej niesamowita atmosfera była podczas robienia płyty "Uran", w składzie Dżek Gnieciecki i Paweł Golimowski. To było po odejściu Bączka - złapaliśmy taki zapał, takiego kopa i takiej chęci do grania, że potrafiliśmy na jednej próbie zrobić trzy utwory potem wypić wódę i grać do krwi z nosa. Później pojechaliśmy do Rzeszowa, do studia Spaart i podczas nagrywania przechodziliśmy samych siebie - i w piciu i w graniu - było naprawdę niesamowicie... ale wiadomo, nic nie trwa wiecznie. Obecnie bardzo miło wspominam pobyt w Częstochowie. Nagrywało mi się super, i Cimek i Paweł są zajebistymi kolesiami (Marcin tylko dojechał do nas na dwa dni, bo miał jakieś egzaminy) i wspólnie uścierwialiśmy się na maxa."
Heh, zbliżający się sylwester w Twoim przypadku Skaya, do zwykłej imprezy chyba nie będzie należał, bowiem 1 stycznia minie…, która to już? Właśnie 15 rocznica istnienia Quo Vadis! Opowiedz coś o pamiętnej imprezce, i dniu, w którym powołałeś Quo Vadis do życia. Pierwsza próba - 1 stycznia 88, tak?!
"Wiesz, Quo Vadis grał już około czerwca 1987, ale z innym wokalem i kiedy zostaliśmy we trójkę okazało się, że w zasadzie ja mogę śpiewać. Dołączył do nas gitarzysta Jarek Urbaniak i wyszło, że możemy zrobić salę prób u Wojtka Słabickiego, czyli bębniarza w domu. Zaczęliśmy ostro pracować i zaraz po imprezie sylwestrowej (pomimo, że pomieszczenie nie było jeszcze wykończone) postanowiliśmy, że może na kaca zrobilibyśmy pierwszą próbę...dlatego 1 stycznia 1988 przyjmujemy za początek QUO VADIS."
Ok., chciałbym jeszcze na chwilę wrócić do osoby Marcina Bala, klawiszowca. Człowiek ten bez wątpienia wpasował się to składu zajebiście, mając na myśli i umiejętności, jak i poczynania w wersji live - o czym Ty sam wypowiadałeś się w bardzo humorystyczny sposób, komentując ostatnio trasę Winter Crusade. Sam widziałem, i zgadzam się z Twoją opinią. Przytocz proszę jakieś inne, równie charakterystyczne pozycje Marcina…
"Klęczenie przy klawiszach to oczywiście klasyk, który uwielbiam...kładzenie się na ludzi to już "majstersztyk", ale zacytuję również fragment mojej opowieści z Częstochowy w jakim stylu do nas wtedy dojechał:
"...W tym dniu miał dojechać Baloo (klawisze) - dojechał i to w wielkim stylu. Przytrafiła mu się oto przygoda, którą mieliśmy na ustach do końca pobytu w Częstochowie. Otóż na tej samej ulicy gdzie jest studio 333 było również katolickie studio nagraniowe pod wezwaniem jakiegoś świętego. Baloo o tym nie wiedział, a że sam z dworca miał dojechać na miejsce, więc idzie, patrzy, duży szyld STUDIO NAGRANIOWE no to wali jak w dym. Zadzwonił domofonem, wyluzowanym głosem przedstawił się: - "Ja do chłopaków z Quo". O dziwo został wpuszczony, schodzi gdzieś schodami. Wypatrzył reżyserkę i wchodzi z okrzykiem na ustach: "Cześć, kurwa szatany". Na co odwracają się bardzo zdziwieni trzej "panowie w koloratkach", którym to powitanie odebrało głos. Równie zmieszany Baloo zagaił, że on to ze Szczecina, chłopaki z Quo Vadis tu nagrywają, Bartek Kuźniak, studio Częstochowa, przepraszam itd... Księża na to: "Aaaa Bartek Kuźniak to dwa domy dalej".
I tak oto: CZEŚĆ KURWA SZATANY zostało naszym powitalnym zawołaniem...więcej szczegółów na naszej stronie…"
Na pewno zajrzę:…. Jednak nie zgodzę się z Tobą Tomek, że najbardziej ruchliwym człowiekiem na scenie w Quo Vadis jest Marcin właśnie. Według mnie to Ty jesteś w zespole filarem żywiołu na koncertach. Wulkan pełen energii… widziałem kilka razy hehe. I dochodzę do wniosku, ze nie robi na Tobie żadnego wrażenia, nie robi Ci różnicy, gdy gracie dla 50, czy dla 500 osób…albo dla nikogo (jak na początku koncertu w Staszowie, lecz potem…chyba nie spodziewałeś się takiej reakcji?!). Skaya, na każdym gigu dajesz z siebie 100%, zachowując się jakbyś występował na festiwalu dla kilku tysięcy ludzi!!!
"Dzięki!!! Wiesz to jest najtrudniejsza do nauczenia się rzecz!!! Nie jest sztuką wyjść na festivalu gdzie jest kilka, kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy rozbawionych ludzi - naprawdę sztuką jest zagrać dla kilku ludzi tak, aby nikt z nich nie powiedział - odpuścili koncert. Wiesz, w takich sytuacjach totalnie popuszczam wodze fantazji i idę na żywioł, i improwizację. No i nie skromnie powiem, że zazwyczaj udaje mi się stworzyć atmosferkę z cyklu "u cioci na imieninach", a potem bywa zabawnie. Raz w takiej sytuacji zobaczyłem, że dwóch gości na sali pije tanie winko, więc zawołałem ich do podzielenia się ze mną okazało się, że jeden ma imieniny, tak więc było sto lat i runęły bariery wszelakie i od tego momentu było super."
Jeśli już jesteśmy przy festiwalach… Pamiętam Wasz koncert na tegorocznym Smash Fest, kiedy to zlokalizowano Was między Carnal Forge i Blood Red Throne. Jak wspomnienia?
"My mieliśmy grać przed Carnal Forge. Podchodzimy pod scenę, a oni nam się wcieli, ale że to goście to nie robiliśmy scen. Byliśmy zdesperowani, było zimno, był totalny organizacyjny chaos i szkoda nam było organizatora, bo robił wszystko sam a to jest nie do opanowania. Sam byłem świadkiem jak przychodzi do niego techniczny, że trzeba jakiś kabel dokupić teraz już, a za chwilkę ja do niego po talony na żarcie, a za chwile ktoś po kasę za dzierżawę czegoś... no ale byłem nieźle wkurwiony jak wyszedłem na scenę, a okazało się że panowie akustycy już pojechali do domu bo mieli umowę do godziny 1 w nocy... i nasz koncert nagłaśniał koleś, który normalnie zajmuje się lutowaniem kabli... ale tradycyjnie daliśmy z siebie wszystko."
W swojej historii graliście kilka razy zagranicą, ale chyba najbardziej prestiżowy wypad to ten do Chicago. Jak dzisiaj patrzysz na ten wyjazd? Chciałbyś wrócić tam i pograć jeszcze?
"Oczywiście, było naprawdę przeżycie i mam nadzieję, że uda się to jeszcze...nie zapeszam !!!"
Jedną z wizytówek Quo Vadis są liczne covery. Poczynając od Sex Pistols, prez Breakout do Roya Orbisona i Boney M. Jednak przyznam się, że mi najbardziej przypadł do gustu "Żółty jesienny liść" z filmu "Sezon na leszcza"… A Twój faworyt?
"Lubię "Rasputina", no oczywiście "Pretty Woman" (co prawda lekko rzygam tym utworem, ale jest wdzięczny), "Żółty liść" i "Beata z Albatrosa". Ale wiesz z rozrzewnieniem wspominam te covery, które zagraliśmy gdzieś okazjonalnie raz albo parę razy i nie ma po nich śladu. A były to z tego co pamiętam: "Black or White" - M. Jackson (naprawdę była to brawurowa wersja) "Antysocial" - Trust, "Szare miraże" - Maanam, "Azzurro" - jakiś hit włoski, graliśmy też coś z Blues Brothers, "Black Magic" - Slayer."
A co Maanam na Waszą wersje "Kocham Cię Kochanie Moje"?
"Myślę, że traktują to jako ciekawostkę, bo teraz w momencie reedycji pierwszej płyty Tomek Ryłko oficjalnie poprosił ich o zgodę i było OK. Nie ma sprawy i tak ten numer już męczycie tyle lat..."
Na Waszej stronie jest dział poświecony dowcipom. Słyszałeś ostatni jakiś fajny kawał?
"Tak, ale jest trochę rasistowski, ale mi się podoba:
Co murzyn ma białego???
...
SŁUCHAĆ KURWA !!!
A znasz ten:
> Pewien facet ożenił się z piękną kobietą. W noc poślubną ucieszony leży w łóżku i czeka na żonę.
- Kochanie, pośpiesz się i chodź do łóżka...
> Patrzy, a żona wyciąga szklane oko i sztuczną szczękę. Facet trochę zszokowany, ale trzyma fason i mówi:
- Kochanie, nie każ mi czekać tak długo...
> Na to żona odkręca drewniana rękę. Mąż, choć w szoku, ale wciąż napalony:
- Wejdziesz w końcu do tego łóżka?!
> Żona odpina sztuczną nogę. Na to mąż, zrezygnowany:
- Wiesz co, kochanie? Może rzuć mi po prostu dupę.
"HA HA, bardzo dobry!!!"
Taaaak…. Jeszcze wracając do staszowskiego koncertu. Miałem okazji uczestniczyć w tym gigu, który to jako całokształt był bardzo udany. Poza tym, wspólnie z chłopakami z Corruption oddałeś hołd Black Sabbath, wykonując "Paranoid". Z Rufusem stanowicie całkiem niezły duet… Może pomyślicie o jakimś projekcie?!:-)
"Musimy coś uknuć...zresztą może zrobimy jakiś QUORRUPTION...??? Kto wie ?"
Powiedz jeszcze, co takiego Quo Vadis planuje porabiać w najbliższej przyszłości?
"Oczywiście skończyć pracę nad nową płytką, na wiosnę zagrać kilka koncertów w Polsce i zagranicą, na pewno w Londynie, pojechać jeszcze raz do USA i nagrać nową, jeszcze lepszą płytkę. Poza tym spotykać się na koncertach z czytelnikami Masterful Maga'zine i zapraszam wszystkich do odwiedzin naszej strony: www.quovadis.metal.pl
Tyle ode mnie Skaya. Dziękuje bardzo za wywiad. Życzę sukcesów w nowym roku i czekam na nową płytkę…
"Dzięki!!! Również życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku i do zobaczenia na następnym Alkoholika Tour!!!