Enter Chaos
Wywiad przeprowadził Bartosz DonarskiKobiety w metalu to sprawa wydawałoby się dość kontrowersyjna. Oczywiście nie mam tu na myśli grania, czy śpiewania w stylu np. Kari Rueslatten (ją wszyscy kochamy), a bardziej to, co dzieje się w death metalu. Niekiedy jednak w natłoku płaczek z parametalowego gotyku zdarzają się wyjątki, na które warto zwrócić uwagę. Drugą sprawą jest też to, że (chyba się ze mną zgodzicie) np. Corpsegrinder nie jest chyba tak atrakcyjny, jak choćby Angela Gossow! W tym tyglu pojawił się na naszej scenie zespół Enter Chaos, powstały z inicjatywy znanej niegdyś z Immemorial – Marty Jakubskiej. Ich debiutancki album „Dreamworker” może nie rzuca na ziemię zmuszając do pokłonów, ale z pewnością rokuje dobrze na przyszłość. Chwytliwy, agresywny i poniekąd techniczny melodyjny
death metal o skandynawskim posmaku, generowany przez Enter Chaos nie jest wcale w naszym kraju aż tak popularny. Pomalować sobie ryje plakatówką i strzelić parę fotek z siekierami jest zapewne łatwiej. Zresztą, nie o tym miało być i nie zawsze jest to przecież prawdą. Kończę, bo nic mądrego już chyba nie napiszę. Poniżej rozmowa z Martą. Wasza debiutancka płyta miała już swoją premierę jakiś czas temu. Jak oceniasz reakcje na "Dreamworker", z którymi spotkaliście się do tej pory?
Marta Jakubska: „Muszę przyznać, że reakcje są bardzo dobre, nieraz nawet entuzjastyczne. Płyta podoba się fanom, prasie i muzykom, gdyż wiele krążków trafiło właśnie w ręce znajomych kapel. Jest to o tyle istotne, że jest to album, który mało komu "podchodzi" za pierwszym razem. Trzeba go posłuchać wielokrotnie, by polubić. Oczywiście trafiły się także 2-3 niepochlebne recenzje na zachodzie, ale wystarczy je przeczytać, by dojść do wniosku, że "pan recenzent" nie zadał sobie trudu, by włączyć "Dreamworker". Bo gdy czytam, że gramy jak Vader lub black metal, to nic tylko się śmiać. Generalnie jednak reakcje są lepsze niż oczekiwaliśmy, a album sprzedaje się chyba nieźle.”
Enter Chaos gra melodyjny, poniekąd techniczny death metal w powiedzmy szwedzkim stylu. Taką muzykę gra sporo zespołów już nie tylko ze Skandynawii ale również i na zachodzie. Jak myślisz dlaczego u nas w kraju ten popularny jakby nie było rodzaj grania nie ma zbyt wielu przedstawicieli?
„Myślę, że powody są dwa: Vader i polska mentalność. Fenomenu Vader chyba nie muszę tłumaczyć, bo każdy piętnastolatek przeżywa okres fascynacji tą formacją. Oczywiście jak najbardziej doceniam ich twórczość. Poza tym z tą mentalnością jest tak, że każdy chce grać jak najgłośniej, najszybciej itd. A wiadomo, że szwedzkie granie jest dla mięczaków prawda? Mówiąc poważnie to ja sama nie rozumiem dlaczego nikt poza Dar Semai, Demise i Elysium nie gra Szwecji. Chyba, że kogoś nie wymieniłam? Szkoda, bo chyba zapotrzebowanie na taką muzykę jest. Mówiąc o kapelach zachodnich to polecam holenderskie Detonation, którzy czerpią inspirację z dokonań At The Gates, Dark Tranquillity i In Flames.”
Enter Chaos miał być pierwotnie projektem, ale wyszedł z tego zdaje się normalny zespół. Zespoły też z reguły grają koncerty, Enter Chaos jakby na razie nie za bardzo. Zatem, co jest tego przyczyną? Oczywiście poza dzieckiem i zazdrosnym mężem. :)
(śmiech) „Akurat mąż to z chęcią by mnie wypchnął z domu na jakieś koncerty, bo wie jak mi na nich zależy , a przy okazji miałby trochę spokoju w domu (śmiech). Głównym problem naszej nieobecności na scenach jest pobyt Demise w USA. Marek i Ozz wyjechali zaraz po nagraniu swoich partii i z końcem listopada planują swój powrót. W tej chwili wahają się czy nagrywać następną płytę Demise w Polsce czy USA. Z utęsknieniem czekam na ich powrót, by móc wreszcie zaplanować jakieś koncerty. Chciałabym zorganizować jakąś traskę w przyszłym roku koło lutego/marca razem z NYIA. Poza tym fajnie by było, gdyby organizacją takiej imprezy zajął się Metal Mind. Znacznie by to ułatwiło sprawę.”
Czy skład, który tworzy obecnie EC może w przyszłości ulec zmianie, uszczupleniu lub też np. poszerzeniu, czy też może sprawa składu jest już całkowicie ustabilizowana?
„Z jednej strony bardzo bym chciała trochę uszczuplić skład, bo jest to pewien kłopot, a z drugiej chciałabym żeby np. zagrał coś Mister z Traumy. Wiesz, Trauma to zespół, który niesamowicie szanuję i cenię, a poza tym to moi przyjaciele. Tylko, że Trauma nagrywa nowy krążek i potem ma zamiar koncertować, więc z tym może być problem. Poza tym myślę o dorzuceniu w kilku kawałkach partii Hammonda i Mooga, którymi zająłby się Henri z Moonsorrow/Finntroll. W tym przypadku jednak problemem także jest czas i czy wytwórnia, która miałaby wydać dwójkę EC zdecyduje się na lekki poślizg jaki na pewno spowoduje wysłanie taśmy do Finlandii. Czy o czymś zapomniałam? Aha, na pewno nie usłyszycie na kolejnym albumie Blasphemo, choć na jego miejsce trafi prawdopodobnie inny wielbiciel pokręconych riffów, któremu właśnie zaproponowałam współpracę.”
Powiedz w jakim stopniu twoja osoba znana przecież wcześniej z Immemorial oraz wszystkie inne, mniej lub bardziej znane nazwiska, pomogły wam w podpisaniu kontraktu z MMP. Nie nagraliście
przecież żadnego dema, proma, czy innego kwiatka, trzeba przyznać, iż jest to sytuacja dość niecodzienna, szczególnie w polskich realiach?
„Przyznaję bez bicia, że trochę dziwnie się czuję czytając reklamy płyty, gdzie widnieje moje - w dodatku już nieaktualne - nazwisko. Nie jest to sprawiedliwe, bo przecież wszyscy w tym zespole grają wiele lat z mniejszym lub większym powodzeniem. Co do magii nazwisk to masz raczej rację, choć też chyba koncepcja zespołu podziała na wyobraźnię wytwórni. Co zaś się tyczy próbki nagrań dla wydawcy, to podesłaliśmy MMP bardzo uszczuploną wersję reha na ich życzenie.”
Czy są jakieś szanse, lub też plany dotyczące wydania tej płyty na zachodzi? MMP w porównaniu z innymi polskimi wydawcami nie za bardzo chyba zabiega o zagraniczne kontrakty dla swoich zespołów, i zdaje się, że sprzedaje te płyty bezpośrednio na zachód. Zresztą, do końca nie wiem...
„To jest trochę dziwna sytuacja. MMP sprzedało licencję na Rosję, natomiast na zachodzie osobiście zajmuje się sprzedażą. Teoretycznie nie jest źle, bo wiemy od znajomych, że płytę można dostać w USA poprzez prężnie działającą The End Records, w Szwecji poprzez Border Music (to taka bardziej popowa instytucja), a w Japonii poprzez South Of Haeven. Poza tym dość intensywnie próbujemy sami się promować poprzez Internet i wielu znajomych z zagranicy śmieje się, że zna tylko 2 polskie zespoły: Vader i Enter Chaos, bo nigdy nie słyszeli o innych. Niemniej jednak uważam, że lepiej byłoby sprzedać licencję, gdyż wiadomo że w takim wypadku całkiem inaczej traktowałaby nas wytwórnia, która kupiła licencję niż ta, która ma EC w dystrybucji.”
Nagrywaliście w Hertzu. Dlaczego akurat tam, a nie np. w Selani, które znałaś już zdaje się z poprzednich poczynań teatralnej trupy z Immemorial?
„Wybór padł na Hertz z wielu powodów. Najważniejszym było to, że większość z nas ma pracę i miała strasznie mało wolnego czasu. Musieliśmy zatem pracować nieraz całą dobę, a to byłoby niemożliwe w Selani. W Hertz siedzieliśmy z Wojtkiem i Sławkiem od 8 rano do 5 rano dnia następnego i nie było problemu. Kolejnym argumentem było brzmienie. Jesteśmy zespołem death metalowym, więc zależało nam na brzmieniu ciężkim, a znajomi z zaprzyjaźnionych kapel polecali to studio jako jedno z lepszych dla tego gatunku muzyki. Do tego ceny w Hertz są niezbyt wygórowane. Poza tym ważną sprawą było zapewnienie noclegu tak licznemu zespołowi. Nie mam natomiast pojęcia jak będzie przy następnej płycie, bo na dzień dzisiejszy mam wizję brzmienia jakie chcę uzyskać i nagramy to w studiu, które będzie mogło nam zapewnić takie właśnie brzmienie.”
Biorąc pod uwagę wszystkie wokalistyki, które śpiewają w zespołach metalowych, wychodzi na to, że procent tych, które zdzierają gardło w podobny do ciebie sposób jest stosunkowo niewielki? Jak myślisz, dlaczego tak jest?
„Może boją się spróbować? Może nie wierzą we własne siły? Może uważają growlowanie za nie bardzo kobiece? Ciężko powiedzieć. No i poza tym nie każda niewiasta ma takie możliwości/umiejętności.”
Graal wykonał dla was okładkę, która na szczęście różni się od niektórych, zdawałoby się robionych jednym ciągiem obrazków produkowanych przez tę firmę. Musicie być chyba z tego wielce zadowoleni? I czy nie jest za bardzo 'dla panów'? :) Wiem, jestem niewyżyty seksualnie...
„Wiesz, ja bardzo lubię okładki Niklasa Sundina, zatem gdy zadzwonił Tomek Daniłowicz to powiedziałam które konkretnie okładki mam na myśli, w jakim klimacie jest "Dreamworker" i teksty na nim zawarte. I okładka jaką dostaliśmy do zatwierdzenia zabiła mnie! To jest dopiero profesjonalna robota i w żadnym razie nie schematyczna do czego większość z nas Graal przyzwyczaił. Natomiast nie odpowiem czy jest dla panów, bo nie myślę jak facet - choć mogę przypuszczać o co chodzi(śmiech). Na pewno nie jest to typowa death metalowa okładka, ale też i moje teksty takie nie są. Wracając na koniec do Niklasa Sundina to przedłużając lub podpisując nowy kontrakt na pewno postaram się, by przynajmniej powalczyć o to, by ten pan zajął się oprawą naszej muzyki w jakieś cudo.”
Zdradź kto właściwie odpowiada za muzykę na "Dreamworker"? Czy jest to dzieło bardziej kolektywne, czy też każdy w domu, po cichu coś tam sobie robi i dopiero później składa się to w całość?
„Powiedziałabym, że w połowie jest to praca kolektywna, a w połowie domowa. To znaczy chłopaki z Demise i Dar Semai razem sobie grali próby, natomiast D. i Blasphemo dłubali kawałki w domu i podsyłali mnie i Markowi. Tą połowę złożyliśmy ostatecznie w studiu. Co się tyczy autorów, to głównie za muzykę odpowiadają gitarzyści, a Marek i ja coś tam dorzuciliśmy od siebie, więc można powiedzieć że aranżacjami zajmował się cały zespół.”
Na waszym debiucie znalazł się też cover At The Gates z nieśmiertelnej "Slaughter of the Soul". Wiem, że wśród propozycji były też EOS, Gorefest, Carcass. Uważam jednak, że wybór jakiego dokonaliście najbardziej odpowiada klimatowi waszych oryginalnych utworów. Jak sądzisz?
„Sądzę, że wybór był słuszny i to z kilku powodów. Po pierwsze przypadkiem okazało się już po nagraniu, że hiszpańska wytwórnia Drowned Scream szykuje się do wydania Tribute To ATG i zostaliśmy zaproszeni do umieszczenia naszej wersji "Cold". Po drugie myślę, że jest to kawałek świetnie nadający się na koncerty. A po trzecie, że granie go nam samym sprawia frajdę.” (śmiech)
Przy okazji ATG, co sądzisz o nowym, choć może nie tak do końca nowym i wygląda na to, że priorytetowym zespole Tomasa Lindberga? Myślę tu o dziwacznym, w moim mniemaniu, The Great Deceiver z riffami pod "Roots"... Jak dla mnie dziadzio Tompa może z tym iść na frytki!
„Słyszałam jednym uchem 3-4 utwory, ale nie wpadłam w zachwyt. Jeśli zespół twierdzi, że jest to w pewnym sensie kontynuacja Liers In Wait, to chyba jest to żart. Zresztą Tompa zawsze dziwnie się zachowywał i dalej zachowuje o czym świadczy rozstanie z The Crown.”
Jakie jest twoje zdanie na temat takich wokalistek jak Angel Gossow, Rachel z Sinister i Sabina Classen?
„Angela to przede wszystkim całkiem w porządku i strasznie sympatyczna kobieta, z którą się przyjaźnię i mejlujemy ze sobą. Poza tym jest bardzo dobrą wokalistką i zawsze stara się pomagać innym paniom z metalowych klimatów. Ma ku temu warunki, bo śpiewa przecież w jednym z najbardziej znanych zespołów na świecie. W chwili obecnej Angela pisze książkę zatytułowaną "Females In Extreme Music" z wywiadami, poradami i faktami o kobietach w metalu. To będzie z pewnością coś ciekawego. Sabina to z kolei postać, która przecierała szlaki chyba wszystkim "wrzeszczącym" kobietom, więc cieszę się, iż Holy Moses znowu nagrywa. Angela mówiła jednak, że Sabina ma jakieś problemy z gardłem. Rachel rok temu zabiła mnie na Mystic, ale kiedy tak sobie w domu posłuchałam Sinister to doszłam do wniosku, że jednak przy dłuższym słuchania może znudzić. Wolę jednak jak ktoś śpiewa na różnych wysokościach.”
Czy wyobrażasz sobie coś powiedzmy na kształt "Seksmisji", gdzie również we wszystkich deathmetalowych zespołach śpiewałyby kobiety, no i czy by ci to odpowiadało? Wiesz, takie niby kobiety, ale z brodami.
„Zdecydowanie nie chciałabym, aby wokalizami zajmowały się same kobiety, a to z tego jedynego powodu, iż bardzo lubię urozmaicenie w muzyce. Facet potrafi wyciągnąć inne rejestry i różni się brzmieniem głosu. Dlaczego mielibyśmy z takiej różnorodności nie skorzystać? Lubię wokalistów.” (śmiech)
Na koniec powiedz jeszcze kilka słów o genezie nazwy waszego zespołu? Wasza muzyka jest raczej dopracowana i zagrana do ładu i do składu, a nie chaotyczna, stąd moje pytanie. Aha, i nie kończ po angielski, please... :)
„To kolejny pomysł mojego męża. Wiesz, dla niego najlepiej by było gdyby EC nagrało płytę z coverami Edge Of Sanity, Eucharist, Utumno i tym podobnymi szwedzkimi starociami (śmiech). Tak więc wziął on stos płytek i zaczął rzucać tytułami kawałków. Enter Chaos najbardziej mi pasowała z uwagi na to, że ta płyta powstawała w sposób niezwykle chaotyczny i czasem w tak dużym zespole dzieją się rzeczy nieprzewidywalne (śmiech). Poza tym moim zdaniem jest w naszej muzyce sporo chaosu (śmiech). No to ja ładnie powiem na koniec "do widzenia" i zapraszam do odwiedzenia naszej stronki www.enterchaos.metal.pl oraz na przyszłe koncerty. Stay Chaotic! Oooo.. byłabym zapomniała: Zostań Chaotyczny!” (śmiech)
Bartosz Donarski