Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Disharmonic Orchestra

    Wywiad przeprowadził Bartosz DonarskiPo ośmiu latach doczekaliśmy się wreszcie powrotu jednego z najbardziej oryginalnych tworów, jaki kiedykolwiek powstał na gruncie muzyki metalowej. Austriacy z Disharmonic Orchestra może i nie nagrali oszałamiającej ilości płyt, ale jedno jest pewne, to co stworzyli nigdy nie zostało zapomniane. Po udanej, w sensie komercyjnym, reedycji pierwszego albumu "Expositionsprophylaxe" w roku 2000. i za namową magnatów z Nuclear Blast 16. września br. miała miejsce premiera nowej płyty zatytułowanej "Ahead". I rację mieli ci z was, którzy sądzili, że album ten będzie kontynuował muzyczną wycieczkę w rejony, o których większość zespołów nie ma nawet pojęcia. "Ahead" to materiał niezwykle oryginalny, mikstura grindu, death metalu, thrashu, a nawet popu, rzecz niezmiernie zróżnicowana i stanowiąca zarazem zwartą całość. Jak im się to wszystko udaje i dlaczego na "Ahead" śpiewa również leciwy już gwiazdor niemieckiego country-pop, to tylko niektóre tematy jakie poruszyłem w rozmowie z gitarzystą i wokalistą Disharmonic Orchestra - Patrickiem Klopfem. W przeciwieństwie do waszej niecodziennej muzyki zacznę dość pospolicie. Jak to się to wszystko ponownie zaczęło?

    Patrick Klopf: "Cóż, ogólnie mówiąc cała rzecz polegała na tym, że zrobiliśmy sobie długą przerwę po albumie "Pleasuredome" z 94., głównie z powodu problemów z naszym ówczesnym managementem ze Steamhammer Records i ze względu na różne inne sprawy jakie zajmowały wtedy naszego basistę Herwiga (Zamernika). Przede wszystkim chodziło o jego zespół Naked Lunch i jeszcze kilka innych projektów. Dopiero w roku 2000. Nuclear Blast ponownie wydał nasz pierwszy album "Expositionsprophylaxe". To okazało się dla nas punktem wyjścia. Później zostaliśmy po prostu zapytani przez tę firmę czy nie chcielibyśmy się zreformować i zacząć działać dalej. Tak to się zaczęło, zaoferowano nam kontrakt. Choć muszę powiedzieć, że zawsze chcieliśmy dalej grać w tym zespole, jednak zawsze na przeszkodzie stawały inne sprawy i w związku z tym brak większej motywacji."

    Czy w takim razie ten obecny powrót Disharmonic Orchestra jest czymś, co będzie kontynuowane w przyszłości, czy też może jest to rzecz jednorazowa?

    "Oczywiście będziemy to kontynuować. Obecnie gramy nawet próby przygotowując się do kilku koncertów jakie niebawem zagramy. A powiem ci nawet, że zrobiliśmy już pięć nowych utworów. Nowy album będziemy nagrywać prawdopodobnie w okolicach kwietnia/maja przyszłego roku, a następca "Ahead" ukaże się gdzieś pod koniec 2003. Niemniej to i tak w dużej mierze zależy od NB, od tego czy oni będą mieli na to ochotę i czy ten nowy materiał będzie mi się podobał. Jeśli tak, to zapewniam cię, że będziemy grać dalej."

    Powiedź, jak to jest możliwe, że ten album stanowi jedność, a przy tym każdy utwór z osobna opowiada całkowicie inną 'historię'? Oczywiście mam tu na myśli muzykę.

    "Bardzo trudno na to odpowiedzieć. Cały koncept na tę płytę zaczął powstawać już jakiś rok temu. Gdzieś tak w październiku 02. zaczęliśmy pisać nowe kompozycje. W tamtym momencie nie mieliśmy naprawdę pojęcia, jak ten album zabrzmi, nie wiedzieliśmy dokładnie jaki kurs obierzemy. Wszystko polegało na próbowaniu różnych rzeczy i patrzeniu, co z tego w finale wynika. I może dlatego każdy utwór jest tak odmienny od pozostałych i w tym muszę się z tobą zgodzić. Ale co tu dużo gadać, tak nam to po prostu wyszło, nie było to celowe. Poza tym po raz pierwszy pracowaliśmy też z elektroniką i to było dla nas coś nowego, choć to i tak zrobiliśmy wyłącznie w studio, podczas nagrań. Chcieliśmy w ten sposób nadać naszym utworom większej różnorodności, innego brzmienia, gdyż bawiąc się elektroniką nie jesteś tak ograniczony. (I ty to mówisz?, przyp. B.D.) Może dlatego ten album jest tak złożony, trudny i aby go zrozumieć trzeba go przynajmniej kilka razy wysłuchać aby załapać o co w nim chodzi."

    Racja, ale z drugiej strony na "Ahead" znaleźć można przecież również co najmniej kilka metalowych hitów. Przynajmniej ja tak uważam.

    "Z pewnością jest na niej także kilka mocnych punktów. Owszem, znalazło się tam trochę eksperymentów, ale ta płyta stanowi niejako mieszankę tradycyjnego grania Disharmonic Orchestra w guście "Pleasuredome" i mocnego metalowego grania, jak choćby w utworze "Pain of Existence", który pierwotnie znajdował się na naszej demówce, a na potrzeby "Ahead" nieco go tylko przerobiliśmy."

    Ten kawałek, o którym wspomniałeś przywodzi na myśl Slayer.

    "I jest to prawda. Ten utwór mieliśmy już w 89., choć wtedy bardziej przypominał coś w stylu grindcore. Dlatego trochę go przearanżowaliśmy, grindowe tempa zastępując szybką pracą gitar."

    Są jakieś granice tego szaleństwa, które uprawiacie?

    "Nie powiedziałbym. Jedynym naszym ograniczeniem jest to, że kiedyś wrzucono nas do worka z napisem 'death metal', czy też 'techniczny death metal', pies to zwał! Niemniej muzycznie nie istnieją dla nas żadne granice. Wszyscy jesteśmy pod wpływem tak różnej muzyki, że naprawdę trudno jest mi powiedzieć, zaplanować cóż też może znaleźć się na kolejnym albumie. My nie podążamy w jednym kierunku. Może będzie tam też trochę elektroniki, ale na pewno nie zmienimy się w jakiś zespól electro metal. To zawsze będzie muzyka gitarowa. Ale jeszcze raz podkreślę, dla nas nie ma ograniczeń. W naszej muzyce znajdziesz przecież zarówno elementy grindu, death metalu, jak i muzyki pop."

    Chyba zgodzisz się ze mną gdy powiem, że wasza muzyka nie jest dla każdego.

    "Tak, ale muszę dodać też, że każdy choć raz powinien spróbować jej posłuchać."

    Kto w takim razie was słucha? Tak z doświadczenia.

    "Mamy różnych fanów. Są to fani naszych starszych dokonań w stylu grindcore/death, ale i nowi zwolennicy, lubiący nas za "Pleasuredome" i ten najnowszy album. Jednak ogólnie rzecz ujmując są to ludzie słuchający alternatywnych odmian metalu, ale wywodzący się zdecydowanie z czasów kiedy królowała bardzo mocna muzyka. To nie są ludzie ograniczeni, a otwarci na różną muzykę. Choć z drugiej strony dla typowych metalowców jesteśmy niekiedy jednym z ulubionych zespołów."

    Nagrywaliście u waszego basisty Herwiga. Banałów ciąg dalszy. Dlaczego?

    "Tak było to studio Fuzzroom. Powód był prosty - to bardzo profesjonalne studio z wysokiej jakości sprzętem, a poza tym położone jest w tym samym mieście, w którym mieszkamy. Mamy sporo czasu na nagrania, nie musimy się spieszyć, wlec się przez pół Europy żeby zarejestrować materiał. Możemy eksperymentować i sprawdzać, co z tego wychodzi."

    "Ahead" to całkowicie nowy album?

    "Tak, to zupełnie nowe kawałki, żaden z tych utworów nie był wcześniej wydany."

    No ale przecież napisano jak byk, że po "Pleasuredome" zaczęliście przerabiać jakieś już wcześniej stworzone utwory. Czy tego kto to napisał stara bije cegłami po głowie, czy jak?

    "Nie, to też prawda. Był to utwór "The Love I Hate" i część "Supervision". Ten pierwszy zrobiliśmy jakoś w 95., po "Pleasuredome", a ten drugi został częściowo przearanżowany."

    Warto jeszcze napomknąć o ukrytym utworze, który wyskakuje w chwilę po ostatnim "i m s m t s u r". Nie mów mi tylko, że ty tam śpiewasz?

    (śmiech) "Nie, to nie ja, tylko ojciec naszego perkusisty. Gość był w Niemczech wielką gwiazdą pop w latach 60., a ten kawałek to jego singiel. Martin znalazł to w Internecie i kiedy go usłyszeliśmy stwierdziliśmy, że musimy mieć to na albumie. (śmiech) Ale oczywiście jest to w pewnym sensie muzyczny żart i raczej nie wypad brać tego na poważnie."

    Czy dzisiejszy metal jest oryginalny?

    "Wiesz, nadal słucham metalu, ale nie ograniczam się tylko to tej muzyki. Dziś jest tyle zespołów, ale prawie wszystkie grają to, co już zagrano na początku lat 90. Trudno byłoby mi powiedzieć, że jest obecnie dużo nowych zespołów, które tworzą nową muzykę. Wszystko wydaje się być już zrobione, 10-15 lat temu. To tak jakbyś słuchał wciąż tej samej melodii, tyle, że z nieco innym brzmieniem. Wiele grup po prostu podgrzewa tylko to, co już zostało stworzone. Lubię za to takie zespoły jak Prong, Voivod, Down, Deftones. Ale nie jestem wielkim fanem jakiegoś konkretnego zespołu, każda grupa ma w sobie jakieś dobre rzeczy. Prócz tego słucham również dużo starszej muzyki jak Repulsion, wczesny Entombed, także Death. To też zależy od konkretnego nastroju. Jednak żaden z nas nie jest typowym metalowcem, słuchającym tylko tej muzyki, bo to ograniczałoby nas również muzycznie. Zresztą, nawet gdy słuchasz naszego albumu musisz chyba zdawać sobie sprawę, że wywodzi się ona z bardzo rożnych źródeł, gdyż nic nie jest w naszym przypadku typowo metalowe."

    Bartosz Donarski