Squash Bowels
Wywiad przeprowadził Bartosz Donarski
Szaleństwo, czyste szaleństwo. "The Mass Rotting - the Mass Sickening" każe klękać! Takiej dźwiękowej rozpierduchy dawno me uszy nie słyszały. O SQUASH BOWELS jakieś czas było cicho, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Czas oczekiwania się skończył, a w nasze ręce trafił ich świeżutki album. Wszystkim zajął się Artur, choć jak obiecuje kolejny materiał będzie już dziełem bardziej kolektywnym. Przypomnijmy, że płyta ukazał się po raz kolejny z logiem czeskiej Obscene, a w Polsce dostępna będzie przez Mad Lion. Grindowa lista przebojów należy dziś bezsprzecznie do SQUASH BOWELS. Coś długo nie było o was słychać w pełnym wymiarze, że tak powiem. To dlatego, że chcieliście to cudeńko tak dopieścić? A tak nawiasem mówiąc to prawda, że jecie trupy?
Artur: "Przez ostatnie dwa lata SQUASH BOWELS trochę mniej się udzielało, faktycznie istnieliśmy, nie zawieszaliśmy działalności. W 2000. zagraliśmy w Trutnov, w 2001. graliśmy trasę z Genocide SS i Entrails Massaker. Przez ten czas zmienił się również skład. Odeszli gitarzysta i perkusista. Na ich miejsce wskoczyli Pierścień (Incarnated) i Radek (Neuropathia). Z nimi właśnie nagraliśmy ostatni CD -
"The Mass Rotting...". Od paru lat mieszkam na stale w Belgii, w Brukseli, przez co nie miałem możliwości kontynuowania grania w takim stopniu jak przed wyjazdem. Na nagranie CD przyjechałem na miesiąc do Polski i zaraz wyjechałem ponownie. W tej chwili, jeżeli chodzi o zespół to jadę kiedy trzeba, żeby zagrać, nagrać i wpieprzyć jakiegoś świeżego sztywniaczka..."
Myślałeś kiedyś o założeniu kapeli nieco bardziej brutalnej od tego co do tej pory zrobiliście? Ponoć SQUASH podoba się nawet kilku dziewczynom z Poznania... ponoć.
"Myślę, że następna płyta, nad która pracujemy będzie już maksymalnie brutalna i ostra. Nigdy nie spocznę w dążeniu do osiągnięcia ekstremy, będziemy z albumu na album za każdym razem grać jak najlepiej można."
A już nieco poważniej. Macie żywe groupies?
"No jasne, tutaj w Brukseli mam tego do wyboru, do koloru..."
Dobra, teraz już naprawdę poważnie, bo po pierwsze nie znamy się osobiście, a po drugie te trzy pierwsze pytania mogą o mnie źle świadczyć. Zatem, widać, że współpraca z Curby'm układa się całkiem przyzwoicie, "The Mass..." jest już kolejnym wydawnictwem firmowanym logiem Obscene. Przypomnij jak doszło do nawiązania tego aseksualnego związku?
"W '97. wydaliśmy w Obscene nasz pierwszy CD. Był to split z Malignant Tumour. Bardzo stare nagranie, bardzo amatorskie, z jednym z wcześniejszych składów i jednocześnie undergrundowe, duży kibel w brzmieniu, trzeszczało to i pierdziało, ale się podobało. Po tym Curby wydał nam w '99. CD "Tnyribal". Później współpraca trochę ostygła, było parę zgrzytów, które musieliśmy sobie wyjaśnić. Ostatnie CD jest firmowane logiem Obscene, zdecydowałem się powrócić jeszcze do tej wytworni, na razie jest w porządku, porządna organizacja, Curby wie co robi i czego chce. Pod koniec 2002. przygotowujemy płytę z trzema demami z '94., '95., '96. roku. Nie wiem jeszcze jednak kto będzie wydawcą nowego CD, które mamy zamiar nagrać na przełomie grudnia 2002., styczeń 2003."
W tym roku pojawicie się po raz kolejny na OEF 2002. Czego możemy się spodziewać po jedynym reprezentancie Rzeczpospolitej na tegorocznej edycji tego zacnego przedsięwzięcia?
"Na pewno zagramy jak najbardziej ostro i szybko. W tym składzie jestem pewny tego co robię. Radek i Pierścień podchodzą do grania bardzo profesjonalnie. Przede wszystkim wiedza czego chcą, jak ma brzmieć kapela grind na żywo i w studiu. Zagramy na pewno dużo lepiej niż na Trutnov 2000, gdzie graliśmy z nowym , niedoświadczonym gitarzystą, wtedy praktycznie wszystko się posypało."
Tym razem weszliście do Hertz'a. Nie lepiej mieć gorsze brzmienie i spokojnie sobie grać? A ponownie poważniej, musicie być chyba zadowoleni z rezultatów tej sesji?
"Tym razem i poprzednim też. Od '99. tylko tam i wyłącznie tam nagrywamy wszystkie materiały. Uważam, że jest to w tej chwili najlepsze studio w Polsce. Chodzi przede wszystkim o warunki
współpracy. Sprzęt to nie wszystko, jeżeli jest dobry realizator, który słyszy różnicę miedzy kapelami to nie może być złe. Po prostu trzeba mu zaufać i dobrze zagrać. Jestem jak najbardziej zadowolony, na tyle czasu ile mieliśmy to wyszło rewelacyjnie, nisko i brutalnie. Już sobie obiecaliśmy ze Sławkiem (realizatorem), że następne nagranie będzie jeszcze leprze, pod względem realizatorskim, mają chłopaki ambicję w tym co robią, a reszta należy do nas."
Myślisz, że polska scena grind ma jeszcze coś do powiedzenia? Zespołów bardziej rozpoznawalnych poza granicami naszego kraju jest raczej niewiele.
"Oczywiście, jak najbardziej. Jest wiele kapel grind-death, które grają coraz lepiej, wydają materiały zagranicą, idą coraz większym krokiem. Na zachodzie słyszy się o: Pignation, Toxic Bonkers, Grossmember, Neuropathia, Incarnated, Damnable, Psychoneurosis, Mastectomia, oczywiście cały czas mówi się o nieistniejącym już Dead Infection. To chyba coś mówi o polskiej scenie grind-death?"
Jakieś splity w przygotowaniu? Jak znam życie, to teraz będzie jakieś 43 split EPs, a potem dopiero kolejny album.
"To jest raczej normalne, że miedzy płytami coś jeszcze wychodzi. Mam masę propozycji na split7EP, split CD. Na pewno ukaże się split7EP z Last Days Of Humanity, split 7EP z Needful Things, pod koniec roku CD zawierające trzy dema plus bonusy z promo 2002."
W zasadzie to wydaje mi się, że w "The Mass Rotting..." pobrzmiewają również echa death metalu. Czy jestem w amoku?
"Robiąc materiał nigdy nie zastanawiam się i nie ograniczam w jakich konwencjach ma być zachowana muzyka. Wychowałem się na old school grind, death i punk. Nie wydaję mi się, że musi być tylko i wyłącznie grind gore. Jeżeli tak wychodzi i jest dobrze, to czemu nie? Przede wszystkim stary death jest zajebisty i warto do niego powracać."
Są szanse na bardziej kolektywną pracę SQUASH BOWELS? Na razie to mi tu pachnie zasadą - ja tworzę - wy grace. Ale z drugiej strony, co ja tam wiem...
"Na nowej płycie będziemy już tworzyć razem. Materiał będziemy przygotowywać w studiu. Nie mamy czasu na próby, "The Mass..." zrobiłem sam, ponieważ Pierścień i Radek mieli zagrać tylko sesyjnie,
dopiero później wyrazili chęć wspólnego grania. Ja też nigdy nikogo nie ciągnę na sile. Nie jest łatwo funkcjonować na taką odległość, Polska-Belgia. Dla nich jest to dodatkowe obciążenie, mają swoje własne kapele i muszą być na bieżąco z materiałem SQUASH BOWELS. I tak z ich strony to dużo, na marginesie mówiąc jest to najlepszy skład z jakim grałem do tej pory."
Trio to dobry układ dla takich dźwięków jakie generuje wasz zespół? A może to zło konieczne?
"Trio to wystarczający skład w zupełności i nie jest to zło konieczne. Uwielbiam kapele trzyosobowe, na scenie robią większy kibel niż cztero czy pięcioosobowe. Mówi się, że co dwie gitary to nie jedna, jedna gitara i potężnie przesterowany bas wystarcza. Do tego dwa zharmonizowane wokale i jedziemy. Nie, nie potrzebujemy drugiej gitary."
Coś mi się zdaję, że w kwestii 'konceptu' SQUASH BOWELS nie rozwija li tylko Szekspirowskiego "There's something rotten..." Tzn. tu chyba nie tylko chodzi o gore?
"Przy tekstach gore można też wiele dodać z życia. Ja uaktywniam tematykę molestowania i znęcania się nad dziećmi, fałszywej postawy kleru i pojebanego zdewociałego społeczeństwa. Ludzie muszą mieć otwarte oczy, to o czym piszę to nie fikcja ani moja wyobraźnia, to czysta prawda i realne zdarzenia. Jestem ojcem dwójki dzieci i jeśli ktoś kiedyś miałby je skrzywdzić w ten czy inny sposób, to rozpierdolę go od środka, wypatroszę ze wszystkich wnętrzności, obetnę łeb i każę patrzeć jego oczom jak na koniec spuszczę betonową płytę na to co z niego pozostało."
Miałbyś coś do dodania tym wszystkim, którzy tłumnie przybędą do Trutnov?
"Tym co przybędą do Trutnov życzę dobrej zabawy i szaleństwa, w tym roku będzie na co popatrzeć i przy czym potupać nóżką. GRIND YOUR HEAD!"
Bartosz Donarski