...And Oceans
Wywiad przeprowadził Bartosz Donarski
Zapewne znacie ekstremalny grind/death Rotten Sound, czy szaleńczo szybki Black Dawn. ...AND OCEANS to praktycznie ci sami ludzie, ten sam sprzęt i ta sama sala prób w małej, zabitej dechami fińskiej dziurze. Ale tym ludziom się chce. Tym razem skupili się na nowym albumie właśnie tego ostatniego. Poza tym 'opiekują' się także kilkoma projektami z kręgu industrial/noise, a najbliższe plany to debiutancki album ich nowego zespołu, który jak powiedział mi Kenny, będzie spełnieniem marzeń fanów bogów grindu - Carcass. Zaś co do "Cypher" - nowej płyty ...AND OCEANS - ciekawa muzyka dla ludzi z otwartymi umysłami, choć mimo wszystko nie pozbawiona metalowego pazura i tnących jak brzytwa riffów. Przed wami rozmowa z Kenny, wokalistą tego nietuzinkowego zespołu.
Wasz nowy album "Cypher" został już wydany. Wysłuchałeś już go w całości, na spokojnie?
Kenny: "Prawdę mówiąc wysłuchałem go zaledwie jeden raz. Na tę chwile jestem z niego bardzo zadowolony, gdyż uważam, że jest to nasza, jak dotychczas, najmocniejsza rzecz."
A nie zastanawiało was to jak zareagują na niego ludzie?
"O tak, bardzo. Jak do tej pory reakcję na tę płytę są cholernie dobre. Jest to dla nas w pewnym sensie zaskoczenie, ponieważ teraz aby zrobić coś naprawdę dobrego, trzeba jednocześnie umieć stworzyć coś wyjątkowego, niecodziennego. My zawsze robimy to co chcemy i jak czujemy się w danej chwili."
Muzycy ...AND OCEANS grają także w różnych innych zespołach. Jak godzicie te różne oblicza? Przecież, dajmy na to Rotten Sound, czy Black Dawn nie mają zbyt wiele wspólnego z tym co robicie pod nazwą ...AND OCEANS.
"Faktycznie nie ma to wiele wspólnego. W mieście, w którym mieszkamy nie ma kompletnie nic do roboty, poza graniem muzyki, piciem wódki i żarciem ziemniaków. My wybraliśmy to pierwsze. Wszystkie te zespoły dzielą wspólnie tę samą salę prób, dlatego łatwo wyjść z różnymi pomysłami, gdy w jednym miejscu zbiera się trochę ludzi z wieloma pomysłami, a nastroje bywają przeróżne. Jeden z nas gra w Rotten Sound, który powstał już wiele lat temu, a dwóch naszych gitarzystów i klawiszowiec zaangażowani są dodatkowo w Black Dawn, ponieważ był to ich pierwszy zespół, jeszcze zanim stworzyliśmy ...AND OCEANS. Poza tym mamy jeszcze kilka projektów industrial/noise, z którymi tworzymy muzykę. Prócz tego niedługo wyjdzie płyta jeszcze jednego naszego zespołu grającego potężny grindcore w stylu Carcass. Po nagraniu tego krążka wszystko się skończy. Kilka tygodni temu słuchaliśmy sobie starych albumów Carcass i nagle wpadliśmy na pomysł nagrania takiej właśnie płyty. Ten band rządzi!"
Nie zdarzają się jakieś kłótnie skoro aż tyle zespołów dzieli tę samą salę?
"Nie, gdyż w danej chwili skupiamy się na tym zespole, który akurat jest dla nas najważniejszy. Dziś wychodzi nowa płyta ...AND OCEANS, robimy promocję, prawdopodobnie pojedziemy na trasę, więc obecnie naszą uwagę kierujemy ku temu zespołowi. Kiedy to się skończy, zaczniemy się zajmować kolejnym projektem i tak w kółko."
Ktoś przewodzi każdemu z tych zespołów, czy też jest to praca zbiorowa?
"Każdy z nas daje z siebie 100%. Każdy z nas chce się rozwijać również jako muzyk i żaden z nas nie jest ograniczony do jednego stylu, słuchamy naprawdę różnej muzyki. W ten sposób potrafimy przesuwać granice naszych zainteresowań i możliwości, odkrywać to czego jeszcze nie próbowaliśmy. To jak poszerzanie własnej wizji postrzeganej z różnych perspektyw. Wciąż szukamy nowych rozwiązań."
Czy myślisz, że wasz nowy album jest kontynuacją tego co zrobiliście wcześniej?
"W pewnym sensie na pewno tak, choć oczywiście w innej formie. Można by to porównać do monety, to jej druga strona. Jest tam wiele podobieństw, jednak mnóstwo rzeczy, struktur zostało wyłączonych na nowym albumie, a nowe zostały dopiero zasianie. Ale tak pracowaliśmy zawsze."
Wasze teksty, czy nawet tytuły poszczególnych utworów mogą być nieco niezrozumiałe, a już na pewno niecodzienne. Jak jest tego powód?
"Dzieje się tak dlatego, iż jest to koncept, a teksty muszą dopasować się do struktury utworów. Wiesz, to jest jak z żuciem gumy, żujesz ją i żujesz, wyciskają z niej to co najlepsze, zanim ją wyplujesz. Ludzie powinni przeczytać te teksty, a wówczas stwierdzą, że są to te same tematy, tylko przedstawione z innej perspektywy."
No tak, ale wiele zespołów upraszcza swoje teksty, po to żeby być lepiej zrozumianymi, wy działacie na tym polu zupełnie inaczej.
"Cóż, czasami umysł nie jest najlepszym narzędziem współpracy. Nie mamy jakiegoś konkretnego przekazu adresowanego do ludzi, może poza całkowitą wolnością. Ludzie generalnie powinni interpretować teksty na swój własny sposób, gdyż w każdej formie, jak książka, czy obraz, twoją pierwszą impresją jest reakcja ciebie samego, twojego umysłu. Najważniejsze jest to, jak na to zareagowałeś po raz pierwszy, a nie czy ci się to spodobało po przeczytaniu recenzji. Ludzie widzą te same rzeczy w różny sposób."
Jak sam przyznałeś ...AND OCEANS to zespół bardzo otwarty muzycznie. Jednak, czy są jakieś granice, których nie odważyłbyś się przekroczyć?
"Oczywiście, na pewno nigdy nie zrobilibyśmy czegoś na chrześcijańską modłę. Możesz też zapomnieć o soul czy muzyce country. Zawsze będziemy związani z tą bardziej surową, zimną i bardziej mroczną stroną. Nic nigdy nie planujemy, robimy zawsze to co wydaje nam się dobre. Może kolejny album ...AND OCEANS będzie czystym noise'em, któż to wie."
Co by nie powiedzieć, "Cypher" to wciąż album metalowy.
"Na tej płycie jest wiele elementów metalowych, np. niskostrojone gitary i myślę, że tak już zostanie, w końcu nie jesteśmy zespołem popowym."
Kto zatem przychodzi na wasze koncerty?
"To zależy. Głównie koncertowaliśmy z zespołami black i death metalowymi, jak Marduk czy Vader. Dlatego widownia jest z reguły zorientowana na ten bardziej masywny, ekstremalny przekaz. Jak to
będzie z nowym albumem, trudno na razie powiedzieć, jeszcze nie graliśmy. Ale wiem, że "Cypher" otworzył drzwi dla wielu ludzi, którzy wcześniej nie słyszeli ...AND OCEANS. Z drugiej strony wiem, że znajdzie się też wiele osób, którym się to nie spodoba, którzy lubili naszą wcześniejszą muzykę. Ogólnie mówiąc, słuchają nas ludzie związani z metalem, gdyż bliżej nam do metalu, niż hip-hop'u." (śmiech)
Pomiędzy nowym, a poprzednim albumem ukazało się jeszcze jedno wydawnictwo "Morphogenesis". Czyj był to pomysł?
"Pewnego razu zadzwonił do mnie gość z Nocturnal Music i zapytał czy nie mamy jakiś starych nagrań, które mógłby wydać. Powiedzieliśmy mu, że nie mamy, ale potem okazało się, że pozostało nam kilka nie wydanych utworów koncertowych, które mogły by być bonusem do dema. Całość została co prawda wydana oficjalnie, ale pozostaje bardziej przedmiotem zainteresowania kolekcjonerów. Fajnie jest tego raz posłuchać, jak nie to możesz to nawet spalić. To jest po prosty coś ekstra, a nie jakiś regularny materiał. Te utwory live dość znacznie różnią się od tego co jest na płycie, także z tego względu może to kogoś zainteresować, jest tam też dużo prowokacji."
Swego czasu wydawaliście dla Season of Mist, od niedawna macie kontrakt z Century Media. Czy to wszystko aż tak bardzo się różni?
"Po pierwsze Century Media to o wiele większa firma. Takie sprawy jak budżet na studio, okładkę, kampania promocyjna, wywiady to coś na o wiele wyższym poziomie, porównują z tym co oferowano nam w SoM. Nie da się ukryć, że Century Media ma mnóstwo kontaktów. Jak na razie jesteśmy zadowoleni."
Bartosz Donarski