Zaloguj się na forum
×

Premiera



Nihili LocusCryptopsyHelheimTenebrae in Perpetuum
  • Illdisposed

    Wywiad przeprowadził Michał KowalskiNa Fuck The Commerce Festival, kiedy słońce dawało ostro po dupie, a piwsko nie oszczędzało głowy, ja dzielnie przepytywałem Bo (wokal) i Lesse (gitara) o interesujące mnie kwestie związane z Illdisposed. O tym że po pijaku człowiek staje się bardziej otwarty przekonacie się poniżej. Hm, zresztą moi rozmówcy z Danii chyba rzadko kiedy trzeźwieją… Jak wrażenia po Waszym koncercie na Fuck The Commerce 2002?
    Bo:"Jesteśmy zadowoleni! Spotkaliśmy się z bardzo dobrą reakcją publiczności. Nie byliśmy w Niemczech od dwóch czy trzech lat, więc cieszyliśmy się z kolejnej możliwości zagrania tutaj."

    Czy poza takimi festiwalami jeździcie na większe, dłuższe trasy?
    Bo:"Nie, nie jeździmy na trasy, ponieważ nie pozwala na to nasze życie prywatne, no wiesz, żona, dzieci. Gramy pojedyńcze sztuki, jakieś weekendowe wypady, ale na dłuższą metę nie chcemy być zbyt daleko od Danii."

    Na Fuck The Commerce Festival rządzą same brutalne kapele. Co sądzisz o takiej muzyce?
    Bo:"Jebać je! Nie lubimy ich, wszystkie brzmią identycznie. Grzeją zawsze w tym samym tempie, co może i jest brutalne, ale cholernie nudne. Np. debiutancki album Suffocation "Effigy Of The Forgotten", cztery pierwsze numery są w porządku, ale później całość zaczyna się zlewać. W muzyce muszą być kontrasty, inaczej wszystko staje się jednolite. Na Fuck The Commerce ludzie zebrali się wszyscy razem pod sceną dopiero kiedy my graliśmy. A kiedy wystepowały tamte bandy, to robiły to tylko dla 200-300 osób."

    Wczoraj na koncercie zagraliście "Nightmare" Venom…
    Bo:"Tak, ale zamierzamy zamienić ten numer na jakiś inny, bo ja nie pamiętam tekstu. Zauważyłem jednego maniaka pod sceną, który śpiewał wszystkie linijki. Kiedyś, kilka lat temu graliśmy coś Slayer'a z "Hell Awaits" i wszyscy się darli, znali słowa, to było zajebiste!"

    Mówiąc o przeróbkach cudzych utworów skąd w ogóle pojawił się u Was pomysł wydania w 2000 roku płyty z coverami, czyli "Retro"?
    Bo:"Najpierw wytwórnia chciała, abyśmy wydali album koncertowy, a my się na to nie zgadzaliśmy. Chcieli szybko dostać płytę, żeby rozpocząć promocję. Stanęło więc na płycie z coverami. Nie uważam jej za pełnoprawne wydawnictwo. Dla nas jako zespołu jest to całkiem fajne nagrywać cudze kawałki, ale jako zwykły fan nie kupiłbym takiego krążka. Żadnych cudzych interpretacji, tylko oryginalne nagrania! Jedna rzecz jest OK, wydaje mi się, że niektóre kawałki przerobione przez nas ludzie dopiero teraz poznają, nie słysząc ich pierwotnych wersji. To mi się podoba!"

    Powiedziałeś wcześniej, że to wytwórnia Was przycisnęła. A co jakbyście się nie zgodzili?
    Bo:"Wiesz, my od razu powiedzieliśmy "nie!". Ale mamy podpisaną umowę, firma potrzebowała materiału, aby zacząć promować zespół, musieliśmy to bardzo szybko załatwić. Poza tym zapłacili na kupę kasy. Naprawdę dużo! Więcej niż za "Kokaiinum"! A my - my lubimy pieniądze… I lubimy też cipki… I lubimy wydawać pieniądze na cipki! he, he."

    A kto nie? he, he. Skoro już wspomniałeś "Kokaiinum" to przedstaw Wasze najnowsze dziecko.
    Bo: "Kokaiinum" to miks "Submit" i "There's Something Rotten…In The State Of Denmark". Wcześniej grzaliśmy pod Suffocation, a na "Submit" rozpoczął się nasz nowy styl. To najlepiej sprzedająca się płyta Illdisposed. Wiem, że sporo kopii poszło w Niemczech, czy na wschodzie Europy, tak samo jak w Twoim kraju. Ale i tak bardziej jestem zadowolony z "There's Something Rotten...". Wracając do "Kokaiinum" ten album powstał za szybko. Np. trzy, czy cztery numery napisaliśmy w ciągu jednej nocy! Nocy poprzedzającej dzień, w którym weszliśmy do studia. Według mnie najlepszą rzeczą jaką popełniliśmy był krążek "There's Something Rotten…", zresztą na wczorajszym koncercie zaprezentowaliśmy chyba cztery czy nawet pięć songów z tej płyty. Wiesz, w przyszłym roku wydamy kolejny materiał i będzie on zdecydowanie lepszy od "Kokaiinum". Nie będzie dużych zmian, ale włożymy w niego więcej duszy, bo "Kokaiinum" spieprzyliśmy już na samym początku. Nie było w tym uczucia, tylko rzemiosło."

    Skąd wytrzasnęliście tytuł "Kokaiinum"?
    Bo:"Widziałeś film "Czerwona Gorączka"? Jest w nim taka scena kiedy Arnold Schwarzeneger łamie jednemu gostkowi sztuczną nogę i wysypuje z jej wnętrza proszek. I wtedy mówi:"Kokaaaaiiiiinnnnuuuuum"! he, he."

    To teraz wytłumacz tytuł "There's Something Rotten… In The State Of Denmark".
    Bo:"To z "Hamleta" Shakespeara. Tak właśnie brzmi pierwsza linijka w tym dziele. A tak naprawdę to chodzi o nas, o Illdisposed. W Danii wszyscy nas nienawidzą, w ogóle nie mamy przyjaciół w innych kapelach. Oni ćwiczą, pocą się, grają próby… i nic, nie mają kontraktów płytowych, ludzie nie przychodzą na ich koncerty. A my obijamy się, olewamy wszystko i mamy fanów. Duńskie zespoły nam tego zazdroszczą."

    Illdisposed ma złą sławę również jeśli chodzi o koncerty. Podobno nie jeden już rozwaliliście po pijaku?
    Bo:"Już tego nie robimy. Nasz nowy kontrakt jest tak skonstruowany, że jeśli wyjdziemy na scene pijani, to nie dostaniemy żadnej kasy za występ. Tak samo jeśli rozjebiemy jakiś hotel, sami będziemy musieli zapłacić za szkody. Dlatego już nic nie rozwalamy. No, ostatniej nocy poszło tylko kilka zębów… i chyba jeden samochód he, he!"

    Fakt, że już nie wychodzicie na scenę pijani ma chyba też związek z szacunkiem dla fanów, którzy przychodzą na Wasz koncert, prawda?
    Bo:"Tak, szanujemy naszych fanów. I dlatego też nie gramy już na gazie. Ostatnio w Danii mieliśmy dwa, czy trzy koncerty, na których byliśmy zalani w trupa, nic na oczy nie widziałem. Wszystko było do dupy. Trzeba było odłożyć instrumenty i pójść się przespać. Ale tego nie zrobiliśmy, kontunuowaliśmy show, a później przyszła masa e-maili od ludzi, którzy chcieli odzyskać pieniądze za tak cienkie koncerty!"

    Jaki rodzaj alkoholu preferujesz?
    Bo:"Alkohol…"

    No właśnie, co? Wino, wódka, piwo?
    Bo:"No przecież już Ci odpowiedziałem: alkohol! Wszystko co ma w sobie procenty!"

    Jaka była najgorsza rzecz zrobiona przez Ciebie pod wpływem tych bąbelków?
    Bo:"Chyba to, że przeleciałem wówczas Lesse he, he. Nie wiem, było tego naprawdę dużo. Pamiętam jak graliśmy w Roskilde (ale nie chodzi mi o ten znany festiwal) i Lesse nasrał na scenie, a ja się o to pośliznąłem i wywróciłem! Musieliśmy go później za to porządnie zbić he, he."

    Więcej takich historyjek proszę he, he. Lesse, może Ty pamiętasz jakiś inny szczególny gig?
    Lasse:"Pamiętam jak kupiłem sobie nową gitarę i kiedy graliśmy w Kopenhadze jakiś szalony maniak wskoczył, przebiegł całą scenę, wpadł na mnie i niechcący głową rozwalił tremolo. Wyobrażasz sobie jaki dźwięk wydała wtedy gitara?! To kurwa było dzikie!"

    Czy nigdy nie otrzymaliście zaproszenia, aby zagrać w Polsce?
    Lesse:"Nie, niestety. Chcielibyśmy u Was zagrać, bo kiedy jesteśmy w krajach Europy Wschodniej zawsze jest niezły ubaw. Fani są bardziej entuzjastycznie nastawieni, żyją metalem! Na pewno jest tam organizowanych mniej koncertów i kiedy przyjeżdżamy np. do Czech dla ludzi jest to wielkie wydarzenie."

    No właśnie, Czechy. Słyszałem, że na jednym z tamtejszych festiwali doszło do niezłej bójki między duńskimi bandami. Kto i z kim dymił?
    Lesse:"O boże, to znowu o nas he, he! Nasz techniczny miał problem z perkusistą Iniquity. Był przez niego prowokowany wiele razy, aż w końcu 'trochę' zmiażdżył mu twarz, w efekcie czego Iniquity nie zagrali na tym festiwalu. Kiedy nasz człowiek go uderzył to tamten poleciał na samochód, tak więc nie Illdisposed za to odpowiada tylko stojące obok auto he, he. Nas to nie dotyczy he, he."

    No to widzę, że jednak nie wymiękliście, cały czas nieźle imprezujecie…
    Lesse:"Tak, zwłaszcza kiedy musisz jechać w autobusie przez dwadzieścia godzin. Teraz mamy dwóch technicznych (jeden z nich to ten z akcji w Czechach), którzy pewnego razu wyciągnęli noże i zaczęli dźgać mnie w dupę, po nogach. Więc im mówię:"wypierdalać!", a oni tak dla zabawy 'poczęstowali' mnie gazem jakiego używa policja! he, he.

    Czy w takim razie można traktować Illdisposed jako poważny zespół?
    Bo:"O nie, ponieważ my nie podchodzimy do tego biznesu poważnie. Moglibyśmy znależć jakąś dużą wytwórnię, ale nie chcemy. Np. Earache zaproponowali nam współpracę, ale pod warunkiem, że będziemy inaczej grać solówki. Albo taki Nuclear Blast, moglibyśmy pójść pod ich skrzydła kiedy tylko zechcemy, licencjonowali już przecież nasze płyty. Ale my tego nie pragniemy, bo to wiąże się z presją. Nie pragniemy popularności, ani zawrotnej sprzedaży naszych płyt. Jak tylko ktoś przychodzi i mówi:"zrób to i to!" zawsze odpowiadam mu:"fuck off!". Nikt nie będzie nam mówił co mamy robić, a czego nie. Gdy ktoś pojawia się i twierdzi, że np. jutro mamy bardzo duży, ważny show stwierdzam, że nie chcę tego, bo w telewizji jest fajny program i muszę go obejrzeć! Na scenie metalowej nigdy nie będziemy na nikim polegać, jedynie na tym, co sami zrobimy. Jesteśmy jak koty, zawsze chadzamy swoimi ścieżkami."

    Kiedy jedziecie na koncerty czy nie macie problemów z zerwaniem się z roboty?
    Bo:"W Danii kiedy masz jakiś problem, to o nim mówisz szefowi, jeśli w ogóle go masz, bo ja sam sobie jestem szefem. Robię w branży erotycznej, import - eksport 'tych' rzeczy he, he. Wracając do szefa, pytasz go czy możesz jechać, mówisz że odrobisz ten dzień i na pewno się dogadasz. W Danii, jak zresztą wszędzie, ciężko jest zdobyć pracę, ale tak sobie myślę, że jeśli naprawdę chcesz pracować to sobie coś znajdziesz. Zależy tylko co chcesz robić. Zawsze możesz zacząć od czyszczenia kibli w szkole. "

    Tyle Bo I Lesse. Im dłużej siedzieliśmy na słońcu i z piwem w ręku, tym bardziej chłopaki motali, gubili wątek i w kółko gadali o wódzie i cipkach. Cóż, nie powiedzieli nic czego nie znalibyście z autopsji he, he…