Sodom
Wywiad przeprowadził Bartosz Donarski
Tom Angelripper to thrashowa instytucja, to facet z jajami jak granaty, który od 20. lat wraz z dwójką kolegów gra to co chce. Sodom miał swoje wzloty i upadki, ale jedno należy podkreślić, nigdy nie zdradził siebie jak i własnych fanów. Wszyscy z was znają zapewne takie klasyki gatunku jak: „Persecution Mania”, „Agent Orange” czy „Get What You Deserve”, jednak cała dyskografia Niemców zasługuje na szacunek. Nie inaczej jest z najnowszą płytą „M-16”, która, jak mówi sam twórca, nie jest może najcięższa, ale z pewnością zawiera wiele przyszłych thrashowych hitów. Ten wywiad jest może nieco inny, i nie tak do końca o muzyce, mimo to zachęcam do lektury.Minęły chyba ze dwa lata od wydania „Code Red”. Słyszałem, że wiele się w tym czasie wydarzyło.
Tom Angelripper: „Najważniejsze było to, że zmieniliśmy wydawcę. Zajęło nam to sporo czasu, musieliśmy negocjować z różnymi firmami. W międzyczasie wyszedł również nowy album Onkel Tom. Dopiero potem SPV zainteresowała się „M-16” i zespołem Sodom. Teraz, po dwu latach od wydania „Code Red” mam mnóstwo pracy związanej z promocją nowego albumu.”
Nic nie wspomniałeś o trasie po takich krajach jak Tajlandia czy Wietnam. To przecież dość niezwykłe.
„Tak, to zdarzyło się po raz pierwszy. Chcieliśmy pojechać do Wietnamu, aby dowiedzieć się więcej o tym kraju. Wiele rozmawiałem z miejscowymi ludźmi, zwiedzałem. Byliśmy nawet w Muzeum Zbrodni Wojennych. Mieliśmy też w planach zagranie tam koncertu, jednak okazało się to niemożliwe, z uwagi na panujący tam system polityczny. Jeszcze nigdy nie pozwolono tam zagrać żadnemu zachodniemu zespołowi. Dlatego zatrzymaliśmy się w Bangkoku, gdzie nie było już takich problemów. To było wspaniałe, przyjechało mnóstwo ludzi z Indonezji, Malezji, Kambodży, Laosu. Wszyscy okazali się wielkimi fanami Sodom, lubili naszą muzykę, znali utwory. Wielu robiło bootlegi, bo tam po prostu nie ma oficjalnych wydawnictw. To była naprawdę zapierająca dech w piersiach wycieczka do Azji. Wiesz, dla mnie Azja to nie tylko Japonia. Już teraz staramy się zorganizować na luty przyszłego roku wielką trasę po tym kontynencie. Bardzo chcielibyśmy zagrać w Bangkoku i nie interesują mnie finanse, tam nie da się zarobić. W Wietnamie też są fani thrashu, dla których warto zagrać, zobaczymy jak będzie.”
To niesamowite, że ludzie w takich krajach jak Wietnam czują ducha Sodom.
„Rozmawiałem z fanami Sodom w Wietnamie. Znają każdy utwór, każdą płytę. Niestety, jak dotychczas nie zagrał tam żaden niemiecki czy amerykański zespół. Co prawda dwa tygodnie przed nami grał tam Scorpions, ale to nie jest zespół metalowy. W tamtym rejonie byliśmy pierwszym thrashowym zespołem, który dał koncert. Ludzie byli nam za to strasznie wdzięczni i prosili byśmy za rok wrócili, bo chcą zorganizować coś o wiele większego.”
„M-16” opowiada właśnie o wojnie w Wietnamie. Coś szczególnego starasz się na ten temat przekazać?
„Staramy się opowiedzieć tylko o pewnych fragmentach wojny w Wietnamie, to nie jest właściwie album o Wietnamie. Musisz po prostu przeczytać te teksty i odnaleźć to co znajduje się pomiędzy wersami. Zawsze chodzi nam o opisanie wojny jako czegoś złego. Każda wojna jest zła, nie tylko ta wietnamska. Moje przesłanie to zwyczajnie – ‘Przestańcie wszczynać wojny!’. Smutne jest tylko to, że rodzaj ludzki nie potrafi bez niej żyć. Wojna w Wietnamie to była tragiczna porażka Amerykanów.”
Nie wydaje ci się, że czasami ludzie mogą dojść do wniosku, że jesteście opętani tą tematyka?
„Nie, ja się tylko interesuje historią. Jeśli nie byłoby wojen może pisałbym o pokoju i miłości. Kolejny album z pewnością będzie traktował o terroryzmie. Mimo, iż interesuje mnie tylko historia nie mogę napisać nic o II Wojnie Światowej, bo w Niemczech od razu spotkałoby się to z niezrozumieniem. Niemcy cały czas mają z tym duży problem. Kiedy piszę teksty skupiam się na własnym spojrzeniu, ale zawsze oparte jest to na faktach historycznych.”
Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego właśnie tamta wojna w Wietnamie jest tak mocno eksplorowana w filmach, muzyce, książkach etc.?
„Nie mam pojęcia. To była bardzo wyjątkowa wojna. Powodem może być to, że Amerykanie przegrali tę wojnę. Oni potrzebują tych wszystkich filmów i reklam, żeby powiedzieć wszystkim, że Amerykanie to byli ci dobrzy, a Wietkong to byli ci źli. Obejrzałem wiele filmów o Wietnamie, ale żaden z nich nie był do końca autentyczny. Myślę, że jednym z najlepszych filmów, który warto zobaczyć jest „Łowca Jeleni” z Robertem De Niro. Poza tym Amerykanie chcą zarobić na wszystkim, koniec końców, również i na Wietnamie. Tragedią jest to, że oni przegrali tę wojnę, a teraz na własną rękę chcą wypaczyć historię. Zwróć uwagę na to co dzieje się teraz, Amerykanie bombardują Afganistan. Nie wiem czy to jest najlepszy sposób na rozwiązanie tego problemu. Naród amerykański zmusił swojego prezydenta do reakcji, a on to zrobił. Dla prezydenta Busha jedyną odpowiedzią była wojna, nic nie zrobiono na drodze dyplomacji.”
O czym mówi utwór „Little Boy”?
„Kiedy zwiedzaliśmy Muzeum Zbrodni Wojennych zobaczyliśmy bardzo dużą bombę, która właśnie tak się nazywała. Użyli jej w Japonii jak i w Wietnamie. To bardzo niebezpieczna broń, a Amerykanie zawsze mieli bardzo sprytne nazwy, dlatego ta ogromna bomba nazywa się Little Boy. Ten ‘Mały Chłopiec’ może zabić około tysiąca niewinnych ludzi. To naprawdę szalone, że Amerykanie w ten ‘śmieszny’ sposób nazywają tak niebezpieczne bomby, również atomowe. To bardzo mnie poruszyło. Chciałem dowiedzieć się dlaczego właśnie tak nazwali tę bombę.”
Wspomniałeś o obecnej wojnie w Afganistanie. Przyczyna tej wojny, na tę skalę i z zaangażowaniem tylu krajów jest dość niecodzienna. Dotychczas, mimo deklaracji i porozumień, terroryzm był raczej problemem lokalnym poszczególnych krajów. Jak ty na to patrzysz?
„Tym razem terroryzm wytoczył wojnę całemu cywilizowanemu światu. To bardzo złe, np. teraz w Niemczech wszyscy się boją. W telewizji widziałem wypowiedzi Talibów, że atak na WTC to był tylko początek, a teraz chcą uderzyć na jeszcze większą skalę. Wszyscy boją się wąglika, wojny biologicznej. To co zrobili Talibowie tamtego dnia było bardzo złe. Do dziś nie mogę w to uwierzyć. Nie ma pojęcia jak można by zakończyć ten konflikt. Teraz zaangażowano w to również niemieckich żołnierzy. Po raz pierwszy od czasów II Wojny Światowej niemieccy żołnierze wyruszą na prawdziwą wojnę. Tu już nie chodzi o pomoc, tu chodzi przede wszystkim o konkretne działania wojenne. Moim zdaniem wyniknie z tego III wojna światowa, i to mnie przeraża.”
Jak przedstawiłbyś nową płytę Sodom tym, którzy jeszcze jej nie słyszeli?
„Myślę, że powinni to zrobić. Sodom to jedyny zespół, który przez lata nie zmienił swojej muzyki. Zawsze graliśmy thrash i zawsze byliśmy ekstremalni. Dla mnie „M-16” to nasz najlepszy album, ale nie najcięższy. Najcięższe nasze płyty to w mojej opinii „Masquerade in Blood” lub „Get What You Deserve”. Tym razem zwróciliśmy większą uwagę na refreny, posłuchasz tych utworów raz lub dwa i już nigdy ich nie zapomnisz. Takie kawałki jak: „Napalm in the Morning”, „Genocide”, „Little Boy” i inne to prawdziwe klasyki. To będą świetne utwory do grania na żywo.”
W styczniu zagracie dwa koncerty w Polsce wraz z Kreator i Destruction. Czy taki zestaw miał już okazję grać kiedyś wspólnie na trasie?
„Nie, to będzie po raz pierwszy. Może graliśmy kiedyś razem na jakimś festiwalu, ale nigdy na trasie. To będzie wielka szansa dla każdego z tych zespołów. W Niemczech wszyscy teraz mówią o odrodzeniu thrash metalu. Mnie to wali, Sodom był zawsze Sodom i przez te wszystkie lata byliśmy na tej scenie obecni. Wszyscy gadają o nowym Destruction, o ciężkim albumie Kreator, mnie to nie interesuje, to nie mój problem. Co do trasy, to będzie na pewno coś wyjątkowego dla fanów, za tanie pieniądze będą mogli zobaczyć trzy może cztery zespoły i przez trzy lub cztery godziny cieszyć się czystym thrashem. To również coś najlepszego, co mogło przytrafić się Polsce.”
Kiedy ostatni raz graliście w Polsce?
„Dokładnie nie pamiętam, ale byliśmy u was chyba dwa razy. Ostatni raz graliśmy 12 lat temu w Spodku w Katowicach. To było coś niewiarygodnego, tylu ludzi przyjechało zobaczyć Sodom. Wypiliśmy wtedy litry piwa i wódki. To był naprawdę wspaniały wyjazd, którego nigdy nie zapomnę.”
Myślałeś kiedyś nad tym dlaczego jedne z najważniejszych, i co istotne, wciąż aktywne thrashowe zespoły pochodzą właśnie z Niemiec?
„Dlatego, że nie ma zbyt wielu innych thrashowych zespołów. Te trzy grupy (Kreator, Destruction, Sodom) to prawdziwe zespoły thrashowe. Inne kapele na przestrzeni lat rozdrabniały się na inne style: black, death, gothic, power i jeszcze parę innych odłamów dla wymoczków, których osobiście nie lubię. Czystym zespołem thrashowym numer jeden jest dla mnie zdecydowanie Sodom. Poza tym, nikt nie gra tak jak Kreator czy Destruction. Wiem, że wielu próbuje naśladować nas czy Destruction, ale oryginału nigdy nie da się dobrze skopiować. Te trzy zespoły to najważniejsze thrashowe grupy w Niemczech. Musisz też sobie uzmysłowić, że Sodom jest na tej scenie już od jakiś 20. lat. Inną przyczyną sukcesu tych zespołów może być to, że w Niemczech thrash jest bardzo popularny.”
Gdzie zagracie w przyszłym roku poza planowaną trasą w Azji?
„Zaczynamy już w grudniu, potem mała przerwa i wyjeżdżamy do Ameryki Południowej, potem wspomniana Azja, i może duża trasa po Stanach. Cały czas szukamy dobrych i poważnych agencji koncertowych. Pojedziemy wszędzie gdzie będziemy potraktowani poważnie. To moja praca, moje marzenie, moje życie.”
Odczuwacie jeszcze jakąś presję, stres nagrywając kolejne płyty?
„Wiesz, to jest zawsze inny, nowy album. Może czasami wytwórnia sugeruje nam żebyśmy zrobili coś bardziej w stylu „Agent Orange”, po to żeby odnieść większy sukces. Dla mnie ten album wcale nie jest najlepszy. To była dobra płyta jak na tamten czas. Nie ma żadnego stresu. Nie będziemy chcieli za wszelką cenę nagrać lepszego albumu od „M-16” czy „Code Red”. To będzie po prostu kolejna thrashowa płyta. Na tym to polega.”
Masz coś do dodania?
„Mam nadzieję, że fani pojawią się na naszym koncercie w Katowicach lub Warszawie i będą nas wspierać. Nie ma problemu jeśli będziecie wspierać również i te dwa pozostałe zespoły. (śmiech!). Po koncercie nieźle się zabawimy, zespoły i fani, tak myślę.”
Powiem ci, że już teraz ludzie w Polsce szykują się na te koncerty.
„Wydaje mi się, że ta trasa w tym zestawie będzie najważniejszym wydarzeniem koncertowym przyszłego roku. To będzie historyczny moment, te trzy zespoły na jednej trasie, na jednej scenie.”
Bartosz Donarski