Behemoth
Wywiad przeprowadził Andrzej Papież i Michał Kowalski
Przeprowadzając różnej maści wywiady miałem już doświadczenie z typami wyjątkowo małomównymi. Nie wiedziałem więc czego oczekiwać po Nergalu. Czy nawiążemy nić współpracy? Czy zdołam dowiedzieć się czegoś o nowej płycie Behemoth - "Thelema 6 Inc."? Poniżej prezentuję wielce skróconą wersję wywiadu przeprowadzonego w lubelskim studio Hendrix, gdyż całość zajęłaby dwa razy więcej miejsca! Po prostu Nergal okazał się człowiekiem inteligentnym, wygadanym, najzwyczajniej w świecie cholernie kontaktowym! Cudo dla dziennikarzy!
1. Przede wszystkim, co zadecydowało o tym, że nową płytę nagrywacie w lubelskim studio? Jak przebiegają prace?
- Zależało nam na jakimś nowym studio, nowym miejscu. "Satanica" była nagrywana w Gdańsku. To było dobre studio, tylko że w porównaniu z tym, co prezentuje lubelskie studio, to jest jak niebo, a ziemia. Przede wszystkim sprzęt, magnetofon 24-śladowy, analogowy, który "tnie" jak żaden inny.
Jestem w ogóle zwolennikiem brzmienia analogowego, gdyż muzyka jest bardziej żywa, naturalna. Coraz mniej studiów w Polsce specjalizuje się w tej technice, więc wydaje mi się, że jest to taka karta przetargowa lubelskiego studia, taki element, który przyciąga tutaj zespoły. Poza tym będzie to nasza piąta płyta. W momencie gdy postanowiliśmy zrobić krok do przodu i zacząć traktować wszystko bardziej profesjonalnie, nieodzowne stało się dla nas, aby wejść do studia, które prezentuje poziom przynajmniej europejski. Sam fakt, że największe polskie zespoły rockowe tutaj nagrywają już świadczy, iż jest to poziom naprawdę wysoki. Np. ostatnia płyta O.N.A. jest świetna, bardzo dobrze nagrana, rewelacyjnie brzmi. Stwierdziłem, że z Behemoth chcę mieć rockową produkcję na bardzo wysokim poziomie. Jesteśmy w ogóle pierwszym metalowym zespołem w studio Hendrix. Na początku byliśmy tu niemałą sensacją. Ale generalnie, nikt nam nic nie utrudnia, wręcz odwrotnie.
2. Kto jest realizatorem dźwięku?
- Arek Malczewski. Ostatnią płytę nagrywałem z facetem, który nie miał kompletnie pojęcia o muzyce metalowej. Miało to swoje plusy, ale i minusy. Właściwie siedziałem w studio sam, nie miałem żadnego odniesienia. A teraz jest facet, który ma pewne doświadczenie. Pracował w różnych studiach, poza tym nagłaśnia Behemoth od jakiejś pół roku, więc zna nasze brzmienie, wie czego się spodziewać. Poza tym jest naszym kolegą. Łatwiej się
rozmawia z kimś kto jest naszym bliskim znajomym, niż z jakimś obcym facetem, którego najostrzejszą rzeczą jaką robił było KOMBI.
3. Czy nowa płyta będzie takim samym zaskoczeniem dla fanów jak "Satanica"? Czy szykujecie jakieś niespodzianki?
- O tak! Będzie kilka niespodzianek. Myślę, że znowu wywoła to trochę zamieszania. No, może nie zamieszania, ale pewnie kilka osób wkurwi się poważnie, jak to usłyszy. Pare będzie zachwyconych. Nie potrafię zadowolić wszystkich, zawsze robię to, co najbardziej mi się podoba. Uważam, że to co zrobiłem teraz, to jest szczyt moich możliwości w obecnej chwili. To są najlepsze pomysły, które skumulowały się we mnie od roku. Materiał na tę płytę powstał w pięć/sześć miesięcy. Zamknęliśmy się w sali prób chyba dopiero po trasie z Satyricon, czyli w lutym. W międzyczasie graliśmy koncerty,
trasę po Polsce, więc ostatnie pół roku to była kulminacja wszelkiego rodzaju działalności w zespole. Jednocześnie lecieliśmy z nowym materiałem. Ludzie zaś pytają się dlaczego ta płyta powstaje tak szybko. A na co mam czekać?! Poprzednia była dobra, więc trzeba przypierdolić i być jeszcze lepszym, a
nie czekać trzy lata, kiedy ludzie zdążą o tobie zapomnieć. Jestem zadowolony, że nowa płyta jest kontynuacją "Satanica". Gitary są bardziej selektywne, poza tym w bębnach słychać każde uderzenie. Nie ma prawa, żeby cokolwiek umknęło. Jest masa smaczków, efektów. W ogóle muzyka stała się bardziej
progresywna, bardziej death metalowa. Chociaż to i tak jest sprawa dyskusyjna. Ja powstrzymuję się od komentarzy, robię to, co lubię i nazywam to po swojemu.
4. Wcześniej wspomniałeś termin "death metal". Czy Novy z - jakby nie było - death metalowego Devilyn miał wpływ na nowy materiał?
- Nie, bo Novy zrobił z nami tylko dwie próby przed tą płytą. Ale jest bardzo utalentowanym muzykiem, ma świetny feeling. Przecież jak graliśmy koncerty z Behemoth, to on zrobił jedną próbę przed pierwszym występem w Rzeszowie. Następnego dnia graliśmy w Lublinie. Czyli dwa dni wcześniej zrobił z nami
pierwszą próbę, a zachowywał się na scenie jakby miał za sobą pare miesięcy ostrego grania. Dlatego z nami jest. Przecież najlepsi muzycy powinni trzymać się razem ha, ha. Zrobił świetną pracę na nowej płycie. Po raz pierwszy w Behemoth jest słyszalny bas. Tzn. zawsze był, ale odgrywał
drugo/trzecioplanową rolę, robił doły. W takiej muzyce, jaką gra Behemoth trzeba iść na kompromisy. Wiadomo,gdyby płytę miksował Novy z Infernem, to wiadomo jakby się to skończyło. Same sola na bębnach i basie ha, ha. Ja czuwam nad całością i muszę dbać, aby i bębny i gitary były odpowiednio słyszalne. Bardzo lubię wyeksponowany głos s przodu i to będzie też słyszalne na tej płycie.
5. Czy nagraliście jakieś covery?
- Nagraliśmy cztery covery: Slayer "Dead Skin Mask" (nie wiem, czy to gdzieś wydamy, może na jakimś bonusie, winylu, czy czymś w tym rodzaju), King Diamond "Salem" (byćmoże zaśpiewa z nami Grzegorz Kupczyk, bo ja nie chcę zniszczyć tego numeru swoimi wokalami), Sarcofago (wydamy go na limitowanej epce, która ukaże się przed nową płytą), oraz David Bowie "Hello Spaceboy", który jest po prostu świetny, mroczny...
6. ...i znając zatwardziałych metalowców, będzie zajebiście niedoceniony...
- Swego czasu Vader zrobił numer Depeche Mode i to był przełom. Złamane zostały heavy metalowe reguły, którym zresztą nigdy nie byłem wierny. Teraz dajemy temu dowód. Sądzę, że numer jest bardzo fajny, zupełnie inny, industrialny, gotycki. Bardziej przypomina Strapping Young Lad, niż Behemoth. Co jeszcze? Nagraliśmy "From The Pagan Vastlands" - wersja 2000. Jest dwa razy szybciej, są pewne niuanse. Jest jeszcze numer,
który nie wejdzie na płytę, a jest normalnym regularnym kawałkiem. Został zrobiony przez nowego gitarzystę - Havoc'a, a brzmi jak Lock Up, Terrorizer, więc nie będzie pasował.
7. Ile będzie trwała "Thelema 6 Inc."?
- Będzie za długa, bo aż 42/43 minuty. Ja jestem zwolennikiem 35 minut, ale mamy tyle dobrego materiału, co nam nie pozwala, żeby jakiś numer wyleciał
8. Szpiedzy (ha,ha), którzy już słyszeli nowy materiał mówią o wpływach Slayer...
-Tak, ale jeszcze bardziej słyszalne są wpływy zespołów, które najbardziej nas inspirują, czyli Morbid Angel, Mayhem, Emperor. W ogóle uważam, że Behemoth znalazł się w nurcie zespołów black metalowych, które wyrosły z tego korzenia, a które cały czas poszukują, zmierzają ku muzyce bardziej
technicznej, progresywnej, nie tracąc z pierwotnej siły i brutalności. Tak jak Emperor, czy Satyricon.
9. Co do nazwy Emperor, to pewne skojarzenia nasuwają zdjęcia Behemoth z nowej sesji...
Wiesz, wydaje mi się, że mam takie artystyczne wyczucie tego wszystkiego, co robimy. Behemoth to nie tylko łupanka. Jakby to powiedzieć? Cała ta otoczka w black metalu jest dla nas bardzo ważna. Nie jesteśmy kolesiami, którzy zwyczajnie wychodzą na scenę. Dbamy również o zdjęcia. Wynajęliśmy
profesjonalnych fotografów. Zrobiliśmy trzy sesje zdjęciowe i dopiero ostatnia nas zadowoliła. Wiadomo, że kontrakt, który mamy pozwala nam na to, ale to jest właśnie ten komfort. Zrobiliśmy jedną sesję zdjęciową, wynajęliśmy światła, dwóch fotografów, po prostu było wszystko. Zrobiliśmy paręset zdjęć,
różnych ujęć... i okazało się, że są kiepskie. Trzeba było zaingerować w wizerunek, żeby nie wyszedł banalnie. W drugiej sesji zrobiłem solowe zdjęcia plus pewne eksperymenty. I okazało się, że w odpowiednim świetle wszystko wygląda lepiej, wiedzieliśmy na czym stoimy. Wtedy zrobiliśmy trzecią sesję,
już w całym składzie. Dopiero te zdjęcia są genialne. Ja lubię rzeczy, które mnie samego zaskakują. Przychodzę do studia, słucham materiału i mówię za każdym razem: "nieźli jesteśmy!" ha, ha...
10. Jak wyglądają układy z Avantgarde? Kiedy premiera nowej płyty?
- Super! W prasie pojawiają się już zapowiedzi płyty. Zaczynamy o niej wcześniej mowić. Wstępne plany są takie, aby album wyszedł 31 października. Wszystko zależy od tego kiedy skończymy materiał, kiedy okładka będzie gotowa, itd. Zostały jeszcze dwa miesiące, zaczynamy robić wywiady, krążą
informacje, będzie ich coraz więcej, aby wzbudzić jakieś zainteresowanie, głód. Mimo tego, że ostatnia płyta ukazała się dokładnie rok temu, ten album wyjdzie mniej więcej 14/15 miesięcy później, to nie jest w sumie aż tak krótki okres. Np. ostatni Immortal ("Damned In Black" - red.) ukazał się równo
rok po swoim poprzedniku. Ale ta płyta jest lepsza od ostatniej, więc wszystko w porządku. Jest szybsza, bardziej świeża, bo z tamtą ("At The Heart Of Winter" - red.) było coś nie tak. Jeżeli ludzie podejdą w ten sam sposób do naszej płyty, wszystko będzie w porządku. Wiesz, co innego, gdybyśmy nagrali gówno. Ale jeśli ludzie ocenią, że ta płyta jest lepsza od poprzedniej, ja nie widzę żadnego problemu.
11. W Polsce nową płytą Behemoth zajmie się Mystic, prawda?
- Tak. Kontrakt został podpisany między Avantgarde, a Mystic. Uważam, że to wytwórnia z dużym potencjałem. Nie jest to jakiś moloch typu Metal Mind, który jest w każdym kiosku, ha, ha.
12. Oprócz małych podziemnych wytwórni, z tych większych jedynie Mystic nawiązał z nami chęć współpracy. A np. taki Metal Mind milczy...
- Widzisz, Metal Mind ma swoje plusy, ale działa bardziej masowo. Mystic jest bardziej indywidualny, dociera do każdego fana, do najmniejszej wsi, wszędzie wysyła swoje katalogi. I to jest ważne. Współpraca z Mystic opiewa na jedną płytę, więc nie wiadomo co się wydarzy dalej. Nie chcę wybiegać w przyszłość, ale chyba wypełni te wszystkie luki, niedociągnięcia z przeszłości. Oczywiście nie mówię, że współpraca z Metal Mind była gówniana. To była najbardziej
profesjonalna robota w Polsce, jaką wykonał człowiek. Pozycja zespołu została wzmocniona i uderzyliśmy bardziej w oficjalny rynek. Teraz będzie Mystic, więc zobaczymy...
13. Jak zareagowałeś na Metal Hammer`ową relację z Waszego występu na Metalmanii 2000. Podobno utwór Behemoth "Pure Evil
& Hate" to cover Motorhead ha, ha, ha...
- My się zawsze śmiejemy z tego. Największą beczką jest notoryczne przekręcanie (właśnie w Metal Hammerze) tytułu "Decade Of Therion". Mamy już chyba z pięć wersji: "Decade Of Opium", "Decade Of Aspion", "Decade Of Amokato" ha, ha, ha. Niekompetencja tych "dziennikarzy" zabija. To są chyba ludzie z kosmosu, którzy nie mają pojęcia o muzyce, a zaczynają mądrzyć się na łamach. Śmieszne! Uważam jednak, że humor zawsze jest na miejscu. Wydaje mi się, że w Behemoth - pomimo całej powagi - aspekt humorystyczny odgrywa ( przynajmniej od jakiegoś czasu ) dość ważną rolę ha, ha, ha.
14. Jakie masz wrażenia z Thrash`em All Festival? Widziałem jak kilku typów krzyczało w kółko "wypierdalać". Za co Cię tak nienawidzą?
- Nigdy się nad tym nie zastanawiam. Gdyby ci ludzie wiedzieli jaki ja mam do tego stosunek, to już dawno daliby sobie spokój. Oni myślą, że my siedzimy w domach i głowimy się "ojejku, ojejku, jak strasznie jesteśmy nielubiani!". To są oczywiście bzdury, jakiś totalny margines. Przecież to jest kilka osób na całą Polskę. Każdy ma podobne problemy. Jak byliśmy na trasie z Satyricon, to w Lipsku jacyś kolesie mierzyli do nich z pistoletów.
15. To jajka są łagodne w tym przypadku? Ha, ha, ha...
- Jajka były, wiesz, takie... humorystyczne. To całe śmieszne środowisko jest tylko w Polsce. Kiedy jedziemy na trasę po Europie to owszem, są lepsze i gorsze koncerty, na których gramy pięć kawałków, mówimy "do widzenia" i schodzimy. A są koncerty, gdzie jest rewelacyjnie. Miejsca, w których gramy są w miarę cywilizowane. Po pierwsze, jak ktoś nie lubi zespołu, po co przychodzi na koncert? Mieliśmy tego typu incydent w Szczecinie. Cały czas zaznaczam, że zagraliśmy koncert w Szczecinie, bo słyszałem, że nie. Słyszałem, że w Warszawie też nie wystąpiliśmy, chociaż graliśmy pełne 50 minut (z
przerwą 15 minutową). Skąd to się bierze? Wydaje mi się, że są to rzeczy z przeszłości. Miałem to nieszczęście babrać się w jakimś tam gównie wiele lat temu. Po kilku latach stwierdziłem, że to nie ma sensu. Nie ukrywam, iż współtworzyłem cały ten black metalowy underground na początku lat 90-tych. Behemoth, Graveland, Christ Agony, to były pierwsze zespoły, które nazywały tak swoją muzykę, które zaczęły kroczyć mroczną ścieżką. Były inne niż kapele death metalowe. My byliśmy jednym z tych zespołów. Wcześniej Kat, ale to jest zupełnie inna historia. Wiadomo jak to jest, ludzie są różni, różnie reagują. Wiesz, nie jestem socjologiem, ale traktuję to jako wybryk właśnie socjologiczny. Wiesz, zespół Behemoth ma określony charakter. Poruszamy często drażliwe tematy. Są to rzeczy, które wywołują najwięcej emocji. My nie tylko gramy muzykę, ale i tworzymy pewną naszą wizję. To co robimy dotyczy tematów pozamuzycznych, duchowych. To wywołuje bardzo dużo emocji. A poza tym, nie ukrywajmy, że scena black metalowa jest strasznie zakompleksiona. A ja od jakiegoś czasu po prostu robię to, co lubię. Uważam, że jestem szczery wobec samego siebie. Tymczasem ludzie pytają mnie o wojnę z Graveland. Z zachodu docierały do mnie głosy, że przybrało to charakter typu konflikt Euronymous - Grishnack. Ja się pukam w głowę i mówię: "Panowie, ja nikogo nie nienawidzę, no może głupoty i idiotów, ale nie tracę na to swojej energii. Ja z nikim żadnej wojny nie toczę, walczę jedynie ze swoją słabością. Zajmuję się przede wszystkim sobą, jestem pieprzonym egoistą". Po prostu zajmuję się swoim zespołem, chcę żeby był najlepszy. Chcę żebyśmy realizowali swój plan, grali jak najwięcej koncertów. Tutaj nie ma jakiejś większej złożoności. Komuś podoba się Behemoth? Wspaniale. Komuś się nie podoba? Więc wypierdalać. To zupełnie naturalna zasada, która funkcjonuje wszędzie na świecie, tylko nie w Polsce.
16. Na Thrash`em All Festival po Waszym koncercie kilku ludzi spekulowało, że zagraliście tak szybko, aby jak najprędzej zejść ze sceny, żeby nie sprowokować żadnego dymu...
- Ha, ha, dobre! No ale powiem ci co się działo. Ja zawsze mam tremę. Jeśli mam dobre brzmienie na scenie, to może dziać się wszystko. Tymczasem gdy weszliśmy na scenę, wiedziałem, że coś jest nie tak. W momencie kiedy zaczęliśmy grać, przestałem słyszeć cokolwiek. Lawina dźwięku. Wiem zresztą, że podobne problemy miały wszystkie zespoły. Gdy np. Vader zszedł ze sceny, to padło hasło, że na Wacken (dzień wcześniej) chociaż werbel było słychać, a tu nic ha, ha. My mieliśmy ten sam problem. Ja znam swój materiał doskonale, ale grając czułem, że pewne rzeczy się między nami nie kleją. Ale być może nie są to rzeczy słyszalne dla ludzi, którzy stoją i oglądają koncert. Gdy zszedłem ze sceny byłem poważnie wkurwiony. Jednak ludzie zaczęli przychodzić i mówić " ale zajebisty koncert!". I teraz pytanie: albo ludzie są mało wymagający, albo mi się w głowie poprzewracało. Parę dni później zaczęły pojawiać się recenzje. Byli również ludzie z Gdańska, na czym mi zależało, bo jeszcze nigdy tam nie graliśmy. Ich recenzje też były dobre. Kurczę, czyli chyba czegoś nie zrozumiałem do końca, bo ja jestem z tego koncertu cały czas niezadowolony. Ale rozumiem, domeną festiwali jest to, że na scenie gówno słychać. Dla mnie istotne było, żeby pojawić się na tym festiwalu, żeby zagrać z najlepszymi polskimi zespołami, żeby spotkać 1500/2000 ludzi, znajomych, żeby wypić piwo, pogadać. To było chyba ważniejsze, niż samo zagranie koncertu.
17. Twoja konferansjera kojarzy mi się z Peter'em z Vader. On zawsze dużo mówi, mówi, mówi, i ...
- No właśnie, a na Thrash'em All tylko raz powiedziałem i od razu zagraliśmy. Np. w Lublinie opowiedziałem wiele różnych zabawnych historii ha, ha. Choć nie pamiętam dokładnie, ale pamiętam, że dużo mówiłem ha, ha. Świetnie się czułem, byłem w dobrym humorze, wiedziałem, że to się ludziom podoba. Jak
gramy za granicą, to też z reguły mówię dużo, jakieś wprowadzenie do utworu, o czym jest, itd. Moim ideałem, jest to, co prezentuje sobą David Vincent na scenie. To jaką niesamowitą haryzmą emanuje, jak zapowiada utwory, jak się porusza na scenie! Chociaż nie jest jakimś strasznym mosher'em, wymiataczem, ale jest kolesiem, na którego możesz patrzeć godzinami! To jest mój - głupio to zabrzmi, bo nie mam 15 lat - ideał! Jeśli staram się podpatrywać jakichś ludzi, to właśnie takich jak David Vincent. Co dalej? Widziałem w Stodole koncert Dickinsona, który mnie dosłownie zniszczył! Chciałbym, żeby mniej więcej tak to wyglądało w Behemoth. Pracujemy nad tym, jeszcze nie wychodzi, no ale...
18. Wracając do Davida Vincenta, czy słyszałeś jego nowy zespół stworzony wraz z żoną - Genitortures?
- Genitortures bardzo mi się podoba. Uważam, że jest to zajebiście ekstremalne! Czy widzieliście ich zdjęcia? Są naprawdę szokujące! W konfrontacji z tym, black metalowe historie wydają mi się śmieszne. Genitortures jest tzk naprawdę 1000 razy bardziej ekstremalne, niż te wszystkie zespoły. Gdy wychodzą na scenę to jest dzicz totalna! Pierdolenie, sperma, krew, tam się wszystko dzieje! Bardzo podobają mi się takie rzeczy. Oczywiście w Polsce to jest
niemożliwe.
19. A widziałeś co było na Witchmaster na Thrash'em All Festival?
- No, dokładnie! Zresztą sami ten pomysł przygotowywaliśmy! Ja jestem zwolennikiem wszelkiego rodzaju prowokacji. Staram się ją stosować, taką subtelną, werbalną. Na koncercie Witchmaster był akcent dość silny wizualnie. Widziałem wśród ludzi dezorientację:"o co chodzi?". Tak w ogóle to z Witchmaster teraz gra Inferno. We wrześniu będą nagrywać płytę. Zresztą Inferno nagrał też płytę z Artrosis. A Maciek z tego zespołu zrobił klawisze na nowy Behemoth. Jest ich więcej niż na "Satanica", ale uspokajam, że materiał jest wściekły i brutalny.
20. Na koniec słów kilka o Twoim projekcie - Wolverine?
- Wolverine to takie inne, spokojne granie w klimatach Danzig. Zresztą gdyby ktoś przeanalizował to co robię w Behemoth, to by się okazało, że wiele rzeczy jest bardzo zainspirowanych Danzig. Ale ludzie mają niezbyt szerokie horyzonty muzyczne i wielu rzeczy nie dostrzegają. Sama okładka "Satanica" jest
motywem zerżniętym z Danzig. Ja się tego nie wstydzę, bo jest to wielki artysta.
21. Ok., to chyba wszystko na dziś, prawda?
- Tak, kończymy. Ten wywiad i tak będzie bardzo długi! Tym oto akcentem zakończyłem długą pogawędkę z Nergalem. Mam nadzieję, że dowiedzieliście się wielu ciekawych rzeczy. Bo ja tak! Potem wysłuchałem fragmentu nowej płyty Behemoth i... opadła miszczęka! Ale o tym kiedy indziej. Moich podniet na temat "Thelema 6 inc." Szukajcie za jakiś czas w rubryce z recenzjami....