Whichheaven - "Respawning The Gods"
2001 / promo
Polska
Mówi się, że lepiej późno niż wcale... I bardzo często ten oklepany tekst znajduje odbicie w rzeczywistości. Spóźniony zapłon i u mnie daje się czasem we znaki hehe... Po Whichheaven sięgnąłem stosunkowo późno, z ciekawości co się kryje po tej drugiej, dźwiękowej stronie... i nie podejrzewałem, że kryje się tam taka właśnie muzyka! Muzyka, której słuchasz, chłoniesz każdą jej sekundę, delektujesz się nią i wieloma w niej ukrytymi za główną ścianą drobiazgami. Która, raz że potrafi z każdą minutą cholernie wciągnąć Cię w swój świat, a dwa - za kolejnym razem uświadamiasz sobie, że piękno, kunszt tych dźwięków, działa na Ciebie i że potrafią one może nawet przejąć nad Tobą panowanie. Coś zawsze, nawet tak kurewsko opornego zacznie ciągnąć, choćby minimalnie do siebie... jaki magnes czy co?! Chyba tak, śmiem tak twierdzić mając dowody w postaci wykutej na cycuś - glancuś "Respawning The Gods". Są klimaty które potrafią do człowieka świetnie przemówić, ale są i takie przez które, mimo najszczerszych chęci niestety ból czasem przebrnąć. Whichheaven zdecydowanie zajmuje jednak wysoką pozycję w tym pierwszym. Umiejętne połączenie wszystkiego co musi być - atmosfera, melodia, czasem przebojowość, często nutka symfonicznego wiatru.... jeden wielki klimat tu panuje - ciężko jest określić ten materiał znanymi definicjami i byłoby to krzywdzące dla bogactwa tych czterech numerów. Przede wszystkim muza ta posiada własne ja, którego wielu produkcjom często brakuje.
whvn@wp.plTomash / 9 Szukaj więcej o Whichheaven