Recenzje



  • Morbid Execution - "Vulgar Darkness"

    2012 / 1cd
    Deathgasm Records
    Polska
    Morbid Execution - Vulgar Darkness Być chamem to też trzeba jednak umieć. Bo jest różnica między drącym o byle co mordę idiotą, a celnie ścinającym z nóg swoim bezpośrednim podejściem, pozbawionym empatii skurwielem. Morbid Execution, którymi jarałem się już przy okazji jakiejś ich wcześniejszej siedmiocalówki, to właśnie ten lepszy model chama, który sprawia, że masz ochotę napić się z ich debiutanckim długograjem wódki i zadzwonić po dziwki. Wulgarny, prostacki, do bólu prawdziwy metal, z przedpotopowymi rozwiązaniami rytmicznymi i obskurnymi riffami w klimacie Hellhammer i wczesnego Bathory, które nie rozpieszczą Cię chwytliwą melodią i nie zadziwią nakoksowanymi blastami, ale to przecież nie wycieczka all-inclusive na Gran Canaria, żeby sączyć pod hotelem drinki z parasolką tylko wyprawa do piwnicy po spiryt, ogórki i zakopaną jeansową katanę z naszywkami. Cholernie odpowiada mi ta, powoli tocząca się przegniła surowizna, którą produkują Tomasz i Morbid (przypomnę - chodzi o tych samych oldskulowych wyjadaczy, którzy romansują ze sobą też w Throneum), wybitnie cieszy regresja brzmieniowa, radykalna forma i nie owijająca w zbędną bawełnę argumentacja muzyczna. Nie są to żadne chaotyczne piardy, ale autentyczny, mozolnie toczący się, bestialski kołowrót, który mógłby dostać angaż w metalowym skansenie, gdyby taki istniał, ale na dzień dzisiejszy pozostaje nam urządzać sobie wycieczki dydaktyczne o prymitywnych, starometalowych rytuałach we własnych czterech ścianach za sprawą wybornego "Vulgar Darkness".

    www.myspace.com/sodomywiththedevil; www.deathgasm.comOlo / 7,5 Szukaj więcej o Morbid Execution

Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...