Seizure Crypt - "Under The Gun" 2008 / MCD BAD ELEPHANT PRODUCTIONS USA
Seizure Crypt jest zespołem dla ludzi z bardzo osobliwym poczuciem humoru. Nie wystarczy zaśmiewać się z dowcipów o teściowej, by zrozumieć przesłanie amerykańskich muzyków. Gra na hardcore'ową nutę nie wywołuje niestrawności, broni się zwłaszcza warstwa instrumentalna. Nienajgorsze riffy podkręcane miejscami przez perkusistę do grindcore'owych obrotów mogą prowokować co najmniej neutralną postawę. Samopoczucie zdecydowanie pogarsza się, gdy zespół postanawia udowodnić światu, że horyzonty i aspiracje ma niewąskie. Na fundamencie tanecznych rytmów gitarzyści oddają się sztuce skocznej i tandetnej. Muzycy parodiują podhalańskie melodie, emo-core'owe pląsy po gryfie i sam nie wiem co jeszcze. Faktem jest, że Seizure Crypt brzmi wyjątkowo niestrawnie i męczy pomimo tego, że promuje się krótkometrażowym materiałem. Oliwy do ognia dolewają przekrzykujący się, wrzeszczący w niebogłosy, wokaliści wprowadzający sporo zamętu do i tak niespójnej treści instrumentalnej.
Na nowej płycie znajdziecie numer "Krasnodar Kitchen", opowiada on o zakochanych ptaszkach – Dmitry i Natalii Baksheevy z Rosji. Para przyznała się do kilkunastu morderstw od 1999. Podczas przeszukania znaleziono zdjęcia przedstawiające świąteczną kolację, gdzie dekoracjami stołu były ludzkie części ciała.
Czy damy radę wpasować się w panujące dzisiaj trendy tego nie wiem. Mam nadzieję, że tak i płyta zdoła troszkę namieszać i odbije się to echem w środowisku. Mam też nadzieję, że będziemy w stanie pokazać, że scena ma się dobrze i zachęcić innych do tego że warto coś robić mimo tego, że się mieszka daleko od siebie.
Jest old school, bo nie zagraliśmy ani jednego oryginalnego dźwięku, kawałki są krótkie, jest w nich mnóstwo thrashu i punka, szczypta death metalu – to dla wielu będzie właśnie przepisem na grindcore, zmieniają się tylko proporcje. Nie boli nas ta łata, nie chce nam się też szukać innej.