Pantheist - "Journey Through Lands Unknown"
2008 / 3cd
Firebox Records
Belgia / Wielka Brytania
Przyznam szczerze, że postęp jaki dokonał się w muzyce belgijskiego Pantheist przyprawił mnie, przy pierwszym, przesłuchaniu "Journey Through Lands Unknown" o opad szczęki i zmiękczenie kolan. W zasadzie zawsze ich muzyka wyłamywała się z typowego schematu wyjeżdżającego na bieżnię walca, który robi pięćdziesiąt kurewsko wolnych kółek z zasypiającym operatorem za kierownicą, zjeżdża na odpoczynek i za chwilę powtórka tego samego. To co wydarzyło się na "Journey Through Lands Unknown" nie można jednak nazwać inaczej jak eksplozją zupełnie nowych wpływów. Na podstawach swojego funeral doom z mocnymi naleciałościami death metalu (patrz prapoczątki My Dying Bride) Pantheist rozwinęli cały wachlarz inspiracji - od klasyki doom/rocka lat 70-tych z klawiszami o barwie mocno pod Hammonda, przez ociężałą dynamikę i zalatujące folkiem klimaty Agalloch aż po niesamowite epickie i rozbuchane rozwinięcia, których nie powstydziłby się sam Quorthon w swoim najbardziej dojrzałym okresie. Jak widać przeprowadzka kapeli na Wyspy i zmiany w składzie wyszły im tylko na dobre. "Journey Through Lands Unknown" jest mocnym, przewietrzającym podmuchem świeżości dla doom metalowej sceny. Jest płytą mądrą, dostojną, pełną melodyjnej nostalgii, ale i równocześnie dumy, porywającą, pieszczącą zmysły swoim wysmakowaniem a ostatecznie przygniatającą mrocznym ciężarem. Obecne zróżnicowanie muzyki Pantheist wyróżnia ich zdecydowanie z grona klasycznych funeral doomsterów, ale równocześnie, wraz z tym krążkiem, sadowią się w ścisłej elicie gatunku. Zamiast przemielania po raz n-ty starych śmieci, pokazali co znaczy mieć pomysł na muzykę i jak dużo nieotwartych drzwi jest jeszcze w tej pozornie skostniałej stylistyce. Inna sprawa, że żeby czuć się tak pewnie w tak rozległym materiale, trzeba posiadać także wszechstronne zaplecze techniczne, i tego, ani wychowanemu na greckim folku Kostasowi, ani reszcie jego ekipy nie brakuje. Nie dajcie się zwieść niepozornej okładce, to jest właśnie jeden z tych krążków w morzu dzisiejszych produkcji, na który naprawdę warto wyłożyć swoje ciężko ukrywane przed żoną zaskórniaki.
www.pantheist.co.uk; www.myspace.com/pantheistukOlo / 9 Szukaj więcej o Pantheist