record label: Selfmadegod Records
date of release: 2022-05-27
PORTUGAL
Szósty pełniak portugalskich death/grindersów z 19-oma nowymi numerami. Poniżej do odsłuchu pierwszy udostępniony singiel "Êxodo Mortuoso", do którego solo nagrał Bob Vigna z Immolation. Jak opowiada basista Z. Pedro o "Êxodo Mortuoso": "To pierwszy utwór z albumu i tak naprawdę jeden z pierwszych jakie powstały. Jest to idealna mikstura tego wszystkiego co znaleźć będziecie mogli na nowym albumie - grindującą brutalność, ciężkie przejścia i punkowe bity. Wspaniale było także liczyć na pomoc Boba Vigny z Immolation, który nagrał do tego numeru niesamowite solo."
Nagrania bębnów na "Crueza Ferina" miały miejsce w Rec'n'Roll Studios, gitary i bas w 808 Studios, a wokale w Estúdio 55, gdzie João Ribeiro zrobił też miksy. Za mastering odpowiada Brad Boatright z Audiosiege (m.in. Nails, Obituary, Necrot, Torche, Ulcerate), a za foto z okładki Rui Pires.
Lista kawałków na "Crueza Ferina":
1. Ad Bizarrem Morem
2. Êxodo Mortuoso
3. Epicédio Madrigaz
4. Sinaxe do Sepúlcro Tafófobo
5. Ancestrais Ritos Hipóxicos
6. Apresto Executório
7. Aniquilação Suídea
8. Ávida Tragação
9. Congregação da Flama Felídea
10. Psicótico Interlúdio
11. Anátemas Nefandos
12. Esquartejado em Segundos
13. Prenúncios da Vingança Cavicórnea
14. Suprema Dominância Taurina
15. Campas do Negro Breu
16. Girândolas da Agonia Profunda
17. Miasmas Onanizantes
18. Quérulo dos Finados
19. Sortilégio da Perversão
HOLOCAUSTO CANIBAL:
Orca – vocals
António C. – guitars
Z. Pedro – bass
Diogo P. – drums
Na nowej płycie znajdziecie numer "Krasnodar Kitchen", opowiada on o zakochanych ptaszkach – Dmitry i Natalii Baksheevy z Rosji. Para przyznała się do kilkunastu morderstw od 1999. Podczas przeszukania znaleziono zdjęcia przedstawiające świąteczną kolację, gdzie dekoracjami stołu były ludzkie części ciała.
Czy damy radę wpasować się w panujące dzisiaj trendy tego nie wiem. Mam nadzieję, że tak i płyta zdoła troszkę namieszać i odbije się to echem w środowisku. Mam też nadzieję, że będziemy w stanie pokazać, że scena ma się dobrze i zachęcić innych do tego że warto coś robić mimo tego, że się mieszka daleko od siebie.
Jest old school, bo nie zagraliśmy ani jednego oryginalnego dźwięku, kawałki są krótkie, jest w nich mnóstwo thrashu i punka, szczypta death metalu – to dla wielu będzie właśnie przepisem na grindcore, zmieniają się tylko proporcje. Nie boli nas ta łata, nie chce nam się też szukać innej.