Vilgefortz
Killing one by one (1demo)
Wydane przez Rok wydania 2002Kraj PolskaNapisał 
Gdyby Vilgefortz rozpoczęli swoją karierę jakąś dekadę temu to hoho... No, ale nie ma co gdybać - i teraz z pewnością sporo osób radośnie dynią potrząchnie przy ich muzyce, a o przeszłości raczyłem wspomnieć bowiem "Killing one by one" - poza tym, iż naprawdę pozytywnie zaskoczyło mnie jakością nagrania i poziomem technicznym, to wzbudziło silne skojarzenia z Armageddon, trochę starszym Hate i jeszcze z 50 innymi bandami nieco mniejszego formatu jak np. Thorn czy Overlord. Bez obaw - zero zrzynania z kogokolwiek, ale puście ten materiał w Zimbabwe w murzyńskiej wiosce i z jakiegoś powodu od razu wszyscy krzykną "Polska!!". Może to wina specyficznego soundu naszych miejsc nagraniowych, może sugestia okładką przypominającą cover do jakiegoś dzieła Juliusza Słowackiego, a może to po prostu kwestia specyficznego klimatu środkowokontynentalnego? :) Nie będę głupio wnikał - kolesie z Vilgefortz pewnie też się nad tym nie zastanawiają bezproblemowo wyrzucając z siebie kolejne, nieszczególnie mocno oryginalne, ale gładko wchodzące w łepetyne utwory. Thrash-death, czy raczej jakiś taki nieszczególnie brutalny death, całkiem melodyjny - ale nie w sensie mdłogównianym tylko na tyle, aby cztery utwory na które składa się ten materiał dość szybko stały się rozróżnialne, bardzo dobre sola, standardowe growle i przepisowa praca sekcji rytmicznej w średnich i szybkich tempach, którą jednak smagnąłbym biczem żeby trochę śmielej atakowała - oto i obraz "Killing...". Jak by nie patrzeć, lubinianie debiutują naprawdę porządnie i warto poświęcić im kilka chwil swojegio żywota na zapoznanie się z ich demo. Jeśli wypracują swój bardziej wyraźny styl to nie wątpię, że propozycje od wydawców już się do nich wkrótce posypią. Dobra technika, zmyślne utwory, szczypta brutalności - dodać tylko trochę bardziej bluźnierczy image, lepsze logo, dorysować rogi, wąsy i brodę i będą z nich death metalowce pierwsza klasa ;)
Olo
www.vilgefortz.glt.pl
