Spawn Of Possession
Cabinet (1cd)
Wydane przez Unique leaderRok wydania 2002Kraj SzwecjaNapisał Olo8.5
Kto był 25 lutego w Lesznie ten, mimo warunków w jakich odbywał się koncert, z pewnością nie żałował, że obcował na żywo z Nasieniem Opętania. Ci zaś, którym podobnie jak i mi nie było dane uczestniczyć tym widowisku, mogą przynajmniej słuchając "Cabinet" odpokutować za grzech nie przekonania się naocznie jaką rozpierduchę sieje ta czwórka Szwedów. Jeszcze dziesięć lat temu, kiedy wszyscy psioczyli na identyczność amerykańskich produkcji nagrywanych w Morrisound, Spawn Of Possession byłby może nawet nazwany klonem tamtej sceny i zostałby przez krytyków zjedzony na surowo za brak oryginalności. A dzisiaj? No cóż, zapewne zostaną "kontynuatorami pięknych tradycji" hehe (tak jak by nigdy nie były piękne kurde balans). "Cabinet" to debiutancki krążek tego zespołu, ale prawie sześć lat deptania scenicznych desek i tak robi swoje więc o jego poziom martwić się absolutnie nie ma powodu. Każdy utwór jest dosłownie rozsadzany masą pokręconych riffów wygrywanych przez uzupełniające się świetnie dwie gitary, z których co rusz jedna jęczy i wije się we wspaniałym solowym obłędzie. Mamy tu też oczywiście obowiązkowe niszczące blasty i, dla urozmaicenia, małą dawkę, czasem nawet nieco szwedzkobrzmiących zwolnień. Zdecydowanie królują jednak pojebane podziały właściwe bardziej technicznemu graniu - z tą różnicą, że Spawn Of Possession utrzymują takie tempa, iż znacznie bliżej im do np. Suffocation i Monstrosity (konstrukcje riffów) niż do typowo technicznych bandów, które brutalnością szczególnie nie grzeszą. Wielki plus za to, iż udało się Szwedom dobrze wyważyć proporcje między możliwościami ludzkiej koncentracji a zakombinowaniem schematów. Dzięki temu materiał jest prawdziwie techniczną, rozkoszną i niemęczącą ucztą. Za każdym przesłuchaniem jestem w stanie wyłapać dzesiątki mniejszych lub większych, nowych smaczków, w czym duża zasługa również bardzo czytelnej produkcji (wielkie słowa pochwały dla Magnusa Sedenberga ze studia Pama). Ma to też niestety swoją cenę - gitarom brakuje nieco mięsistej głębi i sytuację dosyć często podreperowywać jest zmuszony bardzo aktywny bas. Wprawdzie po mniej więcej piątym przesłuchaniu wrażenie to w dużym stopniu ustępuje, ale myślę, że jest to jakiś obszar, nad którym Spawn Of Possession mogliby jeszcze następnym razem w studio popracować. Poza tym "Cabinet" jest wypasioną dawką technicznego i brutalnego amerykańskiego death metalu, który wchłania się w krew lepiej niż kwas pod powieką i przy którym spędzicie serię niepowtarzalnych, romantycznych wieczorów przy świecach ze swoją podgniłą, martwą dziewczyną.
www.uniqueleader-europe.com; info@uniqueleader-europe.com; www.spawnofpossession.com