To Elysium
Dearest Vile (1cd)
Wydane przez Cold Blood IndustriesRok wydania 2002Kraj HolandiaNapisał Tomash2
No, no.... nie powiem, z wyjątkowo ciepłym klocem przyszło mi stanąć twarzą w twarz… Na szczęście nie dosłownie hehe... Klocem, bowiem kupa to za delikatnie powiedziane. To Elysium to parująca rzadź, wypalająca organ węchu. Śmierdzi totalnym banałem od pierwszego do jedenastego numeru. Nie wiem jak taki kał można grać i po co, a tym bardziej wydawać i wciskać go ludziom. Siedmioosobowa ekipa To Elysium gra straszliwie topornie, prymitywnie, po prostu nudzi i odrzuca, bez możliwości powrotu (na szczęście....). Wnioskując po fotce, To Elysium to wesoła rodzinka w osobach wujka Zbysia i cioci Heleny z piątką urodziwych chłopaków. Dobra, niech sobie grają jak tak bardzo chcą, ale niech chociaż wykażą odrobinę własnych pomysłów, choćby minimalny wkład od siebie. A tymczasem To Elysium w kółko i z powrotem pogrywają wyświechtane motywy, które słyszało się na setkach innych płyt. Theatre Of Tragedy gdy po raz pierwszy spotkali się w garażu na próbie, przypuszczam że mieli tysiąc razy więcej pomysłów niż taki To Elysium, który żyje w przekonaniu iż nagrał wybitną płytę. Tymczasem „Dearest Vile” to po prostu sracz, powtórka z atmosferycznej rozrywki po raz kolejny. Proste gitary, weselne klawisze, taka sama perka cały czas i te żenujące wokale – raz chłop groźnie zawyje, a potem laska pieje. I takie dialogi wokalne na okrągło. Za bardzo nie rozumiem intencji takich kapel jak To Elysium właśnie, ponieważ „Dearest Vile” jest typowym gniotem, nie wiadomo w jakim celu wydanym na srebrnym krążku. Jedyne co tu dobre, to brzmienie tej płyty. To jest na plus. Jednak to i tak za mało. Słuchałem sądząc, że może jednak coś się tu ciekawego znajdzie. Ale po kilku uważniejszych przesłuchaniach, nie ma sensu. Nic na siłę. Po prostu mierny z dużym minusem. Z daleka od To Elysium....
www.toelysium.com; www.coldbloodindustries.com
