Pigsty
The Return (1cd)
Wydane przez Bizarre Leprous ProdRok wydania 2002Kraj CzechyNapisał Tomash8.5
Pigsty - co za słodka nazwa. Podobnie zresztą jak i muzyka. A ta jest wyjątkowo intensywna, i rzecz jasna nie wychodzi zbytnio poza sprecyzowane ramy grindcore'owej miazgi. Na scenie, na której na dobrą sprawę każdy tego typu band jara się ludzkimi odchodami i gra dość często muzę bedącą powieleniem kogoś innego, Pigsty zdecydowanie się wyróżnia. Sporo się dzieje na "The Return". Niby wciąż grindcore, ale bardzo urozmaicony. Szybkie tempa, intensywność przekazu tej muzyki, kombinowanie z wokalami... Wokale, raz czysto grindowe, kiedy indziej typowo core'owe (przykładowo - "Who Will Fuck Your Fat Ass?" to wręcz Biohazard z grindowymi wstawkami), a czasem w szybkich momentach nawet o punkowym charakterze. Przypomina się trochę Napalm Death. W wielu numerach czuć wyraźny wpływ tego klasyka sztuki death/grindcore. I dobrze, bowiem sprytne przemycenie elementów charakterystycznych dla Napalma, dało muzyce Pigsty bardzo owocny rezultat. Płyta jest bardzo dobrze wyprodukowana, jej brzmienie po prostu niszczy! Wyjątkowy ciężar i porządny grind-blast. Nie będe się rozpisywał który kawałek mi się podoba i sikał ze szczęścia... Powiem tyle, że każdy numer wyróżnia się na swój sposób od pozostałych, i naprawdę potrafi zrobić wrażenie na słuchającym delikwencie. Największym chyba zaskoczeniem na "The Return" jest cover Rage Against The Machine - "Bulls On Parade". Można by polemizować czy lepszy od orygianału, ale na pewno inny, hehe.... cięższy i ciut krótszy. Z całej tracklisty wybija się także "Delirium Tremens" - posłuchacie, zobaczycie. Bardzo dobry krążek. "The Return" bez wątpienia jest, jak dla mnie, jedną z najlepszych propozycji jakie wyszły z czeskich rąk.... Czasem warto jest hodować świnie, bo takie poza muzyczne zainteresowania, mogą mieć niekiedy wpływ na muzykę i dać niezły efekt. Polecam Pigsty z całego serca.