Pyorrhoea
Pyorrhoea (promo)
Wydane przez Rok wydania 2002Kraj PolskaNapisał Olo9
Zapach śmierci, zgniłego mięsa, młodej wilgotnej szpary, krwi, spermy i rzygowin jebnął mi prosto w nozdrza w chwilę po odpaleniu tego cacka. Świat kreowany przez muzykę tej bandy chuliganów jest bardziej chory niż Twój najgorszy koszmar, jest gorszy od najczarniejszych wizji najbardziej pesymistycznych fatalistów, jest nawet straszniejszy niż popołudniowo-niedzielny lęk przed poniedziałkiem. Moc ekstremalnych wrażeń jakich dostarcza 14 minut tego promosa pozostawia serię nieodwracalnych zmian na moim mózgu, kręgach szyjnych i genitaliach. Jeżeli słowo 'brutalny' w odniesieniu do death metalu zaczęło już według Was zatracać swoje prawdziwe znaczenie to gwarantuję, iż, wraz z przesłuchaniem tego nieprzeciętnie wściekłego materiału, odzyskacie wiarę w jego sens. Absolutnie perfekcyjna gra każdego imstrumentu, światowe brzmienie (Hertz studio), wokal, którego co poniektóre patenty zaprzeczają twierdzeniu, że nic nowego w growlu się nie da stworzyć i genialnie dobrane intra - biorąc to wszystko pod uwagę, myśl o Pyorrhoea jako o debiutantach wydaje się kompletnie nielogiczna, bo przecież na taki poziom wiele zespołów pracować musiało długie lata. Każdy numer jest bardzo intensywny, ale mimo to, już po kilku przesłuchaniach jestem w stanie je bez problemu rozróżnić. Dzieje się tak nie dlatego, iż Pyorrhoea eksploruje jakieś nieznane rejony muzyczne - wręcz przeciwnie - nie dają sobie oni ani na chwilę wyrwać z rąk, mocno już zmechaconego death-grindowego sztandaru. Tajemnica przyswajalności tych kompozycji leży natomiast w ich wyrafinowanej konstrukcji, której nie można na pewno nazwać przypadkowym zlepianiem fajnych riffów. Cóż ja z resztą będę dłużej smucił - Pyorrhoea to po prostu jeden z najbardziej miażdżących psychikę, brutalno-death metalowych aktów na naszej krajowej scenie i aż drżę na samą myśl co jeszcze czeka mnie z jego strony w przyszłości.
pyorrhoea.org; pyorrhoea@pyorrhoea.org