Serpentia
...and the Angels descended to Earth ()
Wydane przez Rok wydania Kraj PolskaNapisał Olo6
Zbyt pompatyczne intro już na samym początku spowodowało, że spłynęło ze mnie sporo pozytywnego nastawienia, które miałem do tego bandu. Potem już było znacznie lepiej, ale gdy po jakimś czasie zemdliły mnie jakieś takie pospolite klawisze, przeraziło trochę sfuszerowane solo, odrzucił bezpłciowy w niektórych momentach wokal i jakieś takie niemrawe, albo za cicho nagrane gary to zacząłem się zastanawiać - dlaczego mimo wszystko totalnie ich nie skreślam? Dlatego moi drodzy, że kolesie z Serpentii mają naprawdę kupę niezłych pomysłów na granie symfo-doom-black-klimatyczne. Różnorodne aranżacje, urozmaicone tempa, nieźle prowadzona dramaturgia i odpowiednia dynamika - to bez wątpienia silne strony tego zespołu. Założę się, że na żywo robią fantastyczne wrażenie. Jednak słuchając tej produkcji mam ciągle wrażenie, że jakiś widelec kłuje mnie w plecy nie dając mi spokoju. Gdy już naprawdę zaczynam wnikać przyjemnie w jakiś utwór wtedy pojawia się jakiś drobny moment, który psuje mi cały klimat i początkowe, bardzo pozytywne wrażenie pęka jak bańka mydlana. Kilka kosmetycznych zmian, poprawek, wyeliminowanie paru elementów [m.in. żeńskich wokali :(] i przede wszystkim dobra produkcja, która nadałaby muzyce tego zespołu odpowiedniej potęgi i przestrzeni a następnym razem na pewno opadnie mi szczęka.