Manipulated Slaves
The Legendary Black Jade (2cd)
Wydane przez WorldchaosRok wydania 2001Kraj JaponiaNapisał Olo6.5
Najchujowszą stroną tego longa są bez wątpienia wokale - zarówno główny męski, jak i pojawiające się czasami kobiece zawodzenie. Są wymęczone, przepuszczone przez jakiś wytłumiający i lekko przesterowujący efekt - mam wrażenie, że wokalista stara się go pokonać drąc japę jak najgłośniej i wtedy wychodzi już totalna kicha. Ale czy widział ktoś kiedyś ładnie śpiewającego Japończyka?? Nie mogą dużo pić to i gardła mają do dupy :) Zaprosili zatem do studia samego Johana Liivę - byłego gardłowego Arch Enemy i ten czasem podreperowuje kiepską sytuację swoim znacznie przyswajalniejszym growlem. Nie samym śpiewnikiem jednak harcerz żyje - czasem pogra sobie jeszcze całkiem zgrabnego melodyjnego death/thrash łomotu. Mimo, że ostatnio odczuwam zdecydowany przesyt tego typu twórczością to po przesłuchaniu "The Legendary Black Jade" pozbyłem się w dużym stopniu swych uprzedzeń. Japończycy nie tylko wiedzą, gdzie leży kraj zwany Szwecją, ale potrafią wyciągnąć z niego co najlepsze - zagrać to, może nie tak całkiem po swojemu, ale na pewno z niezłym kopem i polotem - nie ustępując w niczym drugoligowym przedstawicielom melodyjnego grania ze Skandynawii. Zadziorne riffy, dobre sola, przyzwoite bebny, agresywne brzmienie - wszystko ułożone w zgrabne melodie. W kraju kwitnącej wiśni ponoć ten trend muzyczny znalazł bardzo podatny grunt, więc o sukces chłopaki z Manipulated Slaves nie mają się co martwić. Skoro nawet ja kilka przesłuchań zniosłem nie tylko bez bólu ale nawet z nieśmiałą przyjemnością to wśród wielbicieli dobrej jakości chwytliwego przekładańca znajdą oni na pewno spory posłuch. Niech tylko popracują jeszcze nad wokalami, a stwierdzenie zawarte w bio, iż dokonania zespołu są 'milowym krokiem japońskiego melodyjnego death/thrashu' uznam za prawdę.
Worldchaos Production, #406 New Lights Bld. 2-25-6 hongo Bunkyo-ku, Tokyo Japan 113-0033; worldkdm@syd.odn.ne.jp
