Luna Ad Noctum
Dimness Profound (1cd)
Wydane przez Rok wydania 2001Kraj Napisał Eld9"Najbardziej znany zespół bez materiału" - takie powiedzenie pałęta się po podziemiu, a dotyczy bohaterów niniejszej recenzji. To szczera prawda, bo choć Wałbrzyszanie jak dotąd mają na koncie jedynie piętnastominutowe promo "Lunar Endless Tamptation", to jednak często i widowiskowo koncertują przez co posiadają całkiem liczne grono fanów. Mimo tej podziemnej popularności jak do tej pory prześladował ich pech i o debiucie wytłoczonym w srebrne rowki płyty mogli pomarzyć. Czasy się jednak zmieniają i raczej nie ma teraz takich grup jak Thorns, który po dekadzie wydał pierwszy album. Lunatycy wzięli sprawę w swe ręce i za pieniądze sponsora nagrali w Selani materiał na debiutancki krążek. Tyle, że pech ich dalej nie opuścił. Sesja przebiegała z dużymi kłopotami, a chłopcy na poprawiony master czekali aż 2 miesiące. Aż dziw bierze jakim cudem "Dimness Profound" jest tak zajebistym materiałem przy tak wielu przeciwnościach losu!
Płytę otwiera majestatyczny wstęp "Dimness Prologue" nie ustępujący w niczym, a moim skromnym zdaniem przewyższający nawet intra Kredek czy Dimmu. Zaraz potem chyba najbardziej intensywny i wydaje mi się jednocześnie najmniej urozmaicony kawałek "Traitor Of Sadness And Grief". Bez zbędnego czarowania chłopaki zapierdalają z mocno standardowym symfonicznym blackiem, choć należy zwrócić uwagę na ciekawą pracę gitar wspomaganych jedynie w tle przez pompatyczne klawisze. W środku numeru ciekawe przejście, lecz "Traitor..." ma dwa słabe punkty. Po pierwsze jest o jakąś minutę za długi, a po drugie intro powinno być jakoś połączone z tym utworem. Tymczasem nie jest. Ten błąd zostaje jednak już w chwilę później odkupiony za sprawą doskonałego "An Ancient Splendour". Rozpoczyna się spokojnie, akustycznie, następnie melodyjne riffy przechodzące stopniowo w nawałnicę. Jednak jest to utwór genialny przede wszystkim ze względu na wokale. Początkowo są to jakieś tajemnicze szepty Adka, które kiedy muzyka przyspiesza zamieniają się w piekielny duet z gościnnym udziałem Marty z Immemorial. Growling Marty wręcz idealnie współistnieje z wrzaskami Adka, dzięki czemu obydwa wokale budują kapitalną atmosferę "An Ancient Splendour". Świetnie, bardzo dojrzale jest zaaranżowany również sam utwór. Jest klimat, agresja, wściekłości, melodia słowem wszystko to co cechuje od początku działalności LAN, a co sami twórcy nazywają Lunar Metalem. Następujący po nim "The Last Coldest Sunset" także prezentuje nam spore umiejętności kompozycyjne Wałbrzyszan. Częste zmiany tempa, umiejętne balansowanie nastrojem i wyborne riffy Tomka wspomagane kanonadą uderzeń Dragora zasiadającego za garami. Z kolei piąty "Moonlit Sanctum" przypierdala w pierwszym takcie blastami i wrzaskiem Adka rozrywającym bębenki w uszach. Dalej kilka melodyjnych riffów, przyspieszenie i dość niespodziewane zwolnienie, gdzie klawisze tworzą klimat wraz z gitarą akustyczną przy akompaniamencie szeptów Adka. W dalszej części utworu nadal mamy umiejętne żonglowanie uczuciami słuchacza. "The Mirror Of Our Course" zaczyna natomiast niejako drugą część albumu. Pierwszych pięć utworów to bardzo dobre, lecz chyba mieszczące się w ramach gatunku zwanego symfonicznym blackiem numery, a tymczasem "The Mirror Of Our Course" to coś co ciężko sklasyfikować. Zaczyna się i kończy mocno psychodelicznym solem na basie, a przez większą część trwania oferuje średnie tempo z połamanymi, pokręconymi riffami. Dopiero pod koniec mamy przyspieszenie z niezłą, by nie powiedzieć dobrą solówką. Później mamy ponownie coś szybszego, a jest to "Mental - Spirit & Flesh". Utwór znany słuchaczom z promówki tu został zagrany zdecydowanie szybciej i z większą pasją. Na pierwszy plan wybijają się zwłaszcza gary pędzące do przodu w obłąkanym tempie. Ciekawostką jest, że w środkowej części numeru Adek zaśpiewał zwrotkę po polsku i zabrzmiało to bardzo dobrze. "Dimness Profound" wieńczy cudowny "The Evil's God" przechodzący sprawnie w outro. Jeśli "The Mirror Of Our Course" można uznać za dziwoląga, przypadek w twórczości Wałbrzyszan, to "The Evil's God" udowadnia nam, że Luna Ad Noctum to nie tylko symfoniczno blackowe łojenie, lecz również a może przede wszystkim Lunar Matal łamiący wszelkie bariery. Za każdym przesłuchaniem ta perełka kojarzy mi się z Phlebotomized i ich "Skycontact". Bardzo melodyjny kawałek z miłymi riffami gitarowymi wspartymi silnymi partiami klawiszy, odgłosem dzwonu w tle bardzo przypomina również dokonania szwedzkiego Gothenburga. Znalazło się nawet miejsce na nostaliczne partie gitary prowadzącej. Dopełnieniem muzy są ponownie znakomite wokalizy Adka i Marty, a "The Evil's God" jak już rzekłem kończy się partią basu i klawiszy sprawnie przechodzących w majestatyczne outro z potężnymi klawiszami i skrzeczeniem kruków. Perfekcyjne zakończenie wyśmienitego albumu.
Tak oto najbardziej obiecująca kapela naszego podziemia doczekała się debiutu, który od razu stawia ich na tronie polskiego klawiszowego blacku, choć będę się chyba jednak upierał, że muzyka Wałbrzyszan jest jednak oryginalna i nie wypada jej chyba wkładać do jakiejś konkretnej szufladki. Jest emocjonalna, przepełniona przeróżnymi klimatami i tempami od szaleńczych blastów aż po nostalgiczne partie klawiszy. Rzetelnie spisali się wszyscy instrumentaliści, świetnie wypadły wokale, a zwłaszcza dialogi Adka z Martą (ciekawy pomysł, szkoda że praktycznie zupełnie nie stosowany przez polskie kapele). Niezgorzej przedstawia się sprawa brzmienia, praktycznie nie słychać, że to Selani. Lunatykom udało się uciec od tradycyjnego brzmienia "kartonowego pudła" i "brzeczącego komara" made in Selani. Jest czytelne, trochę brudne, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że w innym studiu (np. Hertz) zabrzmiałoby to jeszcze potężniej. Jak na debiut jednak wszystko jest wyśmienicie i nie wierzę, by ta płyta nie ukazała się w porządnej wytwórni. Jest za dobra, by skończyła przykryta warstwą kurzu na półkach samych zainteresowanych lub wydana nakładem badziewnej wytwórni pokroju Conquer. Życzę chłopakom z całego serca dobrego kontraktu, a Wam byście mieli szczęście zapoznać się z debiutem Luna Ad Noctum.
lunaadnoctum.metal.pl