Lady Maggot
Umbra (ep)
Wydane przez Self-releasedRok wydania 2011Kraj PolskaNapisał Robert Jurkiewicz5
Piotrze Niemczewski nie idź tą drogą! Nie twierdzę, że Lady Maggot to twór ewidentnie niestrawny, ale gitarzystę bardzo dobrego, acz niedocenianego death metalowego Mortis Dei stać na wiele więcej. Po wysłuchaniu "Umbra" kompletnie nie wiem co zespół chce sobą zaprezentować. Być może zbliżająca się duża płyta da odpowiedź. Na swoim debiutanckim wydawnictwie Lady Maggot jakoś nie może się określić. Po intro utwór, który w przyszłości raczej będę pomijał. Ot taki Nightwish , czy inny Within Temptation, tyle że z mocniejszą gitarą i wyrazistszą elektroniką. Słodko, mdławo i niestety nudno. Później jest już nieco lepiej, przynajmniej przez jakiś czas. Ponura, niepokojąca kompozycja z fajnymi, gęstymi, thrash’owymi partiami gitarzysty i cover Portishead są jak najbardziej słuchalne. Na koniec z kolei mało przekonujący, akustyczny i trochę nijaki utwór tytułowy. Mam zastrzeżenia odnośnie wokalistki. Nie to, że kiepsko śpiewa. Efekt jej starań jest niezły, nie rani uszu. Chodzi o to, że za dużo śpiewa. Utwory są przeładowane wokalami. Po pewnym czasie pojawia się uczucie znużenia i ciężko skoncentrować się na muzyce. Do płyty dołączony jest tekst zawierający stwierdzenie, że na "Umbra" ścierają się dwa przeciwstawne światy. Gdyby ciemna strona mocy dominowała. Gdyby materiał był bardziej przemyślany, jednorodny i może przy tym odważniejszy, bardziej pokręcony, pewnie polubiłbym się z Lady Maggot. Może po dużej płycie nie będę tyle gdybał.
www.myspace.com/lady-maggot