Tenebris
Trembling Giant (single)
Wydane przez Self-releasedRok wydania 2011Kraj PolskaNapisał Olo9,5
Na TAKI Tenebris czekałem. Kosmiczno-refleksyjny, zakręcony, mistyczny, kwaśny, tribalowy i przede wszystkim nieprzewidywalny - choć po kilkudziesięciu przesłuchaniach nic mnie tu nie zaskakuje bo znam te jedenaście i pół minuty na pamięć. Jest zajebiście. Jestem malutki przy tym. Jest duszno i zarazem przestrzennie - jak kosmonauta w swoim statku - zamknięty w ciasnej kapsule, ale chłonący bezkresną przestrzeń kosmosu i spalający się na koniec w swoim kuliminacyjnym dryfie ku słońcu. Muzyka Tenebris to nigdy nie był sprawnie odegrany, ale pusty w środku zbiór partii instrumentów. Tutaj zawsze była ta wartość dodana w postaci strumienia kosmiczno-duchowej i plemiennej energii, którą Szymon z kolegami porywa słuchacza w odległe galaktyki i czasy starożytnych cywilizacji, gdy bogowie żyli na Ziemi. Zawsze też uważałem, że do uzyskania pełni nośności tych wibracji zespół ten potrzebuje klawiszy i tutaj dostajemy je w takiej ilości i w takim kształcie, że możemy wreszcie mówić o 100% powrocie Tenebris do formy z czasów "Catafalque" i "Only fearless dreams", czego na wyciągniętym z szuflady, wciąż całkiem niezłym, ale jak na mój gust zbyt patatajowato-gotyckim "Leaving of distortion soul", się nie doczekałem. Tutaj mamy już jednak wszystko co zapowiadały dotychczasowe nowe wydawnictwa i co sprawi, że kosmiczny dr. Frankestein ożywi ponownie swoje chore monstrum. Olbrzym drży z podniecenia myśląc o tym co będzie działo się na nowym krążku i czeka na pełnoczasową dawkę promieniowania kosmicznego w przyszłym roku.
www.tenebris.eu; www.myspace.com/tenebrisband