Cadaver Inc.
Discipline (1cd)
Wydane przez EaracheRok wydania 2001Kraj NorwegiaNapisał Eld9Na początek mała lekcja historii. Otóż dawno, dawno temu w kraju z którego się śmiali Szwedzi, że to niby jego mieszkańcy nie potrafią grać death metalu, była sobie kapelka, która dość niespodziewanie wdarła się do ekstraklasy światowego death metalu. Mowa tutaj o Cadaver i Norwegii. Młodzi Norwegowie najpierw nagrali niezgorszy debiut "Hallucinating Anxiety" (split z legendarnym Carnage), a w roku 92 nagrali bardzo nowatorskie i miodne "...In Pains", po czym słuch o nich zaginął. Lider formacji Anders Odden zajął się muzyką techno czy czymś w tym stylu i chyba wszyscy już się pogodzili, że kolejna świetna kapela poszła do piachu. Błogi spokój trwał do czasu, gdy Satyricon wydał "Rebel Extravaganza" i okazało się, że na gitarze zagrał na tej płycie właśnie Anders Odden. Mało tego, wkrótce okazało się, iż w pewnym sensie reaktywował Cadaver nadając nowej kapeli nazwę Cadaver Inc. (a sobie dla niepoznaki pseudonim na Neddo). Do składu dokoptował Czrala, Appolyona oraz jakiegoś grajka muzyki komercyjniej o ksywce Balvaz i tym oto sposobem nagrał wyjebisty debiut "Discipline". Pierwsze przesłuchanie i szok. Zarówno sposodowany perfekcją wydobywających się z głośników dźwięków, jak i tym, że muzyka ta ni cholery nie ma nic wspólnego ze starym Cadaver. Nie bez powodu zespół nazywa się Cadaver Inc. i nie bez znaczenia są te trzy literki w drugim członie. "Discipline" to obecnie mój faworyt do zdobycia tytułu "najbardziej masakrujący kawał black metalu roku 2001". Myślałem już, że nic nie pobije pod względem wściekłości Diabolicum, a tymczasem Norwedzy nie pozostawiają po sobie na ziemi nawet źdźbła trawy. Kurewsko szybki, agresywny i nowoczesny black przy którym reszta post-blackowych hord w postaci Zyklon, Myrkskog czy rodzimego Behemoth prezentuje się jak Ildjarn przy Darkthronie. Szczęka mi opada jak słucham z jaką prędkością zapierdala na garach Czral, jak wyjebiście szybkie riffy wypluwa ze swej gitary Neddo, jak perfekcynie swoje cztery struny uderza Balvaz i jak wściakle wrzeszczy Apollyon. Jedynie dziesiąty na płycie "Snapper Organs", który jest wolniejszy, daje chwilę odpocząć, a tak to mamy miazgę, rzeźnię, gwałt i wyprówanie flaków (kolejność czynności dowolna) na najwyższym poziomie. Na kolana skurwysyny przed CADAVER INOCRPORATED!!! Twoje organy i ciało już należą do nich!
www.cadaverinc.com